Ads 468x60px

piątek, 29 marca 2013

Krystyna Kuhn "Zimowy morderca" - czyli czy dziedziczy się winy ojców




Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Data premiery: 03.04.2013
Tytuł oryginału: Wintermörder
Tłumaczenie: Małgorzata Słabicka
Liczba stron: 315
Myli się ten, kto w osobie Krystyny Kuhn oczekuje powieściopisarki z rodzimego literackiego poletka. Autorka urodziła się w Würzburgu i choć studiowała slawistykę, a nawet przez jakiś czas mieszkała w Krakowie, jest Niemką i pisze po niemiecku. Nie pomyli się jednak ten, kto w powieści "Zimowy morderca" spodziewa się polskich, a raczej polsko-niemieckich klimatów - to one tworzą szczególnie interesujący dla nadwiślańskiego czytelnika fundament, na którym opiera się fabuła. 

Zbrodnia popełniona zostaje niejako na oczach czytelnika, i to już na wstępie. Sędziwa Henrieta Winkler, nestorka szacownego rodu niemieckich przedsiębiorców budowlanych, spędzająca wieczór z lampką wina i muzyką Wagnera, staje oko w oko ze swym mordercą. Nie wiadomo, po co przyszedł, na pewno nie po pieniądze ani kosztowności. Zostawia staruszkę z pogruchotanymi kośćmi na tarasie, na styczniowym mrozie, na pewną śmierć. Okrutne, bezsensowne?... Czytelnik ma tu jedną przewagę nad policją, która wszczyna śledztwo w tej sprawie - on wie, że wszystko to łączy się jakoś z Polską, niemiecką okupacją Krakowa i zbrodniami popełnionymi przez niemieckich nazistów. Wie, ponieważ na samym wstępie autorka przenosi go w rok 1941 do Krakowa, by na jedną chwilę potowarzyszyć nastoletniej Zofii Lisowskiej. Dziewczynka zostaje wzięta z ulicy i wywieziona do Frankfurtu, gdzie zostaje zmuszona do niewolniczej pracy w charakterze pokojówki w bogatej niemieckiej rodzinie. Czytelnik wie i domyśla się motywu zbrodni popełnionej na Henriecie Winkler, domyśla się też, o co może chodzić porywaczowi jej wnuka, siedmioletniego Frederika. Nie o okup. O, nie.

Policja i prokuratura zaś bezradnie błądzą w ciemności, analizując setki tropów i śladów, ustalając fakty i powiązania, ale nie widząc tego, co najistostniejsze - że rozwiązania zagadki porwania i zabójstwa trzeba szukać w przeszłości. Samo dochodzenie przedstawione jest w solidny sposób, bez fajerwerków, ale i bez większych wpadek - ot, sprawne police procedural w niemieckim wydaniu. Na pierwszy plan wysuwa się tym razem nie gliniarz, a prokuratorka Miriam Singer, w której jedni zobaczą silną osobość, pracoholiczkę o żelaznych pryncypiach, niezłomną i zimną, inni - trawioną samotnością kobietę, separującą się od świata murem niedostępności, a w głębi duszy łaknącą ciepła, bliskości i miłości. Powierzenie centralnej roli tej postaci jest posunięciem ciekawym, niezbyt jeszcze zgranym w literaturze kryminalnej; motyw dominującej, szarogęszącej się prokurator jest godny uwagi, ale poszarpanie jej duszy i wewnętrzne niepozbieranie widzieliśmy już w męskiej wersji nader często. 

Analiza tej powieści pod kątem tylko i wyłącznie intrygi kryminalnej nie wypadnie raczej oszałamiająco - zbyt prędko domyślamy się, o co w tym wszystkim chodzi, zbyt przewidywalnie rozwija Krystyna Kuhn kryminalne wątki, przenosząc się na finałowe sceny do Krakowa. Nie w zaskoczeniu i oryginalności szukać trzeba plusów, choć nie jest tak, że akcja się dłuży a czytelnik przysypia, ululany i znużony nieciekawą fabułą. Siła tej powieści tkwi w umieszczeniu w niej mocnych elementów dramatu zakorzenionego w czasach wojny i przemyceniu dyskursu na temat zbrodni i winy, jej dziedziczności i przeniesienia na kolejne pokolenia, a także o sankcjonowaniu sprawiedliwości. Dokąd tak naprawdę siega wina narodu niemieckiego za minione okrucieństwa? Czy kończy się na pokoleniu sprawców - Henriecie i Oskarze Winklerom, wymienianych jednym tchem ze zbrodniarzem wojennym Hansem Frankiem, "rzeźnikiem Polski"? Czy obejmuje również pokolenie milczących dzieci, które domyślały się, ale nigdy nie zadawały pytań? A może wina wyciąga rękę po wnuki - pokolenie, które wojnę zna tylko z przekazów, ze szkoły, z rozliczeniowej literatury? A może sięga jeszcze dalej? Może za grzechy prawdziadów musi zapłacić również siedmioletni Frederik, niewinne, nieświadome zapewne nawet historycznej przeszłości swego narodu dziecko? Gdzie przebiega granica, za którą można odetchnąć z ulgą i przestać się biczować? Czy w ogóle gdzieś istnieje? Autorka nie rości sobie prawa do ferowania wyroków, a jej powieść nie ma być rozliczeniem z przeszłością. Pytania, które zadaje, nie są nachalne, a jednak zapadają w pamięć i uwierają. Gdzie szukać odpowiedzi na nie? W słowach: "czasami trzeba samemu zadbać o sprawiedliwość"? "Czasami winą jest nierobienie niczego?" A może w słowach: "Ta historia musi mieć wreszcie jakiś kres"?

