Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Data premiery: luty 2013
Liczba stron: 344
Cena: 31,41 zł
Data premiery: luty 2013
Liczba stron: 344
Cena: 31,41 zł
Każde nowe nazwisko na literackiej scenie kryminalnej witam z mieszaniną nadziei, ciekawości i nieufności. Próbowało już wielu, udało się nielicznym, bo choć gatunek kryminału uchodzi za łatwy, to niejeden połamał sobie na nim zęby, a wspięcie się na zbrodniczy Parnas wymaga naprawdę dobrej kondycji (pióra), sprawności (warsztatowej), genialnego pomysłu i tego czegoś, co nazywają bożą iskrą. Błażej Przygodzki jest takim nowym nazwiskiem, budzącym tym większe zainteresowanie, że umiejscowił fabułę swej debiutanckiej książki na styku dwóch niezmiernie atrakcyjnych czytelniczo dziedzin: medycyny i kryminalistyki. Pytanie tylko, czy starczyło mu kondycji, sprawności i iskry bożej, by uchronić się przed połamaniem zębów, pióra i licznych kości podczas mozolnej wspinaczki na górę, czy wręcz stoczenia się na dół. I czy taka wyprawa w ogóle go interesuje.
Przyznam od razu, że autor psim swędem wycyganił ode mnie zaraz na wstępie spory bonus. Wszelkie medyczne wycieczki wywołują bowiem u mnie przyjemną ekscytację i jestem w stanie sporo wybaczyć, a nawet przełknąć niezgorszą szmirę, jeśli tylko bohaterzy sypią fachowym medycznym żargonem, nie zważając na bryzgającą krew ratują życie jasnowłosych dziewic, a nawet ciemnowłosych zbrodniarzy i w ogóle wiedzą, jak ciąć. Ochoczo przystąpiłam więc do lektury, licząc na rajcująco drastyczne sceny szpitalne. To, co niektórym wydało się otoczką zbyt encyklopedyczną i szczegółową, ja chłonęłam z wielką przyjemnością, może z wyjątkiem dość obrzydliwych scen prosektoryjnych (moje zboczone zamiłowania aż tak daleko nie sięgają). Nie samą medycyną jednak czytelnik żyje.
Intryga kryminalna daje na siebie czekać dość długo, początkowo sklejamy bowiem mozolnie poszczególne, dość posiekane wątki, aż w końcu z bałaganu zaczyna wyłaniać się ogólny zarys. Nie znaczy to, że w mig potrafimy połączyć dziwne przypadki: nagłą śmierć zdrowego jak rydz boksera i brutalne pobicie biznesmena, wątek umierającej na niewydolność nerek Teresy i przyjaciółki komisarza Niedźwieckiego, heroicznie zajmującej się chorym na Alzheimera ojcem. Do tego aspirant Białas - tutaj bad guy - kombinujący, jak zrobić, by nie wyszedł na światło dziennie jego mały problem z konsumpcją amfetaminy. Początkowo bezradni w natłoku postaci i wątków, ani się obejrzymy, jak zaczniemy kibicować jednym i życzyć najgorszego drugim, zaś migawkowe ujęcia zaczną łączyć się w jedną logiczną, choć nie do końca przywidywalną całość.
To, czym żyją dobre kryminały (oprócz intrygi, rzecz jasna, która w tym wypadku zdaje egzamin), czyli bohaterowie i język, nie wywołują zachwytu. Konstrukcja charakterów waha się między poprawnymi a lekko sztampowymi i tak naprawdę ani jeden z nich nie zyskuje żywej sympatii czytelnika, może z wyjątkiem kryształowego kardiologa, którego autor nie oszczędza w końcowych partiach powieści. Język zaś spełnia swoją funkcję: nie jest przekombinowany, nie jest irytujący czy manieryczny, rzekłabym - adekwatny do opisanej historii. Achów i ochów zatem nie ma, co nie przeszkadza zupełnie cieszyć się lekturą.
Autor nieśmiało muska kilka społecznych problemów, specjalnie jednak nie atakując misjonarstwem, i chyba dobrze, bo to poletko zaanektowali sobie Skandynawowie. Nie idzie również w ślady mistrzów thrillera medycznego, i to też dobrze, bo tu najłatwiej narazić się na śmieszność, próbując straszyć na modłę amerykańską w naszych siermiężnych warunkach. Raczej próbuje iść tutaj swoją własną ścieżką i jest to próba udana, choć nie przełomowa ani nowatorska. Kto książki nie przeczyta, wiele nie straci, kto się skusi, zostanie nagrodzony paroma godnymi zapamiętania momentami. Ja nie żałuję.
Gdzie i kiedy: Wrocław, współcześnie
W dwóch słowach: zbrodnia i organ
Dla kogo: dla wielbiących bogów w bieli, fikcyjne szpitale - te na peryferiach i te w Leśnej Górze, podręczniki do medycyny i zbrodnię
Ciepło / zimno: 78°
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania miejskiego na Krakowskim Czytaniu.