Ads 468x60px

sobota, 14 kwietnia 2012

Stephanie Fey "Die Gesichtslosen" - jak Gandhi nie odgryzł kobiecie twarzy

Wydawca: Heyne
Ilość stron: 368
Język: niemiecki
Stephanie Fey
Cena: € 8,99


Pierwsze zdanie: "Kości gotowały się już wystarczająco długo." (przekład mój)


Lubicie Bones? Znajdujecie upodobanie w rezolutnych kobietkach, namiętnie dłubiących w szkieletach i z zimną krwią dokonujących skrupulatnej analizy nawet najbardziej odrażających ludzkich szczątkach? A może podobała się Wam również "Ofiara Polikseny", gdzie antropolog-mruk dokonuje rekonstrukcji twarzy tajemniczej młodej kobiety? W takim razie pokochacie i Carinę Kyreleis, młodą lekarkę sądową, specjalistkę od mumii i rekonstrukcji twarzy, która po dłuższym pobycie w Meksyku decyduje się wrócić do Monachium i przyjąć proponowaną posadę w Instytucie Medycyny Sądowej.

Tak, Carina nie jest zwyczajna. Ma nie tylko nietypową pracę, ale i osobliwe zainteresowania, ma także prominentnego tatusia, śledczego z monachijskiego wydziału zabójstw o sławie gwiazdora, który lubi ustawiać jej życie. Ma także nowe mieszkanie w starym budownictwie, w którym oprócz śpiwora i staroświeckiego zlewozmywaka w kuchni  niewiele się znajduje. Ma także rozbisurmanionego kilkuletniego siostrzeńca, którym przyjdzie jej się przez jakiś czas opiekować, a także, na okres przejściowy, psa, wabiącego się Gandhi, którego podejrzewa się, że usiłował odgryźć twarz swej pańci, gdy ta, po próbie samobójczej, otumaniona środkami nasennymi, leżała bezbronna w swym mieszkaniu... Pytanie tylko, czy to na pewno był piesek? A może twarz chciał kobiecie skraść psychopatyczny morderca?

To nie jedyny kryminalny wątek w tej powieści. Drugi, nie mniej intensywny i pasjonujący, przenosi nas  dwadzieścia lat wstecz, do Monachium lat końca osiemdziesiątych, okresu, kiedy za wschodnią granicą dogorywa komunizm, a enerdowska bezpieka, STASI, wykonuje nerwowe ruchy, planując operacje, których celu możemy się jedynie domyślać. Wątek ten, odrobinę szpiegowski, opiera się na autentycznych podwalinach i przybliża zamach na szefa Deutsche Bank Alfreda Herrhausena, którego nigdy nie udało się wyjaśnić. Obie płaszczyzny tej powieści, pozornie nie mające ze sobą nic wspólnego, może poza miejscem akcji, są jednak ze sobą zlepione pewnym spoiwem. I połączą się w finale, w sposób, który zadziwi niejednego kryminalnego wygę.

Książka zadziwiła i mnie. Przede wszystkim wyjątkowym wyrafinowaniem, jak na debiutantkę. Intryga jest dopracowana, wycyzelowana, dopracowana w każdym szczególe. Postacie - znakomite, trójwymiarowe, zarysowane z ironią i miłością do detalu. Język oszczędny, ale precyzyjny, trafny, roztaczane wizje brutalne, gdy trzeba, umiarkowanie poetyckie, gdzie konieczne. Odpowiednia doza humoru przyprawia nierozwleczoną, kompaktową fabułę. Zakończenie - zaskakujące, niesztampowe, oryginalne.

W dodatku wszystko to dzieje się w Monachium, w miejscach, w których bywam. Weźmy ten plac zabaw w Starym Ogrodzie Botanicznym i tę gigantyczną czerwoną pajęczynę z grubych lin, splątanych wokół wysokiego masztu - ile razy przesiadywałam tam w cieniu kasztanowców, podczas gdy chłopaki szalały na tych linach... I gdy czytam, jak morderca zakopuje w przewiewnym piaseczku pod tą pajęczyną szczątki swej pierwszej ofiary, przechodzą mnie lodowate ciarki... A ta brama? Ile razy tamtędy przechodziłam, zastanawiając się, co za bezsensowne ustrojstwo... Okazuje się, że ustrojstwo to kryje w sobie makabryczną tajemnicę... I jak tu teraz zachodzić do tego parku w majowe weekendy, nie myśląc o zbrodniach i zbrodniarzach?

Chwalę zatem tę książkę, bo ma w sobie właściwą dozę wszystkiego, co powinien mieć dobry kryminał. Chwalę, choć pewnie posypią się na mnie gromy, że robię Wam smaka na pozycję, której na razie nie ma nawet w zapowiedziach. Ale z drugiej strony, marudzimy, że ciągle w kryminalnym kociołku tylko ta Skandynawia albo Amerykanie, a wystarczy zerknąć tylko na bawarskie poletko, i proszę, jakie skarby... I nie jest wcale powiedziane, że pewnego pięknego dnia nie weźmiecie do ręki przekładu i tej powieści...

