Ads 468x60px

wtorek, 29 lipca 2014

Lista bestsellerów tygodnika Spiegel - notowanie 31/2014



Natchniona wczorajszym powrotem, uskrzydlona Waszymi słowami, naładowana energią, rozedrgana pozytywnymi wibracjami i przepełniona chciejstwem, ruszam z kopyta. Kopyto będzie klasyczne i tradycyjne: przeskoczymy przez granicę i sprawdzimy, co czytają Niemcy. A że klasycznie, to skupimy się na pierwszej dziesiątce bestsellerów w twardej oprawie, czyli swoistym creme de la creme aktualnych czytelniczych preferencji naszych zachodnich sąsiadów. No to wio!...




1. Kerstin Gier Silber. Das zweite Buch der Träume (pol.-) 
O tej książce należy się Wam słów kilka. Pisarki zapewne nie trzeba nikomu przedstawiać: owszem, to ta Kerstin Gier, autorka niezwykle poczytnej Trylogii Czasu, znanej także i w Polsce. Powieść, która od paru tygodni okupuje pierwsze miejsce, jest drugą częścią innej trylogii, trylogii Silber. W paru słowach o treści: piętnastoletnia Liv Silber rozpoczyna nowe życie w Londynie: nowa elitarna szkoła, nowy przyjaciel matki, nowy dom i otoczenie. Sztampa?... Nie. Bo Liv śni. Śni niezwykle realistycznie i barwnie. I spotyka w tych snach ludzi. Którzy potem na jawie zdradzają szczegóły ze snów, których znać przecież nie mogą... chyba że... śnią to samo. Razem z Liv.
Powiem jedno: oba tomy są rewelacyjne! Świetny zaprawiony ironią styl, niesztampowa fabuła, lekkość i ciepło - znakomita, wakacyjna lektura. Więcej: pierwszy tom jest już przetłumaczony (tak, dobrze zgadujecie) i po redakcji. A nawet po składzie. Ale jeśli nie wydarzy się cud, to nigdy się nie ukaże w Polsce. Wydawnictwo, które kupiło prawa do całej trylogii, zrezygnowało z publikacji (lepiej nie pytajcie o powody, bo i tak nie odpowiem. Albo odpowiem niecenzuralnymi słowami i zrujnuję sobie opinię). Więc módlcie się o cud i... nowego chętnego do wydania.

2. Diana Gabaldon Ein Schatten von Verrat und Liebe (oryg. Written in My Own Heart's Blood, VIII tom sagi Outlander pol.-)
Niemcy kochają Dianę Gabaldon miłością absolutną. Nie są to do końca moje klimaty, więc czytającym historyczne sagi pozostawiam do rozstrzygnięcia kwestię, czy warto sięgać po tę cegłę (992 stony).




3. Jan Weiler Das Pubertier (pol.-)
Pozycja z gatunku satyryczno-humorystycznego. Jan Weiler, znany już z podobnych dzieł, popełnił 22 opowiastki o... dojrzewających nastolatkach. Każdy, kto ma w domu podobną istotę, wie, jak to jest, gdy różowe gładkie dziecięce twarzyczki przemieniają się w plantację pryszczy, a kończyny, nosy i inne wypustki powiększają w zastraszającym tempie. Okresowo zanika komunikacja, ponieważ z powodu przerwy technicznej mózgi są przejściowo wyłączone z eksploatacji . Dobry pomysł na książkę?... Na pewno. Na horror chyba. Swoją drogą, tytuł tej książki mógłby pretendować do kolejnego odcinka cyklu "przetłumaczyć nieprzetłumaczalne"...

4. Donna Tartt Der Distelfink (oryg. The Goldfinch, pol.-)
Autorka, która pisze jedną książkę na dziesięć lat. Fani jej "Tajemnej historii" wyczekiwali nowej powieści Tartt jak bomby dekady i wreszcie jest! Niesamowite jest to, że choć to proza niezbyt przystępna, wymagająca od czytelnika pewnego wysiłku, to od kilku miesięcy sprzedaje się (w Niemczech) rewelacyjnie. Jeszcze nie czytałam, ale to tylko kwestia czasu... Dobra wiadomość dla miłośników Tartt w Polsce: jak donosi sam tłumacz, książka "się tłumaczy"  i zostanie wydana na początku przyszłego roku przez Literanovę.  


5. Kerstin Gier Silber. Das erste Buch der Träume (pol.-)
To pierwszy tom wspomnianej powyżej trylogii. Ten już przetłumaczony. Ach, jak dobrze się pracowało nad tym tekstem...







