Mowa o nim:
... nowiutkim, wcinającym się swą masywną sylwetką w niebo i w zapatrywania zagorzałych zwolenników oraz zacietrzewionych przeciwników rewolucji agrarnej i energetycznej, dokonującej się na naszych oczach i podwórkach, wiatraku.
Podczas gdy jedni sarkają, że wiatrak szpeci malowniczy pejzaż bawarskiej prowincji, inni argumentują, że kilkadziesiąt lat temu szpeciły linie wysokiego napięcia, które teraz nikomu jakoś nie przeszkadzają. Jedni z łezką w oku biadolą, że piękne krajobrazy dostępne będą tylko dla dobrze radzących sobie z Photoshopem, inni perorują, że lepszy wiatrak od atomu, zwłaszcza takiego przeciekającego.
Kość niezgody już się kręci i nie pozostaje nam nic innego, jak ją zaakceptować wraz z faktem, że złociste łany zbóż niedługo pewnie odejdą do przeszłości, a nam przyjdzie zawieszać wzrok na parkach solarnych, połyskujących technologicznym fioletkiem i gigantycznych fallusach, sterczących wyzywająco w niebo.
Wiatrak już stał się nową wizytówką Dachau, a pomysłowi organizatorzy polsko-niemieckiej akcji malarskiej wykorzystali go do swych własnych, wyższych celów. Okazało się że ściany budowli świetnie nadają się na galerię pod chmurką, gdzie miała miejsce wystawa dzieł, powstałych w czasie plenerów, w których brali udział artyści z Polski i Niemiec. Eviva l'arte!
O, wiatraczek.:D Mój tata dostał propozycję budowy takiego cusia na własnej działce, ale się nie zgodził.;) A całą farmę takich (choć może trochę mniejszych) mijam, jak jadę do Lubego. I może jestem dziwna, ale wcale nie wydaje mi się, żeby szpecił ten wiejski krajobraz. Ale ja go na co dzień oglądam, już mi się płaskość złotych łanów opatrzyła, co innego ci, którzy na letniska przyjeżdżają.
OdpowiedzUsuńA mój kolega ze studiów badał nawet w ramach pracy magisterskiej wpływ samotnego wiatraka na awifaunę.;)
No na własnej działce też bym się nie zgodziła, a jakby mi się na dom przewrócił? ;D
UsuńChociaż... w sumie zależy ile by zapłacili ;D
Tylko że to działka uprawna była, bo ja z ojca rolnika.;D
UsuńA mnie zaciekawił ten wpływ samotnego wiatraka na awifaunę... bo tutaj krążą jakieś makabryczne historie o biednych ptaszkach, posiekanych śmigłami na plasterki;-)
UsuńKoledze wyszło, że pojedynczy wiatrak na awifaunę nie wpływa. Tzn. na początku z pewnością były jakieś wypadki, ale generalnie ptaki szybko się nauczyły omijać wiatrak. Co do większej ilości, to zależny, gdzie się je stawia. Jeśli na otwartej przestrzeni, to pół biedy (a najlepiej na morzu, tam nikomu nie przeszkadzają). Ale w Hiszpanii na przykład mają jedną farmę w przełęczy górskiej używanej przez ptaki do migracji i tam się odbywają regularne masakry.
UsuńO, to ciekawe. Będę miała argumenty w dyskusjach:-))
UsuńŁomatko, w okolicach moich rodziców jest tego pełno, stoi wiatrak na wiatraku i dokładnie tak to wygląda jak na zdjęciach ;D
OdpowiedzUsuńWg mnie ten widok nie oszpeca okolicy, przynajmniej urozmaica nudne pola, ale jak się mieszka blisko niego podobno nieźle hałasuje :D
O, właśnie. Hałasuje i wydaje infradźwięki, niesłyszalne gołym uchem, ale szkodliwe dla zdrowia. Nasz dom na szczęście dzieli spora odległość od tego nowum, ale ciekawa jestem, jak to naprawdę jest z tym hałasem.
UsuńNiemalże pod nosem mam dziewięć takich wiatraków i muszę przyznać, że jakoś nigdy nie rozpatrywałam ich obecności w kategoriach "szpecenia" krajobrazu :)
OdpowiedzUsuńCzyli wychodzi z tego, że Niemcy to esteci, bo im "szpeci" (o rany, chyba powinnam dziś się wziąć za tłumaczenie poezji, bo mi rymy same wchodzą).
UsuńKurcze, poczułam się trochę jak taki wioskowy głupek teraz, bo mi to naprawdę w ogóle nie przeszkadza ;)
UsuńPoezji nie czytam, więc samolubnie zachęcę Cię do trzymania się prozy ;)
Stoi całe stado taki w pejzażu nadmorskim - nic szczególnego. Dzieciom bardziej się podobały wojskowe radary w pobliskiej bazie.
OdpowiedzUsuńNad morzem i w Saksonii niedaleko granicy z Polską też widziałam całe lasy wiatraczane. No, ale to w przelocie było, co innego, jak wyrósł taki prawie za płotem...
UsuńMoże dałoby radę obsadzić to jakimś pnączem, żeby było bardziej wtopione w pejzaż :)
UsuńJak znam tutejsze realia, to jest to na pewno obwarowane milionem zakazów:-) Ale taki porośnięty winoroślą wiatrak prezentowałby się niewątpliwie atrakcyjnie...
UsuńMożna łgać, że samosiejka :P
UsuńMyślę, że to oznaka zmieniających się czasów. Mnie osobiście nie drażnią, ale podziwam te giganty jedynie w czasie podróży, nie mam żadnego "za płotem" :)
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że to znak naszych czasów. Kiedy pomyślę, jaki procent energii Niemcy wytwarzają już z surowców odnawialnych typu woda, wiatr i słońce, to patrzę na wiatrak bardziej przychylnym wzrokiem;-)
UsuńTez mijam takie w czasie podrozy, zawsze przygladam im sie z pewna fascynacja... ale zeby jakos strasznie szpecily krajobraz, to nie uwazam (fajne sa ;-)) ).
OdpowiedzUsuńJa czuję wielki respekt przed rozmiarami takiego cuda... Cóż, jeśli rośnie taki pal w miejscu, gdzie dotychczas tylko kapliczki i łany złociste, to przyznam, że jest mi dziwnie... Ale pewnie się przyzwyczaję.
UsuńW mojej okolicy też stoi kilka wiatraków i nie widzę w tym nic szpecącego. Może ten wyjątkowo duży jest, że tak ludzi oburzył.
OdpowiedzUsuńJego wielkość, a także sposób, w jaki chłop dopiął swego (po licznych procesach, wygranych notabene, i wbrew planom miejscowych władz, które chciały uniknąć stawiania wiatraka tak blisko zabudowań), to chyba głównie zadecydowało o niechęci tubylców.
UsuńPięknie to wygląda z bliska. Z daleka wiatraki widziałem nad naszym Bałtykiem, ale nie podchodziłem do nich nigdy.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Nauka
Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń