Wydawnictwo: Goldmann Verlag
Tytuł oryginału: The Goldfinch
Data wydania: 10 marca 2014
Liczba stron: 1024
Cena: 24,99 euro
Nie wiem, jak tu pisać o tej powieści. Wyznać, że mnie zmiotła? Odurzyła? Zaczarowała? Wciągnęła w wir wydarzeń, obrazów, zapachów, doznań? Wszystko to banały, których kumulacja nie sprawi, że choć ułamek tego, czym ona jest, a czym nie jest, dotrze do czytającego te słowa. Powiem więc tak: po wysłuchaniu ostatniego zdania (bo "Szczygła" poznałam w formie doskonałego skądinąd audiobooka), zapragnęłam natychmiast przeczytać tę książkę na nowo (tak, mam też wersję papierową). A to nie zdarza mi się nigdy.
Sprawczyni tego, drobna, blada Amerykanka mierząca zaledwie 1,52 cm wzrostu, o której chodzą słuchy, że pobije w piciu każdego faceta, będąc przy tym w stanie bez zająknięcia sypać cytatami z T. S. Elliota, pisze niewiele, ale to, co pisze, ma moc, impet i siłę bomby atomowej. Nie certoli się z czytelnikiem, każe mu przedzierać się przez tysiącstronicowe cegły (a nie są to płyciutkie sagi, tylko dzieła na miarę dziewiętnastowiecznych klasyków), pozostawiając ich z bolesnym symptomem odstawienia. Jej przedostatnia powieść "Tajemna historia" ukazała się dziesięć lat temu. Publikowanie książek z częstotliwością dekady jest bardzo nie na czasie, a mimo to autorka mówi, że byłaby szczęśliwa, gdyby udało jej się napisać w sumie pięć powieści. Więc jeszcze dwie. Jeszcze dwadzieścia lat.
Czymże więc jest ten długo wyczekiwany "Szczygieł"? I znów trudno dokonać tu jakiejś klasyfikacji. Czy powiemy powieść inicjacyjna, czy historia kryminalna ze świata sztuki, czy studium środowiskowe - to wciąż za mało. Dodajmy do tego panoramę różnych światów, szerokie spektrum ludzkich uczuć i emocji, historię zdrady i przyjaźni, miłości i straty, opowieść o rodzicach i dzieciach, o śmierci i bólu utraty bliskiego człowieka, o wielkiej sztuce, o tym, co jest jej jądrem i sensem - a wszystko to nasączone miriadami szczegółów, intensywne, soczyste, obfite, zmasowane, esencjonalne - to powoli zbliżymy się do tego, czym jest "Szczygieł".
Theodore Decker ma trzynaście lat, kiedy traci matkę w zamachu terrorystycznym na nowojorskie Metropolitan Museum. Ta wizyta w świątyni sztuki okaże się brzemienna w skutki, a przecież tak niewiele brakowało, a Theo nie znalazłby się tam wtedy, nie oglądałby z matką pierwszego obrazu, który naprawdę kochała - wypożyczonego z muzeum w Hadze "Szczygła" pędzla Carela Fabritiusa, ucznia Rembrandta i Vermeera - nie szukałby jej później w mlecznej zawiesinie kurzu i pyłu, nie spotkałby starego, umierającego człowieka, nie dostałby od niego osobliwego pierścienia, nie zabrałby z sobą niedużego płótna holenderskiego mistrza, które zmieściło się w plecaku. I oto od tego właśnie przypadku rozpoczyna się ta trwająca dekadę historia. Życie chłopca meandruje w nieprzewidywalny sposób, nie omija - wydawałoby się - żadnej mielizny i żadnej ostrej skały, przyśpiesza i zwalnia, niemal zatrzymuje się w cuchnących bajorach i rozlewiskach, by po chwili pognać dalej wartkim, nieprzewidywalnym strumieniem. Niczym fatum ( a może kotwica?) spina je przy tym niczym klamrą i utrzymuje w chybotliwej równowadze niezwykły obraz, o którym sam Theo mówi, że daje mu poczucie "bycia mniej śmiertelnym i mniej zwyczajnym".
Donna Tartt wysuwa na pierwszy plan kwestię, dlaczego ludzie czynią rzeczy, które sami definiują jako niewłaściwe, które - kiedy wychodzą na jaw - chwieją posadami ich życia, grożą kompletną ruiną i destrukcją. W kluczowym momencie pojawia się pytanie o dobro i zło, o rozmytą, nieuchwytną granicę, jaka oddziela jedno od drugiego. A może wcale tej granicy nie ma? Co jest w życiu ważne? Gdzie jest cel i sens w chaosie, beznadziei i zepsuciu, wypełniającym ludzką egzystencję? Theo doświadcza jednego i drugiego: chaosu i pustki, oraz piękna i miłości.
Pochłonięci zawiłymi wątkami losów głównych bohaterów: eterycznej, elfiej Pippy, przypominającego dziwacznego puchacza Hobiego, krzykliwej i plastikowej Xandry i wreszcie absolutnie kultowego Borisa, przygnieceni lawiną detali i zapachów (rysunek słojów drewna, woń bejcy, gra światła i cienia na obrazie, szaleństwo narkotykowych i alkoholowych odlotów) nie zapomnijcie o obrazie. O uwięzionym, przykutym do klatki kruchym, delikatnym ptaszku. I o nieśmiertelności piękna.

Gdzie i kiedy: Nowy Jork, Las Vegas, Amsterdam, współcześnie
W dwóch słowach: chłopiec i ptakDla kogo: dla kochających sztukę, kryminał, dziewiętnastowiecznych klasyków, Nowy Jork, opasłe księgi i... życie
Ciepło / zimno: 100°