6. Marc Elsberg Zero. Sie wissen, was du tust (pol. -)
Typowy thriller. Coś o wszechobecnej inwigilacji, czyli temat bardzo na czasie. Poprzednia powieść Elsberga (autor jest Austriakiem) czytała się znakomicie, z perspektywy czasu wspominam ją bardzo dobrze, choć nie jest oczywiście dziełem wiekopomnym, a pisałam o niej tutaj. Moim zdaniem wydawcy powinni się bić o te książki, bo chwytliwe i nieźle napisane.




7. Jonas Jonasson Die Analphabetin, die rechnen konnte (oryg. Analfabeten som kunde räkna, pol. -)
Kolejny bestseller Jonassona (tego od "Stulatka"), o równie intrygującym tytule ("Analfebetka, która umiała liczyć"). Tym, którym "Stulatek" się podobał, zapewne spodoba się i "Analfabetka" - nie czytałam żadnej z nich, ale mam w planach.





8. Donna Leon Das goldene Ei (oryg. The Golden Egg, pol. -)
...czyli dwudziesta druga odsłona z komisarzem Brunettim. Swoich fanów ma, pieszczoch Niemców, którzy pracowicie dokonują kolejnych adaptacji filmowych (które czasem nawet oglądam, jak nic innego nie leci). Do czytania tej serii jakoś nie mogę się przemóc. 





9. John Williams Stoner (oryg. Stoner, pol. -)
Jedna z wielkich zapomnianych powieści amerykańskich. John Williams opowiada o życiu mężczyzny, który przychodzi na świat w rodzinie farmerów i z czasem odkrya namiętność do literatury i zostaje profesorem. To historia powściągliwego życia, które pozostawia niewiele śladów. Powieść o przyjaźni, o małżeńskie, powieść uniwersytecka, społeczna i o pracy. A także powieść o miłości. I o tym, co to znaczy być człowiekiem. Nie wiem, jak Wy, ale do mnie to przemawia. I chcę przeczytać tę książkę przed końcem lata. 


10. Hans-Josef Ortheil Die Berlinreise (pol. -)
Książka, po której chyba nikt nie spodziewał się, że zostanie bestsellerem. To pamiętnik autora z lat dziecięcych, świadectwo podróży do Berlina lat sześćdziesiątych, kilka lat po wzniesieniu muru berlińskiego i rok po wizycie Kennedy'ego. Podobno bardzo dobra.





I jak? Jest się o co bić? Coś Was nęci? Odstręcza? A może jest tu jakieś "must read"?...

poniedziałek, 28 lipca 2014

Nieśmiała próba...


Kochelsee (byłam w ostatni weekend)
...powrotu. Dwa miesiące nieobecności to w erze internetu cała wieczność. Pamiętacie mnie jeszcze?... Krimifantamania pokryła się warstewką kurzu, którą niniejszym spłukuję krystalicznymi wodami jeziora Kochel.

Pytacie się zapewne, dlaczego. Skąd to milczenie, dokąd ta ucieczka?... Mogłabym Wam opowiedzieć o ostatnim roku, który dokopał nam jak mało który. Mogłabym opowiedzieć o walce z wiatrakami (a właściwie wydawnictwami), które ostatecznie pozbawiły mnie złudzeń co do polskiego rynku wydawniczego, moralności wydawców i kultury prowadzenia biznesu w Polsce, mogłabym trysnąć jadem i polać goryczą. Mogłabym napomknąć o narastającej patologicznej awersji do blogowania, serwisów społecznościowych i internetu w ogóle. O pragnieniu zniknięcia, wtopienia się w tło. O buncie, negacji i tęsknocie. O inercji, zasklepianiu się w sobie i stanie przetrwalnikowym. O odchodzeniu bliskich, o spóźnionych pożegnaniach i godzeniu się na rzeczywistość. O przymusach i koniecznościach. O tchórzostwie i straceńczej odwadze. Mogłabym napisać o paru książkach, które pomogły mi przetrwać ostatnie tygodnie. I o tych, które zaczęłam i porzuciłam. Bo były zbyt miałkie, zbyt ą i ę, zbyt ponure, zbyt wesołe, albo po prostu nie wstrzeliły się w czas i klimat.

Ale ponieważ ten post jest zaledwie nieśmiałą próbą powrotu, to o niczym takim nie napiszę. Niczego też nie obiecam ani nie zadeklaruję. Tylko sprawdzę, czy jeszcze mam o czym pisać. I dla kogo.
PS. Dziękuję Ann RK, Kasi Hordyniec, Oisajowi, Jane Doe i wszystkim innym, którym moja nieobecność nie była obojętna.
Winnica w Markgräflerrand (byłam w poprzedni weekend)