Ads 468x60px

sobota, 9 lutego 2013

Arno Strobel "Der Sarg" (Trumna) - Waterloo czy Somosierra?


Wydawnictwo: Fischer Verlag
Data premiery: 10.01.2013
Liczba stron: 384
Cena: 9,99 euro

Kiedy pół roku temu, ledwie się pozbierawszy po druzgocącej lekturze powieści Arno Strobla "Das Wesen", wypisywałam peany na temat finezji, wyrafinowania, genialnej gry emocji, jakie zaserwował czytelnikom ten autor, nie mogłam wiedzieć, że kolejna, najnowsza pozycja, która opuściła jego warsztat, nie wywoła we mnie podobnych odczuć, a zaledwie zakłopotane zdziwienie. To jest to samo pióro? Ten sam błyskotliwy umysł, króry obmyślił iście diabelską intrygę i powiódł czytelnika labiryntem niewiadomych i po stokroć zmieniających się możliwych wersji wydarzeń?  

Rozczarowanie nie spadło na mnie od razu, z impetem pierwszej wiosennej ulewy, tylko wkradało się cichaczem, niemal niepostrzeżenie, objawiając się ledwie wyczuwalną goryczką i niecierpliwie przyspieszonym tempem prześlizgiwania się po linijkach tekstu, podświadomym wyczekiwaniem na ten wielki moment, w którym przejrzę perfidną grę autora i oniemieję w obliczu niesłychanego sprytu i wymyślności intrygi. Bowiem słabość tej pozycji nie objawia się we wstępie, nie objawia się nawet w połowie. Pierwsza scena ostrzy apetyt jak diabli: wspomniana w pierwszym zdaniu Eva faktycznie budzi się w trumnie, czego nietrudno domyślić się po tytule. Sposób, w jaki Strobel kreśli tę sytuację i konfrontuje bohaterkę z drastycznym położeniem, jednocześnie igrając z zakorzenionymi głęboko w nas klaustrofobicznymi, podsycanymi oglądanymi za młodu horrorami lękami przez zakopaniem żywcem, jest kapitalny. Równolegle wprowadzony zostaje wątek brutalnych morderstw, popełnianych w Kolonii na kobietach, które ktoś zakopuje żywcem w drewnianych skrzyniach. Do akcji wkracza Menkoff, komisarz, którego już poznaliśmy, i który wkradł się w nasze łaski bezprzykładną bezkompromisowością, wręcz agresywną i chorobliwą nieufnością, z jaką tropi zbrodnie. 

Menkoff nie jest już tym Menkoffem. Jest sflaczałym dziadem, stetryczałym i zgorzkniałym, bez pazura, za do z całą masą nawarstwionych pretensji i żalów do całego świata. Może to celowy zabieg Strobla, który nie chce tworzyć posągów z brązu. Może. Odbrązowienie postaci nie wyszło jej jednak na dobre - Menkoff zyskał urok papierowej wycinanki. 

Cień dawnego wysmakowania pojawia jeszcze mimo wszystko, gdy staje się jasne, że Eva nie śni koszmarnych snów o trumnie, lecz ktoś naprawdę ją w niej zamyka, często, niemal noc w noc. Strach staje się namacalny, jednocześnie zaś czytelnik drętwieje w konfrontacji z nieziszczalnością, nieprawdopodobieństwem tego, co jednak ewidentnie, bezsprzecznie się dzieje. Uwielbiam spętlone do niemożliwości intrygi, w których autor balansuje na granicy niemożliwości, testuje inteligencję czytelnika i pokonuje go w końcu genialnym szachmatem. Wiadomo, że wszelkie pierwiastki metafizyczne deklasują go w tego rodzaju ekstremalnych suspensach. Metafizyki tutaj na szczęście nie ma, rozwiązanie, które proponuje Strobel jest podparte naukowo, choć zakorzenione rewirach radykalnej psychologii, a wręcz psychiatrii. Tym niemniej rozczarowanie, jakie przeżyłam, może równać się z bezbrzeżnym żalem dziecka, spodziewającego się dostać pod choinkę wyśniony prezent marzeń, a znajduje barchanowe majty i wełniane skarpety robione na drutach (nie ujmując niczego kochającym babciom). 

Kiedy doda się do tego galerię tuzinkowych postaci i drewniane dialogi, powstaje dzieło, plasujące się gdzieś w okolicach groszowych powieścideł, którymi entuzjazmują się pryszczate nastolatki. Może brakuje mi obiektywizmu, a może zawiedzione wysokie oczekiwania powodują, że gorycz przyćmiewa walory tego thrillera, który mimo wszelkich wytkniętych tu wad i tak przewyższa większość wypuszczanej na rynek masowej produkcji. Może na tym polega właśnie polega dramat mistrzów, że ich potknięcia z miejsca klasyfikuje się jako Waterloo? Może powinnam wybaczyć, zapomnieć i zaczekać na kolejną Somosierrę?...


Pierwsze zdanie: "Eva obudziła się w kompletnych ciemnościach.*"
Gdzie i kiedy: Kolonia, współcześnie 
W dwóch słowach: poślednia i niewiarygodna
Dla kogo: dla wielbicieli Fitzka i gęsiej skórki
Ciepło / zimno: 58°

* Tłumaczenie moje. 

9 komentarzy:

  1. Prawie nie poznałam Twojego bloga, świetny szablon:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być ascetycznie:-) Swoją drogą sporo się naszukałam, bo ładnych szablonów jest sporo, ale jak przychodzi co do czego, to wszystko się rozłazi lub nie działa;-)

      Usuń
  2. Auć, szkoda, że kiedy autor popełnia taką wtopę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie wiem, czy to ja się czepiam, czy to wtopa;-) Ale "Das Wesen" tego autora było genialne, i nie popuszczę, dopóki nie sprawdzę pozostałych jego książek.

      Usuń
    2. Może to jednorazowy błąd w sztuce ;) Dobrzy autorzy mają też wyżej zawieszoną poprzeczkę, więc może gdyby był to pisarz wcześniej Ci nie znany, łagodniej byś go oceniła. Ja tak miałam z ostatnią częścią "Czarnego Wygonu" Dardy - poprzednie były świetne, ale trzecia to już totalnie nie to. Choć wielu się podoba, jak zauważyłam, równie mocno...

      Usuń
    3. To fakt, że od sprawdzonych autorów wymaga się sporo, więcej niż od innych. Rozczarowania są tu z góry zaprogramowane, bo przecież nawet najlepszym zdarza się gorsza forma, brak weny, albo po prostu dzieło wykonało skok w kierunku, który nam nie leży. A Czarny Wygon mam w planach:-)

      Usuń
  3. dla wielbicieli Fitzka - kto to jest Fitzk? Może wyjdę na niedouczoną ignorantkę, więc sorrki, ale kto pyta, nie błądzi... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sebastian Fitzek - niemiecki autor bardzo specyficznych kryminałów (a właściwie thrillerów) - intryga jest w nich spętlona, napięcie tak wielkie, że człowiek cały się trzęsie po lekturze, a zakończenia mniej lub bardziej prawdopodobne. Ma swych gorących fanów, a niektóre jego kawałki są znakomite!

      Usuń
    2. Hmmm... bardzo, bardzo interesujące. Czuję się teraz trochę jak szop pracz, który zwietrzył coś smacznego. Chyba idę na polowanie.
      Widzę "Kolekcjonera oczu" na Allegro i sporo innych, ceny śmiesznie niskie. Chyba się zaopatrzę :) Dzięki! Jak masz jeszcze takie typy nieznanych mi autorów, dawaj :)

      Usuń