Wydawca: Piper Verlag
Data wydania: wrzesień 2011
Język: niemiecki Tytuł oryginału: Flimmer
Ilość stron: 416
Cena: 19,99 €
Pierwsze zdanie:
"Na widok pacjenta w spranej, jasnoniebieskiej koszuli operacyjnej doktor Sara Zuckerman stanęła jak wryta." (przekład mój na podstawie tłumaczenia na niemiecki).
Miniaturowe rozruszniki serca ratują życie. Ale niie każdemu. Nie Erikowi Berntsenowi. Tuż po operacji wszczepienia mikrodefibrylatora pacjent umiera. Tragiczna w skutkach usterka techniczna? Czy wyrachowane morderstwo?
Annę Holt znamy już z licznych powieści kryminalnych, które zapewniły jej stałe miejsce w panteonie skandynawskich autorów. Okazuje się, że pomysł, by napisać thriller medyczny do spółki z bratem, renomowanym kardiochirurgiem, był genialnym posunięciem. On włożył w powieść swą wiedzę fachową, dzięki której wiarygodność opisywanych wydarzeń katapultuje się na poziom alpejski, ona - umiejętność koncypowania niezłych suspensów i lekkie pióro.
W "Arytmii" za kulisami nowoczesnej medycyny i wartego miliardy rynku urządzeń medycznych splata się kilka wątków. Wspomniany incydent nie daje spokoju światowej sławy lekarce Sarze Zuckerman, która jest koryfeuszem w dziedzinie implantologii i kardiochirurgii. Wraz z asystentem Olą Farmenem wszczyna prywatne dochodzenie, gdy wkrótce po nieszczęśliwej śmierci chorego w tajemniczych okolicznościach ginie kolejny pacjent. Kolejne odsłony prowadzą od bezwzględnej konkurencji wśród kolegów lekarzy, poprzez wyrachowane koncerny medyczne ku giełdowym spekulacjom.
Płynnie się to czyta. Jedynym rozczarowaniem było dla mnie finale grande, które, nie zdradzając zbyt wiele, było trochę w stylu "zabili go i uciekł". No gdzieś są granice realizmu, naprawdę! Okładka polskiego wydania. Ukaże się 07.02.2012 |
Reasumując: miłośnicy medycznych wtrętów będą szczęśliwi, fani dobrze skonstruowanych kryminałów też nie powinni mieć zastrzeżeń (poza wspomnianym przesadzonym zakończeniem). Wielce poprawny, dość wciągający thriller. Ale nie wybitny.
Moja ocena: 4/5.
A tak swoją drogą, która okładka podoba Wam się bardziej?...
"Baza recenzji Syndykatu ZwB"
Właśnie tak się zastanawiałam, czytać, czy dać sobie spokój, bo już jakiś czas temu rozstałam się z powieściami Holt.
OdpowiedzUsuńAle widzę, że warto... :).
Daj jej jeszcze jedną szansę... :-)
Usuńmnie bardziej podoba się okładka Polska... i z drżeniem serca czekam na tę powieść na naszym rynku :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, mam ten sam dylemat co Jane:czy dalej inwestowac w Holt?
OdpowiedzUsuńJak polecasz, to może zaryzykuję. Może ten duet wniesie coś nowego.
A okładka lepsza polska :)
opty2
O, właśnie, ja też odniosłam wrażenie, że kooperacja z bratem wniosła świeży powiew do jej pisarstwa. Nie jest to wybitne dzieło, ale sprawnie napisany, dobrze czytający się thriller. Okładka polska też do mnie bardziej przemawia.
Usuńświetny artykuł
OdpowiedzUsuń