Ads 468x60px

środa, 10 sierpnia 2016

Denise Mina "Die tote Stunde" (Martwa godzina) - zimno i ponuro w Glasgow





Wydawnictwo: Heyne
Tytuł oryginału: The Dead Hour
Tłumaczenie na język niemiecki: Heike Schlatterer
Data wydania: 13.06.2016
Liczba stron: 448
Cena: € 9,99

W 1984, roku orwellowskim, miałam czternaście lat. Żyłam tym, czym zwykle żyją nastolatki, pierwszą miłością, szkołą, pierwszymi poważnymi lekturami (swoją drogą, pamiętacie, co czytaliście w wieku czternastu lat?). I choć to były lata po stanie wojennym, komuna, kojarzona już teraz tylko i wyłącznie z uciśnieniem, szarością i beznadzieją, to nie mam wrażenie, bym była nastolatką nieszczęśliwą. Się żyło. Się kochało. Się marzyło. Się chwytało szczęście, ulotne i kruche. Wszystko było możliwe, a świat czekał na to, by go poznać, okiełznać, przeżyć. Choć nie to nie był Zachód, dla wielu z nas równoznaczny z rajem. Nie Szkocja. Nie Glasgow.

Wydanie polskie, WAB 2009,
tłum. M. Świerkocki
Ten sam rok, Glasgow właśnie. Dwudziestojednoletnia Paddy Meehan jest starsza ode mnie o siedem lat. Dużo. Inny świat, inny wiek. Choć przecież też jest młoda, bardzo młoda. Czy jest szczęśliwa? Czy chwyta szczęście, ulotne i kruche? Raczej nie. Raczej próbuje stawiać czoła szarej i beznadziejnej rzeczywistości, która z rajem niewiele ma wspólnego. Margaret Thatcher u szczytu swej władzy, żelazną ręką ściska gospodarkę, szaleje bezrobocie, gospodarka jest na skraju zapaści, tysiące robotników trwają w bezczynności i marazmie, czekając, aż kryzys kiedyś może się skończy. Internet, telefonia komórkowa, portale społecznościowe to science fiction. Paddy pracuje dla lokalnej gazety "Scottish Daily News", jeździ  po mieście na nocnej zmianie, słucha policyjnego radia i podąża tropem drobnych przestępstw, wypadków, samobójstw, by opisać je nazajutrz w kronice kryminalnej. Przy odrobinie szczęścia trafi się jej zabójstwo. Wtedy będzie mogła napisać artykuł na trzysta słów. Nie zwolnią jej. Paddy jest jedyną osobą w jej licznej rodzinie, która w ogóle ma jeszcze źródło dochodów. Jest gruba. I ma romans z żonatym mężczyzną. I siostrę, która marzy o tym, by wstąpić do zakonu. 

Interwencja jak wiele innych: sąsiedzi wzywają policję, zaalarmowani krzykiem. Wszystko wskazuje na kolejny przypadek przemocy domowej. Kiedy Paddy dociera na miejsce, jest już tam policja. W drzwiach stoi mężczyzna, elegancki, spokojny, opanowany. Uspokaja, mówi, że to drobna kłótnia, konflikt został już zażegnany. Paddy dostrzega w środku kobietę. Jest zalana krwią. Ich spojrzenia spotykają się, kobieta nieznacznie kręci głową. Na odchodnym mężczyzna wciska Paddy pięćdziesięciofuntowy banknot, sugerując, że wiadomość o incydencie nie powinna znaleźć się na łamach gazety. Kiedy nazajutrz młoda dziennikarka dowiaduje się o martwym ciele kobiety, znalezionym pod tym adresem, wie, że popełniła błąd. 

Wyrzuty sumienia zagłusza, próbując naświetlić sprawę zbrodni. A nie ma łatwo. Do pokonania jest seksistowskie środowisko kolegów dziennikarzy, irytująca rodzina, skorumpowana, niechętna policja. Gruba i wiecznie zmęczona dziewczyna nie ma nadprzyrodzonych zdolności ani szczęścia, a jednak ma w sobie jakiś napęd, coś, co pozwala jej brnąć naprzód, wymijać rafy, zawijać od czasu do czasu do bezpiecznych przystani, i ruszać dalej swą drogą w świecie, w którym nie wynaleziono jeszcze feminizmu. Trudno jej kibicować, trudno odnaleźć w tej szarej mgle jakiś przebłysk nadziei, coś, czego warto by się uchwycić. Historię Paddy poznajemy na przemian z losami siostry zamordowanej kobiety, niegdyś prześlicznej Kate, teraz już tylko zeszmaconej, przeżartej kokainą ćpunki. I ten jej świat, ta jej droga, jest jeszcze bardziej mroczna, mglista i pozbawiona światła. 

