Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: październik 2013
Ilość stron: 392
Cena: 34,90 zł
Fiuty, szpiedzy, hochstaplerzy, fortele, kłamstwa, gry, sztuczki wybiegi, zagrywki, kwity, wrogowie, przyjaciele, łapówki, wziątki, nielegały, przykrywkowdzy, szpiedzy, shomenuchi, katatori, KNF, ABW, CBA, CBŚ, GPW, giełda, gospodarka, analiza, fixing, monitoring, trendy, raporty, manipulacje, stanowiska, faceci, laski, bandyci, wóda, papierochy, seks, rżnięcie, emocje, wykańczanie, frustracja, odreagowanie, szkalowanie, niszczenie, etyka, cele, moralność, zło, materiał, rejestry, kaszana, ściema, pustaki, kutafony, kwasy, knajpy, ławeczki, ekspertyzy, świnia, tchórz, przyjaciółka, morderca, oszust, trup, miłość.
I już. Wszystko jasne. Każde z tych słów występuje w tej książce i każde jest w jakiś sposób znamienne. Blurb dodaje jeszcze "pokaźny ładunek rozgrywek politycznych, szokujących afer politycznych" i "pokaźnej dawce erotyki". A tak naprawdę chodzi o śmierć prezeza warszawskiej giełdy, okrzykniętą początkowo samobójstwem, co prędko zrewidowano, gdy pewien żółtodziób dziennikarz i doświadczona i piękna pani major ABW wywlekają na światło dzienne nieprawidłowości, świadczące o czym wręcz przeciwnym. Rozpoczyna się na wpół legalne i amatorsko-profesjonalne śledztwo, prowadzące do dramatycznych wolt, nieoczekiwanych ustaleń, szeregu łóżkowych zbliżeń i oddaleń oraz dość intrygującego finału.
Mariusz Zielke porwał się na gatunek, w którym bardzo łatwo stoczyć się z obranego szlaku w przepaść publicystyki i fanatyzmu z jednej, albo w otchłań śmieszności z drugiej strony. Wybrał chodliwy temat, ubrał go we współczesną otoczkę, nadał sprawom niezłe tempo, okrasił niemałą szczyptą seksu, trochę ponarzekał na "ten kraj" i ludzi i wyszła mu "formacja trójkąta". I to balansowanie na grani nawet autorowi wyszło, choć po drodze raz czy dwa niebezpiecznie potknął się i nie potrafił pohamować potoku słów, zbyt bardzo przypominające takie typowe perorowanie wiecznie niezadowolonego i będącego ekspertem we wszystkim Polaczka. Są to jednak poślizgi sporadyczne i kto wie, może nawet zyskujące aprobatę czytającej klienteli. Tym bardziej, że całość jest świetnie napisana, językiem żywym i bardzo zbliżonym do prawdziwego, żywego tworu, urabianego milionami polskich krtani, warg i zębów.
Nie znalazłam też żadnych logicznych czy fabularnych kiksów, co tym bardziej cieszy, że gatunek politycznego thrillera jest na rodzimej scenie literackiej reprezentowany ubogo, i niestety bardzo często na żenującym poziomie. Raz już prawie go miałam (autora), już mi się wydawało, że przyłapałam go na jednej niewybaczalnej niespójności, ale nie - wybrnął, wytłumaczył, jak trza i zarobił wielkiego plusa.
Nie wiem, czy to jest męska proza, bo powątpiewam w istnienie literatury męskiej czy żeńskiej, wiem tylko, że bywa nijaka. Ten kawałek prozy nijaki nie jest, typowo żeński (cokolwiek by to było) zapewne nie, więc jednak męska?... Na pewno dosadna, miejscami bardzo, na pewno wpisująca się w pewne schematy tematyczne, podobające się mężczyznom. Babą jestem, ale przeczytałam z przyjemnością, bo to sprawnie napisany thriller.
Pierwsze zdanie: "Ogarnięty wściekłością, wyrwał z sieci wtyczkę zasilania."
Gdzie i kiedy: Warszawa, współcześnie
W dwóch słowach: szybko i dosadnie
Dla kogo: dla miłośników twardej prozy i niewierzących w "ten kraj"
Ciepło / zimno: 70°
Jakoś często to niezadowolenie ze wszystkiego ostatnio wychodzi z polskich autorów kryminałów (sensacji pewnie też, ale nie czytuję, więc nie wiem) - ciekawe czy to się bierze faktycznie z przekonań autorów, których się już nie da utrzymać na smyczy, czy chodzi o to, żeby się sprzedało?
OdpowiedzUsuńAle poczytałabym, poczytała, jedno jeszcze "Wyrok" nieprzeczytany na Kindlu wisi...
Ja też mam "Wyrok" (choć nic nie przeskrobałam...) nieprzeczytany. A co do narzekania, to chyba jednak nasza narodowa cecha:-)
UsuńJestem już na finiszu dzieła i w zasadzie zgadzam się z Twoją oceną. Jutro może coś popełnię na ten temat.
OdpowiedzUsuńWyczytałam, że autor odgraża się wydaniem 3 powieści w nowym roku, hmm.
Też widziałam, że się odgraża... Oby ilość nie odbiła się na jakości, bo nie chce mi się wierzyć, żeby trzy wiekopomne dzieła powstały w rok. Ale może się mylę...
UsuńDużo osób poleca tę książkę, Ty trochę bardziej oszczędna jesteś w zachwytach, ale mimo tego też pozytywnie ją odebrałaś, więc nie będę się zastanawiać i przeczytam, chociaż od thrillerów politycznych raczej stronię.
OdpowiedzUsuńZ nóg mnie nie zwaliło, ale to w obrębie gatunku sprawnie napisany kawałek, bijący na głowę wiele innych. Raz na jakiś czas można wciągnąć:-)
UsuńNo dobra, pierwszy akapit mnie przekonał ;)
OdpowiedzUsuńBardzo treściwy, prawda?...
UsuńPrawda :)
UsuńA mnie pierwszy akapit odstraszyl ;-)). Ale skoro piszesz, ze jest niezle, to sprobuje :-)).
OdpowiedzUsuńAż się zaczęłam zastanawiać, po ilu stronach porzucisz... No, chyba, że Ci się spodoba, bo to też możliwe :-)
UsuńOstatnio mam slabość do polskich kryminałów. Mam wrażenie, ze są coraz lepsze. Nie wiem za to, czy podobałaby mi się dodatkowa porcja sensacji. Może kiedyś.. :)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że mamy coraz lepszych autorów kryminalnych. W sensacji też zaczyna się coś dziać, jest Severski, na przykład, Zielkie też nieźle sobie poczyna. Jak Cię najdzie ochota na coś takiego, to polecam ich dwóch.
UsuńNiezły misz masz:) Nie przepadam za thrillerami politycznymi i nie czytałam nic tego autora, chociaż słyszałam, że nieźle pisze. Nie wiem czy się skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Fakt, ten gatunek trzeba lubić, inaczej nie ma się co męczyć. Ale Zielke pisze fajnie, czyta się bez męki.
UsuńLubie polskie kryminały i już niedługo sama przekonam się jak jest ta książka, będe miała okazje ja przeczytać.
OdpowiedzUsuńUśmiałem się zdrowo przy pierwszym akapicie :D Gdyby taki tekst wrzucić jako blurb na tylną okładkę książki... Mogłoby być ciekawie ;)
OdpowiedzUsuń