Z innych wieści, telegraficznie: Morze Jońskie jest boskie, mogłabym w nim zamieszkać... Włosi wydają się zrośnięci ze swoimi komórkami i blokują mi nieustannie internetową przepustowość. Dziś zaopatrzyliśmy się ponadto w zatyczki do uszu, więc jest szansa, że tej nocy będę spać lepiej... Do tutejszych śniadań nie jestem w stanie się przyzwyczaić, ten ich antychleb jest chyba produkowany z celulozy. Czy ktoś mi może powiedzieć, jakim cudem nacja, która wymyśliła coś tak genialnego jak pizza, nie może upiec porządnego chleba zasługującego na to miano?... Odbijam sobie wieczorem...
Tajemnica Broken Bayou - Jennifer Moorhead
12 minut temu
Uciekła mi wcześniej Twoja notka o tej książce, choć może wtedy jeszcze nie znałam Twojego bloga ;) Zapowiada się interesująco, więc tym bardziej cieszę się, że powieść ukaże się i u nas :D
OdpowiedzUsuńPamiętam chleb hiszpański z wyjazdu jakiś czas temu - też nie umywał się do polskiego...
Możliwe, to było zaraz na początku bloga, jeszcze w lutym...
UsuńChelbowo jesteśmy trochę rozpieszczeni, to fakt, ale sniadaniowe nawyki Włochów sa naprawdę legendarne... Te ich cukrowe rogaliki maczane w kawie, opakowane w milion papierków ciastka, ciasteczka i sucharki, maczane w kawie, bułeczki bez smaku o konsystencji waty, maczane w kawie...
Poczułam się zaciekawiona, zapisuję na coraz dłuższą listę. Włoch zazdroszczę bardzo! Mama przekazała mi w genach uwielbienie do tego kraju, ale jeszcze nie miałam okazji tam być.
OdpowiedzUsuńMimo wszystkich osobliwości kulturowych Włochy są krainą piękną i gościnną. Warto tu przyjechać!
UsuńJuż zapisuję tytuł tej książki do mojej listy "must have" :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym włoskim chlebie i szczerze współczuję poranków z nim w roli głównej. ;)
Książkę polecam, a chleb jakos przeżyję i przeżuję... Wieczory to juz prawdziwa uczta... Nie dziwią mnie już pulchności włoskich matron...
Usuńno to czekamy do października :)
OdpowiedzUsuńZombi w polityce? - to by dużo tłumaczyło...Chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPrawda?...
UsuńCo do chleba to tylko tyle ci napisze, że jak jeżdże zawodowo i prywatnie dosyć intensywnie po świecie od ok. 12 lat (z drobnymi przerwami) tak dobre pieczywo jadłam tylko w Austrii i Niemczech no i francuskie rogaliczki. A poza tym paskudna ohyda.
OdpowiedzUsuńWypoczywaj:)
Masz rację z tym chlebem. Niemcy mają pyszny, w piekarni nie wiadomo, a co się zdecydować, a tu...
UsuńW Austrii także doskonały, jak będę mogla to zrobię w Wiedniu zdjecie. W Czechach tylko paskudny (piszę bo to najbliżsi sąsiedzi nasi) tfu z kminkiem:(
UsuńU ans niestety też coraz gorsze pieczywo, trzeba naszukać się nieżle żeby coś dobrego, bez polepszaczy trafić.
"Feed" musze koniecznie przeczytac :-).
OdpowiedzUsuńA co sie tam dzieje w nocy, ze musisz miec zatyczki do uszu??? ;-))))
"Feed" polecam, a zatyczki w uszach to nie z tego powodu, co myślisz... To znaczy, nie wiem, co myślisz, ale gwoli wyjaśnienia: dotaliśmy apartament w pobliżu "amfiteatro", a Włosi lubują się w nocnych animacjach...
UsuńNie, no, nic nie myslalam ;PPP.
UsuńTylko jakos tak wydalo mi sie to tajemnicze... ;-)))).
A ja właśnie dzisiaj byłam na stronie wydawnictwa, żeby sprawdzić co to za "Feed" :)
OdpowiedzUsuńCo do chleba, to znów właśnie dzisiaj (ileż zbiegów okoliczności) czytałam, że tego ich chleba w sumie jeść się nie da, bo szybko czerstwieje, i trzeba zrobić z niego pyszną sałatkę z pomidorami i bazylią. Nawet ładnie się ona nazywa, ale zapomniałam jak:) Nigela polecała w każdym razie :)
Podejrzewam, że ten chleb przysmażony na oliwie z czosnaliem i ziołami może smakować bosko do pomidorow z bazylia, ale ponieważ nie gotujemy, nie wypróbuję... Do domu wolę zabrać trochę wybornego parmezanu po oszałamiającej cenie 7 euro za kilo...
Usuń