Kupiłam Sapkowskiego mężowi. Czyta jakieś badziewne serie fantasy, a nie zna najlepszego, co zrodziła polska fantastyka - no, może z moich opowieści. Zarządziłam, że sagę o Wiedźminie przeczytać musi i już.
Wydań niemieckich jest kilka, ale to, które Wam prezentuję, jest wyjątkowe, kolekcjonerskie, w pudełeczku, przypominającym szkatułkę z drogim skarbem. Do tego parę fajnych pocztówek - tak się wydaje książki! "Das Erbe der Elfen" to oczywiście "Krew elfów". Swoją drogą, zamierzam porównać oryginał z tłumaczeniem, bo gdzieś głęboko czai się we mnie obawa, że w przekładzie mógł zaginąć swoisty czar "Sapka", jego cudowne, podszyte ironią dialogi, finezja... no, sapkowatość właśnie.
A żeby nie było, że z polskich autorów w niemieckich księgarniach tylko Sapek i Lem, udowadniam, że nasi potrafią: Mariusz Czubaj właśnie wydał swój kryminał "21:37" za Odrą. Jak Wam się widzi okładka?... Świeżutki, pachnący drukarską farbą egzemplarz dostałam od tłumaczki, Lisy Palmes, która przełożyła na niemiecki również powieści Bartłomieja Rychtera. Za książkę dziękuję!
A jak Wam się wydaje, którzy z polskich autorów kryminalnych i fantastycznych mieliby szansę na zagranicznych rynkach? Czy Anglik, Niemiec, Amerykanin może czytać naszych?...
Nam się wydaje, że Polskiego na zagraniczny rynek nie da się przerzucić. Na szczęście to się powoli zmienia. Mi się wydaje, że nie wielu naszych rodzimych autorów aspiruje do tego świata. A szkoda, bo całkiem nieźle nasi autorzy piszą, niczym nie odstają od reszty świata. Wszędzie są Ci lepsi i Ci gorsi.
OdpowiedzUsuńJa wręcz przeciwnie, jestem zdania, że można i trzeba nas "przerzucać", jak mówisz:-) Nie wiem, czy to kwestia braku promocji, czy niechęci do polskiej literatury, że nadal jest nas mało w niemieckich księgarniach, choć nie przestaję podawać przykładu Lema i Sapkowskiego - są dosłownie wszędzie!
UsuńWydanie powala, podejrzewam że cena też :)
OdpowiedzUsuńCena sklepowa to 24 eurasy, ale udało mi się kupić nówkę jako używaną za 7 euro, i to na Amazonie...:-)
UsuńWidzę, że przedsiębiorczość w narodzie nie ginie :) Nawet poza granicami ;)
UsuńPiękne to wydanie Sapkowskiego. Szkoda, że u naszym kraju książki tego autora wyglądają najgorzej, powinno być na odwrót. Nawet to kolekcjonerskie nasze taką biedą i nędzą ocieka że aż szkoda gadać (wiem, bo posiadam).
OdpowiedzUsuńSama się dziwiłam, bo takie drogie wydania to zawsze ryzyko... Ale Sapkowski zyskał tu taką popularność, że widać się opłaciło.
UsuńNasi górą! ;-) A przynajmniej solidnym płaskowyżem ^^ Rośnie we mnie patriotyczna duma. Koniecznie daj znać, jak to niemieckie tłumaczenie Sapkowskiego
OdpowiedzUsuńA nie powiem, też się cieszę, kiedy zobaczę w księgarni polskiego autora... O tłumaczeniu napiszę, na pewno!
UsuńWydanie Sapka jest świetne, serce rośnie że Nasi są wydawani za zachodnią granicą. Ja bym Pilipiuka proponowała tłumaczyć na niemiecki, choć jego oryginalny styl też może nie wytrzymać tłumaczenia.
OdpowiedzUsuńW sumie takie lekkie, zgrywne fantasy mogłoby mieć wzięcie i tutaj...
