Ads 468x60px

wtorek, 31 stycznia 2012

Jacek Piekara "Ja, inkwizytor. Bicz Boży"

Cykl: Mordimer Madderin
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: 17 czerwca 2011
Liczba stron: 496
Cena: 37,00 zł



Ilustracja z książki. Autor: Dominik Broniek
 Pierwsze zdanie: "I daj nam siłę, byśmy nie przebaczali naszym winowajcom... - modlił się Andreas Voerter tępo wpatrzony w ogień trawiący stojącego pośrodku stosu mężczyznę".



To moje pierwsze rendez vous z Mordimerem, ba pierwsze z Piekarą w ogóle. Zachęcona dość entuzjastycznymi recenzjami sięgnęłam po pierwszy tom cyklu. Autor nie poskąpił nam bowiem książek o inkwizytorze, rozsiewając jego przygody po licznych tomach i tomiszczach, antologiach, opowiadaniach, samodzielnych powieściach i kontynuacjach. Bądź tu człowieku mądry i dokop się do jakiego takiego porządku...

No dobra, dość narzekania z samego początku, na to przyjdzie jeszcze pora. Sam pomysł historii o młodym inkwizytorze, który ciągnie przez Europę tropiąc wykroczenia przeciw jedynej słusznej wierze, wydał mi się świetny, tym bardziej, że w omówieniach mowa była o alternatywnej historii chrześcijaństwa, w której Chrystus zstąpił z krzyża i zemścił się na swych prześladowcach. W omawianym tomie niewiele z tej alternatywnej wizji świata znajdziemy. Być może należałoby zapoznać się z resztą obfitego Cyklu Inkwizytorskiego, by dopatrzeć się pełnego obrazu tego innego świata. W "Biczu Bożym" inności domyślamy się raczej z niedomówień, strzępków dialogów, napomnień, niż zamaszystego pejzażu.

Przypatrując się tej powieści zobaczymy bowiem raczej nieźle skonstruowany kryminał, niż fantastyczną wizję świata. Rzecz dzieje się w Bielstadt, gdzie Święte Oficjum wszczyna śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci biskupa. Ów zginął w mękach na stosie. Dokonał samospalenia, czy też może raczej ktoś mu w tym dopomógł? Sprawia owiana jest tajemnicą, a do miasta przybywa trupa inkwizytorów, z których najstarszy rangą, dręczony dolegliwościami hemoroidalnymi, ustępuje pola najmłodszemu - naszemu Mordimerowi, a czytelnikom dostarcza tym samym paru humorystycznych scenek i świetnych dialogów. Śledztwo zatacza coraz szersze kręgi, snując się po okolicznych klasztorach, zahaczając o tubylczą szlachtę, meandrując po intrygach i zagadkach. Kto stoi za morderstwami wśród bożych sług? Demon zła, czy mściciel, piętnujący grzeszników?...

Suspens znakomity, fantastyki i magii tyle, co kot napłakał, za to ile chędożenia!... Momentami miałam wrażenie, że autor realizuje jakieś swoje mroczne fantazje erotyczne, bo natężenie scen z chętnymi do najbardziej wymyślnego seksu mniszek mocno zastanawia. Książka w tym względzie na pewno spodoba się dojrzewającym chłopcom, mnie tylko rozśmieszyła. A, w podobnie nieporadnych klimatach utrzymane są ilustracje - popatrzcie sami. Śmiać się, czy bać?...

Na zakończenie mamy z góry zaprogramowany cliffhanger, w końcu trzeba zachęcić jakoś do sięgnięcia po kolejne tomy. Ale, tu muszę przyznać, nie rozczarowało mnie ono, autorowi udało się bowiem zaskoczyć mnie w kilku punktach.
No i jak tu to dzieło ocenić? Jako kryminał - wielce zadowalające. Jako fantasy - niestety nie, spodziewałam się czegoś innego, wiecej magii i stężenia fantasy w fantasy. Może trzeba w tym celu sięgnąć po inne mordimery. Czy się skuszę - nie wiem.

Moja ocena: 3/5

"Baza recenzji Syndykatu ZwB"

11 komentarzy:

  1. O inkwizytorze czytałam pięć książek, w kolejności, w jakiej się ukazywały: "Sługa Boży", "Młot na czarownice", "Miecz aniołów", "Łowcy dusz" i tom 1 "Płomień i krzyż". I o ile trzy pierwsze tomy opowiadań były bardzo ciekawe (tak, jak piszesz - bardziej kryminalne, ale jednak fantastyczne), o tyle reszta nudna, przegadana i bez pomysłu. Myślę, że sporą rolę odegrała też rosnąca z tomu na tom liczba scen i aluzji erotycznych, połączona z pogardliwym i ohydnym traktowaniem kobiet przez autora (bo nie tylko przez Mordimera), które poza zaspokajaniem fantazji erotycznych w zasadzie niczemu nie służą. Nie, żebym ogólnie miała coś przeciwko erotyce, ale nie tak opisanej i bezużytecznej fabularnie, na litość! Zgadzam się, że ma to służyć chyba wyłącznie zaspokajaniu rojeń nastoletniego, męskiego targetu. Po inne twory w tym cyklu więc nie sięgnę...

