Wydawnictwo: Karl Blessing Verlag
Język: niemiecki
Ilość stron: 544
Data premiery: 26.03.2012
Data premiery w Polsce: lipiec 2012
Któż go nie zna?... Crichton to jedno z najbardziej znanych nazwisk na literackim i filmowym poletku, ikona thrillera, mistrz gatunku, bez którego nie byłoby Parku Jurajskiego, Wschodzącego Słońca, Linii czasu ani Ostrego dyżuru. Jego powieści nie cechowała psychologiczna głębia, ale znakomity research, tempo, napięcie, nietuzinkowe pomysły na fabułę i absolutny brak granic tego, co możliwe.
Cztery lata temu Michael Crichton zmarł na raka. Choroba dopadła go w trakcie pisania "Micro". Powieść dokończył za niego Richard Preston (nie mylić z Douglasem Prestonem, który jest jego młodszym bratem), doktor filozofii uniwerstytetu Princeton i autor znakomitych thrillerów naukowych (Kryptonim Kobra, Strefa skażenia).
Cudowna, zdawałoby się, mieszanka - dwóch niezrównanych asów technologicznego thrillera firmuje swymi nazwiskami świeżutką powieść "Micro", która już w lipcu wyjdzie również i w Polsce. Nic, tylko kupować, czytać, zachwycać się - po raz ostatni... Czy aby na pewno? Fakt, poprzeczka jest ustanowiona wysoko. Wszak po tylu świetnych powieściach chciałoby się przeczytać coś równie znakomitego, jakieś ukoronowanie twórczości, zwieńczenie dorobku mistrza. Czy "Micro" zasługuje na koronę?
Tym razem akcja powieści rozgrywa się w raju. Śmiertelnie niebezpiecznym Ogrodzie Eden. Na Hawajach. Tam ma swoją siedzibę firma Nanigen Technologies, specjalizująca się w nanotechnologii, rozwijająca się prężnie i pilnie poszukująca młodych, głodnych kariery i kasy naukowców o otwartych umysłach. I szefowi firmy, Vinowi Drake'owi (już po nazwisku widać, że to szubrawiec pierwszej wody), udaje się zwerbować siódemkę studentów Cambridge, specjalistów w najbardziej "chodliwych" dziedzinach nowoczesnej nauki: etnobotanice, arachnologii, koleopterologii, biochemii i lingwistyce. Autorzy nie rozmieniają się na drobne, akcja - jak u Hitchcocka - rozpoczyna się od przysłowiowego trzęsienia ziemi, a potem napięcie tylko się wzmaga... Cóż, co tu dużo gadać, studenci (a właściwie jeden z nich) na skutek tragicznego przypadku dowiadują się o niezbyt czystym koncie korporacji i skrzętnie skrywanych tajemnicach megabogatej firmy. Wyprawa poznawcza, która miała zachęcić ich do zasilenia szeregu naukowców, kończy się... inaczej. Nanigen posiada bowiem technologię zmniejszania materii, w tym również materii żywej, do mikrorozmiarów. Studenci, skurczeni do wielkości około 1 milimetra, zostają porzuceni w dżungli.
I rozpoczynają się schody. Hawajski raj, widziany z perspektywy roztocza, zamienia się w groźne, śmiertelnie niebezpieczne piekło. Młodzi naukowcy, pozbawieni jakiejkolwiek broni, wyposażenia, ekwipunku, muszą przeżyć. Tak, to walka o przeżycie. Oni wszyscy są tylko białkiem. Na szczęście, są też specjalistami w swych dziedzinach. I tu dochodzimy do sedna tej powieści, do tego, co w niej najlepsze - do konfrontacji człowieka z przebogatym uniwersum, z nieskończonością fauny i flory, do batalii o egzystencję, prowadzonej najczęściej przy pomocy broni chemicznej, bowiem większość chrząszczy, wijów, pająków i owadów latających broni się i atakuje wyrafinowanymi substancjami chemicznymi dla odstraszenia, sparaliżowania, unieszkodliwienia i zabicia wroga lub posiłku. Fascynujące są sceny walki z gigantyczną i jadowitą skolopendrą, szalenie niebezpieczne okazują się zwykłe mrówki, nie mówiąc o jadowitych pająkach albo osach, które porywają dwunożne białko celem nakarmienia nim "dzidziusiów"... Małe jest piękne?... Hm.
