Czyż nie jest piękny?... Pełen gracji, zwinny, zwiewny taki... Przedstawiam Wam przedświątecznego mamuta, jako że czas taki, zachęcający do spełniania marzeń z jednej, z drugiej zaś strony czas gromadzenia zimowych zapasów i zdobywania wielkich łupów. Mój mamut tym razem jest obfity w bardzo wartościowe tkanki, ponieważ ostatnio odczuwam perwesyjną przyjemność w gromadzeniu wydań specjalnych, wyjątkowych, bibliofilskich wręcz. Przejdźmy więc do szczegółów.
Brzuszek (nie mogę pisać o kałdunie, bo sami widzicie, że mój mamut wysmuklony jest wyjątkowo), czyli sixpack:
Cały MAGiczny, czyli wspaniale wydane tomy cyklu barokowego (ciężkie, cholery, ale zapewniam, że biorąc do ręki odczuwa się dreszcz, z gatunku tych przyjemnych) oraz trzy ostatnie tytuły z Uczty Wyobraźni.
A teraz udziec:
W Polsce "Welin" i "Atrament" Hala Duncana wydał oczywiście MAG, wydanie "Welinu" UW już dawno stało się białym krukiem. Prezentowany tu łeb jest wydaniem niemieckim wydawnictwa GOLKONDA, oprawnym w płótno, limitowanym (200 egezemplarzy!) z tego pierwszych 50 egzemplarzy jest sygnowane przez autora. No i teraz trzymać się mocno: mam egzemplarz z numerem 15!
Przejdźmy do gardziołka.
Catherynne M. Valente jest znana miłośnikom Uczty Wyobraźni, ale generalnie nie została jeszcze odkryta przez mainstreamowe wydawnictwa. Tym bardziej ucieszyłam się, że niemiecki Rowohlt wypuścił przepiękną edycję... baśni chyba, choć to może niezupełnie właściwe określenie, o dziewczynce imieniem September i jej przygodach w Krainie Wróżek. Autorka znana jest z niezwykłej wyobraźni, toteż po lekturze obiecuję sobie bardzo wiele.
A teraz polska morda:
Dehnel i Tokarczuk, śmiało chyba można powiedzieć, że wydanie nowych powieści tej dwójki to jedno z najistotniejszych wydarzeń literackich tej jesieni. "Księgi Jakubowe" to księga przepięknej urody, ale i słusznych rozmiarów i ciężaru, ciekawam bardzo, jak mi się to będzie czytać.
Martinowska przednia nóżka:
Nóżka cała po niemiecku, ale niektóre tytuły są już znane polskim czytelnikom. Pierwszy tom to oczywiście "Dzikie karty". Przyznam, że niemiecka okładka przemawia do mnie nieco bardziej niż polska. Pośrodku nowela "The Skin Trade" ze zbioru Dark Visions 5. Tu bardzo fajne wydanie w twardej, płóciennej oprawie, ze świetną, pulpową okładką. Podobno o wilkołakach (!). Trzecia książka to pierwszy tom trzytomowej antologii opowiadań "Dreamsongs" (ktoś to wydał/wyda w Polsce?).
A na zakończenie kawałek trąby i tylna nóżka:
Najnowszy King i najnowszy Mieville, dwaj autorzy, których kupuje się w ciemno, choć nie zawsze spełniający wielkie oczekiwania.
No i pora na ukoronowanie mamuta, czyli to:
O tej szczególnej publikacji o tajemniczym tytule "S.", autorstwa J.J. Abramsa i Douga Dorsta, która raczej nie ma szans na ukazanie się w Polsce, pisała szczegółowo autorka Wielkiego Buka. I to ona jest odpowiedzialna za to, że zamówiłam to cudo. Właściwie nie można nazwać tego książką. To projekt totalny, powieść zawierająca drugą powieść pisaną na marginesach, edytorskie arcydzieło, złożone z postarzanego wydania "Statku Tezeusza", pozakreślanego, sczytanego, skomentowanego na tysiąc razy, oraz mnóstwa załączonych dupereli, dopełniających całości: liścików, biletów, nawet szkiców skreślonych na serwetkach, a wszystko to autentyczne, prawdziwe, żywe. I pachnące starością. Nie wiem, jak to się udało wydawcy, ale "Statek Tezeusza" wydziela ten charakterystyczny, jedyny w swoim rodzaju zapach starej, antykwarycznej książki, esencję wieków przeleżanych na rozmaitych półkach i w wielu dłoniach. O treści na razie się nie zająknę, podejrzewam, że będzie to jedno z większych czytelniczych wyzwań mego życia, jeśli podołam, na pewno o tym przeczytacie.
Pochwaliłam się mamutem namacalnym, o wirtualnym nawet nie wspomnę, bo czytnik puchnie w zatrważającym tempie. Tysiąc książek wydaje się ilością ogromną, ale po prawdzie to zaczyna mi się już robić ciasno...
I jak mój mamutek? Nabraliście ochoty na mięsko?... Ja już żuję, czego i Wam życzę.
To niesprawiedliwy mamut jest, moja osoba nic nie znajduje oprócz Kinga, którego już przeczytała :)
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony miło popatrzeć, że tyle dobra przed Tobą, więc miłej lektury :)
To prawda,mało tu kryminalnych:-) Ale wcale nie dlatego, że przestałam kupować, tylko jakoś ostatnio kryminały kupuję na czytnik. Ciekawe, kiedy się zapcha...
UsuńCzy naprawdę Statek Tezeusza nie ma szans na ukazanie się w Pl? :(
OdpowiedzUsuńWątpię. Książka jest niszowa, musiałaby być dość droga, a przygotowanie tak bogatego wydania pochłonęłoby spore sumy... Czy się znajdzie szaleniec?...
UsuńJestem bardzo ciekaw, jak ocenisz "Drogę serca" i "Przebudzenie". Na "Cudzoziemca z Olondrii" sam się skusiłem i być może przeczytam jeszcze w grudniu.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że kryminalne nowości masz na czytniku..
tommyknocker
Tommy, widzę że rozsmakowujesz się w Uczcie Wyobraźni :-)
UsuńSłusznie się domyślasz, że kryminały upycham na czytnik. Jakoś ostatnio większość tych, które mnie interesują, ukazuje się w wersji elektronicznej, a dla mnie to wielka dogodność, bo nie muszę płacić za wysyłkę...
Ale książkowy zwierz.
OdpowiedzUsuńFakt ;-)
UsuńPopatrz, popatrz, ten zwierzaczek coś mi przypomina ;-)
OdpowiedzUsuńHmmm.... brzuszek, udziec, tylna łapa czekają grzecznie na początek nowego roku, rebe Jakub tudzież :-)
Za to z wielką ciekawością spoglądam na pannę Wrzesień, daj znać czy dorównuje opowieściom pewnej sieroty...
Panna Wrzesień na pewno się pojawi. Też jestem ciekawa :-)
UsuńZapomniałem powiedzieć, że wydanie "Welinu" i "Atramentu" jest przepiękne. Chociaż trzeba przyznać, że MAGowe wydanie jest też całkiem, całkiem, okładki mają identyczną tonację kolorów.
UsuńNo a 15 to bardzo ładna liczba :-D
To prawda, piękne edytorsko. I ta "15" z autorskim bazgrołem... Będą wnuki miały pamiątkę po zwariowanej babce :-)
UsuńA czytałeś?... Bo ja dopiero zaczynam.
Czytać, czytałem, ale nie przeczytałem. Dlatego czekają na chwilę spokoju. Podszedłem do nich ze zbyt małą pokorą... Dokładnie tak. Wymagają skupienia, to piękna literatura, ale bardzo wieloznaczna...
UsuńSama zobaczysz :-D
Aha... :-) Pierwsze moje wrażenie jest dokładnie takie, jak mówisz. Książka domaga się maksymalnej uwagi...
UsuńPodobnie te "Księgi Jakubowe" Tokarczuk. Odłożyłem po kilkudziesięciu stronach do końca roku, tym trzeba się delektować, żadne "autobusowe" czytanie nie wchodzi w grę.
UsuńSwoją drogą Wydawnictwu Literackiemu należy się jakaś nagroda za wydanie "Ksiąg...". Tak pięknie i mądrze(!) wydanej polskiej książki nie widziałem od lat. Jeżeli do tego dodać niegłupią treść to mamy prawdziwe dzieło sztuki! Dlatego ebook w ogóle nie wchodzi w grę, musi być papier.
To prawda, ja też wybrałam papierową wersję.Polskie wydawnictwa jak chcą, to potrafią...
UsuńValente pierwszy tom najpierw kupiłam na czytnik, ale kiedy zobaczyłam ją w księgarni, stwierdziłam, że to trzeba czytać w papierze :-)
Ale mi narobiłaś smaku na Abramsa i Dorsta :( Mamut jest genialny, szczególnie MAGowe pozycje i Tokarczuk :)
OdpowiedzUsuńZa Abramsa i Dorsta odpowiada Wielki Buk. To ona sieje taki defetyzm i zaraża bakcylami ;-)
UsuńZacny zwierz szlachetnej natury.:) Pięknie wygląda ten Cykl Barokowy, pewnie gdybym lubiła Stephensona, to bym się skusiła. Duncana chciałabym mieć z UW, ale podejrzewam, że jego obecna cena na alledrogo nie ustępuje Twoim ekskluzywnym wydaniom.;) A Tokarczuk mam, o! Za to "S." to gratka, powiedziałabym, że raczej instalacja artystyczna, niż książka.:)
OdpowiedzUsuńWidziałam te nieprzyzwoite ceny na alledrogo... To ja już wolę mojego Duncana. Wprawdzie po niemiecku, ale za to z autografem :-)
UsuńZ tą instalacją artystyczną to masz chyba rację. Nigdy przedtem nie spotkałam się z czymś tak pieczołowicie dopracowanym w każdym szczególe. Pytanie, czy da się to czytać. Wielki Buk twierdzi, że tak ;-)
Imponujacy! I rozmiarami (jak to mamut) i jakoscia!
OdpowiedzUsuńOby był strawny :-)
UsuńCo za mamut! "Statek Tezeusza" mnie powalił na łopatki. To musi być niesamowita książka.
OdpowiedzUsuńCzysto wizualnie - tak! Oby treść dorównywała formie...
UsuńGDzie Ty znajdujesz takie wypasione, piękne mamuty?
OdpowiedzUsuńMAGi prezentują się świetnie, jeden jest i u mnie, ale w pozostałe chętnie bym się wgryzła.
I masz rację, Twoje wydanie Dzikich Kart Martina prezentuje sięznacznie lepiej niż polska okładka...
Gdzie znajduję mamuty? Na mamuty się poluje! :-)
UsuńBardzo jestem ciekawa tych Dzikich Kart, ale chyba bardziej jeszcze tych opowiadań. Ostatnio w ogóle mam fazę na krótsze formy.
Najnowszy King - smakowity kąsek :)
OdpowiedzUsuńNo tak, musiałam go mieć!
UsuńWłaśnie, pięknie ta nowa Tokarczuk wygląda, ale czy to w ogóle da się strawić?
OdpowiedzUsuńNie wiem. Spróbuję :-)
UsuńZ powyższych znane mi są tylko Matka Makryna, Tokarczuk i Stephenson. Ale ta ostatnia pozycja jest piękna! Lubię te Twoje mamuty, nie ma to tamto, trzy książki na krzyż, tylko od razu na bogato :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Martina :p Z chęcią poznam twoje odczucia po lekturze Tokarczuk, bo wygląda fajnie, tylko ilość stron odstrasza :/
OdpowiedzUsuńDrugastronaksiazek.blogspot.com
Bardzo urodziwy zwierz. Zwłaszcza w okolicach pyska. ;)
OdpowiedzUsuń