Ads 468x60px

niedziela, 13 grudnia 2015

Paolo Bacigalupi "Wodny nóż" - nie ma, nie ma wody...




Wydawnictwo: MAG
Seria: Uczta Wyobraźni
Tytuł oryginału: The Water Knife
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Liczba stron: 400
Data wydania: 16 października 2015
Cena: 39,00 zł


Globalne katastrofy, zapowiedzi zagłady i końca świata nie są wymysłem współczesności. Człowiek od zarania dziejów lubił czarnowidztwo i snuł pesymistyczne wizje o kataklizmach, o czym świadczą rozmaite wczesne przekazy literackie, z biblijną Apokalipsą włącznie. A przy tym globalna zagłada nie musi wcale być dziełem bogów, śmiertelnego wirusa, kosmicznych sił lub astronomicznego przypadku w rodzaju uderzenia komety, jej sprawcą może być przecież człowiek. I jest to zagłada mało spektakularna, bo dziejąca się w tempie niemal niedostrzegalnym dla człowieka wiodącego normalne życie, a dla wielu wręcz hipotetyczna, by nie powiedzieć, tworzona przez tajemnicze zielone lobby, dążące do nieczytelnych i absurdalnych celów. Są jednak tacy, którzy powiedzą, że ta zagłada już się zaczęła i trwa, choć jeszcze w sposób ukryty. Niektórzy dostrzegają już jej oznaki. Niektórzy idą nawet o krok dalej i pokazują, co się stanie za sto trzydzieści lat. Na przykład Paolo Bacigalupi. 

Jego wizja świata (choć jest to niestety świat okrojony w typowy dla wielu amerykańskich autorów do Stanów Zjednoczonych) w niedalekiej przyszłości ma wszelkie znamiona apokalipsy. Trwająca od długiego czasu susza spowodowała tragiczne w konsekwencjach braki wody i idące za tym odwrócenie wartości - woda stała się najcenniejszym zasobem, za który ludzie gotowi są zapłacić każdą cenę. Nawet cenę życia. Taki rozwój stworzył nowy porządek ekonomiczny, społeczny i polityczny, co autor kreśli w sposób spójny, logiczny i wiarygodny. Władzę i pieniądze ma ten, kto dysponuje tak zwanymi prawami wodnymi i to o nie toczą się najzajadlejsze i najbardziej bezkompromisowe walki. Jednym z narzędzi tych walk są doskonale wyszkoleni i bezwględni wojownicy, szpiedzy i terroryści: tak zwane wodne noże. Jednym z nich jest Angel, nasz bohater. A może antybohater?...

Inną z bohaterek jest Maria, młoda kobieta, która radzi sobie w życiu raz lepiej, raz gorzej (choć właściwie raczej gorzej) kupując taniej i sprzedając drożej wodę - na niewielką skalę, narażając się na szykany lokalnych gangsterów i wyczerpując siły na codziennej, pozbawionej jakichkolwiek perspektyw na przyszłość walce o przetrwanie.

I jest jeszcze Lucy, dziennikarka, blogerka i samotna, niezłomna wojowniczka o prawdę, śledząca lokalne wydarzenia i z zaciętością hieny (to słowo warto zapamiętać w kontekście całej opowieści) publikującą artykuły tak dobre, że ocierające się o nagrodę Pulitzera. 

Losy tej trójki, początkowo niczym ze sobą niezwiązane, splatają się w nieubłagany, fatalistyczny sposób, co w zasadzie nie jest żadną niespodzianką. Niespodzianką jest zaś to, że autor nie oszczędza w zasadzie żadnego ze swych bohaterów, czego można się spodziewać, kiedy już stanie się jasne, że "Wodny nóż" jest mniej podszytym filozoficznymi rozważaniami eposem o upadku wartości i zmierzchu cywilizacji, a bardziej thrillerem, skupionym na spektakularnych zwrotach akcji, brutalnych scenach i technicznej stronie katastroficznej wizji świata. Bo w typowo amerykańskim thrillerze, którym trąci ta opowieść, bohater powinien być jeden, nieśmiertelny, nieomylny i - mimo wszystko - dobry. Tutaj autor ma w zanadrzu kilka zaskakujących rozwiązań, co jednak nie nadaje tej książce głębi. Przyznam, że trochę więcej tej głębi, trochę więcej kontrowersji, więcej rozważań o kondycji świata i jego mieszkańców po tej książce - i tym autorze - się spodziewałam. Maleńkie rozczarowanie nie powinno przysłaniać jednak faktu, że nadal mamy tu do czynienia z warsztatowo doskonałym, świetnie skonstruowanym thrillerem. I tylko żal, że bohaterowie mimo wszystko wypadli tu dość blado i szablonowo.

Książkę zaś dedykuję nie tylko uczestnikom zakończonego właśnie szczytu klimatycznego w Paryżu, ale i wiecznie wątpiącym w zagładę - tę ekologiczną. Polacy w nią nie wierzą. Mają ważniejsze zmartwienia. 

Pierwsze zdanie: "W pocie kryły się opowieści."
Gdzie i kiedy: Niedaleka przyszłość, południe Stanów Zjednoczonych
W dwóch słowach: cena wody
Dla kogo: dla miłośników katastrof, dobrych thrillerów i uczestników szczytu klimatycznego w Paryżu
Ciepło / zimno: 72°

21 komentarzy:

  1. Zdaje się, że to coś dla mnie, biere to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako thriller zdaje egzamin :-) No i nie sposób odmówić scenerii pewnej oryginalności...

      Usuń
  2. Ja tam sobie nie odmówię tej książki. Zagłada to jest to, co lubię, oczywiście tylko na kartkach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie sobie poczytać o zagładzie, ale jak tak się człowiek zastanowi, to wcale nie jesteśmy aż tak daleko od opisanego w tej książce scenariusza... Nie tak dawno jak jesienią, czyli nawet nie w porze wielkich suszy, w wielu bawarskich wioskach dowożono wodę pitną mieszkańcom, bo poziom wód gruntowych był poniżej minimum. W Bawarii!!! Przecież to nie jest jakaś pustynia...

      Usuń
  3. Wobec powyższego, dodaję książkę na listę planowanych lektur :)
    tommy z Samotni

    OdpowiedzUsuń
  4. Wątpiącym w katastrofę ekologiczna polecam książkę popularnonaukową "Twórcy pogody", nie zaś powieści fantastyczne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam jestem zdania, że każdy sposób na dotarcie do mózgownic wątpiących jest dobry, nawet fantastyka :-) Jak wstrząśnie, to dobrze.

      Usuń
  5. Podobało mi się, może nie powaliło na kolana, ale czytało się bardzo dobrze :)
    Momentami miałam też trochę wrażenie, że czytam książkę, której ekranizacją mógł się swobodnie zająć Tarantino :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, było tak kilka tarantinowskich scenek ;-)

      Usuń
  6. Zapowiada się ciekawie muszę po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bez przesady, Polacy nie wierzą tylko w skalę tychże sprawczych przyczyn ekologicznego kryzysu, jakie się im wmawia (jeśli mamy generalizować).
    Ale ja nie o tym.
    Czuję się zachęcona do lektury, poniekąd, ale coś mi się zdaje, że to okrojenie psychologiczne na rzecz zwrotów akcji to jednak, jak na rynek hamerykański, celowy zabieg i nie ma się co dziwić. Thriller jako thriller a nie psychologizująca utopia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie myślę, że Bacigalupi sam się nie mógł zdecydować, w którą stronę nagiąć tę historię. Wybrał thriller, jego prawo. W tym gatunku historia sprawdza się znakomicie. Ale co sobie ponarzekałam, to moje :-)

      Usuń
    2. Ja myślę, że wydawca zdecydował.
      Gdyż żyję co prawda w utopii, gdzie książki nie są produktem, który ma się sprzedać jako uosobienie popularnego gatunku, ale jednak nie do końca wierzę, że autor by nie chciał bardziej possssnuć rozważań.
      ps. Dobry recenzent narzeka a nie streszcza (i to nie utopia, dear ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Możesz mieć rację z tym wydawcą...
      Postaram się być w przyszłości (jeszcze) lepszym recenzentem ;-)

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytam na pewno, bo lubię fantastykę ekologiczną, a ta w wykonaniu autora, W Nakręcanej i opowiadaniach, podobała mi się bardzo. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo lubię fantastykę eko. Coraz bardziej nawet, jak tak się dobrze zastanowić :-)

      Usuń
  10. "Uczta wyobraźni" zobowiązuje do przeczytania :)
    Podobne ujęcie tematu będzie w "Odwecie oceanu"? Też ekologiczny upadek tyle,że mórz.
    opty2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Odwet oceanu", choć niby z nazwy też "eko", jest zupełnie czymś innym. Choć i tu, i tu, winę za zmiany ponosi niejako człowiek, to w "Nożu" kataklizm ekologiczny jest tłem, w "Odwecie" zaś środowisko człowieka staje się... jak to ująć, by nie za bardzo spojlerować, powiedzmy tak: jednym z bohaterów. "Nóż" jest bardzo tarantinowski, "Odwet" kojarzy mi się z Hitchcockiem, albo dobrym Kingiem.

      Usuń
  11. Fajny blog, często tu wpadam i zawsze znajduję coś nowego ;)

    OdpowiedzUsuń