Wydawca: Wydawnictwo W.A.B.
Data premiery: 08.10.2014
Liczba stron: 380
Cena: 44,99 zł
No i jest szumnie zapowiadane pożegnanie z najpopularniejszym prokuratorem Rzeczypospolitej, szeryfem ze stalowym błyskiem w oku, w nienagannym garniturze, jakże różniącym go od brzydkiego pospólstwa, z ostrym językiem i jeszcze ostrzejszym umysłem. I chociaż już pierwsza scena trzeciego tomu serii z Szackim pozwala uwierzyć w ukutą przez marketingowe łby plotkę, to ostatnia wiarę tę skutecznie obala.
Nie ma co płakać i rozdzierać szat, o wiele lepszą reakcją na "Gniew" jest bowiem satysfakcja. Zwykła satysfakcja czytelnika z Polski, czyli - za autorem - z urbanistycznego piekła, zaśmieconego nabrzydszą architekturą w Europie, kraju wyjątkowo ubogiego w dobrą literaturę kryminalną, która - jeśli wierzyć tak zwanym autorytetom - w ogóle literaturą nie jest. Otóż satysfakcja ta wynika z prostego faktu, że oto pod tym jednym względem przestaliśmy być zapyziałym ogonem Europy, bowiem narodził się taki, który umie pisać wciągające kryminały na poziomie, i to w dodatku z czymś w rodzaju przesłania. Niemożliwe?...
A zatem ad rem, czyli do "Gniewu". Szacki, na skutek zawodowych i osobistych zawirowań oswajający się z Warmią, czyli pogrążonym w wiecznej mgle i marznącej mżawce Olsztynem, łaknie jakiejś soczystej zbrodni, która pobudziłaby jego uśpione szare komórki, wniosła coś nowego i w ogóle ubarwiła i dosmaczyła. Zbrodnia ta nadchodzi niespodziewanie i początkowo niepozornie. Bowiem znalezione w bunkrze niedalego miejskiego szpitala zwłoki wcale nie są "Niemcem do odfajkowania" (co to w ogóle za wyrażenie?...), tylko zaczątkiem wielkiej zagadki. Truposz wcale nie wyzionął ducha ponad pół wieku temu, tylko całkiem niedawno, bo dwa tygodnie temu. Więc skąd takie piękne kosteczki bez ani jednego mięśniowego włókienka? I tu pokazuje się, że Miłoszewski w ostatnim czasie pilnie oglądał wszystkie sezony Bones, bowiem popisuje się fachową nomenklaturą i widać, że co nieco w tym temacie liznął. Na kościach się jednak nie kończy.
Bo ta powieść tak naprawdę jest o przemocy. O tej jawnej, brutalnej, i o tej ukrytej, rodzinnej, wstydliwej i zawstydzającej. O tej, o której się mówi, i o tej, o której się milczy. I o tej najgorszej, podświadomie akceptowanej, uznawanej za fanaberię rozwydrzonych pańć i liberalnych pismaków. To ciekawe, ile seksistowskiej pogardy można zawrzeć w jednym słowie, mówi jeden z bohaterów. Wiecie, jakie to słowo? Pseudopanda. Kiedy poznacie kontekst, dowiecie się, dlaczego. I dlaczego akurat ono tak bardzo mnie zmroziło. Takich scen jest tu więcej. Na przykład ta z Krecikiem. Przerażająca, znamienna. Przemoc. Społeczne zjawisko, zarażający pokolenia wirus, czy męski gen? Miłoszewski nie daje odpowiedzi na to pytanie. Ale odważnie rzuca temat pod dyskusję, zauważa go, ba, ośmiela się upakować go w rozrywkową otulinę.
Bardzo to skandynawskie - ktoś powie: odtwórcze. Tak, te tematy powracają wielokrotnie u Skandynawów, pojawiają się też u niektórych Amerykanów. Są. Ale nie w polskich kryminałach, nie tak. A skoro już jesteśmy przy wtórności, to wiem doskonale, że znajdą się i wybrzydzacze, którym nie spodoba się kalejdoskop klisz i zdartych motywów. No pewnie, że tu są. Co więcej, Miłoszewski żongluje nimi świadomie i umyślnie, a niekiedy nie sposób się nie oprzeć wrażeniu, że dobrze się przy tym bawi - i tego samego oczekuje od czytelników. Pewnie, że są przegięcia. No bo jak się nie żachnąć czytając o patologu doktorze habilitowanym Ludwiku Frankensteinie? Jak nie kręcić głową nad jego olśniewającą asystentką? A Myślimir Szcząchor? Bez jaj, on go tak naprawdę nazwał. Jest i Poniewasz, jest Zemsta, jest także Bierut. Tak tandetne, że aż znowu śmieszne.
Ale wróćmy to naszego podstawowego pytania: czy to jest dobry kryminał? Nie socjologiczna łopatologiczna pogadanka? Nie felietonik na modny temat? Nie klon zagranicznych thrillerków z papierowymi bohaterami? Nie próba zrobienia kaski na spiżowym mizoginie z minionej epoki? Zapewne znajdą się tacy, którzy z wielkim przekonaniem przykleją tej powieści taką, a może i gorszą łatkę. Ja twierdzę, że to jest dobry kryminał. To jest bardzo dobry kryminał. Nie powalający nadzwyczajnie oryginalną intrygą (choć jest ona naprawdę przyzwoita), ale dobry, wciągający, pozostawiający z paroma bolesnymi miejscami (Miłoszewski wie, gdzie dotykać, żeby bolało), paroma znakami zapytania i wielką, uchyloną furtką. Czytajcie.
Pierwsze zdanie: "Wyobraźcie sobie dziecko, które musi się chować przed tymi, których kocha."
Gdzie i kiedy: Olsztyn, współcześnie
W dwóch słowach: mizogin i psychopataGdzie i kiedy: Olsztyn, współcześnie
Dla kogo: dla fanów Szackiego, a także tych, którzy zwątpili w kondycję polskiej (tak zwanej) literatury rozrywkowej (czymkolwiek ona jest)
Ciepło / zimno: 96°
No właśnie byłam bardzo ciekawa jaki ten nowy Miłoszewski...
OdpowiedzUsuńAneta, mocny i bardzo dobry... Czytaj :-)
UsuńUwielbiam cykl z Szackim, dlatego książkę na pewno przeczytam, zresztą już ją zamówiłam, i wierzę, że powieść bardzo mi się podobała, szczególnie że jej tematyka jest konkretna i wymowna.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że się nie rozczarujesz :-)
UsuńMam, dziś kupiłam, się cieszę i będąc tak zadowoloną i szczęśliwą i mając do wyboru "Jedwabnika" i "Gniew", wybrałam "Korespondenci.PL" Kowalskiej i Rogacina :/
OdpowiedzUsuńAle mam i się cieszę...
I mówisz, że furtka uchylona? To dobrze :)
E-book był dostępny parę dni wcześniej, więc skwapliwie skorzystałam z okazji. I nie żałuję :-)
UsuńFurta wielka, nie furtka... :-)
Właśnie zamówiłem i czekam z niecierpliwością na przesyłkę.
OdpowiedzUsuńtommyknocker
Trochę Ci tych rozkoszy oczekiwania zazdroszczę :-)
UsuńPrzemoc domowa... Skóra mi scierpla po tym pierwszym zdaniu, ale ja po prostu uwielbiam tego faceta i nie mogę go nie przeczytac!
OdpowiedzUsuńSzackiego czy Miłoszewskiego? :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKlisze? Dla Miłoszewskiego warto to znieść ;) Po Twojej recenzji będę sobie teraz dużo obiecywała po "Gniewie" :)
OdpowiedzUsuńAno klisze, jak to w powieściach z tego gatunku. Ale Miłoszewski radzi sobie świetnie :-)
UsuńSzybka jesteś!
OdpowiedzUsuńEbook był parę dni wcześniej, a ja leżałam z grypą, więc się uwinęłam :-)
UsuńWłaśnie chciałam zapytać, skąd masz tak szybko książkę ale już się doczytałam.
OdpowiedzUsuńOsobiście to jestem niezadowolona, że empik ma monopol na sprzedaż tej książki, więc na razie mówię pas.
Na razie to mam dość "mocnych" książek o przemocy, wystarczył mi Minier z "Nie gaś światła". Zupełnie wystarczył.
opty2
Na pohybel monopolistom!... W sumie słuszna postawa, ale Miłoszewski skusił mnie i tak. Swoją drogą, nawet nie wiedziałam, że empik ma wyłączność.
UsuńNaprawdę taki dobry ten nowy Minier? Po drugim tomie miałam spore wątpliwości, drażnił mnie Servaz, cała ta akcja wydała mi się jakaś taka naciągana. Ale Jane pisała, że jest dobrze :-)
Empik ma 2 tygodnie na wyłączność, po prostu skandal, poczekam sobie i kupię taniej.
UsuńCzy Minier dobry? Mało co mnie tak ruszyło, jak ta książka. Dopiero ją skończyłam i jestem wyprowadzona z równowagi treścią. Nie da się tego czytać spokojnie - emocje, emocje i jeszcze raz emocje - nie dla wrażliwych kobiet.
Mnie Sevez też denerwował ale tu go jest zdecydowanie mniej, więc jest postęp he he.
opty2
Ciekawa praktyka, czegoś takiego w Niemczech nie spotkałam, zresztą ustawa o konkurencyjności pewnie by na coś takiego nie zezwoliła... Ostatnio nawet w wojnie z Amazonem padło takie stwierdzenie ze strony poszkodowanych wydawnictw, że nawet jeśliby chcieli zbojkotować giganta i nie dostarczać mu swoich książek, to nie mogą - prawo zobowiązuje do równego traktowania wszystkich księgarni.
UsuńA do Miniera chyba mnie przekonałaś. Ale trochę się boję:-)
Cieszę się z Twej opinii, bo się bałam w trakcie czytania postu, że nie będzie to dobry kryminał. Odetchnęłam z ulgą, bo mało ich czytam a o Szackim tak.
OdpowiedzUsuńwiele sieci ma tak z różnymi produktami na wyłączność, często to wydawcy sami tak chcą. i nie ma co narzekać, bo w empiku jest -25% na "Gniew" :)
OdpowiedzUsuńCzy mogę Gniew przeczytać na poczatku,nie patrząc na dwie pierwsze części?
OdpowiedzUsuńSłaby tytuł
OdpowiedzUsuń