Ads 468x60px

piątek, 4 stycznia 2013

Rachunek sumienia


Ani się człowiek obejrzał, a maluch z numerem 2012, którego witaliśmy w zeszłoroczną sylwestrową noc, zmężniał, wydoroślał, a potem nieuchronnie zaczął dziadzieć, i wreszcie odszedł, ustępując miejsca rozpychającemu się Nowemu. Nowy jest na razie w powijakach, wymachuje ochoczo nóżkami, więc zanim się zacznie panoszyć na dobre, podliczę to, co czytelniczo wydarzyło się u mnie przez ostatnie dwanaście miesięcy. 

Przeczytałam w tym czasie 110 książek, z tego 50 po polsku, 60 po niemiecku i dwie po angielsku. Były wśród nich takie, które zapamiętam na długo, były także niemożebne gnioty, o których pamiętać nie chcę. Tych pierwszych było zdecydowanie więcej, toteż wybór tych najlepszych sprawił mi ogromne trudności. Piątki najlepszych nie zdołałam wybrać, pozwólcie więc, że przypomnę Wam pierwszą dziesiątkę tych, które podobały mi się najbardziej. Kolejność jest alfabetyczna, bo próby wskazania tej najlepszej spełzły na niczym.

1. Tana French Schattenstill 



 2. Oliver Harris London Killing


3. Liza Marklund Weisser Tod 

4. Robert McCammon Magiczne lata

5. J. K. Rowling Ein plötzlicher Todesfall

6. Richard Schwartz Das Erste Horn

7. Vincent V. Severski Niewierni

8. Mark Allen Smith Der Spezialist

9. Arno Strobel Das Wesen

10. Catherynne M. Valente Nieśmiertelny

Nie wiem, na ile fakt, że w pierwszej dziesiątce znalazły się zaledwie trzy pozycje fantastyczne, jest związany z kondycją gatunku, a na ile wyborem lektur, faktem jest, że w ubiegłym roku zdecydowanie dominowały kryminały. Osiem z moich faworytek można lub można będzie przeczytać po polsku. Trochę smuci okoliczność, że tylko jeden polski autor przebił się przez światowe towarzystwo, choć wielu było blisko (Bartłomiej Rychter, Marta Guzowska, Anna Fryczkowska i Marek Krajewski to na pewno polski olimp, który okupuje drugą dwudziestkę moich ulubionych lektur). 

Miniony rok przyniósł dla mnie rewolucyjne zmiany w kwestii wgryzania się w czytelniczą materię. Polubiłam audiobooki, zaprzyjaźniłam się z e-bookami, pod koniec roku zaś zawitał u mnie sprzęcik, dzięki któremu mam nadzieję czytać więcej i uniezależnić się od ciężkich cegieł - kindle paperwhite jest właśnie w fazie testowania, a ponieważ dziś zakupienie wraz z dostawą trzech polskich książek zajęło mi zaledwie kwadrans, wierzę, że kindelek przybliży mnie do tego, co dla Was jest na wyciągnięcie ręki, dla mnie zaś dotychczas było dostępne, ale z przeszkodami - do polskiego rynku książki. 

W tym roku jak nigdy zbliżyłam się do tych, którzy są solą i korzeniem naszych wspólnych pasji - bez nich nie byłoby czytania, przeżywania i blogowania. Mowa o autorach. Byłam na spotkaniach autorskich ze śmietanką międzynarodowego kryminału: Lizą Marklund, Jefferym Deaverem, Anthonym Horowitzem, Tess Gerritsen, przeprowadziłam wywiady z Volkerem Klüpfelem i Michaelem Kobrem, z Hanną Winter, z Inge Löhnig. Z tą ostatnią autorką spędziłam nie tylko wiele tygodni, tłumacząc jej dwie znakomite powieści, ale i fantastyczne, bardzo intensywne godziny - raz na wieczorze autorskim, raz prywatnie w kawiarni, kiedy poświęciła mi swój cenny czas na rozmowę. Wrażenia z tych spotkań mogliście przeczytać na portalu Zbrodnia w Bibliotece, który stał się dla mnie drugim domem. 

Nie sposób nie wspomnieć tego bloga, który narodził się w początkach stycznia i pochłonął mnie bez reszty, przerastając wszelkie oczekiwania odnośnie ilości odsłon, czytelniczych znajomości - ba, przyjaźni wręcz, ale i niedającej się porównać z niczym innym satysfakcji, jaką daje. 

Mam nadzieję zostać z Wami dłużej, nadal nagabywać i nękać niemieckimi nowościami i bestsellerami, kontynuować zaczęte cykle o nieprzetłumaczalności oraz zbrodni prawdziwej. Będą też zmiany - rezygnuję z pięciogwiazdkowej skali ocen, nie sprawdza się, jest błędnie odczytywana przez wielu czytelników. Przez jakiś czas nosiłam się z myślą zlikwidowania wszelkich mierników i ocen, ale po namyśle doszłam do wniosku, że jakaś mierzalność lektur przydaje się i potencjalnym nabywcom książek, i mnie. Wzorem niemieckiego portalu Krimi-Couch wprowadzam skalę stustopniową: od poziomu zero (flop) po wrzące sto stopni (hot):
Skala ta nie ma służyć do wartościowania przeczytanych książek, ale do unaocznienia moich prywatnych odczuć, emocji i wrażeń z lektury - będzie więc nadal subiektywna, niesprawiedliwa i nieporównywalna. Moja po prostu. Zaglądajcie do mnie!

47 komentarzy:

  1. Będę zaglądać musowo :) Tana French i Marklund z Twojej listy mają wyjść u nas w tym roku. /tommy/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam je w zapowiedziach i naprawdę się cieszę. Obie są doskonałe!

      Usuń
  2. Będę będę zaglądać, nie może być inaczej.
    A teraz westchnę, o mato, jak dużo książek przeczytałaś, nigdy nie zbliżę się do Twojego poziomu. Z drugiej strony, nigdy też nie robiłam z czytania wyścigu, każdy czyta jak może i lubi:). Ranking interesujący, ale punktów stycznych praktycznie brak:). Aa, nie to że krytykuję, ale dla mnie nigdy kryterium oceny książki, nie były oceny, zawsze skupiam się na treści nie na cyfrach, ale co kto lubi:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby ilość szła w jakość... to moje największe postanowienie na Nowy Rok: nie gnać z czytaniem, czytać bardziej wybiórczo, ale intensywniej. Cyferki zaś do oceny czasem wprowadzają więcej zamieszania niż ładu, ale jakoś nie mogę się od nich całkiem odciąć. Spróbuję ze skalą stustopniową, może bardziej mi podpasuje;-)

      Usuń
  3. Gratuluję podsumowania :)
    Życzę Ci, aby obecny rok był dla Ciebie bardziej owocny niż miniony 2012 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na miniony nie narzekam, ale jeśli ten będzie bardziej owocny, to się nie pogniewam:-)

      Usuń
  4. Z Twojej listy czytałam tylko Marka Allena Smitha, a "Trafny wybór" mam w planach, musowo będę też czytać Marklund. Kindla zazdroszczę, swojego jeszcze się nie dorobiłam :)
    Czekam na nowe notki i oczywiście będę zaglądać!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem Twoich opinii o Marklund i Rowling:-)

      Usuń
  5. I proszę, następna kusi lekturami, których pierwotnie nie miałam w planach... a teraz już mam! ;)

    Czy Was też uznanie książki za najlepszą w rocznym podsumowaniu kusi sto razy bardziej niż najbardziej nawet pochwalna i merytoryczna recenzja...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, coś w tym jest:-)

      Usuń
    2. Pierwsza za mną - "Trafny wybór" Rowling naprawdę jest świetny!

      Usuń
  6. Szkoda trochę, że tak mało świetnej fantastyki, ale nic to, może w tym roku będzie lepiej.:)

    Gratuluję kindelka, znajomości z autorami i świetnego bloga (może życzyłabym sobie tylko więcej fantastyki, ale to takie tam moje marudzenia;)). I pisz, pisz jak najwięcej.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fantastyki sama chcę czytać więcej i zaczęłam rok od znakomitego s-f... Ciekawe, czy tylko ja uważam, że s-f jest na wymarciu (ku mojej rozpaczy)?

      Usuń
  7. Nękaj i nagabuj, bo to lubimy ;)
    A co do Twojej listy, to muszę przyznać,że nie mogłam przebrnąć przez Magiczne lata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? A ja myślałam, że to się wszystkim podoba;-) Nie, serio to uważam, że to bardzo specyficzna książka i jeśli nie podchodzi, nic na siłę!

      Usuń
  8. Też mam paperwhite! I gdybym się nie spłukała przed świętami, to pewnie bardziej skorzystałabym z licznych promocji na ebooki - mimo, że ich ceny podstawowe nie odbiegają często od papierowych wersji, to promocje nie mają sobie równych w realnym świecie.
    Większość z Twojej listy mam do przeczytania, z "Trafnym wyborem" jak już wiesz, zgadzam się w całej rozciągłości :) Zobaczymy jak się sprawdzi nowa skala, przyznam, że ze 100 stopniową jeszcze się nie zetknęłam - ja korzystam z sześciostopniowej i ten system mi pasuje.

    PS Styczeń miesiącem urodzin blogów - to już chyba piąty przeze mnie odwiedzany, który zaczął swój żywot na początku roku (czyżby postanowienia noworoczne? ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację z tymi promocjami, ja tylko mam nadzieję, że wydawnictwa trochę poszerzą jeszcze ofertę, bo niektóre z polskich pozycji nadal tylko w papierze...
      I to prawda z blogowymi urodzinami w styczniu, nastąpił wtedy prawdziwy wysyp;-)

      Usuń
  9. Z twojej listy książek, czytałam jedynie ,,Magiczne lata'' i rzeczywiście jest to przepiękna powieść. Na dniach zamierzam poznać również ,,Trafny wybór'', więc jestem ciekawa, czy mnie również on zauroczy tak, jak ciebie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem Twojej opinii, ale myślę, że Ci się spodoba:-)

      Usuń
  10. Cieszę się, że wśród twoich ulubionych książek jest Trafny wybór:):) Twój blog to kawał świetnych recenzji, więc oby tak dalej!:) A czytnika gratuluję i ZAZDROSZCZĘ.

    OdpowiedzUsuń
  11. "Nieśmiertelnego" także zaliczam do jednej z udanych lektur tego roku, a z "Magicznymi latami" i "Trafnym wyborem" z pewnością się jeszcze zapoznam.
    Gratuluję wszystkich sukcesów w minionym roku, a na bloga oczywiście dalej zaglądać będę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa, a ja z kolei liczę na kolejne inspiracje u Ciebie!

      Usuń
  12. Muszę przeczytać wszystkie z polecanych przez Ciebie książek :)
    Ja mam w planach jakiś czytnik, ale coś nie umiem na niego uzbierać lub namówić rodziców :D Ale już mi sami zaproponowali, więc idziemy w dobrą stronę.
    Powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga, pisaniu świetnych recenzji (zwłaszcza kryminałów!) :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Złamię silne postanowienie nierobienia żadnych noworocznych postanowień i niniejszym uroczyście postanowię częściej Cię odwiedzać:) Jesteś dla mnie przede wszystkim (choć nie tylko) znakomitym przewodnikiem po nowej literaturze niemieckiej, którą ostatnio haniebnie porzuciłam, a do której chciałabym wrócić. Najchętniej w oryginale, ale do tego to muszę jeszcze lepiej się rozruszać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwalebne postanowienie;-) Mam nadzieję, że Cię jakoś zainspiruję do powrotu do czytania po niemiecku i niemieckich autorów, bo na wydawców to czasem nie ma co liczyć...

      Usuń
    2. Tak, w przypadku niemieckich autorów liczenie na polskich wydawców to stąpanie po wąziutkiej ścieżynce w olbrzymiej puszczy; chyba jeszcze sporo czasu musi upłynąć, aby się to zmieniło.

      Usuń
    3. Masz rację. Choć obserwuję czasowe wzmożone zainteresowanie niemieckim rynkiem niektórych wydawców, to jednak większość chyba jest zdania, że "to się nie sprzeda". Zresztą cóż tu dużo gadać, sami czytelnicy niemieckich nie tykają, bo... niemieckie. Przemycają się tylko nazwiska, które na pierwszy rzut oka są nieniemieckie;-)

      Usuń
  14. Bardzo lubię zaglądać na Twojego bloga, więc cieszę się, że dalej zostajesz w naszym książkowym światku. Polecany książki w większości mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jakiś czas będziecie musieli mnie znieść;-)

      Usuń
  15. "Polubiłam audiobooki, zaprzyjaźniłam się z e-bookami" - te pierwsze wciąż mnie nie przekonują (nie potrafię skupić się na słuchani..., ale to może wina hałasu w pociągu, gdyż na razie jedynie w podróży próbowałem słuchać książek, miast je czytać), te drugie swego czasu królowały u mnie, choć aktualnie trwa kontrreformacja książek papierowych.

    "Mam nadzieję zostać z Wami dłużej" - no ja myślę! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam to samo - w sensie, że nie mogłam się skupić, bo otoczenie było za głośne. Jest na to jedna rada - zmienić słuchawki. Ja jadąc ostatnio 11 godzin do Polski niewiele mogłam słuchać, bo mnie wkurzały odgłosy silnika, drogi, radia itepe. W drodze powrotnej słuchałam już na nowych słuchawkach - niebo w uszach!
      A od papierowych nie zamierzam uciekać - raz, że zapasy mamucie porobione, dwa, że nie każdy wydawca wydaje e-booki.

      Usuń
  16. Tez postanowilam w tym roku czytac mniej, ale intensywniej i uwazniej, rozkoszowac sie lektura, a nie pedzic :-).
    (u mnie to pedzenie nie wynika z checi bicia rekordow, ale z goniacych terminow w bibliotekach - ale postanowilam juz nie wypozyczac takich stosow, po co... czy ja sie gdzies spiesze?? ;-)) )

    A z Kindla jestes zadowolona, jakiego masz? Ja tez chce sobie sprawic, ale jeszcze medytuje, pojecia nie mam czym sie roznia poszczegolne modele i na jakie parametry zwracac uwage (wiem tylko, ze chce miec ten wyswietlacz E-Ink, kolezanka taki ma i nie daje po oczach jak te czytniki z wyswietlaczami takimi jak w komputerach).

    Co do dziesiatki najlepszych, to najbardziej chcialabym przeczytac French i Rowling (do "Trafnego wyboru" jestem czternasta w kolejce, grrr ;-))) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ten idiotyczny pęd, by czytać więcej i więcej... też to mam.
      Kindelek na razie sprawuje się dobrze (mam paperwhite'a). To podobno najlepszy z dostępnych na rynku w tej chwili. Przyznam, że czyta się cudownie - komfort czytania np. w łóżku przy niedostatecznym świetle, albo na tarasie w pełnym słońcu, jest nieporównywalny. Dotychczas niekiedy czytałam na Ipadzie, ale w słońcu lektura była niemożliwa - paperwhite radzi sobie brawurowo.
      Bardzo cenię sobie funkcję słownika, przydatną zwłaszcza jeśli ktoś dużo czyta w obcym języku.
      Udało się nawet bez najmniejszych problemów ściągnąć książki z polskiej księgarni internetowej (bez kosztów przesyłki - to dla mnie duży plus), wszystko działa jak trzeba. No jest superlekki, odpada dźwiganie tomów-cegieł, co jest korzystne nie tylko w czasie urlopu, ale i jeśli chcesz wziąć lekturę np. do tramwaju. Baterie starczają na sześć tygodni, a mieści się na tym cudzie tysiąc książek... No i jako klientka amazon prime mam możliwość darmowego wypożyczania książek (tu oferta jest wprawdzie ograniczona, ale da się coś wybrać). Na razie nie widzę wad (poza tą, że oczywiście nie wszystkie książki są dostępne w wersji elektronicznej)...

      Usuń
  17. Do zaglądania do Ciebie to mnie nie musisz zachęcać, nawet nieproszona będę często wpadać :)
    Fajny pomysł z tą termometrową skalą, ja pozostałam przy tradycyjnym sześciopunktowym systemie, ale nie jestem z niego do końca zadowolona, bo gdy patrzę np. na książki, którym wystawiłam taką samą ocenę, nie zawsze są względem siebie porównywalne. Rozwijać bardziej skali też nie ma co, a jakiś miernik bym chciała mieć. Eh... nie ma to jak mieć poważne problemy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problemy jak problemy, pewnie że bywają gorsze... ale przyznasz, że to irytujące, nie móc rzetelnie i zrozumiale dla wszystkich ocenić przeczytanej książki... Stustopniowa skala być może pozwoli na wyłapanie więcej niuansów, choć to nadal sucha liczba, a jeśli ktoś nie czyta recenzji, tylko patrzy na numerek, to i tak bez sensu;-)
      A do zaglądania zapraszam, nie musisz wpadać nieproszona:-)

      Usuń
  18. Podziel się informacją jak spisuje się czytnik jeśli możesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie jestem zadowolona, choć pewnie więcej doświadczeń pojawi się w miarę czytania. Po przeczytanych około 300 stronach w różnych warunkach (w ciemności w łóżku albo na tarasie w pełnym słońcu) stwierdzam, że czcionka jest super czytelna i ostra. Zwłaszcza w pełnym stopniu jestem prawie zaszokowana efektem - IPad wymiękał zupełnie. Dla mnie nieporównana jest możliwość ściągania z księgarni polskich książek prosto na kindla. Ładuje się dość długo, bo parę godzin, ale za to starcza na parę tygodni. Oczywiście o takich drobiazgach jak ustawienia czcionki, odstępu i marginesów nie mówię, bo to mają chyba wszystkie czytniki. Trochę więcej napisałam też powyżej, zerknij:-)

      Usuń
  19. To ja w takim razie chce Kindla! :-)))
    (ide sprawdzic, kiedy mam jakies urodziny czy cus ;-)))) )

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiesz, z jednej strony to super, że niezmiennie nagabujesz i nękasz niemieckimi nowościami, których w Polsce jeszcze nie widać, ale z drugiej… chciałoby się sięgnąć po nie od razu. Hmm, może Unia powinna wprowadzić jakieś wymogi, ustandaryzować wydawanie książek, żeby nasze wydawnictwa nie siedziały daleko w tyle, tylko potruchtały za światem? Wtedy mój problem zostałby rozwiązany!

    Nic nie powiem o Twojej liście oprócz tego, że do „Trafnego wyboru” mocno mnie zachęciłaś, chociaż jeszcze wtedy (przy recenzji) miałam dość ostrożne podejście. A później, zaraz przed świętami, uczelnia przygotowała studentom niespodzianki w postaci nowości książkowych (nieuczelnianych!) pięknie przystrojonych kokardkami… Tak że zabrałam „Trafny…”, zabrałam kokardkę, i czekam spokojnie na dobry moment, by zacząć.

    Z tymi ocenami wystawianymi książkom masz dużo racji, tzn. uderzyłaś w punkt, który i mnie dręczy. Aczkolwiek z Twoją skalą nie miałam problemu (tak przynajmniej sądzę) – zawsze wyjaśniałaś na koniec werdykt i jeśli wcześniej były jakieś wątpliwości, to znikały. Z kolei u mnie, mam wrażenie, przydałoby się jakieś wytłumaczenie odnośnie do skali, bo np. mam system, który klasyfikuje książkę bez wad, albo z nieistotnymi czy tam ginącymi podczas lektury, do (5), a dopiero jakiś ewenement, czyli bez wad plus geniusz, do (6). I nie wiem, inni też tak to odbierają? Myślałam już o tym kilkakrotnie, czy klasyfikacja w ogóle jest u mnie potrzebna i jak na razie do żadnych konstruktywnych wniosków nie doszłam.

    A teraz tradycyjnie dużo książek w tym roku i czytania tysiąc stron w godzinę! :D A będę nawet wyjątkiem w blogowym gronie i powiem, że ogólnie wszystkiego najlepszego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, za moich czasów to takich prezentów z kokardką nie było;-)...

      Jeśli zaś chodzi o wydawanie niemieckich pozycji, to chyba tylko kwestia dobrej woli wydawców, a ci często kierują się domniemanymi gustami czytelników. Nierzadko słyszę argumenty, że "tego nikt nie kupi", i już sama nie wiem, mają rację, czy polski czytelnik naprawdę woli anglosaską tudzież skandynawską trzecioligową sieczkę od pierwszoligowej niemieckiej, francuskiej czy innej...

      Oceny zaś wprowadzam na próbę, szkoda mi z nich zrezygnować do reszty, mam nadzieję, że dadzą mi szersze pole interpetacji. Tak czy siak pozostaną subiektywne.

      Usuń
  21. Trochę spóźnione ale serdeczne życzenia szczęśliwego nowego roku :-)Mój ubiegły 2012 rok zalicza się do wyjątkowo udanych, mam cichą nadzieję na kontynuację.Nową lekturą jestem dosłownie zawalona, trochę tylko brak czasu na czytanie. Znasz autora Akif Pirincci ? Ja go teraz właśnie poznaje, czytam "Der eine ist stumm, der andere ein Blinder" Według mnie super, i godne polecenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Alicjo, Tobie również wszelkiej pomyślności!
      Pirincci znam, czytałam kiedyś, bardzo dawno temu, jakieś kocie kryminały spod jego pióra. To on jeszcze żyje?... Pisze?...

      Usuń
  22. A, to sporo przeczytałaś :) Ja podobnie, choć jeszcze nie podsumowywałam szczegółowo. Z Twojej dziesiątki przeczytałam dwie (Smith, Rowling) a na inne dwie też sie szykuję (Marklund, French). Rozumiem rozterki w wytypowaniu lektury, tej naj naj, oczywiście :) Mam zupełnie to samo.
    Do czytnika wciąż tylko się przymierzam i na razie tak zostanie, poczekam na rozwój branży e-bookowej.
    Na koniec gratulacje za piewrszy rok blogowania i podejrzewam, że nie ostatnie:) Całkiem zgrabnie się wpasowałaś w sferę a i my czytelnicy, też umieściliśmy bloga w ulubionych, więc korzyści są obopólne :)
    Zdrowia w Nowym Roku i jak najwięcej udanych przekładów życzę :)
    opty2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce branża ebookowa naprawdę dopiero raczkuje, co innego w Niemczech, nie mówiąc o Anglosasach - książki po angielsku na kindla są rewelacyjnie tanie, nic, tylko kupować!

      Zaś Markund i French powinny być hitami tego roku, są znakomite, naprawdę!
      A za życzenia dziękuję i się pięknie odwzajemniam! Udanych lektur!

      Usuń
  23. Fantastyczny wynik. A z Twojego top10 nic nie czytałam, ale parę pozycji mam w planach. Mam nadzieję, że te najlepsze niemiecki książki zostaną u nas wydane!
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, jeszcze lepszych wyników książkowych i wielu sukcesów :)

    OdpowiedzUsuń