UsuńCudne wydanie! Czy obcokrajowcy moga czytac naszych... Niby moga ale czy chca. Nie jestem pewna czy czy dopisek o polskiej nagrodzie to zacheta czy tez moze czlowiek od razu pomysli - a, to polskie. pewnie nie za dobre. nawet polscy czytelnicy czesto omijaja naszych autorow szerokim lukiem. jak wiec w tej sytuacji kusic obcokrajowcow...
OdpowiedzUsuńZ tymi polskimi kryminałami to rzeczywiście chyba nie biją rekordów popularności, poza Krajewskim nikt specjalnie się tu nie przebił. Nie wiem, czy to kwestia promocji, w sumie Sapkowskiego też specjalnie nikt tu nie promował, a sagę o Wiedźminie wydano na długo przed zrobieniem gry.
UsuńTakie wydanie Sapkowskiego to prawdziwa perełka, aż chce się pogłaskać i pocieszyć oczy zanim przejdzie się do treści. Jestem ciekawa, czy Pan Lodowego Ogrodu Grzędowicza został przetłumaczony na niemiecki, tak sobie skojarzyłam bo ten z kolei w Polsce został ubrany w piękną oprawę, którą można zapamiętać :)
OdpowiedzUsuńO taaak! Grzędowicz jest ślicznie wydany, mam edycję w oprawie zintegrowanej i cieszę się nią jak głupia ;-)
UsuńGrzędowicza nie ma po niemiecku, a szkoda, bo moim zdaniem mógłby zdobyć taką samą popularność, jak Sapek. Nawet kiedyś coś tam próbowałam klecić na niemiecki, ale lepiej tych wypocin nikomu nie pokazywać:-)
UsuńŚlicznie wydany ten Sapkowski.
OdpowiedzUsuńNo:-)
UsuńMatko, jaki ten Sapkowski piękny! Chciałabym takiego choćby po to, żeby go podziwiać, bo jak patrzę na polskie wydania, to mi opada wszystko, a zmysł estetyczny chyba najniżej. A opowiadania też mężowi kupiłaś, czy w Niemczech nie wyszły?
OdpowiedzUsuńOkładka Czubaja też niczego sobie, choć on i w Polsce nie miał pod tym względem najgorzej, więc dysonans nie jest tak znaczny.
A na zachód wyeksportowałabym przede wszystkim Wegnera. Kosika w sumie też, ale większość polskiej SF jest mocno przesycona prawicowymi poglądami, a to się chyba na zachodzie nie sprzeda (fantasy z resztą jest jeszcze bardziej, ale tutaj chyba łatwiej sprzedać nieprzyjemne poglądy jako koloryt świata przedstawionego). Może Kańtoch, ale ona jest dość specyficzną autorką... W sumie cykl o Witelonie Jabłońskiego też by się penie dobrze za Odrą sprzedał, ale to raczej powieść historyczna, niż fantastyczna. No i Dukaj, ale tu od razu współczuję tłumaczowi.;) No i zagraniczne wydania Huberatha rada bym zobaczyć.
Kupiłam na razie pierwszy tom sagi, na resztę będę polować, jak się trafi lepsza cena (oficjalna to 24 euro...). Opowiadania wyszły również, rozłożone na trzy tomy (Miecz przeznaczenia, Ostatnie życzenie i Coś się kończy, coś się zaczyna).
UsuńZ tymi prawicowymi wtrętami możesz mieć rację. W ogóle wszystkie te kawałki z mocno polskimi wątkami, alternatywnymi historiami Polski i Europy są chyba nieprzekładalne. Dukaj za to pod względem translatorskim to byłby projekt milenijny chyba... No bo jak tu przetłumaczyć "Lód"?!....
Dlatego moim zdaniem nie nadaje się na eksport większość książek Fabryki Słów - może jeden Grzędowicz z Kossakowską daliby radę, reszta jest zbyt hermetyczna, nastawiona na żarciki z polskiego kolorytu lokalnego.
UsuńNad Dukajem to już jakiś tłumacz gdzieś płakał, że i chciałby, i boi się, ale nie pamiętam, kto i gdzie.;) I nie trzeba od razu na "Lód"się rzucać, bo to taka mocno osadzona w historii alternatywnej opowieść. Coś bardziej uniwersalnego trzeba by.;)
A my dla odmiany kupiliśmy film "Wiedzmin" niemiecki bo o PL to można u nas zapomnieć wrrr. Kpina to mało powiedziane. Oczywiście serię książek posiadam :-)
OdpowiedzUsuńFilm był denny... Lepiej pominąć go milczeniem. Gdyby tak sprzedać licencję jeszcze raz, Anglosasom jakimś... Pomarzyć można.
