Ads 468x60px

niedziela, 12 października 2014

Lista bestsellerów tygodnika Spiegel - notowanie 42/2014



Jesteśmy w samym środku najgorętszego książkowego okresu - jesienią zawsze dużo się dzieje, bo targi, bo rozmaite nagrody, bo mnóstwo nowości. Nic dziwnego zatem, że mamy na liście sporo zmian. 

1. Ken Follet Kinder der Freiheit. (oryg. Edge of Eternitypol. Krawędź wieczności, wyd. Albatros 2014) 
Ostatnia (chyba?) część monumentalnego cyklu Folleta, cegła licząca 1200 stron, ledwie się ukazała, już wywindowała się na szczyt listy bestsellerów. Niewąptliwie działa tu magia nazwiska, a także popularność cyklu - bo raczej nie jakość. Ostatnie popisy autora, którego pokochaliśmy za "Igłę", "Klucz do Rebeki", a nawet "Filary ziemi", budziły mocne wątpliwości, czy to aby na pewno sam mistrz płodził te drewniane dialogi...

2. Volker Klüpfel & Michael Kobr Grimmbart (pol.-)
Tym, którzy Krimifantamanię znają dłużej, duetu Klüpfel & Kobr przedstawiać nie trzeba - wszak to autorzy poczytnego cyklu o komisarzu Kluftingerze. Wydane w Polsce dwa tomy furory nie zrobiły, z różnych względów, o których tutaj pisać nie wypada. Tak czy siak, Kluftinger to już w Niemczech klasyka, niekiedy bardziej udana, niekiedy mniej. "Grimmbart" zapowiada się ciekawie - rzecz o zamordowanej baronowej i baronie - dziwaku, spędzającym całe dnie w parku baśni na terenie ponurej posiadłości. Książkę mam i będę niedługo relacjonować.


3. Wolfgang Herrndorf  Bilder deiner grossen Liebe (pol.-)
O tej książce muszę Wam coś opowiedzieć. Będzie to historia tragiczna i bolesna. Otóż Herrndorf, rocznik 1965, autor licznych obsypanych nagrodami, niekiedy wybitnych, często poruszajacych dzieł, zmarł rok temu po długiej chorobie. Swoje zmagania z glejakiem wielopostaciowym opisywał na publicznym blogu, w sposób niezawoalowany, bezlitosny i ekshibicjonistyczny, sprawiając, że tysiące czytelników uczestniczyło w powolnym odchodzeniu. Zapiski z bloga ukazały się pośmiertnie w formie książki - będącej lekturą wstrząsającą, bolesną, ale i krzepiącą. W Polsce ukazała się tylko jedna książka Herrndorfa "Czik" (WAB 2013) w tłumaczeniu Agnieszki Kowaluk, więc nie powinno być wtopy, choć powieść jest pewnym wyzwaniem translatorycznym. Niniejszym bardzo ją polecam. A niniejsze "Obrazy twojej wielkiej miłości" to luźna kontynuacja "Czika", powieść szczególna, bo pisana już w czasie choroby - i niedokończona. Autor, wiedząc już, że książki nie dokończy, wzbraniał się przed wydaniem zgody na jej wydanie. W końcu uległ. Niedługo potem zmarł. 

4. Paulo Coelho Untreue (oryg. Adultériopol. Zdrada, wyd. Wieża Babel 2014)
Pewnie niektórzy znają tego autora znacznie lepiej ode mnie, więc nie będę się wywnętrzać. Jest to wydawniczy pewniak - co napisze, to się sprzeda. I tym razem książka z niezawodnością szwajcarskiego zegarka wspięła się na listę. Zauważcie, że to już kolejna książka, mająca polską premierę wcześniej niż niemiecka.





5. Dave Eggers Der Circle (oryg. The Circle pol.-)
Książka ta była szałem tegorocznych wakacji. Gdzie człowiek nie poszedł, wszędzie "Circle", gdzie nie spojrzał "Circle". Z książką fotografowali się celebryci, czytali (rzekomo) wzięci literaci, politycy, rozmaite sławy. Dość sceptycznie podchodzę do tego typu szałowych, modnych efemeryd, więc zakupu nie zaryzykowałam, powieść wzięłam z biblioteki. Po opisie spodziewałam się obnażającej, bulwersującej historii - wszak książkę okrzyknięto "1984" epoki internetu, a autora nowym Orwellem, tudzież Huxleyem, godzącym we wszyskie fejsbuki, amazony i gugle tego świata. No więc... kategorycznie stwierdzam, że to nie jest nowy Orwell. Nie. To jadąca na fali, wykorzystująca współczesne lęki przed "przezroczystym" cyfrowym światem, literacko słabiutka i przewidywalna, a tym samym niewiarygodnie nudna historia. I tyle. 

6. Bernhard Schlink Die Frau auf der Treppe (pol.-)
To znany polskim czytelnikom autor. Po znakomitym, szokującym i kontrowersyjnym "Lektorze" wiele lat czekaliśmy na dzieło podobnego kalibru. Zapowiedzi były szumne i obiecujące: "Kobieta na schodach" opowiada historię znanego zaginionego obrazu, który pojawia się po latach, ku zaskoczeniu w świecie sztuki, ale i wielkiej konsternacji trzech mężczyzn, których malowidło, a właściwie przedstawiona na nim kobieta, połączyła w sposób trwały i tragiczny. Po latach nieobecności dochodzi do spotkania w pewnej odległej australijskiej zatoczce: każdy z mężczyzn chce odzyskać to, co utracił. Tyle opis, tyle w skrócie treść. Książka towarzyszyła mi na wakacjach, ani trochę nie spełniając pokładanych w niej nadziei. Powieść niestety pod żadnym względem nie dorównuje "Lektorowi". Rozczarowanie.

7. Jan Weiler Das Pubertier (pol. Nastolatki pod mikroskopem, wyd. Amber 2014)
Książka ta, od wielu tygodni okupująca listę, pojawiła się już w poprzednim omówieniu listy, czyli tutaj. Tym razem tytuł jest już dostępny po polsku, wydawny dopiero co przez wydawnictwo Amber, z niewiadomych przyczyn jako poradnik... Tytuł "Nastolatki pod mikroskopem" jest... ehem, delikatnie mówiąc, średni i nijak nie oddaje pazura i ironii "Das Pubertier". Aż się boję zaglądać do środka, bo jeśli już tytuł jest tak dowciapny, to nie wiem, co się stało z resztą wspaniałego, ironicznego tekstu... Ale może to płonne obawy. 

8. Fredrik Backman Ein Mann namens Ove (oryg. En man som heter Ove, pol. Mężczyzna imieniem Ove, wyd. WAB 2014)

I znowu tytuł wydany świeżutko przez WAB. Tym razem autor to Szwed, zaś tytuł oraz blurb "napisana z przymrużeniem oka zajmująca historia emeryta" (bosz...) pozwalają przypuszczać, że może chodzić o klona wyskakującego przez okno stulatka. Czytał ktoś?...






9. Lutz Seiler Kruso (pol. -)
Książka, która w tym roku zgarnęła najbardziej prestiżową nagrodę literacką w Niemczech, czyli Deutscher Buchpreis. No i jest problem, bowiem powieść ta, opowiadająca historię rozchwianego psychicznie studenta germanistyki, który spędza lato 1989 w urokliwym kurorcie Hiddensee, by przetrawić śmierć przyjaciółki, wprawiła wszystkich krytyków Bunderrepubliki w zbiorową ekstazę. Słychać pienia, że to druga "Czarodziejska góra", poetycka opowieść o inicjacji, wspaniała, mocna, liryczna, zaś Lutz Seiler z miejsca otrzymał etykietkę najbardziej znaczącego literata Niemiec. Wręcz odmienna jest natomiast opinia czytelników, którzy zgodnie twierdzą, że to "najnudniejsza książka, jaką kiedykolwiek czytali". I bądź tu człowieku mądry.


10. Robert Seethaler Ein ganzes Leben (pol. -)
Najbardziej enigmatyczna dla mnie pozycja na liście. Niewielka objetościowo (160 stron w dzisiejszych czasach, fiu fiu. Niektórzy powiedzą, że to dyskwalifikuje książkę w przedbiegach), niespektakularna opowieść życia parobka w odległej dolinie, opowieść o miłości, wyrażona prostymi, ale do głębi poruszającymi słowami. Nie wiem jak Wam, ale mnie przypomina to historię "Profesora Stonera"... Może to niemiecka odpowiedź na tę powieść. Kojący jest fakt, że najwyraźniej ludzie czytają też powieści nieokrzyczane i niekrzykliwe, co cieszy. 


Reasumując: jest tu parę niespodzianek. Daje do myślenia fakt, że na liście dominują autorzy rodzimi, i to niekoniecznie tacy, których kojarzymy z listami najlepiej sprzedających się książek. Co nam to mówi o kondycji literackiej naszych sąsiadów - na to pytanie niech każdy odpowie sobie sam. 
Za tydzień lista ta może zresztą wyglądać zupełnie inaczej, bo w tym tygodniu ukazuje się sporo wyczekiwanych nowości, które mogą postawić sprzedaż książek na głowie. Między innymi najnowszy kryminał Nele Neuhaus "Żywi i martwi"...

23 komentarzy:

  1. Aga, Backmana polecam z całego serca. Przepiękna książka, jedna z najpiękniejszych jakie czytałam. Jest u mnie na blogu recenzja, ale nie chcę Ci tu spamować w komentarzach.

    Szkoda, że Schlink zawodzi. Uwielbiam "Lektora" (i w wersji książkowej, i filmowej).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, to już jest coś. Sądziłam, że Backman to koniukturalna kopia, ale widzę, że to coś więcej.
      Schlinka szkoda, naprawdę. "Kobieta na schodach" nie jest książką bardzo złą, ale kiedy się czeka na coś wybitnego, dzieła przeciętne rozczarowują jakby bardziej...

      Usuń
  2. Zgadzam się z opinią Ann wyżej co do Backmana. Faktycznie przypomina "Stulatka...", ale jest lepsza, zabawna i smutna, bardzo życiowa.

    Z przekory najbardziej zainteresował mnie The Circle ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie "Stulatka..." nie przypominał. Tamto, to zwariowana, nieprawdopodobna komedia, a to jest przepiękna, poruszająca historia. Tak, jak napisałaś: "zabawna i smutna, bardzo życiowa".

      Usuń
    2. Agata, "Circle" pewnie w końcu ktoś u nas wyda, zwłaszcza, że autor jest na polskim rynku znany. Tak z ciekawości będę śledzić losy tej książki...

      Usuń
  3. Zmierzę się z Folletem, bo dwie części przeczytałam i chcę skończyć ten cykl. Ale tak, ten monument (w ilości kartek i wagi) hitem nie jest, szkoda.
    Pozostałe bestsellery przeważnie nic mi nie mówią, poza 2-3 nazwiskami, ale tak jak mówisz, za tydzień zestawienie może wyglądać inaczej.
    W każdym razie jesień u Was i u nas bardzo ciekawa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam zacięcie z Folletem :-) Ja mam ten problem, że już zupełnie nie kojarzę bohaterów i ich perypetii i właściwie powinnam odświeżyć pierwszy tom, zanim się zabiorę za kolejne. A nie chce mi się...
      A pod względem książkowym jesień po prostu uwielbiam :-)

      Usuń
  4. Wynika z tego, że popularność niekoniecznie idzie w parze z jakością (w przypadku Folleta moim zdaniem już "Filary ziemi" są marne), a i opinie krytyków nie pokrywają się z gustami czytelników (ciekaważ jestem tego Kruso)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dokładnie tak, jak piszesz. Kruso nie czytałam, może wyrządzam krzywdę tej książce i jest ukrytą perełką, tylko czytelnicy są kmiotami, którzy nie potrafią docenić kunsztu?...

      Usuń
  5. Nie za bardzo kojarzę autorów, może poza pierwszymi dwoma punktami i Coelho oraz Schrinkiem, btw jego książka ma takie wydanie, które kojarzy mi się z tymi starymi, polskimi wydaniami klasyków, tylko nie pamiętam kto tak wydawał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta szata graficzna wydawnictwa Diogenes nie zmienia się od lat. Najpiękniejsze są te w twardej oprawie - szyte, nie klejone, takie jak przed laty. Tylko drogie jak cholera.
      Chyba kojarzę te polskie wydania, to nie był KIK?

      Usuń
  6. A u nas Neuhaus i "Zły wilk" w listopadzie. Warto przeczytać ?
    tommyknocker

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tommy, warto. Słuchałam tej książki w wersji audiobookowej i dosłownie nie mogłam się oderwać...

      Usuń
  7. Jakoś nic mnie nie porwało ani Follett, ani Coelho (nie moje klimaty), ani smutna książka o umieraniu, tym bardziej za "Stulatka" bis dziękuję. Jedynie duet panów K. byłby mnie zainteresował ale widocznie mam mocno spaczony gust i wydawnictwo mnie nie zadowoli, smutne :(
    opty2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Ty masz spaczony gust, to ja tym bardziej ;-) Kryminałów zaiste mało w tym zestawieniu, ale coś czuję, że już za tydzień będzie inaczej. Typuję, że Nele Neuhaus będzie na pierwszym...

      Usuń
    2. Ha! A my czekamy niecierpliwie na nowego "Wilka" NN :)))
      opty

      Usuń
    3. Ciekawa jestem, jak się Wam spodoba :-)

      Usuń
  8. Idź w czorta:) zamówiłam Herrndorfa (chociaż za Boga ojca nie wiem, kiedy to przeczytam) i Schlinka (to pośrednio przez Ciebie:) Lektor mnie zachwycił, a Ty przypomniałaś o Schlinku).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też z wielką atencją wspominam "Lektora", ale niestety w "Kobiecie" nie potrafię odnaleźć nic, co mnie wtedy zachwyciło. Ciekawa jestem, jak Ci się spodobają obie - ta Herrndorfa w ogóle jest książką niedokończoną.

      Usuń
  9. zaciekawił mnie Mężczyzna imieniem Ove, ale jeśli ma to być powtórka konwencji ze Stulatka to sukcesu mu nie wróżę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ovego jeszcze nie czytalam, ale juz go mam w domowej biblioteczce.
    W Szwecji plaga powiesci o emerytach, bezsprzecznie inspiracja byl Stulatek. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo dużo zestawień pokazuje, że książka to produkt marketingowy. Niestety. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem zaskoczona tematyką nowej książki Schlinka. Zaginiony obraz? Hm, chyba się nie skuszę, poczekam na kolejną powieść autora, tym bardziej, że rozczarowałaś się jakością tej powieści. Schlink kojarzy mi się jako wybitny autor i niech tak zostanie :)

    OdpowiedzUsuń