Wydawca:
Cat Book
Data premiery: 08.02.2008
Ilość stron: 496
Cena: 32 zł
Są mody na pewne książki, zapoczątkowane jednym udanym bestsellerem, kopiowanym potem mniej lub bardziej udolnie przez zastępy pisarzy albo tych, którzy chcieliby nimi zostać. Stephenie Meyer zapoczątkowała histerię na wampiry, jakiś czas temu nastąpił wysyp mistycznych thrillerów osnutych wokół tajnych wszechpotężnych bractw, a założę się, że przez kolejne miesiące (oby nie lata) będziemy nękani ociekającymi seksem podróbkami "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Trudno powiedzieć, na ile "Kapłan" jest produktem książkowego trendu, który miał swe apogeum już parę lat temu, a na ile oryginalną opowieścią, która powstałaby niezależnie od koniunktury.
Krzysztofa Kotowskiego poznałam jakiś czas temu dzięki "Krwi na placu lalek" i choć miałam pewne problemy z zaszufladkowaniem tej książki, przekonała mnie. Podobne trudności z zaklasyfikowaniem miałam i z "Kapłanem", choć to całkiem odmienna pozycja, aczkolwiek również mocno polaryzująca. Są tacy, którzy dadzą się za "Kapłana" poćwiartować, innym w ogóle nie podszedł. Jak było ze mną?
Przyznacie, że wizja uganiających się po Warszawie kolesi w habitach, dekapitujących ludzi, faceta, twierdzącego, że posiadł pamięć i umiejętności tysięcy pokoleń niemal od zarania dziejów i tajemnego bractwa, pociągającego za sznurki na globalnej arenie ma w sobie coś nieświeżego, zużytego, by nie powiedzieć, śmiesznego. Ktoś mógłby powiedzieć: to już byyyyyło! I miałby rację. No bo ile można w kółko o tym samym?... A jednak "Kapłan" wzbudził entuzjazm wielu czytelników. Ba, zebrał pochwały na poważanych łamach, z ust recenzentów z prawdziwego zdarzenia, a nie tam jakichś blogerów (przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni lekceważącym tonem, ale dla niektórych jesteśmy "tylko" blogerami), więc o co chodzi z tym zamieszaniem?
"Kapłan" zaczyna się rewelacyjnie. Krótka migawka z prehistorycznej Krety, druga z Europy wikingów, a potem Warszawa, szpital psychiatryczny i wspomniany facet, który pamięta. Pamięta Boga, czasy pradawne, miliony istnień, zna setki języków, posiadł umiejętności pokoleń rycerzy, asasynów, wojowników. Nietypowy przypadek. Schizofrenia paranoidalna? Ciężka psychoza? Urojenia, zwidy? Okazuje się, że nie - doktor Sambierska naocznie przekonuje się, że każde słowo osobliwego pacjenta jest prawdą - w chwili, gdy w nieprawdopodobny sposób gołymi (prawie) rękoma rozprawia się nie tylko z szpitalnymi strażnikami, ale i trójką znakomicie wyszkolonych zamachowców w habitach. Zwykły klecha nie dałby sobie rady z zawodowcami tej proweniencji. Tytułowy kapłan umyka ze szpitala, zabierając ze sobą lekarkę (a właściwie nie sprzeciwiając się zbytnio, by dobrowolnie mu towarzyszyła). Przyznam, że początek zachwycił mnie głębią, rozmachem, zaintrygował zagadką tajemniczego kapłana, wprawił w zdumienie i nerwową gorączkę, co dalej. Niestety, struna, którą autorowi udało się napiąć na pierwszych stu stronach, straciła sprężystość, a miejscami splątała się, tworząc gruzły, które psuły lekturę. Pierwsza część powieści urywa się niespodziewanie, przedwcześnie kończąc albo zawieszając większość wątków i pozostawiając uczucie niedosytu.
