Ads 468x60px

piątek, 13 marca 2015

Lista bestsellerów tygodnika Spiegel - notowanie 12/2015



Pora na drugi w tym roku rzut oka na najbardziej prestiżową niemiecką listę bestsellerów. Trochę się tu dzieje. Trwają właśnie lipskie targi książki, a na rynku nastąpił związany z nimi wysyp nowości, co wyraźnie widać w koszykach czytelników. Zajrzyjmy do nich:


1. Martin Suter Montecristo (pol. -) 
Bar wzięty!... Tydzień po premierze najnowsza powieść znanego szwajcarskiego pisarza wylądowała na pierwszym miejscu. Polscy czytelnicy znają Sutera, ale czy go lubią? Dzięki Światu Książki mieli okazję przeczytać znakomitego "Kucharza" i dwie inne powieści. Montecristo to thriller o bankach, przekrętach i kryzysie finansowym, który miał być nauczką dla świata finansjery, a nie był... Znakomita intryga, ironiczne podteksty, zaskakujący koniec - tak piszą krytycy o tym dziele. A Krimifantamania właśnie przekonuje się, czy to czcze obietnice...

2.
 Michel Houllebecq Unterwerfung (oryg. Soumission
pol. w zapowiedziach WAB jesienią 2015) 
Sukces Francuza okazał się trwalszy niż mu wróżyłam. Rany wywołane zamachem na Charlie Hebdo zaczęły przysychać, ale tematyka najwyraźniej nie, toteż Niemcy gorliwie kupują i czytają Houllebecqa, choć przyrządzona przez niego strawa nie należy do lekkich. Polscy czytelnicy muszą się jeszcze uzbroić w cierpliwość, rodzima wersja tej powieści dopiero się rodzi...



3. Stephen King Revival (oryg. Revivalpol. Przebudzenie, wyd. Prószyński i S-ka) 
Nowy King został wydany w Polsce już jesienią zeszłego roku, Niemcy potrzebują zwykle trochę więcej czasu na tłumaczenie i przygotowanie książki do druku. Pierwszy tydzień sprzedaży przyniósł mistrzowi trzecie miejsce, nieźle, choć bywało lepiej. Zastanawia jednak strategia niemieckiego wydawcy, który zrezygnował ze zniemczenia tytułu, uznając, że czytelnicy skumają znaczenie słówka Revival. Praktykę tę coraz częściej spotyka się na niemieckim rynku, wydawcy wychodzą widać z założenia, że primo, niemiecki tytuł nie odda sensu i znaczenia, secundo, że czytelnik nie jest kretynem i słowo zna, a jeśli nie zna, to się domyśli. Ciekawe, czy kolejnym krokiem będzie rezygnacja z tłumaczenia książek w ogóle... Wtedy będę bezrobotna. 

4. Cornelia Funke Reckless. Das goldene Garn (pol. -) 
Jest wreszcie trzeci tom sagi Reckless! Niemiecka autorka, która (słusznie?) cieszy się opinią grand dame literatury dziecięcej, mozolnie tworzy swoje opus magnum, wplatając w opowieść o Jakubie, chłostanym przez los chłopaku, który żyje w świecie za lustrem, motywy z baśni i legend całego świata. Trzecia część cyklu czerpie ze skarbnicy baśni wschodnich, rosyjskich i orientalnych, zaroi się od kozaków, będzie car i Baba Jaga. Funke znowu czaruje słowem... Pierwsze dwa tomy wydał w Polsce Egmont, w tym jeden w tłumaczeniu sami wiecie kogo, los trzeciego na razie jest nieznany, może głos spragnionych dalszego ciągu czytelników zaważy?... Recenzja wkrótce. (Piękna okładka, notabene.)

5. Klaus Modick Konzert ohne Dichter (pol. -) 
Wybory niemieckich czytelników wprawiają mnie niekiedy w zdumienie. I czasem to zdumienie miesza się z podziwem i uznaniem. Tak jest w przypadku powieści Klausa Modicka o znamiennym tytule Koncert bez poetów, będącej historią kolonii artystycznej Worpswerde. Powieść osnuta jest na kanwie słynnego obrazu Heinricha Vogelera "Koncert". Pojawi się w niej Rilke, który stworzył coś w rodzaju ideowego programu kolonii. Poeta sportretowany tu został jako zmanierowany malkontent i egoman, zaś całość to prawdziwa gratka dla miłośników sztuki, poezji i historii. Literatura w swej najpiękniejszej odsłonie, przypominająca, że Niemcy nadal są narodem poetów i filozofów.

6. Kiera Cass Selection. Der Erwählte (oryg. Selection - The Onepol. Jedyna, wydawnictwo Jaguar) 
Zwrot o sto osiemdziesiąt stopni. Z literatury z najwyższej półki zeskakujemy na półeczkę z amerykańskimi młodzieżówkami. Niniejsze dzieło jest trzecim tomem cyklu o... nie wiem właściwie, pewnie jakimś wyjątkowym dziewczątku, które musi zbawić świat albo dokonać czegoś równie trudnego. Obecność na liście Spiegla dowodzi ogromnego potencjału rynkowego tej literatury, niezależnie od kraju. Zastanowiło mnie tylko jedno - polski tytuł sugeruje kogoś płci żeńskiej, niemiecki wyraźnie mówi o "wybrańcu" tudzież "jedynym". Hm... gender rządzi?

7. Cassandra Clare City of Heavenly Fire. Chroniken der Unterwelt (oryg. The Mortal Instruments. City of Heavenly Firepol. Miasto niebiańskiego ognia, wyd. MAG, jesień 2014) 
Pozostajemy w podobnych klimatach. Szósty tom cyklu o wampirach wydawany jest cierpliwie i w Polsce, widać temat jeszcze się nie znudził. Nie znam go, pewnie już nie poznam (nie ten target), ale dwie uwagi mam. Po pierwsze, to kolejny przypadek, kiedy niemiecki wydawca postanawia pozostać przy angielskim tytule (a co, młodzież jest wyedukowana lingwistycznie!), po drugie, wydawca bez skrupułów doi ową wyedukowaną młodzież (a właściwie mamuśki), bowiem książkę wydano w pięknej twardej oprawie - fakt, edytorskie cudo - i zażądano za nią... dwadzieścia pięć euro za egzemplarz. Za wersję kundlową - dwadzieścia, bez pięknej twardej oprawy... Płaczcie i płaćcie, miłośniczki wampirów.

8. Lucinda Riley Die sieben Schwestern (oryg. The Seven Sisters 1 - Maiapol. -) 
Już sama okładka sugeruje co trzeba. Lucinda Riley uszczęśliwia kobiety opowieściami o piętrowych perypetiach romantycznych bohaterek. W Polsce Albatros wydał już dwie powieści pani Lucindy, niniejszy tom stanowi pierwszą część cyklu o tytułowych siedmiu siostrach. Chyba będzie co czytać, bo jeśli każdej siostrze autorka poświęci jeden tom, to ho ho!...



9. T. C. Boyle Hart auf hart (oryg. The Harder They Comepol. w zapowiedziach WAB jesienią 2015) 
A z tego to się bardzo cieszę. T. C. Boyle jest jednym z tych wielkich amerykańskich pisarzy, którzy w Polsce są mało znani i raczej niedoceniani, i którzy nie dość, że pokazują Amerykę od jej ciemnej strony, to jeszcze robią to w sposób zachwycający. Boyle ma pazur. I go pokazuje. Więcej wkrótce.




10. John Grisham Anklage (oryg. The Gray Mountainpol. Góra bezprawia w zapowiedziach Albatrosa na maj 2015) 
Grisham pracowicie wypuszcza kolejne powieści, co rok nową, grzmi, piętnuje, wytyka palcem. Arcymistrza kryminału prawniczego kocham miłością czystą i bezwarunkową, a Góra bezprawia już czeka na lekturę. Wkrótce porozprawiam o tym bezprawiu.




Zwykle na pierwszej dziesiątce kończę, ale dziś zrobię wielki wyjątek i pokażę Wam jeszcze miejsce jedenaste i dwudzieste, bo aż serce skacze, i to jak!