UsuńA ja bym wyeksportował Jacka Dukaja (moim zdaniem to obecnie najlepszy polski pisarz klasycznej, hard SF, np. "Perfekcyjną niedoskonałość", bo "Lód" może nie być zrozumiany, chociaż ... sama opowieść ma coś z książek Verna, "Michał Strogow. Kurier carski" i innych XIX wiecznych autorów.
OdpowiedzUsuńZ kryminałów poleciłbym naszym zachodnim sąsiadom Zygmunta Miłoszewskiego. Lubię też kryminalne książki i sposób pisania Tomasza Piątka: "Bagno", "Kilka nocy poza domem".
Dukaja niemal nie znam, choć mam w planach, ciągnie mnie do niego. Natomiast "Lód" jest chyba nieprzetłumaczalny, a jeśli już, to musiałby tego dokonać tłumacz genialny. Pytanie, czy podobny translatorski megaprojekt byłby realny z punktu widzenia rachunku kosztów / zysków...
UsuńMiłoszewskiego Niemcy znają i chyba lubią. Ukazał się DOmofon i Uwikłanie, gdzieś mi się obiło o uszy, że Ziarno prawdy też ma wyjść po niemiecku (po angielsku Ziarno prawdy już jest).
Bardzo ładne wydania i powód do dumy. Cudze chwalicie...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to dopiero początek ekspansji polskich pisarzy na zachodni rynek.
Ja też na to liczę, choć zalewu polskiej literatury nie ma...
UsuńNaszej, ani obcej fantastyki nie znam, więc tu pomilczę. Ale nasze kryminały & sensacje są na dobrym i bardzo poziomie i myślę, że godna reprezentacja z Severskiego, Miłoszewskiego, Głuchowskiego, Ciszewskiego i jeszcze kilka innych nazwisk (choćby lista z KiS, polska złota dziesiątka), dobrze wpisałaby się w kryminalny pejzaż Europy i reszty świata:).
OdpowiedzUsuńCzego autorom i sobie życzę!
Też pomyślałam o Severskim, Głuchowskim, Ciszewskim... choć mam pewne wątpliwości, czy te polskie piekiełko np. w "Nielegalnych" dotrze do zachodniego czytelnika. "Niewierni" to już bardziej międzynarodowa tematyka, tu nie mam wątpliwości, że powieść mogłaby się dobrze sprzedać.
UsuńCo ma nie dotrzeć:). Ostatecznie, kiedy my czytamy książki "obcych", bez problemu wyłuskujemy przemycane i zawoalowane bolączki kraju, nie skupiamy się na samej intrydze i nie chcemy się skupiać. Myślę, że czytelnicy z innych krajów, również analizują tło społeczne "obcych":).
UsuńJa jestem bardzo łasa na specyficzne dla danego kraju smaczki, ale obawiam się, że np. taki rozbudowany wstęp, jaki mieliśmy w "Nielegalnych" mógłby odstraszyć potencjalnego miłośnika polskich thrillerów:-)
UsuńKrajewski już przetłumaczony na niemiecki, nawet go rozpropagowałam;)
OdpowiedzUsuńI jak, spodobał się?...
UsuńTak!
UsuńDo proponowanego powyżej zestawu dorzuciłabym Krzysztofa Kotowskiego - jego krimi-sf miałoby chyba szanse na każdym rynku.
OdpowiedzUsuńNa Sapkowskiego patrzę z zazdrością - sama mam jedno z pierwszych wydań superNOWEJ (w tych białych okładkach, które opatrzono najładniejszymi grafikami, jakie przytrafiły się sadze o wiedźminie), o jakości którego wolę pomilczeć ;)
Tak, Kotowski nie jest hermetyczny. Pytanie tylko, czy jeszcze jest koniunktura na takie kryminały w stylu mystery... Mam wrażenie, że boom już minął.
