Ads 468x60px

środa, 4 kwietnia 2012

Krzysztof Kotowski "Krew na placu lalek" czyli metafizyczna teoria przeciwciał


Wydawnictwo: Prószyński i Ska
Data wydania: 18.10.2011
Liczba stron: 408
Cena detaliczna: 34,00 zł



Na lekturę tej książki byłam kompletnie nieprzygotowana. Acha, polski autor. Acha, kryminał. Okay, do dzieła. Testujemy. Początek wydał mi się wielce obiecujący. Oto w ruinach pałacu po nocnej libacji z dwiema bezdomnymi budzi się kobieta, Maria. Pamięta, że szuka córki, która uciekła z domu jakiś czas temu i była widziana w tej niewielkiej miejscowości. Po towarzyszkach jej pijańskich ekscesów, skromnym dobytku, złożonym z dokumentów, niedużej sumy pieniędzy i torebki - ani śladu, za to świadkiem jej przebudzenia jest nieznajoma dziewczynka. Mała z trudem mówi, ale za pozornym lekkim upośledzeniem kryje się bystry intelekt, poczucie humoru, sympatyczne usposobienie. Maria dowiaduje się od niej, że uciekła prawdopodobnie z jakiegoś transportu pełnego dzieci (ktoś porwał dzieci? w jakim celu? czyżby pedofil?) i postanawia zaprowadzić ją na miejscowy komisariat. Tam okazuje się, że mimo iż kobieta złożyła tam wizytę poprzedniego dnia, nikt jej nie pamięta, a po jej zgłoszeniu nie pozostał najmniejszy ślad. Sytuacja staje coraz dziwniejsza, gdy z nieoczekiwaną pomocą przychodzi jej starszy, dystyngowany mężczyzna, dżentelmen starej daty, oferując nocleg i doraźne wsparcie finansowe. Następnego dnia tajemniczy Włoch znika bez śladu. W Warszawie, dokąd udaje się Maria wraz Justysią, jej mieszkanie zajmuje obca rodzina, sąsiedzi jej nie poznają, ba - nawet dopiero co poznani ludzie po pięciu minutach zachowują się, jakby nigdy nie istniała... Maria z coraz większą desperacją usiłuje dowiedzieć się, co z nią jest nie tak.

W miarę zagłębiania się w tę powieść rosło moje zaciekawienie - przede wszystkim nurtowała mnie kwestia, jak autor poradzi sobie z tym węzłem, który sobie zawiązał na wstępie. Jak wybrnąć z tak skontruowanej intrygi, by nie zboczyć na rubieże nieprawdopodobieństwa, by nie ośmieszyć się rozwiązaniem godnym trzeciorzędnego thrillera? Zaciekawienie powoli zamieniło się w konsternację, aż wreszcie pojęłam, że nie będzie tu żadnego racjonalnego wytłumaczenia, a powieść powinna zostać oznaczona stemplem "zawiera pierwiastek metafizyczny". Przez jakiś czas myślałam, że fabułę uratuje dwójka śledczych, odnajdujących pamiętnik Marii i usiłujących znaleźć jakieś sensowne wytłumaczenie tajemniczych zjawisk. Postępowali w sposób racjonalny, rzeczowy, podejrzliwy - tak jak powinni prowadzić śledztwo gliniarze. A ono zatacza coraz szersze kręgi, zahaczając o tematy pedofilskie i problematykę handlu dziećmi.

Oba wątki, realistyczny i mistyczny, zgrabnie się ze sobą splatają, a i Maria wykazuje sporo zdrowego rozsądku, do samego końca próbując rozwiązać zagadkę swojego tajemniczego bytu. W którymś momencie miałam ochotę rzucić tę książkę w kąt, wkurzona coraz silniejszym zbaczaniem w regiony, których w powieściach kryminalnych nie cierpię: jak na mój gust, to w porządnym kryminale cała zagadka MUSI dać się wyjaśnić rozumowo, a wszelkie inne sztuczki autora to pójście na łatwiznę. Zacisnęłam jednak zęby, wierząc w inteligencję autora i tusząc, że tylko się bawi z czytelnikiem w kotka i myszkę, a na koniec zaprezentuje spektakularne, podparte naukowo wyjaśnienie tych wszystkich hocków-klocków. Zaciskanie przyszło mi tym łatwiej, że akcja toczy się wartko, a czytelnik wodzony za nos jednak coraz bardziej chce się dowiedzieć "i co dalej".

No i jak myślicie? Jest w tej powieści holmesowskie rozwiązanie intrygi, czy nie? I tak, i nie. Nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć Wam na to pytanie, nie zdradzając zasadniczych elementów, na których opiera się cała zagadka. Powiem tylko tyle: grande finale to wielostronicowy wywód, wymagajacy od czytelnika pewnego samozaparcia, otwartości umysłu i szczątkowej choćby wiedzy z zakresu psychologii, fizyki i filozofii. Ale nie bójcie się. Autor poprowadzi Was za rękę przez meandry metafizycznych dywagacji, doprowadzając do takich konkluzji, że na koniec w Waszych umysłach powstanie myśl: a właściwie, czemu nie?...

W zasadzie, na tym można byłoby skończyć. Skończyć opowieść, zostawiając czytelnika z kilkoma niepociągniętymi do końca wątkami. Ale pisarz wyraźnie chciał je pozakańczać, serwując jednak zakończenie, które nieco mnie zdegustowało, bo podobne pisałam już w podstawówce, kiedy trzeba było napisać wypracowanie z elementami naprzyrodzonymi. Więcej nie zdradzę. Przeczytajcie sami. Bo mimo wszystko powieść nie powinna wylądować na śmietniku - dostarcza sporej dozy rozrywki, elementu zaskoczenia, serwuje pigułę z najnowszych hipotez i trendów z dziedziny metafizyki, w fajnej, nowoczesnej otoczce new age'u.

I sporo wie, ten pan Kotowski - albo dobrze odrobił lekcje. Ja w każdym razie mam ochotę na więcej. Pal sześć pierwiastek mistyczny.

Moja ocena: czwóreczka! (4/5).


Diaboliczny Krzysztof Kotowski

Baza recenzji syndykatu Zbrodni w Bibliotece

32 komentarzy:

  1. No proszę, Ty tez potrafisz trzymać w napięciu - czytam, czytam, myślę - będzie miażdżąca krytyka, a tu na koniec dadam - chcesz więcej. skoro tak, to chyba też sięgnę po to dzieło, coby na własne oczy obaczyć, czy faktycznie warto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, najśmieszniejsze jest to, że ja w połowie już sobie układałam zdania do miażdżącej krytyki... A jednak zdołał mnie pan Kotowski przekonać, to chyba najlepsze świadectwo klasy, prawda?

      Usuń
    2. Not bad... też mi się zdarza w trakcie czytania klecić recenzję ;) gorzej jeśli się przywiążę do niewtórych zdań, a tu trzeba zmienić opinię :D

      Usuń
  2. Tak do końca nie wiem co myśleć, bo jednakowoż od powieści kryminalnej nie oczekuję żadnych tam cudów nie z tej ziemi:). Ma być morderca-trup-śledztwo i kara, więc nie wiem jeszcze, co robić, bo zachęcasz bardzo:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem z tych, co oczekują błyskotliwego, ale racjonalnego wyjaśnienia zagadki. Sama się dziwię, że mnie autor zdołał przekonać:-)

      Usuń
  3. Ależ ja lubię takie nadprzyrodzone wątki:):) Czuję się przez to zachęcona!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie to właściwa książka dla Ciebie:-)

      Usuń
  4. Ja również za metafizycznymi wątkami w kryminałach nie przepadam. Jednak tym razem chętnie zrobię wyjątek i zaryzykuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na dwoje babka wróżyła. Albo Ci się spodoba, albo... nie:-)

      Usuń
  5. I kolejna książka do wpisania na listę pozycji do czytania. Tylko kiedy i jak? Doba powinna mieć co najmniej dwa razy tyle godzin :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co najmniej! Ja też już nie wiem, kiedy to wszystko czytać...

      Usuń
  6. Bardzo ciekawa recenzja, muszę przyznać, że zainteresowałaś mnie książką. Bardzo podoba mi się to, co napisałaś o zakończeniu, bo takie nietypowe, wymagające myślenia zakończenia zawsze robią na mnie dobre wrażenie. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, wyjaśnienie zagadki wymaga otworzenia umysłu. Nie ułatwia Kotowski czytelnikowi zadania. Myślę, że na tym zakończeniu wiele osób może polec:-)

      Usuń
  7. Ja nie przepadam za Kotowskim. Krew...czytalam przed założeniem bloga i dałabym zaledwie 3, nie mój klimat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę, że to książka, która nie każdemu przypadnie do gustu. Mój rozum też się długo wzbraniał...
      A czytałaś może jeszcze coś innego Kotowskiego? Bo on całkiem sporo już napisał i niektóre z opisów bardzo mnie zachęciły...

      Usuń
    2. Prawie wszystko czytałam, bo mój maż mi podsuwa w nadziei, że może się wdrożę:). Podobały mi się tylko 2 pierwsze jego ksiażki: Zygzak i Japońskie cięcie.
      Serwal od biedy uszedł, ale pozostałe nie mój klimat, ani Marika, ani Obława, ani Kapłan. Zdaniem mojego ślubnego - Obława i obie części Kapłana są super, wiec może tobie się spodobają:)

      Usuń
    3. Czuję się bardzo zachęcona! Mam tylko nadzieję, że uda mi się te książki gdzieś zdobyć, bo w internetowych często już nie ma...
      A mężowi przekaż, że trzecia część "Kapłana" już skończona i podobno się ukaże przed wakacjami (wyczytałam na stronie autora).

      Usuń
  8. Autora nie znam, więc ciężko jest mi wypowiadać się na temat jego twórczości. Znam jednak serię Asy Kryminału i jakoś wcale mi one nie ,,podchodzą'', dlatego i do tej książki mam pewne obawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakkolwiek nie wszyskie "Asy" przeczytałam, to kilka z nich naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyło. Jedyne, co mi się w tej serii nie podoba, to okładki - są strasznie monotonne, mam wrażenie, że biorę do ręki ciągle tę samą książkę...

      Usuń
  9. Choć raczej nie moje klimaty, ta książka świetnie się zapowiada. Muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja "Kaplana" nie zdzierzylam i porzucilam, mial niezle momenty, ale ogolnie byl slaby - ale skoro zachwalasz "Krew", to sprobuje.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostro tutaj o Kotowskim :))). Ja jestem fanką, więc trochę się orientuję, a "Krew na Placu Lalek" jest chyba najwyżej ocenianą polską książką z tego nurtu przez krytykę ale i takich jak my (vide: np. portal "Lubimy Czytać"). Koleżankę "czas-odnaleziony" też łatwo znaleźć bo jest niemal wszędzie i wszędzie mówi jaki to KAPŁAN słaby :))). Ale to cenne, bo ciężko znaleźć kogoś kto myśli podobnie ja Ona, ale na pewno tacy są :) Ja nie miałabym zaufania do pisarza, który podoba się absolutnie wszystkim. A Kapłan i jego kontynuacje (trzeciej nie czytałam) jest jedną z najbardziej niezwykłych polskich powieści a grupy fanów zajmują całe strony w internecie i na spotkaniach. Ja uwielbiam NIEPAMIĘĆ, KAPŁANA, MODLITWĘ DO BOGA ZŁEGO, oczywiście całą serię o Ultrze no i "Krew..." oczywiście. Pozdrawiam wszystkich!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że każdy ma prawo do własnej oceny przeczytanej książki, także Czas Odzyskany, nawet jeśli nie koresponduje ona z opinią większości. Mnie także się zdarza, że nie potrafię zachwycić się dziełem, chwalonym przez dobitną większość czytelników, a i odwrotnie też mi się zdarza. A fakt, że Kotowski polaryzuje czytelników, należy zaliczyć mu na plus. Nie ma nic gorszego, niż pisarz, który jest mdły - jak sama piszesz.
      Sama chętnie sięgnę po dalsze książki Kotowskiego:-)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Oczywiście się z Tobą zgadzam Agnieszko. Przy okazji przepraszam Czas Odzyskany, ze pomyliłam jej nickname (głupio mi, przepraszam). Nie zgadzam się z nią, ale to nie upoważnia do takiego gapiostwa. Zachęcam gorąco do przeczytania KAPŁANA, ale jednocześnie ostrzegam; to zupełnie inna powieść niż "Krew..." Tu mamy propozycję filozoficzno - psychologicznej mistyki w stylistyce kryminału, a w KAPŁANIE - napisaną z rozmachem książkę przygodową z jak to zwykle u niego - świetnym pomysłem, napisaną tym jego językiem, dzięki czemu super się czyta. Oczywiście nie byłby sobą gdyby nie przedstawił alternatywnej historii pierwszych Piastów, kulisów WTC i kilku innych afer, ale miedzy innymi w tym cały urok. Większość ludzi zna tylko KAPŁANÓW, bo to największy hit, ale niesłusznie bo warto sięgnąć przecież chociażby po "Krew na placu lalek".

      Usuń
  12. Aha... Ostatnio KAPŁANA, MODLITWĘ... i NIEPAMIĘĆ widziałam w EMPiKu. Nie ma problemu ze zdobyciem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam i bardzo, bardzo mi się ta książka podobała, najlepsza książka Kotowskiego, jaką czytałam, nie spałam po niej ze dwa dni...

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń