Mamut czerwcowy jest spasiony i, wyjątkowo, bardziej wizualny. W literki jest tylko ogonek: świeżo wydany w Niemczech George R. R. Martin, tym razem nie fantasty, a nieco starsze s-f ("Tuf wędrowiec" - czytaliście?). Za resztę odpowiedzialni są moi wspaniali przyjaciele, którzy korzystając z nadarzającej się wiadomej okazji położyli kamień węgielny pod moją kolekcję blurayów. Kamień składa się z tych filmów i seriali, których spontanicznie życzyłam sobie najbardziej: jest "Django", jest "Atlas Chmur", jest serial BBC "Sherlock", jest "Life of Pi" oraz, uwaga, "Gra o tron", sezon pierwszy.
Jak wiecie, "Gry o tron" jeszcze nie czytałam, serialu nie widziałam, kiedy więc w błogiej nieświadomości w obecności Smoków zapodałam pierwszy krążek, by sprawdzić "czy chodzi", zmartwiałam, kiedy na ekranie w bezlitosnej i obnażającej każdy szczególik ostrości full HD po śniegu potoczyła się ścięta i brocząca krwią głowa... Smoki oniemiały, bez reszty zafascynowane... Tak, widzę, że serial jest od lat 16, ale wybaczcie mi moje naiwne pytanie: czy oni tak potem cały czas się wyrzynają?...
A teraz możecie się ze mnie śmiać, wytknąć palcem, zbojkotować i w ogóle, ale muszę pokazać brzuch. Mamuta, w sensie. Jest to największy i najbardziej upasiony brzuch mamuta, jaki został kiedykolwiek upolowany. I to on jest przyczyną zalążka kolekcji filmowej: mój nowy odtwarzacz, połykający wszystko, co jest okrągłe i się kręci, łącznie z audiofilskimi krążkami SACD (zaprawdę, powiadam Wam, to jest zupełnie inny wymiar słuchania muzyki. Nagle okazuje się że sama pojedyncza wiolonczela wydaje z siebie dźwięk tak pełny i doskonały, że niewymagający żadnego dopełnienia, a zwykła fuga Bacha roztacza światy, o których istnieniu nie miałam dotychczas pojęcia).
Jeśli więc w najbliższym czasie będziecie tęsknić za moją obecnością (nie śmiem wierzyć, że to możliwe), to możecie być pewni, że jestem zajęta wsiąkaniem. W nowe, wizualne i dźwiękowe światy. Moje nereczki i jąderka.
Tak, wyżynają się dość często, a i golizny, i seksu (bo to w zasadzie ani erotyka, ani porno nie jest) jest sporo...
OdpowiedzUsuńMamut tym razem bardziej z tworzywa sztucznego, niż z papieru, ale zacny wielce. Najbardziej zazdroszczę chyba "Życia Pi".:)
Magia owocu zakazanego... Smok starszy napastuje i domaga się oglądania "Gry o tron" właśnie. Jasny gwint.
UsuńPrzeczytałam ostatnie zdanie i teraz sobie kwiczę na dywanie ze śmiechu :) Dzięki!
OdpowiedzUsuńAleż proszę:-)
UsuńMnie też ostatnie zdanie zaintrygowało, nie wiem czy jestem nereczką czy jąderkami ;-)))
OdpowiedzUsuńChyba ani jedno, ani drugie. Vide poniżej:-)
UsuńBardzo mało mamutowato wygląda ;p Ale i tak fajny. Chyba jestem mało kumata, bo nie zrozumiałam ostatniego zdania :( :( :(
OdpowiedzUsuńEdytko, ja obstawiam, że chodzi o mamucie jąderka :) I nereczki również :)
UsuńDjango jest zajefajny. Jeden z moich ulubionych i najlepszy w tym roku, jaki oglądałam w tym roku.
OdpowiedzUsuńLubię Waltza, lubię di Caprio (odkąd przestał wyglądać jak chłopiec, a zaczął jak mężczyzna), a to mi już wystarczy:-)
UsuńJestem ciekawa tej książki Martina jako gorąca wielbicielka "Pieśni Lodu i Ognia" - a film "Gra o tron" zdecydowanie nie dla dzieci (a im dalej tym bardziej nie ) :)
OdpowiedzUsuńZ tą książką Martina to trochę się dałam oszukać. Myślałam, że to jest nowość, a tu się okazuje, że wydano to już w latach osiemdziesiątych chyba. No, ale może dobre;-)
Usuń"Gra o tron" zdecydowanie nie dla Smoków :) Dużo mordowania i seksu :P "Tuf Wędrowiec" był chyba u nas wydany, ale nie czytałam...Sherlocka i Grę o tron uwielbiam, ciekawe jak Ci się spodobają. Django jest świetny (oczywiście jeśli lubisz Tarantino), a Atlas chmur też mi się podobał, ale chyba lepiej przeczytać najpierw książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wczoraj wciągnęliśmy "Atlas chmur" i podobało mi się, ale bez euforii, jakieś się spodziewałam. Rzadko się zdarza, by ekranizacja zachęciła mnie do książki, ale tutaj właśnie po filmie poczułam, że być może powieść przemówi do mnie silniej.
Usuń"Django" jest świetny, "Atlas chmur" bardzo dobry, a "Życie Pi" przepiękne wizualnie. :)
OdpowiedzUsuńNo i czegóż chcieć więcej?;-)
UsuńOoo, "Atlas chmur", zazdroszczę! Polowałam ostatnio na wydanie blurayowe, ale akurat w Saturnie się skończyło i musiałam obejść się smakiem (na szczęście na pocieszenie mieli "Star Treka"). Ogółem bardzo ładny zestaw, "Sherlocka" polecam gorąco (równocześnie przedreptuję z nogi na nogę w oczekiwaniu na trzeci sezon), "Django" jest świetny (choć imho "Bękarty wojny" jednak ciut lepsze), a "Życie Pi" daje radę, głównie wizualnie - książka jednak zrobiła na mnie większe wrażenie. Miłego oglądania! :)
OdpowiedzUsuńMelduję, że "Atlas chmur" zaliczony:-) Ogólnie zachwyt był mniejszy niż myślałam, ale czuję, że bardzo chcę przeczytać książkę. "Sherlocka" widzieliśmy z miaużonem jeden odcinek, który wbił nas w fotele, a potem jakoś nam zniknął z celownika (przestali emitować?...). Fajnie, że już trzeci sezon będzie (czyli nie umarł jednak;-))
UsuńJuż kilka osób powyżej to powiedziało, ale dorzucę też ostrzeżenie od siebie - Smoki od Gry trzymaj póki co z dala, bo o ile książkę i serial uwielbiam, to muszę przyznać, że zdecydowanie nie jest to coś dla małoletnich. A im dalej w las, tym tego więcej :)
OdpowiedzUsuńTak coś czułam... Już ta pierwsza scena mnie zmroziła, a najgorsze jest to, że podziałała na Smoki jak magnes (czy to normalne, by tak ekscytować się brutalnością? A może to smak owocu zakazanego?)
UsuńCudne nabytki :) Lekturę oraz serial "Gry o tron" mam w planach :) I na moje mogą się wyrzynać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miłośniczka Książek
A ja myślałam, że jestem już jedyną osobą na Ziemi, która nie zna "Gry o tron" w żadnej wersji;-)
UsuńAch, chciałabym mieć Blue ray!"Sherlock" jest super, nie mogę się doczekać 3 sezonu. A w "Grze o tron" Trochę przesadzają z tym seksem, jak ktoś chce to lepiej pornosa obejrzeć.
OdpowiedzUsuńBluraye jednak są super, jakość obrazu i dźwięku podnosi przyjemność oglądania o tysiąc procent;-)
UsuńW "Grze o tron" ksiązkowej jest sporo walk, pojedynków, wojennej zawieruchy i w ogóle okrucieństwa. Podejrzewam (co potwierdzają inni), że w serialu to na pewno uwypuklili te elementy, które dobrze sie sprzedają, czyli wiadomo co.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że ten mamut to urodzinowy. Rzeczywiscie wypasiony jest :))
I jak? Wyszło słonko?
opty2
Mamut owszem, urodzinowy, dorodny:-)
UsuńSłonko owszem, wyszło punktualnie na urodziny, po czym się schowało wczorajszym popołudniem, onieśmielone chyba, czy co...
Piękny ten Twój mamut. Nie martw się tym wyżynaniem - idzie się przyzwyczaić :D
OdpowiedzUsuńPosłuchałabym idealnego Bacha :)
Bach w wersji krystalicznie czystej to przeżycie, naprawdę:-) Zaczynam rozumieć ludzi, którzy w sprzęt hi-fi inwestują równowartość dobrych samochodów - zresztą w salonie, gdzie ostatnio kupiliśmy parę rzeczy, słuchaliśmy takiego muzycznego "mercedesa klasy S" - wymiatające...
UsuńMamut zacny.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego!
A do Mahlera Cię aby nie ciągnie? (pytam pod wpływem Miniera;))
Z serii "Pieśń lodu i ognia" przeczytałam wszystko, co dotychczas dostępne, ale serialu nie zmogłam, bo filmowy Jon Snow ma non stop taką minę jakby mu... mamut jąderka nadgryzał i nie mogłam tego znieść (o!, nie tak go sobie wyobrażałam, nie tak...!); ciekawam co Ty powiesz...
Odkąd mój sprzęt przestał brzmieć jak cymbał i blaszany bębenek, ciągnie mnie do klasyków jak nigdy przedtem. Odkrywam ich powoli, a jest co, będzie pewnie i Mahler:-)
UsuńJon Snow z ponagryzanymi jąderkami?... Coś Ty narobiła! Teraz zawsze będę pamiętać to zdanie!!!...
A kto zaczął z tymi jąderkami...? ;)
Usuń(znaczy się: remis ;))
Mamy nadzieję, że to "wsiąkanie" zaowocuje jakimiś ciekawymi opiniami o tychże nabytkach. ;)
OdpowiedzUsuńMiałam nie pisać, bo o filmach jakoś mi nieskładnie, ale może...
Usuń