Andreas Föhr "Karwoche" (Wielki tydzień)
Wydawnictwo Knaur
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 399
Seria Kreuthner i Wallner tom 3
język: niemiecki
Dziś mam dla was prawdziwy kąsek: kryminał niemieckiego pisarza Andreasa Föhra. Rzecz nosi tytuł "Karwoche" czyli Wielki Tydzień. Przyznam, że to było moje pierwsze spotkanie z tym autorem i jego parą bohaterów, policjantami Kreuthnerem i Wallnerem, a przecież "Karwoche" to już trzeci tom z tej serii. Niemiecki rynek jest obecnie zalewany kryminałami regionalnymi najróżniejszej maści, odnosi się wręcz wrażenie, że każda, ale to naprawdę każda mieścina musi mieć "swój" kryminał i swojego superkomisarza na miarę Holmesa co najmniej... Dość więc sceptycznie podeszłam do tej książki, osadzonej w malowniczych okolicach Tegernsee (ha! nasza ulubiona wycieczkowa okolica), a że bawarskość sama w sobie jest mi dość bliska i sympatyczna, zaryzykowałam.
I się nie rozczarowałam. "Wielki tydzień" trzyma w napięciu od pierwszych stron. Napięcie to dawkowane jest umiejętnie, bowiem autor prowadzi akcję dwuwątkowo: z jednej strony mamy aktualne dochodzenie w sprawie zwłok kobiety znalezionych podczas przypadkowej kontroli drogowej w furgonetce (cóż za scena: Kreuthner, przyłapany na nielegalnym ściganiu się po wiejskiej drodze ze znajomkiem, wykręca się z tej sytuacji w najbardziej nieprawdopodobny sposób!...) oraz restrospektywę, historię pewnych Świąt Bożego Narodzenia w prominentnej aktorskiej rodzinie. Wszystko to splata się ze sobą, prowadząc do finału, w którym wyjaśniają się wszystkie wątki.
Autor, urodzony w 1958 roku prawnik z wykształcenia, świetnie kreśli postacie, w wiarygodny sposób uzasadniając ich poczynania. Sama postać Kreuthnera ma pewne zadatki na kultowość. Słynący z nietuzinkowych metod śledczych, niewiele robiący sobie z przepisów Bawarczyk, gadający prześmiesznym dialektem, ma niezwykły talent do pakowania się tarapaty i wychodzenia z nich obronną ręką. A przecież mamy tu jeszcze świetną intrygę kryminalną i niezły rys obyczajowy.
Książka napisana zwięzłym językiem, bez zbędnych ozdobników i udziwnień, bez skandynawskich ponurych depresyjnych klimatów i dołujących psychopatycznych charakterów. Dla miłośników Bawarii i dobrego kryminału!
Polecam polskim wydawcom, jeśli są odważni, mogą tą pozycją przełamać mit topornego niemieckiego kryminału w Polsce.
Moja ocena: a niech będzie: 5/5.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz