Ads 468x60px

czwartek, 26 grudnia 2013

Johan Theorin "So bitterkalt" (Święty Psychol) - ... raz, dwa, trzy, kryjesz ty...


Wydawnictwo: Piper
Tytuł oryginału: Sankta Psyko
Data premiery: 10.09.2012
Liczba stron: 480
Cena: 19,99 euro

Ależ mnie wywiódł na manowce pan Theorin! Stara lisica dała się nabrać na zwodnicze numery jeszcze szczwańszego lisa... I dobrze, i bardzo dobrze. Znaczy, moje rentgenowskie spojrzenie nie przenika jeszcze przez najgrubsze mury labiryntów, ustawianych pieczołowicie przez mistrzów suspensu. Jeden z moich ulubionych Skandynawów nie tylko ucementował swoją niezachwianą pozycję na parnasie literatury kryminalnej, ale i pokazał, że potrafi knuć w sposób finezyjny i koronkowy.

A knucie to idzie tak: Jan Hauger, introwertyczny wychowawca przedszkolny, obejmuje nową posadę w placówce "Polana", miejscu szczególnym, bowiem znajdującym się przy szpitalu psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze, w którym przebywają niepoczytalni, psychopatyczni przestępcy. Kontakt z własnymi dziećmi ma przyspieszyć ich rekonwalescencję, a przedszkolakom osłodzić rozstanie z osadzonymi rodzicami. Już samo miejsce jest dziwne - choć wypełnione dziecięcym gwarem, to jednak mroczne, tajemnicze, niejednoznaczne. I takiż jest Jan. Lakoniczny, skryty, nieprzystępny, a jednak o wielkiej wrażliwości. Łaknący towarzystwa dzieci i pośród nich rozkwitający. Dość prędko okazuje się, że Jan skrywa w sobie tajemnicę. Dlaczego objął posadę akurat tutaj, w tym niegościnnym, oddalonym o godzinę jazdy z Göteborga miejscu? Kogo spodziewa się spotkać za murami pilnie strzeżonego szpitala? I co tak naprawdę wydarzyło się kilka lat temu w przedszkolu "Ryś", w którym rozpoczynał pracę Jan?

Theorin przeplata płaszczyzny czasowe, przeskakuje z teraźniejszości w przeszłość, niespiesznie, oszczędnie, niemal beznamiętnie snując swoją opowieść. Dzierga swą koronkową sieć, zarzuca delikatną pajęczynę, by omamić i zwieść. I kiedy jesteśmy już niemal pewni ścieżki, którą nas prowadzi, okazuje się, że urywa się ona nagle nad przepaścią. A z otchłani, nad którą stajemy, nie nie spoglądają oczy pedofila, tylko człowieka zranionego, poharatanego przez mobbing, niekompatybilnego, kruchego jak jesienny liść.

Czytelnik spodziewający się spektakularnego "bum" z grubej rury i wartkiego strumienia akcji wyjdzie z tej lektury mocno rozczarowany, o ile w ogóle dotrwa do finału, który z namiastką wynagradza wielostronicowe czekanie na to, "aż coś się w końcu zacznie dziać". Ale to w tym czekaniu kryje się cały thrill, właśnie w tym rutynowym odhaczaniu codziennych czynności, w tym mozolnym odkrywaniu coraz większych fragmentów przeszłości, w tym, co niewypowiedziane. Między wersami. Subtelna emanacja podskórnego lęku, ponury, zimny mrok szpitalnych murów, za którymi czai się nieodgadnione - to są cieniuśkie szpile, którymi precyzyjnie operuje autor. I wbija je, wbija w czułe miejsca, drażni i podjudza, zwodzi i maltretuje. A kiedy wydaje nam się, że rozumiemy, wyciąga szpile, przygląda się, jak ścieka z nich maleńka kropelka krwi i wbija w inne miejsce.

Finał was zaskoczy. Zaskoczył i mnie, zostawiając z rozdziawioną paszczą. Nie jestem do końca pewna, czy mnie usatysfakcjonował, ale zaskoczył na pewno. Rozsmakujcie się w drodze do niego. Czasami to droga jest celem.



Pierwsze zdanie: "UWAGA, DZIECI - niebieską tablicę ostrzegawczą Jan widzi przez boczną szybę taksówki."
Gdzie i kiedy: Szwecja, współcześnie
W dwóch słowach: zwodnicza i klaustrofobiczna
Dla kogo: dla miłośników koronkowej roboty, zwodów i ciasnej, mrocznej atmosfery
Ciepło / zimno: 87°

23 komentarzy:

  1. Coraz rzadziej się zdarza, żeby książka mocno zaskoczyła. O autorze już czytałam, głównie opinie pozytywne,chociaż nie miałam okazji czytać jego książek niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, wiele w tym gatunku wtórności, tym milej, gdy udaje się zaskoczyć czytelnika, a przecież napięcie i zaskoczenie to clou kryminału:-)

      Usuń
  2. Noooo, dooooobrze, to przeczytam, chociaż ostatnie dwie książki Theorina porzuciłam ;-)).

    Ale przez Twoje recenzje czuje się wyzwana ;-))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, że porzuciłaś, w szoku byłam straszliwym;-) Ale daj tej książkę szansę, i nie spodziewaj się dramatycznych wydarzeń. Pozwól zadziałać klimatowi...

      Usuń
    2. Agnieszka, zapre się i sprobuje nie porzucić, zobaczymy :-).

      Usuń
  3. Bardzo podobal mi sie "Swiety Psychol" ale ja w ogole uwielbiam theorina i czekam z niecierpliwoscia na kolejne jego ksiazki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już łypię na ostatni tom kwartetu olandzkiego, który w Niemczech już widać na horyzoncie. Ciekawe, czy polski wydawca się uwinie?...

      Usuń
  4. Czytałam "Zmierzch" Theorina i byłam bardzo zadowolona, mimo że nie ma tam aż takiej mrocznej atmosfery.
    Okładka - mistrzostwo! Co z tego, że nie ma nic wspólnego - ale jak wygląda :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka wygląda dramatycznie i przejmująco:-) Najważniejsze skusić klienta, nie?

      Usuń
  5. Czytało się znakomicie! Ja również dałam się wywieść autorowi w pole, choć głowę dałybym sobie uciąć, że znam już wszystkie możliwe sztuczki twórców tego typu powieści!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja siebie uważam za wygę i nie cierpię oklepanych wątków, ale tu się Theorinowi udało, i nie mam na myśli wyłącznie finału, choć ten też był niczego sobie. Przez połowę książki byłam przekonana, że czytam o pedofilu...

      Usuń
  6. Mam na półce "Zmierzch" Theorina. Dopóki nie przeczytam tej książki to nawet nie patrzę w stronę innych jego dzieł :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zmierzch" jest niesamowity. Uwielbiam tę książkę, przeczytaj koniecznie!

      Usuń
    2. Po takiej rekomendacji nie będę mogła długo zwlekać :)

      Usuń
  7. Mnie też finał zaskoczył. Theorin świetnie pisze i każdą kolejną niebanalna pozycją potwierdza talent.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja już nawet nie wysilam się w swoich zapędach detektywistycznych. Są pisarze, którzy skutecznie potrafią mnie 'oszukać" i Theorin do takich należy.
    A powieść jest dobra, tylko zakończenie takie niesprawiedliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesprawiedliwe, tak. Ale jakże realistyczne... Bardzo czekam na ostatni tom kwartetu olandzkiego :-)

      Usuń
  9. Kapitalna okładka. A temat, jak wynika z recenzji, jeszcze ciekawszy. Będę musiał namówić znajomą, by sobie tą książkę kupiła, a potem ją od niej pożyczyć ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiele czytałam o tej książce. Koniecznie muszę ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka już czeka na półce, mam nadzieję, że na początku roku uda się przeczytać, tym bardziej, że zaintrygowało mnie to, co napisałaś o finale :) Widzę w zapowiedziach "On wrócił" Vermesa i już zacieram ręce! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie też ten "nowy" Theorin się podobał. Końcówka jest zaskakująca, aczkolwiek nadmiar zdarzeń w stosunku do wcześniejszej mizerii w tym zakresie (mam na myśli konkretne fakty, a nie budowaną umiejętnie atmosferę niepokoju i niepewności) trochę mnie zadziwił :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zawsze kiedy widzę w bliskim sąsiedztwie słowa "szpital psychiatryczny" i "zaskakujący finał", robię się czujna i obawiam się najgorszego... Chcę jednak przeczytać "Świętego psychola", tylko błagam, niech się NIE okaże, że główny bohater sam jest pacjentem i mamy do czynienia z jego urojeniami.

    OdpowiedzUsuń