Data premiery: 02.04.2013
Liczba stron: 480
Cena: 16,95 euro
Niemieckich kryminałów nie lubicie. A austriackie?... A może przekona Was do siebie polskobrzmiące nazwisko autorki? Będzie mały bonus za pochodzenie?... Szczerze mówiąc, ta książka żadnych bonusów nie potrzebuje. Obroni się doskonale sama.
"Ślepe ptaki" to powieść z jednej strony stanowiąca precyzyjne zwierciadło współczesnych czasów, z drugiej zaś rozczulająco niewspółczesna, staroświecka, wręcz klasyczna. Współczesność to największy portal społecznościowy na świecie, dla jednych drugi (a czasem nawet pierwszy) dom, dla innych kloaka, przekleństwo i samo zło. Facebook. Bez niego nie byłoby tej zbrodni. Niewspółczesność to klasyczne, zgodne z regułami sztuki główkowanie nad zagadką, oraz poezja. No bo kto dziś jeszcze czyta poezję?...
Ale od początku. W Salzburgu odkryte zostają zwłoki kobiety i mężczyzny. Ona została uduszona, on zastrzelony. Co ich łączyło? Gorący romans? Zawiedziona miłość? Czy to przypadek rozszerzonego samobójstwa, czy morderstwo? Początkowo nic nie wskazuje na to drugie. A jednak jest coś, co głównej śledczej o dźwięcznym nazwisku Bea Kaspary nie daje spokoju. Uparcie sprawdza trop po tropie, aż w końcu odkrywa jedyne ogniwo, łączące tę nierówną parę: oboje byli członkami grupy lirycznej na facebooku. Na forum tym miłośnicy poezji wpisują wiersze, które w jakiś sposób ich zaabsorbowały, wymieniają się komentarzami lub dzielą ulotną chwilą. Sielanka. A jednak Bea Kaspary nie może się oprzeć wrażeniu, że niektórzy członkowie grupy porozumiewają się między sobą, zamieszczając na portalu dziwne, posępne cytaty, dołujące wiersze o śmierci, depresyjne słowa o strachu. Jej podejrzenia stają się bardziej namacalne, kiedy ginie jedna z miłośniczek liryki...
To już drugi kryminał z serii ze śledczymi Beą Kaspary i Florinem Wenningerem, ale w żadnym momencie lektury nie odnosi się wrażenia, że znajomość pierwszego tomu jest niezbędna. Życie prywatne policjantów oraz intryga kryminalna i śledztwo stoją w przyjemnych, wyważonych proporcjach. Ale to, co tak naprawdę stanowi o walorze tej powieści, to niespieszne (co nie znaczy, że nudne) rozgryzanie tajemnicy na podstawie skąpych i niekiedy dość onirycznych fragmentów układanki: cudownie nastrojowych, niekiedy dość mrocznych wierszy, obrazów, śladów nikłych jak muśnięcie skrzydeł motyla. Można się oczywiście zastanawiać, czy w prawdziwym życiu policja ma czas i chęć na tak żmudną i mrówczą pracę, a jednak w tym wypadku kupujemy zaangażowanie policjantki Bei w tę sprawę. Znakomicie przedstawiona jest niebagatelna rola facebooka w tej intrydze. Bezpośrednie cytowane komentarze użytkowników to poezja i komedia same w sobie - jakże to prawdziwe, prześmiewcze, smutne.
Autorka, znana w Polsce z całkiem niezłego młodzieżowego thrillera "Erebos", znakomicie rozrzuciła tutaj tropy, nie zdradzając zbyt wiele i trzymając w zanadrzu wielki zwrot: jest tu umiejętnie dozowane napięcie, jest zaskoczenie i zagadka, nurtująca i dręcząca jak komary w tym roku. Ale - i tu przysłowiowa łyżka dziegciu - nie wszystko jest w tej powieści doskonałe. Wspomniany wielki zwrot następuje w kierunku zupełnie niespodziewanym, co samo w sobie byłoby kolejnym plusem, gdyby nie zbyt niebezpieczne otarcie się o brak prawdopodobieństwa. W którymś momencie, choć zdruzgotani i zszokowani historią, która wypłynęła w finale, zadajemy sobie pytanie, czy to wszystko jednak nie jest zbyt przekombinowane... Bo, i tutaj posłużę się truizmem, czas zaciera nie tylko ślady, on także goi rany, nawet te, który nigdy nie powinny się zagoić. I tym enigmatycznym stwierdzeniem zakończę, dodając tylko, że mimo tej ułomności, kryminał ten i tak przewyższa o głowę wiele innych ukazujących się na polskim rynku i szumnie wychwalanych. Brać, wydawcy, brać, póki ciepłe.
Będzie bonus za pochodzenie, podobno mamy jakąś daleką rodzinę w Austrii, więc do austriackich Polaków odczuwam dziwny sentyment ;P
OdpowiedzUsuńInternetowe kółko dołujących się nawzajem ludzi i opłakane skutki tegoż stowarzyszenia mocno mi zajechało filmem "Sala samobójców".
To, jak napisałaś, kółko dołujących się nawzajem ludzi, to w zasadzie tylko jedna warstwa tej intrygi, która kończy się zupełnie inaczej, niż można przypuszczać przez 80% fabuły... Zmyłka, trochę naciągana, ale przez to zupełnie nie do odgadnięcia:-)
UsuńNie potrzebuję bawić się w bonusy, bo póki co nie zawiodłam się na niemieckich kryminałach (inną sprawą jest to, że ich zbyt wielu nie czytałam do tej pory...). Podoba mi się fabuła, podoba mi się, że chwalisz, jestem więc na "tak" :)
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie jeden z lepszych niemieckojęzycznych kryminałów. Ja też jestem na "tak":-)
UsuńA ja zapytam zupełnie od czapy, kiedy doczekamy się recenzji jakiejś fantastyki? Chciałabym móc zostawić u Ciebie bardziej konstruktywny komentarz niż "Fajna recenzja, ale kryminały to nie dla mnie.";)
OdpowiedzUsuńZe wstydem przyznaję, że w kolejce do zrecenzowania czekają już dwie fantastyczne książki... Myślę, że już weekend będziesz miała okazję bardziej konstruktywnego skomentowania wpisu:-)))
UsuńTyle jest interesujących kryminałów, że najlepiej byłoby obwołać rok 2014 rokiem czytania kryminałów. Może wtedy bym nadrobiła czas o ile biblioteka byłaby dobrze zaopatrzona z a tym to nie wiadomo jak jest.)
OdpowiedzUsuńNie miałabym nic przeciwko temu:-) (Choć przecież i tak czytam niezmiernie dużo kryminałów, więc nie wiem, czy to by coś zmieniło...)
UsuńNie mam uprzedzeń do niemieckich kryminałów, do austriackich również, więc skoro książka warta uwagi to na pewno zwrócę na nią uwagę jak zostanie przetłumaczona na polski :)
OdpowiedzUsuńW razie gdyby co, to na pewno będę przypominać:-)
UsuńMoże Sonia Draga by wydała... ostatnio ukazały się np.książki Zoe Beck i Andreasa Winkelmana.. /tommy/
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że nasi łaskawi wydawcy powalczą o tak dobrą książkę. :P
OdpowiedzUsuńto zle jak ptak slepy bo nie trafi do dziupli
OdpowiedzUsuń