Trochę lepiej jest w drugiej części,napięcie wraca chwilowo, ale znow momentami zamiera. Nierówne tempo nie jest jedynym mankamentem tej książki. Mam wrażenie, że jej problemem jest niezdecydowanie. Jej koncepcja waha się pomiędzy dziełem zamaszystym, epickim, poważnym, zbudowanym na solidnych historycznych podstawach, a komiksowym, przerysowanym thrillerem celującym w grupę odbiorców Zbigniewa Nienackiego, choć to było kiedyś, teraz pewnie raczej kokietującym fanów Batmana i Indiany Jonesa. Rozdźwięk między tym "na poważnie", a tym "dla rozrywki" jest wyraźnie wyczuwalny, jakby autor nie mógł się zdecydować, dla kogo tak naprawdę pisze - dla czytelnika wyrobionego, oczekującego pozycji z ugruntowanym tłem i głębią psychologiczną, czy dla nastolatka, z wypiekami śledzącego poczynania bohatera o nadprzyrodzonych umiejętnościach. Wyszło coś pomiędzy, choć tylko ten drugi wyjdzie z lektury usatysfakcjonowany.
Co nie znaczy, że spotkanie z tą książką było czasem zupełnie zmarnowanym. Jest sporo punktów, którymi naprawdę można się zachwycić - są tu wątki stawiające na głowie nasze pojmowanie fundamentów świata, które, pogłębione, mogłyby wzbogacić tę książkę, są nietuzinkowi bohaterowie (weźmy choćby Cipuchę i Bzdeta - parę punków - bajka!, albo zagorzała antyklerykalistka Ola), są liczne finezyjne dialogi i scenki zaprawione nutą czarnego humoru, sama intryga, choć niewyjaśniona do końca (no bo kim tak naprawdę jest ten kapłan i skąt to jego ciężkie brzemię?), jest niegłupia i zastanawiająca. Jednocześnie są tu dłużyzny, posiekana, chaotyczna fabuła, liczne komiksowe spłycenia, jest trochę wymachiwania mieczykami, niektóre wątki zostały poprowadzone naiwnie. Pewnego smaczku dodaje wątek z nieco inną wersją zamachów z 11 września, stanowiący wodę na młyn dla zwolenników spiskowej teorii dziejów, wszędzie wietrzących tajemnicę, niedopowiedzenia, ukryte prawdy. Są również fragmenty erudycyjne, dowodzące sporej wiedzy autora, miejscami wręcz błyskotliwe. Szkoda, że nie udało się ich rozciągnąć na całość.
Nie jestem tą powieścią zachwycona ("Krew z placu lalek" przekonała mnie bardziej), choć zapewne dwadzieścia lat temu zachłysnęłabym się nią. Dziś mam więcej dystansu to tego typu lektur i postanawiam zakwalifikować "Kapłana" do dzieł typowo rozrywkowych, gdzie zapewne jest jego miejsce; udanych, ale z licznymi niedociągnięciami.
Moja ocena: trójka z plusem (3+/5).
Baza recenzji syndykatu Zbrodni w Bibliotece
Ed Gein - Max Czornyj
16 godzin temu
Swoją przygodę z Kotowskim rozpocznę raczej od innej jego książki ;).
OdpowiedzUsuńTo proponuję "Krew z placu lalek":-)
UsuńTytuł recenzji intryguje, podobnie jak książka :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji zapoznać się z twórczością ana Krzysia, więc może na początek zaczaję się na tę Krew z placu lalek ;)
OdpowiedzUsuńJak doszłam do momentu o gościach pomykających po Warszawie w habitach, stanęli mi przed oczami znajomi, którzy kilka lat temu w habitach inspirowanych hiszpańską inkwizycją (Jakkolwiek to brzmi) biegali po Łodzi i poplułam ekran ze śmiechu, złowieszczy nastrój też minął od ręki... Sama książka zapowiada się nawet interesująco, ale masz rację - nie można nie zauważyć, że oryginalnością to się autor nie popisał...
OdpowiedzUsuńTemat wyświechtany, więc tym trudniej zrobić z nim coś sensownego. Podobno autor pisze dalszy ciąg, co zresztą sugerowałoby niepozamykanie wątków. Jeśli udałoby mu się objąć całość spinającą klamrą z jakimś finale furioso, to kto wie, może by i zapunktował w moich oczach:-)
UsuńOby tylko nie rozpoczął jakiejś niekończącej się serii, to też zaczyna być coraz bardziej popularne :/
Usuńmój znajomy ostatnio zachwalał tego autora, sięga po każdą jego książkę i tak zaczęłam się zastanawiać, czy sama tego nie zrobię słysząc tyle pochwał
OdpowiedzUsuńjednak nadal coś nie mogę się przekonać, więc póki co jeszcze odpuszczę
Oj tak, Kotowski ma wiernych i zagorzałych fanów. Ale nie wszystkich odpowiada...
UsuńMiałam, ale oddałam do biblioteki. Nuda.Choć sam pomysł na książkę ciekawy.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, do którego momentu dobrnęłaś...
UsuńDo końca. Jakiś czas temu jeszcze czytałam do końca, choćby ksiązka absolutnie mi się nie podobała. Teraz, jeśli do połowy doczytam i dalej uważam że ksiązka do bani, to już dalej nie brnę:)
UsuńChyab mnie coś ominęło bo pierwsze słyszę o tej książce :) Do tego typu historii zniechęciłam się po "Kodzie da Vinci" kiedy to zaczęto wydawać masowo powieści o "wielkich spiskach". Ale zaciekawiłaś mnie tymi mnichami biegającymi po Warszawie :) :)
OdpowiedzUsuńMożna mieć przesyt tematyką, ale jest w tej książce parę oryginalnych punktów zaczepienia.
UsuńHeh, niskie te noty u ciebie ostatnio:) Surowy, ale spostrzegawczy krytyk;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ostatnio jakoś nic mnie nie zwala z nóg;-)
UsuńPisałam ostatnio o tej książce. Mam podobne odczucia :)
OdpowiedzUsuńZajrzałam, faktycznie:-)
UsuńHmmm, ja pamiętam, że mi się Kapłan bardzo podobał, przede wszystkim dlatego, że był bardzo zabawny, jakby autor mrugał okiem co chwilę do czytelnika, kolejna część już dużo mniej. A "Krew na placu lalek" mam, ale to do przeczytania jesienią;-)
OdpowiedzUsuńI ja to zauważyłam i doceniłam. W sumie, to mruganie do czytelnika chyba jednak było niezłym zabiegiem, który odjął trochę "napuszoności", co przy takiej tematyce czasami jest nieuniknione.
UsuńChyba odpuszczę. Pomyślę nad innym tytułem tego autora.
OdpowiedzUsuńWybór, na szczęście, jest:-)
UsuńW "Kapłanie" - ktorego zdzierzylam tak mniej wiecej do polowy - najbardziej podobalo mi sie poczucie humoru Kotowskiego, calkiem niezle idzie mu tez budowanie wyrazistych postaci. Akcja za to wydala mi sie bolesnie przewidywalna i malo interesujaca, rzeczywiscie, Kotowski co chwile gubi w "Kaplanie" napiecie. Plus to przegadanie - wydaje mi sie, ze gdyby skrocil ksiazke o polowe, to by zdecydowanie zyskala.
OdpowiedzUsuńZnudzilam sie i w sumie dalam mu 2,5/6.
Przyznam, że ja też chciałam w pewnym momencie zrezygnować, ale nie żałuję, że zacisnęłam zęby, bo druga część czytała się jakoś bardziej gładko. A jeśli chodzi o przewidywalność, to masz rację, ale z drugiej strony co tu w tym temacie jeszcze wymyśleć? Chyba, że autor szykuje jakieś niesamowite zakończenie cyklu, które wbije nas w fotele...
UsuńNo, niby wiele sie wymyslic w tym temacie nie da - z drugiej strony po co czytac dziesiatki ksiazek na podobny temat, ktorego autorzy nic nowego nie wymyslili i nie potrafia zainteresowac czytelnika.... porzucam, porzucam ;-))).
UsuńChociaz np. taki "Kod Leonarda..." mi sie podobal, pochlonelam go blyskawicznie i uznalam za swietna rozrywke, a przeciez jakas szczegolna oryginalnoscia nie grzeszyl - dlaczego Kotowski nie probowal sie zblizyc do tego poziomu, tylko poszedl na latwizne i sklecil ksiazke dla malo wymagajacych nastolatkow?
Raczej nie gustuje w takich lekturach, więc nie jest to książka, którą desperacko pragnę przeczytać. Zgadzam się, że momentami fabuła brzmi trochę śmiesznie.
OdpowiedzUsuńTaką tematykę trzeba po prostu lubić;-)
UsuńA mi jednak bardziej odpowiadała część pierwsza. Była jakaś taka bardziej spójna. Książka w moim odczuciu była całkiem przyjemna, choć niepozbawiona wad (tylko czasem widzę je gdzie indziej niż Ty;)).
OdpowiedzUsuńNo właśnie są różne opinie:-) Ciekawe, czy w końcu ukaże się dalszy ciąg i jak autor to wszystko zakończy. Bo chyba jakoś zakończy?...
UsuńTa Warszawa zupełnie mi nie pasuje tam
OdpowiedzUsuńJest jeszcze południe Francji, okolice Kopenhagi i Bonn...
Usuńraczej odpuszczę. Zapraszam do zadawania pytań Pani Agnieszce Lingas - Łoniewskiej szczegóły tutaj http://anne18-recenzentka.blogspot.com/2012/08/wywiad-z-agnieszka-lingas-oniewska.html
OdpowiedzUsuńWiadomo, każdy lubi czytać tylko te najlepsze pozycje. Ja mam do tej mieszane uczucia, także nie obiecuję, że przeczytam.
OdpowiedzUsuńNic na siłę:-)
UsuńNie mój cyrk, nie moje małpy, chciałoby się rzec.Myślę, że raczej zwrócę się w kierunku "Krwi na placu lalek", a "Kapłana" pozostawię wielbicielom gatunku.
OdpowiedzUsuń"Krew" też ma odrobinę pierwiastka mistycznego, ale mnie przekonała.
UsuńSłuchałam jej i pamiętam, że nie zachwyciła mnie, ale też i z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że pewne wrażenie zostawiła, w sensie pozytywnym. Nie znam Krwi... ale autor mnie interesuje, więc na pewno sięgnę
OdpowiedzUsuńAutor jest na pewno intrygującą postacią, ma niesamowitą wiedzę i niewątpliwie potrafi pisać. Ja tam jestem ciekawa jego następnych dokonań.
Usuńpiszesz o "nierównyum tempie", dla mnie to nie jest mankament, ale to oczywiście jest cecha odbierana zawsze indywidualnie.
OdpowiedzUsuńczytałam bodaj 3 lata temu i też nie byłam zachwycona. być może miałam zbyt wysokie oczekiwania, być może to nie był właściwy moment na jej czytanie... póki co jeszcze znajduje się w mojej biblioteczce i może dam jej drugą szansę...
OdpowiedzUsuńJa z tych co zachwycona jestem i dała bym się pokroić za Kapłana :) czekam od dwóch lat na kontynuację. Nie mam pojęcia jak można się znudzić tą serią. Jak czytałam w "Gazecie W." czy chyba w Angorze, już dawno - też uważam, że Kapłan znacznie lepszy i sprawniejszy niż Kod Leonarda". Mam wrażenie, że Kotowski pisze dokładnie tak jak chce - albo przygodowo, albo sensacyjnie, albo erudycyjnie. Czasem też poetycko jak w Serwalu czy Niepamięci. Mimo, że jestem bardzie bezkrytyczna i właściwie trudno mi by było znaleźć coś co by mi się w tej książce nie podobało to Twoja recenzja jest świetna. Krytyczna, obiektywna, niezłośliwa, uważna. Nie zgadzam się z Tobą... ale szacun. :)
OdpowiedzUsuńJa kontynuację też chętnie przeczytam, choćby po to, by sprawdzić, jak autor porozwiązuje rozmaite otwarte wątki. I zgadzam się, że powieść przewyższa wiele innych z podobnego gatunku.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie "Kapłan" ma to coś. Te połączenie gatunków i zacieranie granic przez autora stwarza niesamowity klimat, który mnie osobiście bardzo przypadł do gustu.
OdpowiedzUsuńlubie fantasy
OdpowiedzUsuń