Ads 468x60px

piątek, 27 lipca 2012

PM Nowak "Ani żadnej rzeczy..." - a wszystko przez różowego psa



Wydawnictwo: Czarna Owca
Seria: Czarna Seria
Data wydania: 25.07.2012
Ilość stron: 352
Cena: 29,90 zł



Nieustannie tropię polskich kryminalistów, przeczesuję rynek wydawniczy w poszukiwaniu wielkich talentów na miarę... no nie wiem kogo, chyba nie Chandlera? Larssona? Theorina? Rankina? Connelly'ego? Tej wielkiej perły jeszcze mi się znaleźć nie udało i nie ustaję w staraniach, schodząc na wielkie głębokości, nurzając się w otchłaniach wrogiego morza, myszkując pośród raf i o włos unikając paszczy rekina ludojada, by wreszcie wyłowić skarb.

A tu znienacka, jak z nieba spada nam PM Nowak. Co za PM?... Pseudonim, jak nic. Kto się za nim kryje?

"PM Nowak (ur. 1977) – językoznawca, repatriant, tłumacz. Po latach tułaczki po świecie zamieszkał na warszawskiej Ochocie, by w pełni poświęcić się pisaniu. Ani żadnej rzeczy… to jego debiut powieściowy otwierający serię kryminałów o komisarzu Zakrzeńskim i prokuratorze Wilku."

Tyle, enigmatycznie, wydawnictwo. Przetestowałam zatem ten debiut. I co, mamy tę perłę?... Aby się o tym przekonać, trzeba wpierw zanurkować. Tym razem są to wody warszawskie i współczesne, które z miejsca prowadzą do zbrodni - w podwarszawskiej Podkowie Leśnej padają strzały, trafiając w głowę czterdziestoletnią Katarzynę Cebulską.To jednak nie są mafijne porachunki. Związana kobieta zostaje znaleziona w swym własnym domu, a pierwszym podejrzanym prędko zostaje jej mąż. Niby proste, a jednak Cebulski prezentuje niepodważalne alibi - w chwili popełnienia małżeństwa znajdował się w Warszawie, a ponieważ pojazd, którym się poruszał, był dość charakterystyczny, wielu świadków potwierdziło jego słowa - między innymi pracownik myjni, z której nawet oskarżony posiada paragon z dokładną godziną opłacenia usługi.

W kręgu podejrzanych znajdzie się również były mąż denatki, impulsywny ekspolicjant z kartoteką skalaną odsiadką za pobicie ze skutkiem śmiertelnym, który w kiciu doznał cudownego nawrócenia, następnie cudak i wałkoń Mark Zuber - siostrzeniec Cebulskiego, który odnalazł się nienacka w Ameryce, pasożytniczo zagnieździł się u wujaszka i liczy na odzyskanie spadku po zmarłej matce, a także niezrównoważona psychicznie dorosła córka denatki. I to w zasadzie wszystko.

Bardzo to kameralny kryminał, którego siła (i jednocześnie słabość) polega na mozolnym kolekcjonowaniu kawałeczków układanki, skrupulatnym weryfikowaniu alibi, motywów i przeszłości podejrzanych, na obracaniu każdego najdrobniejszego nawet faktu i zeznania. Zamknięta konstelacja, w której porusza się autor, przywodzi na myśl niektóre angielskie kryminały i podobnie jak one nuży miejscami powtarzalnością kolejnych scen, w których śledczy odpytuje kolejne postacie, dywaguje o możliwych wersjach wydarzeń, snuje domysły i roztrząsa poszczególne warianty. Nie znajdziecie tu wielkich niespodzianek, zwrotów akcji, szybkich scen pościgów czy spektakularnych zbrodni jak z amerykańskich filmów. Wszystko jest wyważone, spokojne, dość angielskie.

I pewnie niewiele możnaby dodać, gdyby nie para prowadząca śledztwo: mentalni Flip i Flap, komisarz Zakrzeński i prokurator Wilk, Pat i Patachon. To nimi żyje ta powieść, to dla nich warto sięgnąć po ten kryminał, by z uśmieszkiem i wyrazem niedowierzania na twarzy śledzić ich konfrontację. Prokurator Wilk jest postacią tak nieprawdopodobną, że aż w swym cudactwie prawdziwą - niezguła, chorobliwie nieśmiały samotnik, bojący się wychylić i wiecznie spodziewający się przydzielenia sprawy innemu prokoratorowi, posiadający nawyki graniczące z nerwicą natręctw, przepraszający że żyje i snujący osobliwe porównania... A jednak to on przyczynia się do wyjaśnienia zagadki, w czym niebagatelną rolę odegra... różowy pies. Przyznam, że Wilk, początkowo wyjątkowo irytujący swoją niezbornością i pierdołowatością, z każdą przeczytaną stroną wkradał się w moje łaski i zaskarbiał sympatię, bowiem pod wierzchnią warstwą ciemięgi kryje się jednak błyskotliwy umysł. Kryje się w tej oryginalnej parze potencjał, który pozwala mieć nadzieję na więcej, na nowe intrgygi i potyczki nierównych charakterów.

A sama intryga? Niezbyt zwalająca z nóg, niespecjalnie wyrafinowana i chyba jednak przewidywalna, mimo owego intrygującego zwrotu, którym zapunktował prokurator Wilk. Ot, klasyczny, hermetyczny kryminał, wykonany solidnie i porządnie. Miłośnicy tego typu konstruktów będą niewątpliwie usatysfakcjonowani, mnie zabrakło odrobiny więcej napięcia i oryginalności. Obdarzam jednak tajemniczego autora kredytem zaufania i liczę, że ten debiut to dopiero trampolina, z której wybije się na wyżyny kryminalnego kunsztu i z solidnego rzemieślnika przerodzi w artystę.

Moja ocena: solidna trójka z okładem (3+/5).


Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję wydawnictwu Czarna Owca. 


34 komentarzy:

  1. Agnieszko, jesteś mistrzynią suspensu! Czytam recenzję, czytam, że fajne, że trochę angielskie, że potencjał, że zabawni glinarze... A tu trója. I czemu wierzyć - literkom czy cyferkom?

    Mnie w każdym razie zaintrygowałaś tym tekstem - wrzuciłam tytuł do schowka księgarnianego, niech czeka na lepsze czasy.

    PS Nie wiedziałam, że Czarna Owca wydaje też polskich autorów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także czytałam z coraz większym bananem na twarzy, że jednak to perełka, a na końcu klops w postaci trói... Mimo wszystko zapowiada się ciekawie, więc chętnie bym przeczytała.

      Usuń
    2. W moim przekonaniu trójka to wciąż pozytywna ocena...:-) Gorzej się zaczyna robić, jak jest poniżej niej. A poważnie: książka ma niewątpliwe walory, ale nie porwała mnie na tyle, by dać więcej.

      Usuń
  2. Już czytałam o tej książce i mimo Twojej niskiej oceny, będę jej poszukiwać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę w końcu zabrać się za COKOLWIEK z Czarnej Serii, bo aż wstyd (w przypadku takiej miłośniczki kryminałów jak ja ;)). Tej pozycji również dam szansę, jeśli nadarzy się okazja, tym bardziej, że jest ona polskiego autorstwa. Pożyjemy, zobaczymy :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem to jedna z lepszych kryminalnych serii i bardzo się cieszę, że znalazły się w niej polskiej klimaty. Oby więcej takich:-)

      Usuń
  4. Niby trója, ale jednak czuję się zachęcona :) Czytam praktycznie wszystko z Czarnej Serii, więc na pewno i za tym się rozejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Daruję sobie, skoro intryga kryminalna nie jest zbyt spektakularna, choć ten zabawny bohater mnie odrobinkę kusi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie namawiam, ale jak Ci wpadnie w ręce, to może się okazać, że Ci się spodoba:-)

      Usuń
  6. Uuuu słabiutka ocena, to zapisze sie na książkę w bibliotece, sama nie bede inwestować.

    OdpowiedzUsuń
  7. Solidne tróje są czasem lepsze od piątek. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam i nie żałuję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. startowałam do jej czytania, ale tak się rozemocjonowałam kolejnym polskim nowym twórcą kryminałów, że adresu nie zamieściłam w mailu i pooooszło w krzaki. Chciałam przeczytać, bo uwielbiam polskie realia. Nie wiem teraz, płakać czy się cieszyć, że mnie ominął?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem spragniona polskich rewirów. W tej książce jest nawet sporo Warszawy, więc pod tym względem warto.

      Usuń
  10. Nie pierwsza to recenzja tej książki i w sumie nie wiem, jak się ustosunkować do tej lektury - niby tematyka niezła, ale to kryminał - jakoś za nimi nie przepadam :P Albo tylko tak sobie wmawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli kryminałów nie lubisz (albo sobie wmawiasz:-)), to obawiam się, że ta książka akurat Cię nie przekona:-)

      Usuń
  11. Szału nie ma, ale mam ochotę na tę książkę. Czasami lubię poczytać taki stateczny kryminał, w którym wszystko musi do siebie idealnie pasować, a przesłuchania podejrzanych i świadków trwają i trwają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie jak Cię najdzie potrzeba, to tu się nie rozczarujesz...

      Usuń
  12. Ja też czytam teraz książkę, w której jest "to coś".

    OdpowiedzUsuń
  13. To wydawnictwo kojarzy mi się głównie ze skandynawskimi kryminałami i takimi nazwiskamii nazwiskami jak Larsson czy Lackberg, dlatego zdziwiłam się, widząc polskie nazwisko. Nie do końca ufam polskim współczesnym pisarzom i dlatego mimo pozytywnych słów w recenzji i stosunkowo dobrej oceny jednak spasuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Czarna Owca postawiła na Skandynawów, a Czarna Seria wyrobiła sobie niezłą markę. Nie wiem, co Ci polecić, żeby Cię przekonać do polskich współczesnych... ale na pierwszy ogień raczej nie Nowaka...

      Usuń
  14. Seria ciekawa, tę książkę również mam w planach

    OdpowiedzUsuń
  15. może i dam się skusić
    jednak jeszcze nie teraz :)
    mam sporo innych książek w planach ;]

    OdpowiedzUsuń
  16. Obowiazkowo przeczytam! :-)))))

    Co tam troja, ksiazka wydaje sie miec wszystko, co kocham :-)))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie, co tam trója. Już czekam na recenzję:-)

      Usuń
  17. Przyznam szczerze, że Twoja recenzja dała mi do myślenia. Czytałam jeszcze dwie inne, które były bardziej pozytywne, ale wolę zawsze wiedzieć czego mogę się spodziewać. Ogólnie interesuje mnie cała Czarna Seria, więc pewnie i po tę książkę kiedyś sięgnę :)

    P.S. Kurczę, ale miałam problem! Nie umiałam dostać się na Twojego bloga, bo wpisałaś taki adres: http://krimitanfamania.blogspot.com, teraz już byłam w trakcie pisania maila do Ciebie, ale postanowiłam jeszcze spróbować znaleźć Cię w google poprzez wpisanie Twojego adresu e-mail i mi się udało :D Dodałam Cię już do moich linków więc więcej Cię nie zgubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Cholerne literówki...wrrrr. Ale poradziłaś sobie, bardzo się cieszę!

    OdpowiedzUsuń