Ads 468x60px

niedziela, 9 listopada 2014

Flawia... czyli wszystko jest chemią?...


                                                                                                                                         
Wydawnictwo: Penhaligon
Tytuł oryginału: Speaking From Among the Bones (tytuł wydania polskiego: Gdzie cis się nad grobem schyla)
Data premiery (na rynku niemieckim): 25.11.2013
Liczba stron: 352
Cena: 19,99 euro

Wydawnictwo: Penhaligon
Tytuł oryginału: The Dead in Their Vaulted Arches
Data premiery (na rynku niemieckim): 13.12.2014
Liczba stron: 320
Cena: 19,99 euro 

I znów się dzieje w Bishop's Lacey... Nieszczęsna mieścina z jej garstką dusz musiała czymś mocno zagniewać Wszechmogącego, skoro zsyła On na to miejsce tylu zbrodniarzy. Cynik (w tym i ja, ale to było kiedyś) wydąłby pogardliwie wargi i orzekł, że to naciągane i nieprawdopodobne, ale niecynik (w tym i ja, teraz) machnie na to ręką i przyjmie z otwartym sercem, dobrze wiedząc, że gęstość występowania trupów w serii z Flawią jest rzeczą umowną i absolutnie drugorzędną.

Ale wróćmy do wielkiego poruszenia w Bishop's Lacey: z okazji jubileuszu pięćsetlecia kościoła mieszkańcy (z Flawią na czele) wyczekują otwarcia grobu Świętego Tankreda. Wścibski nosek jedenastolatki oczywiście jako pierwszy musi zanurzyć się w zatęchłej krypcie. Miast gnatów Świętego Flawia znajduje jednak stosunkowo świeże szczątki zaginionego jakiś czas temu organisty, pana Colicutta. Żeby było bardziej zagadkowo, twarz organisty tkwi w masce przeciwgazowej... Flawia wszczyna śledztwo, korzystając ze swej encyklopedycznej wiedzy chemicznej, znakomicie wyposażonego laboratorium, niezwykłego intelektu i wrodzonej ciekawości. I znajduje.

I jest jak zawsze: jest niezła zagadka (jako stara wyga powiem nawet, że bardziej frapująca niż kiedykolwiek), jest urocza i trochę przemądrzała gówniara, jest cudowny sepiowy setting, coraz bardziej odchodzący w zapomnienie świat, wreszcie jest wielka tajemnica, która powoli, lecz nieuchronnie zbliża się i poczyna przesłaniać wszelką detektywistyczną działalność Flawii, jakże niewinną w obliczu chmur zbierających się nad Buckshaw. Jeśli to tej pory ta genialna trzpiotka nie zawojowała Waszych serc, to jest spora szansa, że zrobi to teraz. Może jeszcze nie w tomie piątym, ale w szóstym już tak. Na pewno.

Trudno pisać o tych dwóch książkach, nie odsłaniając zbyt wiele. W zasadzie każde słowo może być słowem zdradzieckim. O treści tomu szóstego w ogóle nie sposób  pisać, nie narażając się na straszliwy gniew czytelnika, pragnącego samemu pokonać tę drogę, którą ja już przeszłam. I dlatego ograniczę się do paru refleksji, odrobiny emocjonalnych komentarzy, garstki myśli, które przyszły mi do głowy w czasie lektury i po niej.

Zapewne niejeden czytelnik dziwił się, że Flawia jakoś w ogóle się nie starzeje. Nie dorasta, nie wychodzi z beztroskiego wieku jedenastu lat, nie przekracza niewidzialnej granicy dorosłości. Tak było w istocie - jej dzieciństwo w Buckshaw, beztroskie wędrówki po okolicy, wolność, jakiej nie znają i nigdy nie zaznają nasze dzieci, wszystko to powoli, nieuchronnie się kończy. Flawia wkracza w dorosłość, choć jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy. Koniec piątego tomu, tak zaskakujący, ba, szokujący wręcz, stanowi granicę, kres i przejście. Szósty tom stanowi odwrócenie proporcji, znanych z poprzednich tomów - na dalszy plan schodzi niemal wszystko, co było esencją pierwszych przygód Flawii. Zagadka kryminalna? Owszem, jest, ale już nie z gatunku tych, do jakich przywykliśmy. Autor przenosi dziewczynkę o level wyżej, na poziom zaawansowany, wychodzący poza prowincjonalne ramy, zataczający wielkie, światowe kręgi. W zamian na piewszy plan wkraczają tajemnice. A właściwie wyjaśnienia wielu spraw, o których istnieniu wiedzieliśmy, ale ledwie w mglistym zarysie. Zagadkowa przeszłość Doggera, tajemnicza ciotka Felicity, oderwany od rzeczywistości ojciec Flawii i wreszcie niewiadomy los Harriet - szósty tom przynosi odpowiedzi na wszystkie pytania, które gdzieś tam, we wszystkich tomach, dobijały się o wyjaśnienie. I wreszcie są owe odpowiedzi: ścinające z nóg, ogłuszające, przebijające wszystkie nasze domysły, asumpcje, konfabulacje. Następuje wielki finał, ale nie koniec... tylko początek czegoś nowego.

W szóstym tomie znika gdzieś owa beztroska i lekkość, za którą pokochaliśmy tę serię i jej bohaterów. Czarny humor, złośliwe psikusy wyrządzane sobie wzajemnie przez trzy jakże różne od siebie siostry, ten lekko absurdalny klimat, towarzyszący poczynaniom Flawii, są jakby mniej obecne, przygniecione ciężarem bieżących wydarzeń. Pojawia się zrozumienie: dla tragedii samotnej dziewczynki, chadzającej własnymi ścieżkami, dla nieobecnego ojca, pławiącego się we własnym nieszczęściu, nawet dla sióstr Flawii, którym jakoś nie było dane pozyskać sympatii czytelników. I wreszcie, na samym końcu, pojawia się zrozumienie dla słów, które ojciec kieruje do Flawii w jednym ze swych rzadkich przebłysków, w których w ogóle dostrzega swą najmłodszą córkę: że największym darem, jaki można dać dziecku, jest pozostawić je w spokoju... Bez sensu?... Niekoniecznie.

Żeby jednak nie było, że tu same smęty, sliozy i rwanie szat, dopowiem, że w szóstym tomie pojawia się pewna bezczelna osóbka, która zdaje się dorównywać Flawii pod wieloma względami - erudycji, wiedzy, zuchwałości... Rośnie jej konkurencja? Scenki konfrontacji obu młodych dam są jednymi z najlepszych! Oprócz chemii, rzecz jasna, bo chemia jest obecna zawsze i wszędzie, bo przecież wszystko jest chemią, całe uniwesum... I Bradley pod tym względem nie zawodzi, a nawet przechodzi samego siebie, każąc Flawii robić rzeczy, od których włos się na głowie jeży... Ale tu już ponownie wkraczamy w rejony niewymawialne. Jedno jest pewne: te książki mają w sobie nie tylko chemię, ale i magię (a może to jedno i to samo?...): magię świata przemijającego, nieuchwytną, przelotnie występującą tu i tam, niedającą się wytłumaczyć ani zdefiniować. Każdy, kto ją poczuł, wie, o czym mówię. Czy to magia minionego dzieciństwa, którą odnajdujemy w historiach opowiadanych przez ludzi, którzy na zawsze pozostają dziećmi?...

I chyba nie zdradzę wielkiej tajemnicy (bo wiadomość pojawiła się na stronie kanadyjskiego wydawcy), a może nawet uraduję wielu wielbicieli, że autor ma w planach cztery kolejne powieści z Flawią. Po szóstym tomie staje się jasne, jak bardzo inna będzie ta nowa Flawia. A może nie?...



Flawia 5:

Pierwsze zdanie: "Krew kapała z odrąbanej głowy i zraszała podłogę czerwonym deszczem, krzepnąc w rubinowej kałuży na czarno-białych kafelkach." 
Gdzie i kiedy: Bishop's Lacey, Wielka Brytania, lata pięćdziesiąte
W dwóch słowach: magia i chemia
Dla kogo: dla miłośników brytyjskich klimatów, trucizn, tajemnic... i genialnych dziewczynek o przenikliwym umyśle
Ciepło / zimno: 88°

Flawia 6:

Pierwsze zdanie: nie, nie zrobię Wam tego...
Gdzie i kiedy: Bishop's Lacey, Wielka Brytania, lata pięćdziesiąte
W dwóch słowach: emocje i tajemnice
Dla kogo: oczywiście dla fanów Flawii, tych młodocianych i całkiem dorosłych, dla 
Ciepło / zimno: 95°

30 komentarzy:

  1. Cztery kolejne? Na szóstym powinien skończyć, bo przedobrzy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano podobno cztery już są "zakontraktowane". Może i by przedobrzył, gdyby wszystko działo się na starych śmieciach, ale skoro nastąpi zmiana dekoracji, to kto wie?... Nowa jakość?