Moja ocena: 4 z wielkim plusiskiem (4+/5).

Brama do Starego Ogrodu Botanicznego w Monachium - w tym miejscu rozstrzyga się finał powieści...

Baza recenzji syndykatu "Zbrodni w Bibliotece"


14 komentarzy:

  1. Recenzja brzmi ciekawie.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bones uwielbiam, czyli i tutaj pewnie szybko się odnajdę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubie o kościach! Powieściowo i naukowo. Sypie gromem, bo na razie faktycznie książka jest poza moim zasięgiem, ale może kiedyś w końcu przeczytam w oryginale? (Projekt Ruth Rendell na razie spalił na panewce :( )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie wypaliło. Muszę poszperać coś w moich przepastnych zbiorach i znaleźć Ci coś odpowiedniego, z łatwym językiem...

      Usuń
  4. No i narobiłaś mi smaku... mam nadzieję, że doczekamy się w swoim czasie przekładu i będzie dane mi przeczytać tę książkę.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że książki nie ma po Polsku. Mam nadzieję, że zostanie u nas wydana bo mam na nią ogromną ochotę!

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam kościane książki, czekamy na przetłumaczenie na jęz. polski:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że pojawi się w zapowiedziach. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja uwielbiam Bones, tak więc tym też bym się zachwyciła;))

    OdpowiedzUsuń
  9. O, ja bardzo chcę przeczytać. Jednak trzeba czekać na polskie wydanie...

    OdpowiedzUsuń
  10. To chyba debiut? Twoja recenzja jest zachęcająca. Wpisałam tę pozycję na swoją listę "do przeczytania". Lubię takie kryminały gdzie wplata się wątek polityczny.Ghandi(nie) odgryza kobiecie twarz :-)))......świetne.
    Trochę zboczę z tematu.... widziałaś może wczoraj na ARD "Menschen bei Maischberger"? Tematem dyskusji było "Kann jeder zum Mörder werden?"-Czy każdy może stać się zabójcą?
    Zaproszeni goście to:Matka seryjnego mordercy,ex żona mordercy, który zamordował z zimną krwią dwoje małych dzieci(siostrzenice żony),kobieta która zabiła swojego męża zadając mu ponad 20 ciosów nożem gdy spał, młoda kobieta która cudem przeżyła napad rabunkowy, podczas którego sprawcy (16 i 18 latek) chcieli ją zabić, masakrując ją nożami, przeżyła,od tego czasu jest sparaliżowana i siedzi na wózku inwalidzkim. Lekarka medycyny sądowej i psychiatra, adwokat-obrońca karny, który zajmuje się również szukaniem odpowiedzi i analizowaniem, dlaczego niektórzy są zdolni do takich potwornych czynów.Szokująca dokumentacja, bez ukrywania emocji, napięcia,jakie przeżywali uczestnicy podczas wywiadu.Zadawane pytania też były równie szokujące jak odpowiedzi na nie.
    Końcowe wnioski to:Każdy człowiek może stać się zabójcą gdy znajdzie się w wyjątkowej sytuacji. W każdym z nas drzemie ukryty morderca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Debiut kryminalny, bo autorka pod pseudonimem opublikowała już jakieś powieści historyczne.
      Programu w TV nie widziałam, a szkoda, bo to moje tematy. A wnioski - dla mnie nic nowego, od dawna wiem, co czai się w zakamarkach ludzkiej duszy:-)...
      PS. Fajnie znowu Cię u mnie widzieć:-)

      Usuń
    2. Pozwoliłam sobie na krótki urlop(w związku ze świętami) który się jakoś spontanicznie wydłużył ;-),tak że miałam przerwę w życiu online.Potem musiałam nadrabiać zaległości w pracy, a nagromadziło się!!! Oj!!! Jestem wiernym kibicem i fanem Twojego bloga, tutaj też nadrobiłam zaległości w czytaniu. Twoje recenzje są równie ciekawe ( a czasem lepsze)niż same pozycje które polecasz.Co do programu do można go zobaczyć online w ARD mediathek(trwa prawie 80 minut) http://www.ardmediathek.de/ard/servlet/content/3517136?documentId=10236680
      Sama jeszcze raz to zobaczę, bo zaintrygowała mnie końcowa wypowiedź tego adwokata, i nie wiem do końca czy to jego prywatna opinia czy mówił w imieniu innych członków palestry. Wypowiedź była dość szokująca i kontrowersyjna.

      Usuń
    3. Zazdroszczę urlopu:-)

      Dzięki za miłe słowa, które jak zwykle łechtają moją próżność:-), i za linka, obejrzę sobie wieczorem.

      Usuń