Już dla samej tej niezwykłej perpektywy i ścięcia się człowieka z mikronaturą warto było sięgnąć po tę książkę. Reszta, czyli warstwa fabularna, jest satysfakcjonująca, choć wybredne wygi będą na pewno kręcić nosem, że od początku wiadomo, jak się skończy, a w ogóle to jakież to schematyczne i tak dalej. Pewnie trochę racji będą mieli. Bo wiadomo. Nie ma tu wielkich niespodzianek, poza zagadką, ilu i których członków tej studenckiej ekipy autorzy uśmiercą po drodze, a także przez jakiego przedstawiciela agresywnej fauny. A w tym względzie nikt tu się z czytelnikiem nie patyczkuje - autorzy nie są zbyt łaskawi dla swych bohaterówi i eliminując dość prędko tych najmniej wyrazistych i nudnych, pozostawiają tych kontrowersyjnych, irytujących, niewygodnych, i to im każą rozegrać ostateczną bitwę z megaszubrawcem, który jest tak schematyczny i sztampowy, że aż bolą zęby. Głębszego odcienia czerni już się wymyśleć nie dało... No, ale nie od dziś wiadomo, że to nie głębia i finezja charakterów jest siłą thrillerów. Jeśli ktoś zaakceptuje reguły gry, jeśli przełknie tę początkową, dość nieprawdopodobną pigułę - fakt zmiejszenia naszej radosnej gromadki - i przyjmie tę powieść wraz z dobrodziejstwem inwentarza, to zapewne będzie się dobrze bawił.
Okładka polskiego wydania. Wyd. Albatros. Tłum. Robert Waliś |
Ja w każdym razie przyznaję otwarcie i szczerze: widzę wszystkie wady i niedoróbki tego dzieła, zgadzam się na uproszczenia i sztampowość rozwiązań, akceptuję je, choć nie pochwalam. I powiem Wam jeszcze jedno: nie nudziłam się podczas tej lektury ani przez sekundę. Cokolwiek by o niej powiedzieć, o tej ostatniej powieści Crichtona - nużąca z całą pewnością nie jest. To szybki, esencjonalny pageturner, którego niniejszym polecam wszystkim miłośnikom sensacji. Zwłaszcza, że następnego z etykietką made by Crichton już nie będzie.
Moja ocena: mocna czwórka (4/5).
Baza recenzji syndykatu Zbrodni w Bibliotece
Mam chyba wszystkie książki Crichtona, jak on pisał:), a "System"?.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam "Micro", choćby z sentymentu do mistrza.
To czekamy na polską premierę! :)
OdpowiedzUsuńzatem i ja poczekam na premierę u nas :)
OdpowiedzUsuńBędę polować na wersję polską:))
OdpowiedzUsuńJa tak samo, jak jane, z sentymentu na pewno przeczytam:)
OdpowiedzUsuńMnie do thrillerów namawiać nie trzeba. Chętnie przeczytam jak tylko wyjdzie w Polsce :)
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że pomysł na fabułę naprawdę jest oryginalny i już choćby dlatego chętnie bym po nią sięgnęła :)
OdpowiedzUsuńSkusiłaś mnie. Będę szukać książki w polskim wydaniu :)
OdpowiedzUsuńObie części Parku Juraskiego przeczytałam w gimnazjum, a dokładnie, na wakacjach, bo wygrzebałam z rodzinnego stosu książek przytarganych z Krakowa do Piwnicznej ;) Wtedy mi się podobało, ale później jakoś nie ciągnęło mnie do literatury sensacyjnej. Tylko że to co opisałaś brzmi ciekawie, więc chyba poczekam na następne wakacje i poczytam "Micro".
OdpowiedzUsuńJa od czasu do czasu lubię wciągnąć dobry akcyjniak...
UsuńCrichton już kiedyś przypadł mi do gustu. Ta jego powieść brzmi bardzo ciekawie, lubię thrillery naukowe :) Czekam więc na polskie wydanie!
OdpowiedzUsuńA ja nic Crichtona nie czytalam, musze nadrobic! :-)
OdpowiedzUsuńAgnieszka, a dlaczego nie wylaczysz tych weryfikacji obrazkowych? Latwiej by sie komentowalo :-).
Wydawało mi się, że już to wyłączyłam, a tu patrz, cofnęło się jakoś... Samą mnie irytuje, ale u siebie nie widzę - dobrze, że mi powiedziałaś:-)
UsuńUdalo sie, jupi :-).
UsuńTestuje, testuje... ;-)).
OdpowiedzUsuńPolskie wydanie jest całkiem niezłe. POLECAM!
OdpowiedzUsuńPomyłka o jedno o rząd wielkości. Po zmniejszeniu doktoranci mają ok. 12 mm a nie jeden.
OdpowiedzUsuń