      Usuń
    2. Tych nowych śmieci się boję właśnie najbardziej. No ale pożyjemy, zobaczymy.

      Usuń
    3. Coś się kończy, coś się zaczyna... trochę mi smutno, ale przyznam, że wizja nowych tomów to taka mała landrynka.

      Usuń
    4. Pewnie będę leciał w następne tomy, już się nie mogę marca doczekać :)

      Usuń
    5. Akurat to mnie nie dziwi ;-) A w styczniu 2015 ma być siódmy tom po angielsku...

      Usuń
    6. Przesunęli? Bo to właśnie ten marcowy na który czekam. Znaczy w marcu miał być.

      Usuń
    7. Aaa!... Amazon podaje, że w styczniu:
      http://www.amazon.de/As-Chimney-Sweepers-Come-Dust-ebook/dp/B00LYXN3LK/ref=sr_1_cc_1?s=aps&ie=UTF8&qid=1415553358&sr=1-1-catcorr&keywords=Flavia+de+Luce+As+Chimney+Sweepers+Come+to+Dust

      Usuń
    8. Też jestem tego zdania :-)

      Usuń
  2. AAAAAAAAAAAAAAAAAa!!!!!!!!!!!
    Już kupuję! Uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię tą serię, tom piąty zaczynam już zaraz :)
    pozdrawiam
    tommyknocker

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna z najbardziej oryginalnych i uroczych bohaterek wszechczasów, moim zdaniem!... Trochę Ci zazdroszczę, że masz najlepsze przed sobą...

      Usuń
  4. Bardzo Cię przepraszam, ale tylko przemknąłem wzrokiem, bo jestem dopiero przed lekturą. Ale zerknąłem na temperaturę i jak tylko skończę pierwszy tom kronik Wardstone (chcę pogadać ze Starszym, który kończy 3ci), to łapię Flawię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nie ma za co :-)
      I jak te Kroniki?...

      Usuń
    2. Na razie się rozkręcają, ale jest dość strasznie. Wzgórze Wisielców, nawiedzona chałupa, te sprawy :)

      Usuń
    3. Brzmi bardzo listopadowo... ;-)

      Usuń
  5. Zapraszam do mnie na http://niemozliwezycie.blogspot.com c;
    Bardzo przepraszam za spam, ale nie wiem jak inaczej mogę się wypromować ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zaproszenie. A najlepszym sposobem na "wypromowanie się", jak to określiłaś, jest bywanie na blogach i ciekawe komentowanie. Wtedy czytelnicy sami przyjdą sprawdzić, kto tak fajnie pisze... ;-)

      Usuń
  6. A ja ciągle jeszcze na pierwszą Flawię poluję i upolować nie mogę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozbyłam się kiedyś hurtowo pierwszych trzech tomów Flawii i teraz żałuję...

      Usuń
  7. Uwielbiam Flawie :) Nie wiem czy nie poczekam z lekturą 5 tomu, aż zdobędę 6. Ciekawe kiedy w Polsce wydadzą szóstą Flawię...już nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może teraz już się ruszy, po tym długim przestoju... Pomysł, żeby zaczekać z lekturą i pochłonąć hurtem, jest niezły (wiem z autopsji), ale ryzykowny. Bo a nuż na szósty tom znowu każą czekać latami?... Choć nam tego nie życzę :-)

      Usuń
  8. A niech mnie. Dałaś czadu z szóstą częścią - to znaczy autor dał, jak widzę. No to czekam. Mam komplet na półce, jakże się cieszę, że właśnie tę serię kompletuję, z każdym kolejnym tomem widzę, że warto.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przypomina mi to Harry Pottera..

    OdpowiedzUsuń
  10. Zachęciłaś mnie do zapoznania się z tą serią. Właśnie czytam "Zatrute ciasteczko" i cieszę się, że jeszcze tyle tomów przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwszy tom Flawii wciąż stoi sobie na półce i wyczekuje na swoją kolej, ale widzę już, że jest się czym zachwycać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie przeczytaj! Jestem pewna, że przypadnie Ci do gustu (który zaczynam już poznawać)...

      Usuń