Nie jest to rozrywkowa lektura, jej posępny, zimny klimat odbija piętno na duszy, otula lodowatą i szarą mgłą. Kraków widziany oczami Kuhn nie jest tym pocztówkowym miastem, którym lubimy się chełpić przed przyjezdnymi. Jest czarny, odpychający i przygnębiający. 

Wszystko to można znaleźć w tej książce, a przecież jest ona tylko zwykłym, solidnym, niespektakularnym kryminałem. Kryminałem, który nie wyróżniałby się niczym szczególnym, gdyby nie mocne, intensywne migawki z ogarniętego wojną Krakowa, migawki z przeszłości, migawki z życia Zofii. I gdyby nie parę pytań, które nie przestają brzmieć. 



Pierwsze zdanie: "Gawrony pojawiły się, kiedy na ulicy zastrzelono mojego ojca."
Gdzie i kiedy: Frankfurt nad Menem i Kraków, współcześnie
W dwóch słowach: posępna i solidna
Dla kogo: dla tych, którzy w kryminale szukają czegoś więcej niż czystej rozrywki i dla tropicieli wątków polsko-niemieckich
Ciepło / zimno: 78°

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania miejskiego na Krakowskim czytaniu. Za udostępnienie jej dziękuję wydawnictwu. 

22 komentarzy:

  1. Czyli mamy podobne zdanie na temat tej powieści. Faktycznie, kilka drobiazgów trochę za bardzo podpowiadało rozwiązanie zagadki (na przykład te zawirowania z (nie)przetłumaczeniem nazwiska), ale masz rację - siłą powieści jest wątek nazistowski :)

    Dzięki za udział w wyzwaniu po raz drugi :) A taką miałam nadzieję, w tym miesiącu obczytam się z krakowskimi powieściami, a niestety zdążyłam tylko jedną :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem jak najbardziej usatysfakcjonowana lekturą, a osobą autorki zaintrygowana... To imię i zainteresowania chyba nie mogą być przypadkiem:-)
      A jeśli chodzi o wyzwanie, to chciałam jeszcze przeczytać wreszcie Kacpra Ryxa, ale już się nie wyrobię:-( Musisz raz jeszcze chyba dać Kraków...

      Usuń
    2. No właśnie, chyba będę musiała, albo powymyślam takie hasła, żeby pasowało :)

      Mnie się ta książka bardzo podobała mimo tych paru drobiazgów, o których pisałaś, i mimo złotych zębów, bo książka jest naprawdę dobrze napisana, a i główna bohaterka była ciekawie skonstruowała, szkoda, że chyba nie ma z tego serii, kręcącej się wokół pani prokurator.

      Usuń
    3. Podobno inne kryminały tej autorki kręcą się wokół Rona Fischera i tej psycholożki, nie pamiętam, jak się nazywała, więc w sumie to samo środowisko, tylko skoncentrowanie się na innej postaci.
      A te złote zęby Ci nie dają spokoju, co?;-)

      Usuń
    4. Nie dają :D

      Psycholożka mnie wkurzała, ale może się przekonam do niej gdy ją lepiej poznam.

      Usuń
  2. Podoba mi się stosowany przez Ciebie sposób "pomiaru" atrakcyjność książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skala niby stustopniowa, a i tak czasem za mała, żeby ocenić wszystko jak trzeba:-)

      Usuń
  3. Już sama nie wiem co mam z tą książką zrobić. Wpisałam ją na kwietniową listę, ale po Twojej recenzji się zawahałam:).
    Pomyślę jeszcze, ale tak prawdę mówiąc przygnębiające są książki z echem tamtych lat. Jednak Europa jest skażona, jak nie odległą historią, to IIWŚ, dlatego mimo wszystko wolę Amerykanów:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to optymistyczna lektura, szczerze mówiąc, ale jeśli kogoś drażni trywialność i pustota niektórych kryminałów, to tutaj powinien znaleźć coś, co go usatysfakcjonuje. Mnie się podobało, ale wiosennie nie było, o nie.