11. John Williams Butcher's Crossing (oryg. Butcher's Crossingpol. -) 
Tadaaam!... Jest już kolejna książka Johna Williamsa! Pamiętacie? O "Profesorze Stonerze" pisałam tutaj,  moim zachwytem udało mi się zarazić parę osób, i oto doczekałam się wydania jeszcze jednej powieści tego odkrytego po latach pisarza. Pomijając fakt, że znowu mamy wydawcę preferującego nietłumaczenie tytułu (powiedzmy, że w tym wypadku, jako że mamy do czynienia z nazwą własną, można to jeszcze zaakceptować), to okładka jest przecudnej urody, zaś wzmianki o treści obiecują wiele. Bardzo wiele. O wrażeniach z lektury nie omieszkam napisać.

20. Patrick Rothfuss Musik der Stille (oryg. The Slow Regard of Silent Thingspol. Muzyka milczącego świata, wyd. Rebis, marzec 2015) 
No i co, nie czytają ludzie fantastyki?... Czytają! Patrick Rothfuss stworzył, a właściwie tworzy w swoich Kronikach Królobójcy jeden z najciekawszych światów i udowodnił, że fantasy potrafi być po prostu dobrą literaturą. Muzyka milczącego świata nie jest kontynuacją Imienia wiatru ani Strachu mędrca, lecz rozwinięciem jednego z wątków pobocznych, ale i tak jesteśmy wdzięczni autorowi za przerwanie przedłużającego się milczenia... Zaspokojeni chwilowo, czekamy na ukazanie się The Doors of Stone. A swoją drogą, czy ktoś wie, jak się Rothfuss sprzedaje w Polsce?

To tyle najnowszych wieści z tutejszych księgarni. I co Wy na to?...

22 komentarzy:

  1. Ciekawe, czy "Koncert..." Modicka się u nas pokaże, czy trzeba się będzie zaopatrzyć za Odrą (mam słabość do książek, w których występują pisarze, nic na to nie poradzę - a o Rilkem zwłaszcza z chęcią bym poczytała, bo przyznam, że nie mam do tej pory żadnego jego obrazu ustalonego w głowie; wychodzi mi ktoś zupełnie inny z twórczości, inny z listów, inny z życiorysu, co zrobić).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę trudno powiedzieć, co skłania wydawców do zakupienia licencji na to czy inne dzieło. Wiadomo, że niektórych autorów kupuje się w ciemno, ale większość wydawniczych decyzji przypomina loterię, tym bardziej, że to, co sprawdziło się na rynku niemieckim czy angielskim, niekoniecznie musi stać się hitem w Polsce. I odwrotnie, są tytuły, którym nikt nie wróżył wielkich sukcesów na polskim rynku, a mimo to sprzedają się jak świeże bułki. I choć opis książki brzmi frapująco, to jednak nie odważyłabym się polecić jej bez czytania... Jedno jest pewne: nie ma zbyt dużo takich dzieł.
      A portret Rilkego jest (podobno) o tyle ciekawy, że odstaje od obiegowych opinii, jakie mamy o poecie tylko na podstawie jego twórczości. Jeśli książka pojawi się w mojej bibliotece, to przetestuję :-)

      Usuń
    2. Tu się faktycznie może odezwać to, że chodzi o książkę - wnioskując z opisu - osadzoną w niemieckim kontekście kulturowym (mimo tego, że może chodzić o twórców raczej znanych i poza krajami niemieckojęzycznymi) i trudno powiedzieć, na ile w całości czytelną dla czytelnika nie-niemieckiego/nie siedzącego w niemieckiej kulturze. Z chęcią przeczytam wrażenia, jak Ci się uda zajrzeć do "Koncertu..." :-)!

      Usuń
    3. Masz rację, niektóre książki są tak hermetyczne kulturowo, że funkcjonują wyłącznie w obrębie tego kręgu. Rilke, wiadomo, jest znany wszędzie, kolonia Worpswerde zapewne jest pojęciem nieobcym miłośnikom sztuki, więc kto wie.
      Ale sprawdzę, jak to się czyta :-)

      Usuń
  2. Strasznie cieszy obecność powieści Williamsa. Miejmy nadzieję, że znajdzie i w Polsce swojego wydawcę. "Profesor Stoner" był świetny !
    Ciekawią mnie Suter i Boyle..
    tommyknocker

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sutera właśnie czytam, na razie jest nieźle.
      Bardzo trzymam kciuki, żeby wydano Williamsa! :-)

      Usuń
  3. Niby wiem jakiej narodowości byli Goethe, Schiller czy Heine, ale prawie podskoczyłam przy stwierdzeniu: "że Niemcy nadal są narodem poetów i filozofów".
    Zaczynam podejrzewać, że mam jakieś uprzedzenia, których dotychczas nie byłam świadoma... ;)

    Dzięki za przypomnienie, że miałam przeczytać "Imię wiatru" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale skąd to zaskoczenie? Powiedzenie "das Volk der Dichter und Denker" funkcjonuje od osiemnastego wieku, także w polskim jako "naród poetów i myślicieli"... Zapominamy czasem, że Niemcy jako naród wydali na świat więcej wybitnych jednostek niż monstrów, a brunatna karta historii przyćmiewa wszystko inne... bo chyba o to Ci chodziło, o ile dobrze rozumiem?
      A "Imię wiatru" przeczytaj, koniecznie!

      Usuń
    2. Podejrzewam, że znacznie większy wpływ na moją reakcję miało to, że język niemiecki - IMO - bardziej nadaje się do wydawania rozkazów i tworzenia heavy metalu, niż do pisania subtelnych liryków...
      Muszę się tego przekonania jakoś pozbyć :)

      Usuń
    3. Aaa, o to chodzi! Ja już jestem tak zagłębiona w tym języku, że zupełnie pomijam tę wierzchnią, fonetyczną warstwę... i dociera do mnie jedynie semantyka. Wierz mi, da się po niemiecku brzmieć lirycznie i delikatnie, serio! :-)

      Usuń
  4. Oj jakbym chciała, że by i u nas wydali Willmamsa, bo "Stoner" był genialny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak!!! Podobno "Butcher's Crossing" też jest świetne, choć zupełnie inne od "Profesora"... :-)

      Usuń
  5. Boyle zapowiada się ciekawie. Jeszcze nie miałam okazji go czytać. No i oczywiście jestem ciekawa Williamsa. Mnie też "Profesor Stoner" ogromnie się podobał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boyle podobno wymiata... Sporo sobie po nim obiecuję. Cieszę się, że podobał Ci się "Stoner" :-)

      Usuń
    2. Jak wymiata, to i ja czekam niecierpliwie. :)

      Usuń
  6. Grishama bardzo lubię, zresztą "prawnicze kryminały" zawsze mnie fascynowały. Potem się z nim rozstałam, bo wziął się za uprawę poletka czysto kryminalnego, a to według mnie słabo mu wychodziło. Teraz wrócił do korzeni i czekam z utęsknieniem na maj :)
    A Twoja rekomendacja T.C Boyle'a sprawia, że polska jesień będzie przyjemna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio czytałam dość obszerny wywiad z Grishamem, w którym opowiadał o swojej prywatnej walce z wiatrakami, czyli obłudą w amerykańskim systemie wartości. Ciekawie gadał facet. Przez wielu to, co pisze, jest traktowane z wielką pobłażliwością, ale on już naprawdę NIE MUSI zarabiać więcej kasy. I to, co pisze, wynika z głębokiego zaangażowania i wiary, że choć jego książki są "tylko" bestsellerami z kryminalnej półki, to mogą coś zmienić. Sensowny gość.
      A kto wyda kolejnego T. C. Boyla?

      Usuń
  7. Agnieszko, czy w Niemczech też dzielą książki na pół ?
    Rozumiem grube sagi s-f i fantasy, ale średniej objętości kryminały ? Zajrzałem wczoraj na zapowiedzi wyd. A.., a tam co druga książka - romans, kryminał itp. w tomach (!)
    Zajrzyj do mnie - jest wpis o nowej Cleeves, tom pierwszy.
    pozdrawiam
    tommyknocker

    OdpowiedzUsuń
  8. No dobra, żadnej nie czytałam, więc będę miała co nadrabiać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja dzięki temu zestawieniu skusiłam się na książkę "Imię wiatru" Patrick Rothfuss i nie żałuję. :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach, koniecznie muszę nadrobić w tym roku Patricka Rothfussa, bo ciąglę coś mi staje na drodze, ale mam wrażenie, że to wszystko dlatego, że czekam na ostatni tom serii, żeby pożreć za jednym zamachem :D
    "Profesor Stoner" jest właśnie u mojego ojca (sprezentowałam urodzinowo) i zamierzam przejąć, jak tylko przeczyta, a potem polować na więcej, bo podobno pychota :D

    OdpowiedzUsuń