    Co do ilustracji, to bym mogła cały elaborat napisać, bo nie raz i nie dwa zdarzało mi się pomstować na fabryczne twory, ze szczególnym uwzględnieniem tego cyklu. Ale nie czas i nie miejsce na to, więc tylko napomknę, że się z Tobą zgadzam.

    A co do samego Piekary, to polecam "Ani słowa prawdy: opowieści o Arivaldzie z Wybrzeża". Zbiór prześwietnych, fantastyczno-humorystycznych opowiadań. Idealne na poprawę humoru.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moreni, z ust mi to wyjęłaś, to o stosunku do kobiet - w trakcie czytania właśnie to mi chodziło po głowie, że autor zdradza przedmiotowy, wyjątkowo szowinistyczny stosunek do kobiet. A ja też nie mam nic przeciwko erotyce...
      A Arivald stoi na półce. Może i sobie poprawię, ten humor.

      Usuń
  2. Ja chyba czytałem którąś część cyklu, ale po tym, jak na stronie setnej chyba nie było nic fantastycznego, odłożyłem. Zresztą nie pamiętam nawet, który to był tom cyklu... W każdym razie wiało nudą...

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja stanę w obronie Piekary, bo cykl inkwizytorski naprawdę polubiłam. A więc po kolei: wydaje mi się, że wydawca wyrządził sporą krzywdę całej serii szumnie reklamując ją jako "najbardziej obrazoburczą" na rynku oraz przedstawiającą alternatywny świat, bo jak słusznie zauważyłaś, nie za bardzo pokrywa się z rzeczywistością. Poza tym, nikt nie powiedział, że skoro powieść należy do gatunku fantasy, to z każdej strony muszą wyskakiwać smoki i czarodzieje. W przypadku Mordimera głównymi elementami fantastycznymi są demony i jego niesamowite zdolności.
    Moja przygoda z cyklem inkwizytorskim zaczęła się od "Ja, inkwizytor. Wieże do nieba" i był to dobry wybór, bo przedstawiają młodego Madderina, czyli chronologicznie dobrze jest od nich zacząć. Do tej pory przeczytałam prawie wszystkie tomy i najbardziej mogę polecić 'Płomień i krzyż" (najbardziej fantastyczny z całej serii), natomiast odradzam "Dotyk zła", bo jest wyjątkowo nieudany. Rafał, może na to trafiłeś :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem zdania, że fantasy to nie (tylko) smoki i czarodzieje, wyskakujący z każdej stronicy. Właśnie te inne smaczki ja osobiście lubię najbardziej. I naprawdę czekałam na te demony i niesamowite zdolności Mordimera, o których wspominasz, ale w "Biczu" Piekara potraktował je po macoszemu. Mało tego było. Pewnie żeby docenić walory tego cyklu naprawdę nie wolno poprzestawać na jednym, w dodatku niezbyt reprezentatynwym (jak mniemam). Nie wiem, czy się przemogę. Jeden tom jeszcze leży na półce...

      Usuń
    2. Z tego co pamiętam to te zdolności, czyli podróże do nie-świata pojawiają się w każdej części. Więcej nadprzyrodzonych zdolności pozornie nie ma. Dopiero w tomie "Płomień i krzyż" dowiadujemy się, że jego pochodzenie jest nieco niezwykłe, ale Piekara dotąd nie rozwinął tego wątku. A który tom czeka na półce?

      Usuń
  4. Co do "Ani słowa prawdy" - opowiadania są rewelacyjną mieszanką humoru, absurdu i magii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wieże do nieba". Warto się przemóc?

      Usuń
    2. Ja od tej części zaczynałam i podobała mi się. Przy czym, o ile dobrze pamiętam, to wielu elementów fantastycznych tak nie znajdziesz. Akcja dzieje się przed "Biczem Bożym", gdy Mordimer dopiero rozpoczyna pracę jako inkwizytor, a jego podejście do kobiet też jest dużo lepsze wtedy.

      Usuń
  5. "Europę tropiąc wykroczenia przeciw jedynej słusznej wierze, wydał mi się świetny, tym bardziej, że w omówieniach mowa była o alternatywnej historii chrześcijaństwa

    Alternatywna ;)
    „Przez osiemnaście wieków płynie rzeka krwi, a na jej brzegach mieszka chrześcijaństwo”. Ludwig Boerne

    OdpowiedzUsuń
  6. nauka jest wieczna a piwo wietrzeje - czarodziej Arivald

    OdpowiedzUsuń