      Usuń
  4. W mojej bibliotece nie ma, ale jak gdzies trafie, to na pewno z ciekawosci przeczytam... mysle, ze szczegolnie pani prokurator moze mi przypasc do serca :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma, bo książka się ukaże dopiero na początku kwietnia. Poszukaj za jakiś czas, może będzie;-) Pani prokurator najbardziej spodobała mi się w momencie, kiedy przekraczając wszelkie kompetencje samowolnie zaordynowała ekshumację pewnych zwłok:-)

      Usuń
  5. Wezmę pod rozwagę, ale troszkę obawiam się ambicji tej książki. Za dużo na łbie, to się szuka czystej rozrywki, nie ciężkich wątków historycznych - nawet jeśli są subtelne. Ale z doświadczenia wiem, że książki z serii z odciskiem palca są dobre, więc - chętnie.

    Agnieszko, choć do mnie na konkurs. Nawet jeśli nie spodobają Ci się nagrody, to i tak by było fajnie, gdybyś dodała kilka tytułów do listy od siebie - znasz się, i bardzo by mi zależało na Twoich typach. Kto wie, co się z tą listą kiedyś stanie - może będzie cytowana w gazetach? Zrywanych kalendarzach? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niepotrzebnie się obawiasz, tu naprawdę jest sporo porządnej policyjnej roboty i akcji, zaś wątek historyczny nie przyćmiewa śledztwa, nie jest też specjalnie ambitny.
      Listą z kolei mnie wystraszyłaś, nie zaglądałam parę dni na blogi, a tu jakieś elaboraty się pojawiły nie wiadomo skąd;-) Zajrzę, pewnie, tylko się ogarnę trochę z najpilniejszymi świątecznymi sprawami.

      Usuń
    2. Zapadnę się ze wstydu pod ziemię. "Choć do mnie na konkurs"?! O rany, rany. Co za faux pas. Chodź grrrrrr. I nic mnie nie tłumaczy, nawet to, że im szybciej się pisze na klawiaturze, tym szybciej się gubi literki - bo to gafa ort. jak ta lala! Spłonę ze wstydu.
      No dobrze. Uratuję honor pisząc trzy trudne wyrazy: gżegżółka, rzeżucha i Grzegorz Brzęczyszczykiewicz.
      Ogarniaj święta, a z pełnym brzuchem zasiadaj do listy ;) Wesołych!

      Usuń
    3. Jeszcze dyshonor, chomąto i naprawdę oraz na pewno:-)))
      Tobie też WIOSENNYCH Świąt!

      Usuń
  6. Ja też pisałam recenzję z tej książki. I miałam podobne odczucia. I złote zęby też mnie męczyły jak nie wiem co :)
    Wbrew pozorom nie jest to ciężka lektura, nawet wątki okupacyjne są przedstawione z umiarem i nie epatują jakimś niewyobrażalnym cierpieniem.


    http://falszywytrop.blogspot.com/2013/03/zimowe-morderstwo.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!
      Masz rację, nie ma epatowania brutalnością. To, że to nie jest głupiutki kryminalik bez głębi, zdecydowanie przemawia na korzyść.
      A Twoją recenzję chętnie przeczytam:-)

      Usuń
  7. Niemiecki kryminał, którego akcja jest powiązana z Polską, wątek historyczny, Wydawnictwo Dolnośląskie - więcej mi nie potrzeba, jeśli tylko natknę się na "Zimowego mordercę", na pewno przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przepadam za kryminałami, ale ten zdecydowanie porusza jeszcze inne aspekty prócz morderstwa. Zastanowię się nad lekturą tej powieści, bo zawiera ona w sobie elementy, które zaprzątają moją uwagę. Bo czy pokolenia muszą dźwigać na sobie ciężar win popełnionych przez przodków? Akurat rozmyślałam o tym w kontekście Kościoła Katolickiego, wciąż przepraszającego za krucjaty.

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę, że termometr znów mocno grzeje! I do tego połączenie polsko-niemieckich klimatów - ciekawie! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam tę książkę na liście i jestem jej bardzo ciekawa. Wątek rozliczeń z przeszłością uważam za bardzo intrygujący, obym się nie zawiodła.

    OdpowiedzUsuń