Nie jest to lektura, która podniesie na duchu. Jako kryminał książka zdaje egzamin na tróję, intryga nie jest ani szczególnie ciekawa, ani wymagająca, ani trzymająca w napięciu. Jeśli jednak potraktować tę powieść jako bilet na podróż w czasie, to okaże się w pewien sposób interesująca. Portret Glasgow lat osiemdziesiątych może okazać się egzotyczny dla młodszych, urodzonych po tym czasie, portret środowiska dziennikarzy równie frapujący. Plusy przydzielamy za bohaterkę, obrażaną, wyszydzaną i niedocenianą, a jednak potrafiącą odnaleźć się w tym męskim, bezkompromisowym świecie. 



Pierwsze zdanie: "Paddy Meehan siedziała wygodnie na tylnym siedzeniu samochodu.*"
Gdzie i kiedy: Glasgow, 1984
W dwóch słowach: gorzka i zimna
Dla kogo: dla zaciekawionych portretem Szkocji lat osiemdziesiątych, nostalgików
Ciepło / zimno: 72°

* Tłumaczenie własne na podstawie przekładu niemieckiego.

12 komentarzy:

  1. Mając lat 14 zaczytywałem się w Stephenie Kingu :)
    Cała trylogia z Paddy Meehan przypadła mi do gustu. To taka gorzka, mocna życiowa proza. Najciekawsze (o czym napisałaś) to tło społeczne, postaci i ich tragiczne historie.
    Szkoda, że w Polsce nie wydano innych jej książek.
    tommy z samotni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemcy też nie są całkiem na bieżąco, ale wydali znacznie więcej niż Polacy, m. in. kilka tomów z serii Alex Morrow, która mnie interesuje.
      Kinga też czytałam, oczywiście, cały czas, gdy tylko coś ukazywało się po polsku :-)

      Usuń
  2. Trochę lat minęło od lektury jej książek.Pamiętam, że było to wówczas jakieś wydarzenie (te wydania), mam jej książki i tak, warte przeczytania. Podobnie jak Tommy ubolewam, że zniknęła nam z pola widzenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo jest takich autorów, ignorowanych konsekwetnie przez polskich wydawców. Pewnie się słabo sprzedali i lepiej sięgnąć po nowych, którzy oprócz nowego nazwiska niewiele mogą zaoferować :-(

      Usuń
  3. Tak poruszająco napisałaś o tej książce, choć wystawiłaś jej słabą ocenę - chciałabym się z nią zmierzyć. Gorzka, zimna, pozbawiona nadziei, ciekawe, czy dałabym radę. W każdym razie zaintrygowałaś mnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee, aż taka słaba ocena to nie jest! :-) Słaba byłaby dwudziestka, trzydziestka, wszystko co jest powyżej pięćdziesięciu stopni moim zdaniem warto przeczytać. A jeśli zaintrygowałam, to misja spełniona ;-)

      Usuń
  4. Mam stary egzemplarz jeszcze z 2006 roku. Szkoda że polscy wydawcy już o niej zapomnieli. Seria bardzo mi się podobała, właśnie z uwagi na dobrze opisane tło obyczajowe.
    Wydawano też kiedyś autora, który bardzo mi się podobał. Costin Wagner się nazywał, był Niemcem, który swoje kryminały osadził w Finlandii. Wydano u nas 3 książki i cisza. Czy on funkcjonuje nadal na rynku niemieckim?
    Pozdrawiam
    siostra_pelagia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siostro! Wieki całe Cię nie było!... Fajnie, że zajrzałaś :-)
      Wydawcy polscy zapomnieli o niej, chociaż Mina nadal pisze, widać, mają lepszych ;-)
      Jan Costin Wagner też publikuje, w Niemczech ukazały się jeszcze dwa kolejne kryminały z Kimmo-Joentaa, ostatni w 2014, a w zeszłym roku tom opowiadań. Funkcjonuje, ma swoich wiernych fanów, ale chyba jednak gdzieś poza mainstreamem i listami bestsellerów. Swoją drogą, poczytałabym i jego :-)

      Usuń
  5. Witam:)
    Bardzo podobał mi się też serial zrealizowany w oparciu o Field of Blood i Dead Hour.
    Fajnie że ktoś ją jeszcze czyta i przypomina. Ja do "tartar noir" mam wyjątkową słabość. Polecam również wcześniejszą GarnettHill trilogy.
    Pozdrawiam siostra_pelagia

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. w dzisiejszych czasach każdy chyba zajrzy choć raz na tą stronę

    OdpowiedzUsuń
  8. fajny artykuł nie nudziłam się

    OdpowiedzUsuń