Ads 468x60px

piątek, 10 maja 2013

Anders de la Motte "[buzz]" - a on ucieka i ucieka...


Wydawnictwo: Czarna Owca
Tytuł oryginału: Buzz
Przekład: Paweł Urbanik
Seria: Czarna Seria
Data wydania: 17 kwietnia 2013
Ilość stron: 456
Cena: 36,90 zł


Szczerze? Nie sądziłam, że Anders de la Motte mnie jeszcze czymś zaskoczy. Pierwszą część cyklu z Henrikiem Pettersonem "[geim]" przeczytałam z lekkim rozczarowaniem intrygą i lekkim oczarowaniem całą resztą. Teksty w rodzaju "Ja pieprzę, jakie to zajebiste! Był mistrzem sztucznej trawy. The buzziest be in the hive. Hodowcą trolli przez duże H. Perem przechujem Gyntem - tym właśnie był..." w drugim tomie straciły egzotyczny posmak nowości, a kontynuacja tajemniczej Gry wydała mi się sprawą mocno naciąganą... Spodziewałam się zatem średniego drugiego tomu. A tu, proszę państwa, niespodzianka. Jest bowiem powyżej stanów średnich.

Nie namawiam do polubienia naszego motylka debilka z pierwszego tomu, bo trudno wymagać niemożliwego. Henrik Petterson, zgarnąwszy sporą kasę w pierwszym tomie, w bardzo intensywny sposób tę kasę wydaje. Jak - możemy się domyślać, wszak poziom rozrywek HP dobrze znamy. Ile czasu jednak można żłopać koktajle na najpiękniejszych plażach świata? Ile dziwek zaliczyć od przodu, od tyłu, od boku i sama nie wiem jak? HP zaczyna się nudzić. Brakuje mu kopa, adrenaliny, przeżyć. Jest gorzej, HP zaczyna nawet tęsknić za Szwecją. I kiedy wydaje się, że stagnacja zacznie niszczyć mu mózg, coś się wydarza. HP poznaje w Dubaju kobietę, napala się, odbywa z nią dziki seks, następnego dnia zabiera ją i przygodnie poznanego faceta na wypad na pustynię. Ona już z niego nie wraca. HP zaś budzi się następnego dnia w koszuli umazanej krwią (jej krwią) i kompletnie nie pamięta, co się stało. Tajemniczego towarzysza wyprawy nikt nie pamięta. HP zostaje aresztowany przez miejscową policję i wreszcie ma, czego mu brakowało - adrenalinę, kopa, przeżycia, waterboarding inclusive. Sytuacja wydaje się niemal beznadziejna, HP nie spodziewa się, że wyjdzie z tego żywy, gdyby w końcu nie przyszedł mu do głowy pewien szczegół - zapalniczka. Ratuje go zapalniczka...

Los rzuca HP w końcu do Szwecji, gdzie najpierw podejmuje pracę - legalną i dobrze płatną - a potem wplątuje się w kolejną aferę. I powiem Wam, że ta afera podobała mi się o wiele bardziej, niż nieco naiwny i głupiutki pomysł z Grą (choć Gra nadal wisi nad całą fabułą, niestety). Wreszcie miałam wrażenie, że autor nie traktuje czytelnika jak idioty, zaś problematyka, jakiej się tu podjął, jest aktualna, jest prawdopodobna (by nie powiedzieć: stała się rzeczywistością), jest niebezpieczna. Ogólnie mówiąc, chodzi o Internet. Z jednej strony o internetowy mobbing (tutaj śledzimy perypetie zawieszonej za domniemany błąd w akcji siostry HP, Rebekki (przypomnijmy, że pracuje ona w Biurze Ochrony Rządu), którą jakiś troll wziął na cel swych oszczerczych praktyk, z drugiej zaś o manipulowanie internetowymi przeglądarkami tak, by tworzyły w Internecie taki, a nie inny obraz rzeczywistości. Każdy, kto ma jakie takie pojęcie o komputerowej technologii i mechanizmach funkcjonowania internetu potwierdzi, że wizja, jaką roztacza tu autor, wcale nie jest fikcyjna i wyssana z palca. Internet jest wielkim tortem do podziału i tylko ci, którzy wcześnie się ustawią wokół stołu, mają szansę na najlepsze kawałki. A dzielenie tego tortu już trwa... 

Powiem krótko: tym razem pomysł autora doskonale trafił w nerw. Wykonanie zaś, jak poprzednio, jest dość brawurowe. Ci, którzy burzyli się na wulgaryzmy i okropieństwa językowe w pierwszym tomie, niech lepiej nie sięgają po drugi - pod tym względem niewiele się zmieniło. HP nadal bluzga, nadal posuwa co się da, nie stał się czytającym noblistów erudytą, chadzającym na koncerty do filharmonii i spędzającym wieczory przy lampce czerwonego wina. Tych z Was, których raziła ta postać w pierwszym tomie, nie mam zamiaru do niej przekonywać, pamiętajcie jednak, że de la Motte nie stworzył swego bohatera do lubienia. HP, cwaniaczek i bumelant, narwaniec, niegłupi, ale o dość prymitywnych potrzebach, był potrzebny autorowi do obsadzenia w głównej roli, i tę rolę zagrał brawurowo, nadrealistycznie, ale wiarygodnie. Nie wymagajcie, by wysławiał się piękną polszczyzną. Ten typ tak ma. Odnoszę jednak wrażenie, że przeżycia w arabskim więzieniu, doświadczenie "normalności" życia człowieka chadzającego codziennie do pracy, gdzieś tam głęboko pod skorupą prymitywa skrywanego marzenia o miłości (nie mylić z pieprzeniem), sprawiły, że HP chyba zaczął dorastać. I kto wie, jak by się potoczyły jego losy, gdyby nie musiał wciąż uciekać...

