Z innych wieści, telegraficznie: Morze Jońskie jest boskie, mogłabym w nim zamieszkać... Włosi wydają się zrośnięci ze swoimi komórkami i blokują mi nieustannie internetową przepustowość. Dziś zaopatrzyliśmy się ponadto w zatyczki do uszu, więc jest szansa, że tej nocy będę spać lepiej... Do tutejszych śniadań nie jestem w stanie się przyzwyczaić, ten ich antychleb jest chyba produkowany z celulozy. Czy ktoś mi może powiedzieć, jakim cudem nacja, która wymyśliła coś tak genialnego jak pizza, nie może upiec porządnego chleba zasługującego na to miano?... Odbijam sobie wieczorem...
Czy zakup złota wciąż ma sens?
6 godzin temu
Uciekła mi wcześniej Twoja notka o tej książce, choć może wtedy jeszcze nie znałam Twojego bloga ;) Zapowiada się interesująco, więc tym bardziej cieszę się, że powieść ukaże się i u nas :D
OdpowiedzUsuńPamiętam chleb hiszpański z wyjazdu jakiś czas temu - też nie umywał się do polskiego...
Możliwe, to było zaraz na początku bloga, jeszcze w lutym...
UsuńChelbowo jesteśmy trochę rozpieszczeni, to fakt, ale sniadaniowe nawyki Włochów sa naprawdę legendarne... Te ich cukrowe rogaliki maczane w kawie, opakowane w milion papierków ciastka, ciasteczka i sucharki, maczane w kawie, bułeczki bez smaku o konsystencji waty, maczane w kawie...
Poczułam się zaciekawiona, zapisuję na coraz dłuższą listę. Włoch zazdroszczę bardzo! Mama przekazała mi w genach uwielbienie do tego kraju, ale jeszcze nie miałam okazji tam być.
OdpowiedzUsuńMimo wszystkich osobliwości kulturowych Włochy są krainą piękną i gościnną. Warto tu przyjechać!
UsuńJuż zapisuję tytuł tej książki do mojej listy "must have" :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym włoskim chlebie i szczerze współczuję poranków z nim w roli głównej. ;)
Książkę polecam, a chleb jakos przeżyję i przeżuję... Wieczory to juz prawdziwa uczta... Nie dziwią mnie już pulchności włoskich matron...
Usuńno to czekamy do października :)
OdpowiedzUsuńZombi w polityce? - to by dużo tłumaczyło...Chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPrawda?...
UsuńCo do chleba to tylko tyle ci napisze, że jak jeżdże zawodowo i prywatnie dosyć intensywnie po świecie od ok. 12 lat (z drobnymi przerwami) tak dobre pieczywo jadłam tylko w Austrii i Niemczech no i francuskie rogaliczki. A poza tym paskudna ohyda.
OdpowiedzUsuńWypoczywaj:)
Masz rację z tym chlebem. Niemcy mają pyszny, w piekarni nie wiadomo, a co się zdecydować, a tu...
UsuńW Austrii także doskonały, jak będę mogla to zrobię w Wiedniu zdjecie. W Czechach tylko paskudny (piszę bo to najbliżsi sąsiedzi nasi) tfu z kminkiem:(
UsuńU ans niestety też coraz gorsze pieczywo, trzeba naszukać się nieżle żeby coś dobrego, bez polepszaczy trafić.
"Feed" musze koniecznie przeczytac :-).
OdpowiedzUsuńA co sie tam dzieje w nocy, ze musisz miec zatyczki do uszu??? ;-))))
"Feed" polecam, a zatyczki w uszach to nie z tego powodu, co myślisz... To znaczy, nie wiem, co myślisz, ale gwoli wyjaśnienia: dotaliśmy apartament w pobliżu "amfiteatro", a Włosi lubują się w nocnych animacjach...
UsuńNie, no, nic nie myslalam ;PPP.
UsuńTylko jakos tak wydalo mi sie to tajemnicze... ;-)))).
A ja właśnie dzisiaj byłam na stronie wydawnictwa, żeby sprawdzić co to za "Feed" :)
OdpowiedzUsuńCo do chleba, to znów właśnie dzisiaj (ileż zbiegów okoliczności) czytałam, że tego ich chleba w sumie jeść się nie da, bo szybko czerstwieje, i trzeba zrobić z niego pyszną sałatkę z pomidorami i bazylią. Nawet ładnie się ona nazywa, ale zapomniałam jak:) Nigela polecała w każdym razie :)
Podejrzewam, że ten chleb przysmażony na oliwie z czosnaliem i ziołami może smakować bosko do pomidorow z bazylia, ale ponieważ nie gotujemy, nie wypróbuję... Do domu wolę zabrać trochę wybornego parmezanu po oszałamiającej cenie 7 euro za kilo...
Usuń