Trzynaście książek. Trzynaście koh-i-noorów, szczęśliwych wyborów, celnych strzałów. Moja nieparszywa trzynastka minionego roku - niektóre z nich to arcydzieła, niektóre to tytuły dziwne, wyjątkowe tylko dla mnie, niektóre może troszkę kontrowersyjne. Ale moje. Takie, które dotarły do ukrytych głęboko kawałków mnie, odcisnęły tam swoje piętno i zostaną na długo, może na zawsze. Macie ochotę zerknąć?...
In einer anderen Welt Jo Walton (polskie wydanie nosi tytuł Wśród obcych) to powieść magiczna. Niektórzy mówili o niej "nudna", niektórzy pisali "dziwna". To książka z rodzaju tych, które docierają do nielicznych. Do mnie odnalazła drogę i zagnieździła się w środku na trwałe. Powraca nieustannie, to klimatem, to jednym z detali, to jakąś lekturą Morwenny. Więcej tutaj.
Niemiecki rynek książkowy jest potężny. W roku 2013 sprzedaż przyniosła 9,5 miliarda euro.
Flashback Dana Simmonsa wciągałam dousznie. I może dlatego książce przylepiam etykietkę najlepszego audiobooka minionego roku. Martin Bross czyta brawurowo, namiętnie, ale nie egzaltowanie. Gdyby mi się chciało szufladkować dalej, to powieść Simmonsa zwyciężyłaby pewnie również w kategorii "najlepsza dystopia" (nie żebym była wyjątkową znawczynią tej materii), bo gdyby się ktoś uparł, to dałoby się ją podciągnąć pod ten gatunek: Simmons wykreował świat w bliskiej przyszłości, świat, w którym USA utraciły pozycję czołowego mocarstwa, ustępując islamskim kalifatom i - niespodzianka - wyjątkowo silnej Japonii. Ludzkość trawiona jest nowym nałogiem, wywołanym przez flashback: narkotyk, pozwalający na nowo przeżywać przeszłość. Całość przyprawiona jest bardzo ciekawym wątkiem krymnalnym, tworząc jedną z lepszych mieszanek fantastyczno-kryminalnych, jakie zdarzyło mi się czytać. Książka wzbudziła wielkie kontrowersje, autorowi zarzucano "antyobamowatość", antydemokrację i antypatriotyzm, jak również popieranie prawicowych ideologii. Prawdę mówiąc, nie dopatrzyłam się tu niczego takiego. Ot, miał Simmons swoją wizję przyszłości. A że wypadła ona tak, a nie inaczej?... Nie wszędzie należy dopatrywać się spiskowej teorii świata, doprawdy.
W roku 2013 niemieckie wydawnictwa opublikowały łącznie 81919 tytułów (nie licząc wznowień). Z tego 33,8 % to literatura.
Głęboko humanistyczną lekturą okazał się wydany w Uczcie Wyobraźni Ciemny Eden Chrisa Becketta. Mimo ciemnej atmosfery, duszności, jaką paraliżuje czytelnika, ma optymistyczne przesłanie. Beckettowi udało się uchwycić to, co znamienne w naturze człowieka, bez czego nie byłoby postępu i cywilizacji: ciekawość. A książce rozpisałam się tutaj.
Średnia cena książki w niemieckim handlu to 26,76 euro.
I znowu Uczta Wyobraźni. Tym razem tytuł, który dobitnie pokazuje, czym może być współczesna fantastyka: nie niszowym, wstydliwym zjawiskiem na pograniczu grafomanii i klonowanych wielotomowych serii o niczym, a inteligentną wizją, triumfem wyobraźni, kumulacją wiedzy i fantazji. Czytajcie Ślepowidzenie Petera Wattsa, niefantastyczne niedowiarki!
Udział w rynku literatury non-fiction i poradników w Niemczech wyniósł w roku 2013 23,8%.I pierwszy Polak w nieparszywej trzynastce: Wit Szostak i jego Sto dni bez słońca. Książka, którą chętnie ochrzściłabym mianem zaskoczenia roku. Bo zaskoczyła. Nie dość, że sama mnie wybrała w księgarni (poczytaj o tym tutaj), to jeszcze okazała się jedną z inteligentniejszych, najbardziej krotochwilnych i frapujących lektur roku. Warto.
12,4% nowości na niemieckim rynku to tytuły tłumaczone z innych języków. Łącznie tłumaczenia to 11567 pozycji. Dwie trzecie z nich to przekłady anglojęzyczne.
Klejnot. Książka, otwierająca białym Europejczykom (i nie tylko Europejczykom) oczy na aspekty rasizmu, o jakich nie mieli pojęcia. Mądra, wnikliwa, zjadliwa. I zawierająca ponadto jedną z piękniejszych, najbardziej romantycznych opowieści o miłości, jakie powstały. Americanah napisana przez Chimamandę Ngozi Adichie to książka, która budzi zdumienie. To wielka literatura. O wrażeniach z lekturych pisałam więcej tutaj.
Książki dla dzieci i młodzieży mają udział 15,8% w rynku wydawniczym w Niemczech.Największych wzruszeń dostarczyła mi chyba najmniej spektakularna powieść tego roku: Stoner pióra Johna Williamsa (polski tytuł to Profesor Stoner). Rozpisałam się o niej tutaj, i trudno cokolwiek do tego dodać. Nigdy nie zapomnę tej książki.
Więcej niż jedna czwarta tytułów literackich wydanych w Niemczech w roku 2013 to kryminały i thrillery.
Kryminalnych olśnień było w tym roku niewiele. Jednym z najbardziej wyczekiwanych tytułów była oczywiście nowość Jo Nesbo zatytułowana skromnie acz przewrotnie Syn. Nesbo nieodmiennie udaje się sztuka niespadania z piedestału, na którym króluje wywindowany serią o Harrym Hole. Wydawałoby się, że nie można cały czas pisać świetnie, że w tym gatunku w końcu trzeba popaść w rutynę, w nudę, w odcinanie kuponów. Syn udowadnia, że tak nie jest.
90% skandynawskich kryminałów to szajs.
Das Mädchen, das verstummte duetu Hjorth & Rosenfeldt (to ta z antypatycznym podobno genialnym profilerem Sebastianem Bergmanem) zaskoczyła mnie bardzo, bowiem okazała się najbardziej udaną kontynuacją serii, udaną tym bardziej, że właściwie nie wróżyłam jej już nic dobrego. Bergman irytował, intrygi wydawałay się przekombinowane, brakowało suspensu, zaskoczenia, pazura. Niemowa, bo tak będzie brzmiał polski tytuł tego tomu, nie jest przekombinowana, ma pazur, ma znakomite wolty, ma świetny, niezgrany pomysł na intrygę, zaś Bergman... cóż, Bergman wreszcie zaczyna nabierać ludzkich cech.
E-booki stanowiły 3,9% sprzedaży niemieckich wydawnictw w roku 2013.Skoro już mowa o seriach i ich udanych kontynuacjach, to nie sposób pominąć Flawii. Jednak powiedzenie, że szósty tom cyklu o Flawii de Luce Alana Bradleya Tote Vögel singen nicht to udana kontynuacja byłoby niedopowiedzeniem roku. Poprzednie tomy miały swoje wzloty i upadki, ale ten zastrzelił mnie, rozłożył na łopatki, zaczarował, przenicował, wstrząsnął i wypluł. Rewelacyjny cliff hanger piątego tomu sprawił, że pognałam do księgarni i natychmiast kupiłam kolejny (będąc w tym szczęśliwym położeniu, że już go kupić mogłam, w odróżnieniu od czytelnika polskiego), co nie zdarza mi się często. Magia, przygoda, refleksja, klimat. Cudowne. Więcej tutaj.
20,7% ankietowanych w Niemczech podaje, że czyta książki "często", 28,2% sięga po książki "od czasu do czasu". 51,1 % osób nie czyta wcale lub rzadko.
Od magii zaczęłam i na magii kończę: kolejna magiczna książka, która przyprawiła mnie o najsilniejsze objawy odstawienia: Nigdziebądź Neila Gaimana. Historia prosta jak konstrukcja cepa, niby nic odkrywczego, nic przełomowego, nic wizjonerskiego, a jednak tak przesycona magią, klimatem, czarem, że po przeczytaniu ostatniego zdania odczuwa się ból fizyczny, że to koniec, że kurtyna opadła, że oto zostaliśmy wykopani z TAMTEGO Londynu na zawsze. Takich książek szukam najbardziej, a tylko bardzo rzadko znajduję.
59% niemieckiej młodzieży w wieku od 14 do 19 lat kupiło w 2013 co najmniej jedną książkę. 44% tej grupy wiekowej czyta codziennie albo kilka razy w tygodniu.A teraz wielki skok: od Gaimana do Fryczkowskiej. Tam magiczny Londyn, tu zapyziała Polska, tam fantastyka, tu kryminał. Jest jednak maleńkie ogniwo, które łączy te - wydawałoby się - kompletnie niekompatybilne książki. To talent opowiadacza. Gaiman go ma, i Fryczkowska go ma. Powieść Kurort Amnezja Anny Fryczkowskiej stała się dla mnie jedną z ważniejszych minionego roku, z kilku powodów, o których możecie poczytać tutaj. To mocna, autentyczna i emocjonalna proza, nie strojąca się w piórka wielkiej literatury.
Mieszkańcy miasteczka Bad Soden w Taunusie w roku 2013 wydali na książki najwięcej ze wszystkich Niemców: przeznaczyli na książki średnio 154 euro w roku.
I na koniec najlepsza niemieckojęzyczna książka roku: Lebt autorstwa Orkuna Ertenera. Książka, z którą spędziłam święta i parę dni przed nimi. Powalająca treściowo, wysmakowana językowo, wnikliwa pod względem portretów psychologicznych. Połączenie obyczajówki z mocnym thrillerem, ambitnej powieści przygodowej z wątkami historycznymi. Wielka rzecz. Myślę, że jeszcze usłyszycie o tej książce. A może i ją przeczytacie.
Cytaty statystyczne pochodzą z wydawnictwa Focus Spezial: Bücher oraz portalu Boersenblatt.net. Cytat dotyczącz skandynawskiej literatury kryminalnej pochodzi od szwedzkiego autora Carla-Johanna Vallgrena.
Hmm...hmmm :)
OdpowiedzUsuńCałkiem interesujący zestaw, Fryczkowska, Williams, Nesbo, czy Hjorth & Rosenfeldt - to znani mi pisarze i w moim jutrzejszym rankingu niektóre nazwiska się przewiną. Ważne, że miałaś frajdę z lektury i było z czego wybierać :)
Wybierać było z czego, właściwie trzynastka powinna zawierać co najmniej dwadzieścia tytułów...
UsuńJej, nie znam ani jednej pozycji z przedstawionych tu przez Ciebie. Jedyne, co mogę zrobić, to ustosunkować się do Dana Simmonsa, bo czytałam Drooda jego autorstwa i bardzo mi się podobało :)
OdpowiedzUsuńA ja na Droodzie utknęłam (może to wina nudnego audiobooka), choć chcę kiedyś wrócić to tej powieści... Simmons jest niezwykle płodnym i wszechstronnym pisarzem :-)
UsuńO, jak mi miło sie dowiedzieć, że istnieje szansa na nowego Hjortha/Rosenfelda! I chyba przeczytam w końcu tego "Syna", powstrzymywałam się, bo trudno mi sobie wyobrazić Nesbo bez Harry'ego Hole, ale ostatnio czytam tylko pochwały, więc...
OdpowiedzUsuńA poza tym "Nigdziebądź" na stosiku świątecznym, Fryczkowska w charakterze Odkrycia Końca Roku, a na nową Flawię czekam niecierpliwie, tak więc bardzo popieram Twoją trzynastkę :)!
Hjorth/Rosenfeldt ma się ukazać w bliżej nieokreślonym terminie w przyszłym roku - moim zdaniem to chyba najlepsza część cyklu, jak na razie.
UsuńNo i miło słyszeć, że moja trzynastka znajduje aprobatę:-)
Akurat pana Vallgrena czytałem - "Człowiek, który pozostawił po sobie cień" był kalką pomysłów innych autorów i z pewnością zalicza się do tych 90 procent :)
OdpowiedzUsuńStoner - cudowny !! Chcę więcej Williamsa !
Piąty tom Flawii również bardzo mi się podobał, czekamy na tłumaczenie szóstego tomu. "Ciemny Eden" napocząłem, ale porzuciłem po ok. 100 stronach - może kiedyś wrócę..
pozdrawiam
tommyknocker
Aż mi się śmiać zachciało, jak zobaczyłam tę wypowiedź Vallgrena, bo akurat Twoją notkę miałam w pamięci... nie była zbyt pochlebna :-)
UsuńKolejna książka Stonera ukaże się w Niemczech na wiosnę, bardzo jej jestem ciekawa. Wydawnictwo zdradziło, że to książka o... bawołach. Cokolwiek to znaczy...
Szkoda, że "Ciemny Eden" Ci nie podszedł... może wróć kiedyś. Czasem książki nie trafiają w odpowiednią fazę... :-)
Czytałam tylko "Syna". Po Twojej recenzji kupiłam Stonera, ale jeszcze jakoś nie było czasu ;) Niegdziebądź chodzi za mną od dawna. Zaintrygowałaś mnie Walton, Simmonsem i Adichie. Piątą Flawię mam jeszcze nieprzeczytaną, ale chyba poczekam aż wyjdzie 6 część. Na nową powieść Hjortha & Rosenfeldta bardzo czekam.
OdpowiedzUsuńPomysł z przeczytaniem dwóch tomów Flawii naraz popieram, nie będziesz tak cierpieć :-) Oby tylko wydawnictwo nie kazało tyle czekać na ten tom, co na piąty! A Hjorth/Rosenfeldt jest super!
UsuńCo do "Nigdziebądź" pełna zgoda - to chyba moja ulubiona książka Gaimana, choć czytałam ją wieki temu. "Ciemny Eden" i Szostaka planuję przeczytać w 2015 dopiero. Za "Wśród obcych" i "Ślepowidzenie" też chciałabym się wziąć, ale chwilowo nie mam w zasięgu. A Flawia i Adichie kusi...
OdpowiedzUsuńNie wszystko, co Gaiman napisał, znam, nie wszystko też mi się podobało, ale "Nigdziebądź" zawróciło mi w głowie na długi czas. Chodziłam potem jak struta i żadna książka mi nie podchodziła...
Usuń"Ciemny Eden" i Wattsa przeczytaj koniecznie!
Za "Nigdziebądź" zabieram się jeszcze dzisiaj (Sylwester z książką, oh yeah...), a Ciemny Eden kupiłam jakiś czas temu pod wpływem Twojej recenzji, więc też czeka na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńA o "Flashbacku" w wydaniu polskim wciąż nic nie słychać. A szkoda, bo od Simmonsa przeczytałabym wszystko!
OdpowiedzUsuńPod magiczną Jo Walton podpisuję się całkowicie, czarująca książka.
Z kolei "Ciemny Eden" i "Sto dni bez Słońca" miałam w planach na 2014, ale niestety się nie udało. Może w tym roku. :)
Ciekawe podsumowanie. Mnie "Eden" też się podobał. Na tyle, że zainteresowałam się "Ucztą wyobraźni". "Ślepowidzenie" i "Stonera" mam w planach:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że wskazałaś autora "odkrywczej" wiadomości, bo zawrzało tu i ówdzie. Nie, żebym miała odwrotne zdanie ale 90% ???
opty2