Ads 468x60px

piątek, 16 listopada 2012

Pitawal niemiecki czyli zbrodnie prawdziwe. Dramat na autostradzie


Znacie to? Czytacie jakieś historie i podskórnie czujecie, że coś jest nie tak.  Że autor przeciągnął strunę, że w życiu nie zdarzają się takie rzeczy, że bohater postępuje kompletnie irracjonalnie, wbrew wszelkim regułom psychologii i zdrowemu rozsądkowi. Książka ląduje w kącie, na blogu wysamażacie ciętą krytykę, a wieczorem wiadomości bombardują szczegółami kolejnej prawdziwej zbrodni, której motywy i okoliczności tysiackroć przebijają wyobraźnię skrytykowanego autora. Życie splata czasem najbardziej nieprawdopodobne wątki, a ludzie przypominają marionetki, kierowane ręką szaleńca. Chciałabym przybliżyć Wam historie ludzi, którzy przestali radzić sobie  z życiem, wybierając śmierć jako wyjście ostateczne.

Oto mój nowy cykl o zbrodniach. Wstrząsających, szokujących, dotykających do żywego. Prawdziwych.


Dramat na autostradzie


Rozbity opel zafira na autostradzie A92 koło Monachium. Źródło: Sat1Bayern

To był trzynasty. Trzynasty listopada. Autostrada A 92 koło Monachium zostaje zablokowana na parę godzin, gdy opel zafira z nieznanych przyczyn bez najmniejszych oznak hamowania uderza w barierkę i dachuje. We wnętrzu samochodu uwięziona zostaje kobieta, a na tylnym siedzeniu policja znajduje trójkę dzieci - sześcioletnią dziewczynkę i czteromiesięczne bliźnięta. Kobieta jest ciężko ranna, ale żyje. Zostaje przetransportowana helikopterem do monachijskiej kliniki. Dzieciom żaden lekarz nie jest już w stanie pomóc. 

Tragiczny wypadek? Chwila nieuwagi?... 

Geneza tej tragedii jest inna. Trzydziestoośmioletnia Bianca T. ma czwórkę dzieci. Najstarsze mieszka z ojcem, sześcioletnia córeczka poszła we wrześniu do szkoły, niedawno na świecie pojawiły się  bliźnięta. Bianca T. mieszka wraz z nowym partnerem i dziećmi w podmonachijskiej miejscowości Freising, w mieszkaniu socjalnym na parterze niebrzydkiego bloku. Nie jest im łatwo, kobietę przytłaczają problemy finansowe, nie radzi sobie z nową sytuacją, szkołą córki, bliźniętami. Kiedy dochodzą do tego problemy zdrowotne partnera, coś w niej pęka. Tego dnia jej konkubent miał trafić do kliniki psychiatrycznej, rozpocząć terapię. Mężczyzna we wczesnych godzinach przedpołudniowych dostaje od Bianki SMS-a  i natychmiast powiadamia policję. Obawia się, że partnerka zrobi coś dzieciom. Policjanci udają się do mieszkania. Za późno. Bianca T. opuściła je i wzięła ze sobą dzieci. Wktótce potem patrol przypadkiem natrafia na jej samochód na ulicach Freisingu. Kobieta początkowo udaje, że się chce zatrzymać, po czym niespodziewanie dodaje gazu. Opel zafira pędzi w stronę autostrady. Wóz policyjny jedzie za samochodem w bezpiecznej odległości, funkcjonariusze nie chcą wywierać dodatkowej presji na rozchwianą psychicznie kobietę. Chwilę później stają się świadkami, jak opel z wielką prędkością uderza w barierkę. 

Lekarzom nie udaje się uratować dzieci. Stwierdzają jednak, że nie zginęły w wypadku. W chwili, gdy do niego doszło, dzieci już nie żyły. 

Obrażenia Bianki T. okazały się mniej poważne, niż początkowo przypuszczano. Dzień później zostaje przesluchana. Przyznaje się do uduszenia dzieci na leśnym parkingu. Bianca T. opuściła w dniu dzisiejszym szpital i została przewieziona do aresztu tymczasowego w Monachium. Postawiono jej zarzut morderstwa. 

9 komentarzy:

  1. A u nas to mało takich przypadków, jak np. jakiś czas temu dzieci w beczce...rany boskie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale w Niemczech, mam nadzieję, nie ma takiego naszego katolickiego zwyczaju, stawiania krzyży przy drodze w miejscach wypadków?
    Zawsze jak mijam taki krzyż, to mnie ciarki przechodzą.
    Ale może są jakieś zwyczaje, jakiś współczesny folklor, który się tworzy "wokół" tych wypadków? Zauważyłam, że misie na miejscach śmierci dzieci to chyba zapożyczenie z Zachodu?

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację, życie potrafi napisać znacznie bardziej wstrząsający scenariusz niż autor obdarzony wybujałą wyobraźnią. Mnie zwłaszcza szokuję historie, w których ofiarami są dzieci, a to o takich ostatnio jest coraz głośniej.

    OdpowiedzUsuń
  4. O matkojedyna! Chyba wolę wyobraźnię autora kryminałów i wiarę,że to tylko fikcja. Przynajmniej wtedy mogę spać.
    opty2

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielokrotnie czytając jakaś książkę myślę sobie, że autor przesadził, bo przecież w rzeczywistości takie rzeczy się nie zdarzają. A potem właśnie słyszę o czymś takim jak opisana przez Ciebie zbrodnia i nie pozostaje mi nic innego jak zweryfikować swoje poglądy. Niewyobrażalna zbrodnia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Straszna historia jakich niestety coraz więcej.Szkoda,że zawsze to dzieci najbardziej cierpią:(

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko święta... Nie potrafię sobie nawet czegoś takiego wyobrazić... Sama mam córkę i boli mnie, kiedy mam jej klapsa dać za nieposłuszeństwo... A ta udusiła dzieci :/

    OdpowiedzUsuń