Skupiłam się tutaj na bardziej kontrowersyjnym z pary bohaterów, ale Rebekka też tu jeszcze jest. Śledzimy losy rodzeństwa równolegle, naprzemiennie - jeden rozdział ona, jeden rozdział on, co daje świetny efekt, momentami wprowadzający niezłe zawirowania. Czy obojgu można kibicować,  nie wiem. Chyba żadne z nich nie jest postacią, za którą trzyma się kciuki, z którą człowiek się utożsamia. Ale szybkie tempo, pojawiające się co rusz znaki zapytania i parę zagadek sprawiają, że chce się czytać. Czego i Wam życzę. 


Pierwsze zdanie: "Dosłownie kilka sekund po tym, jak się obudziła, zdała sobie sprawę, że jest za nią."
Gdzie i kiedy: Dubaj, Sztokholm, współcześnie
W dwóch słowach: spisek i sprint
Dla kogo: dla luzaków i gotowych na przekroczenie paru granic
Ciepło / zimno: 81°

Książkę udostępniło mi wydawnictwo Czarna Owca, za co serdecznie dziękuję. 

14 komentarzy:

  1. Pierwsze zdanie bardzo intrygujące ;) A i cała Twoja opinia bardzo zachęca do sięgnięcia po tę serię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Łeee, to ja sobie odpuszczam - nie będę znowu się wkurzała na idiotę. Zdecydowanie nie mój typ bohatera:) Nie musi się pięknie wysławiać, ale krew mnie zalewała przy tej jego beznadziejnej gadce szmatce...Zresztą sama wiesz.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie jeszcze "[geim]" się nie doczekał... Ale teraz widzę, że na lato będzie w sam raz ;)
    ...bo rozumiem, że od drugiej części zaczynać nie warto?

    OdpowiedzUsuń
  4. "motylka debilka..." - fajne :) /tommy/

    OdpowiedzUsuń
  5. Niedawno czytałam "[geim]" i, no cóż, nie byłam zachwycona. Głównie z powodu fatalnego języka i okropnie irytującego HP. Szkoda, że to się w kontynuacji nie zmieniło.
    Niemniej - przeczytam. Z czystej ciekawości. No i bardzo mnie intryguje ta zapalniczka. ;)
    Porównanie internetu do tortu - świetne!

    OdpowiedzUsuń
  6. [geim] umiarkowanie mi się podobał, jako czytadło nieźle się sprawiło, więc cieszy mnie, że tom drugi jest nawet lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Autor mi zupełnie obcy (póki co), ale wszystko przede mną. W swoim czasie nadrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiepskie opinie czytałam, i teraz mam zagwozdkę. Czytać, nie czytać? Mimo wszystko, teksty o buzzących pszczołach mnie nie wabią. Chyba nie czytać, nawet jak jest potem lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam pierwszą część, więc jeśli coś mnie w niej zaintryguje i nie rzucę jej w kąt, bo zapoznaniu się z głównym bohaterem to po drugą też sięgnę. A to, że jest powyżej średniej zaskakuje.

    OdpowiedzUsuń
  10. Skoro książka potrafiła cię zaskoczyć, to wielkie uznania dla autora :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Moim zdaniem [geim] to powieść naprawdę niezła... w swojej klasie. Nic mniej, ani nic więcej. Z zainteresowaniem przeczytałem Twój wpis, bo lada dzień dostanę [buzz] do zrecenzowania.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwszej części nie znam, ale jeśli się zdecyduję, to zacznę właśnie od niej. Nie mogę powiedzieć, żeby mnie jakoś super szczególnie zaintrygowała, ale ocena jest wysoka, a do tej pory mogłam w ciemno polegać na Twojej opinii :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam pierwszą część i nawet mi się podobała.
    Owszem, są tam wulgaryzmy i slang młodzieżowy, jest też Gra i głupio-naiwny HP (super ksywka)ale styl tej książki to idealne odzwierciedlenie dzisiejszego świata młodzieży.
    Z chęcią sięgnęłam więc po drugą część. I rzeczywiście, jak piszesz, trochę się sytuacja zmienia, HP dojrzewa ale tylko odrobinę :)) Fabuła całkiem niezła, głupowatość HP nadal utrzymana, co tylko wywołuje rozbawienie czytelnika ale o dziwo HP daje się lubić! Mnie to wprawiło w konsternację, jak mozna kibicować takiemu idiocie??? Kiedy każda niezgodność z logiką wprawia mnie w irytację he he. A tu proszę, można polubić jakiegoś luzaka, którego postepowanie jest kosmicznie odległe od twojego.
    To dopiero jest paradoks.
    opty2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostrzegam ten paradoks:-) Mnie HP aż tak bardzo nie drażnił, jak niektórych, co do sympatii, to zdecydowanie zyskał w moich oczach pod koniec książki, i kto, jeśli będą dalsze tomy, to może go nawet polubię...

      Usuń