UsuńA to wydanie superNOWEJ też posiadam. Wstrętne jest, sczytane, zakurzone, brrr.
Faktycznie, cudowne te okładki Sapkowskiego! Choć polskie nie są wcale jakieś tragiczne. :) Fajnie, że "21:37" wydali za granicą, w dodatku w idealnie pasującej do treści okładce. Dobry kryminał, to może się spodoba Niemcom.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że książki Joanny Jodełki zostaną kiedyś przetłumaczone i wydane za granicą. :)
Ja też bardzo się cieszę, że wydali Czubaja po niemiecku, podsunę mężowi, zrobię trochę reklamy:-)
UsuńPrzepraszam, że się powtórzę, ale wydanie Sapkowskiego jest piękne! A jak znam życie, to w realu wygląda jeszcze lepiej niż na zdjęciach. :)
OdpowiedzUsuńNie ma za co przepraszać, to naprawdę ładne wydanie!
UsuńCiekawe jak się mężowi spodoba (proszę o jakąś relację:)) To zdjęcie niemieckiego wydania sprawiło, że naszła mnie chęć żeby przeczytać kolejny raz. Okładka Czubaja jest świetna.
OdpowiedzUsuńWierzę w moc tłumaczenia. Przecież poznaję książki już tłumaczone. Nie mogę wątpić w tłumaczy :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak tam przekład. Z ciekawości kupiłam kiedyś angielską wersję i niby niezła, ale jednak brakuje jej tego "jaja"...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńCiekawość kto tłumaczył Sapkowskiego? Simon?
OdpowiedzUsuńTak jest, Erik Simon.
UsuńNo własnie, rozmawiałem z nim podczas konwentu w Nidzicy parę lat temu. Udało mi się go wzruszyć bo pamiętałem jego książkę sf tłumaczoną na polski i dzięki temu wziałem go na spytki. Ciekawie opowiadał o trudnościach tłumaczenia, ale z tego co mówił rzecz mogła się udać. Tylko był niepewny jak poradzi sobie wydawca bo zbyt na książki z tej tematyki był wtedy niewielki. Ale skoro jest lususowe wydanie to znaczy że się powiodło. Znakomicie!
OdpowiedzUsuń"Pierwsze podróże w czasie"?... Stareńkie to, nic dziwnego, że się wzruszył... Cały cykl wiedźmiński odniósł w Niemczech niebywały sukces, to po Lemie chyba najpopularniejszy polski pisarz za Odrą. Przeglądam sobie niemiecki tekst równolegle z oryginałem i stwierdzam, że to solidna robota (ale przyznaję, mam za sobą zaledwie parę stron).
UsuńJedyne, co znalazłam, a co średnio wyszło w przekładzie, to nast€pujca piękna fraza: "Widzieliście go? Rycerz chędożony! Herbowy! Trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!".
Wyszło to tak: "Habt ihr den gesehen? Den beschissenen Ritter? Wappenträger! Drei Löwen auf dem Schild! Zwei scheissen, aber der dritte knurrt!"
Myślę, że drogę do prawdziwego sukcesu otworzył Andrzejowi nie tylko solidny przekład ale przede wszystkim gra. A jak przeczytasz całość przetłumaczonego Wiedźmina to prosiłbym o jakieś podsumowanie. Zwłaszcza interesujące dla mnie są próby stylizacji języka podobno tłumacz użył do tego jakichś regionalnych gwar. Sapkowskiemu się to podobało, zresztą Simon ściśle współpracował z autorem, przytaczał przykłady ale już mi z pamięci wyparowały.
OdpowiedzUsuńNie omieszkam poświęcić temu paru linijek:-) Sama jestem ciekawa tych stylizacji - to w sumie dość śliska rzecz, bo gwary regionalne w niemieckim są dość łatwo rozpoznawalne, a koleś przemawiający z kart powieści fantasy soczystym saksońskim to rzecz kontrowersyjna, ale nie przeczę, że to się mogło udać. Wytropię parę przykładów. Dobrze wiedzieć, nawiasem mówiąc, że miała miejsce współpraca tłumacza z autorem. To zawsze procentuje.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń