Wydawnictwo: dtv Verlag
Tytuł oryginału: Torajyvät
Data premiery: 01.03.2013
Liczba stron: 304
Cena: 9,95 euro
Mam za sobą książkę, która z jednej strony zdaje się potwierdzać powszechne opinie o posępnej atmosferze literatury skandynawskiej, z drugiej zaś w zaskakujący sposób przełamuje stereotypy i wymyka próbom zaszufladkowania. Książkę nietuzinkową i zaskakującą, która podejmuje dość ograny wątek i stawia go w ciekawym świetle, rzucającym upiorne i mroczne cienie.
Początek jest wręcz mistyczny, przerażający, wymagający od czytelnika niemałego zacięcia lub masochistycznego wręcz upodobania do turpizmu i drastyczności. Jakob Mört, oskarżony o czary i konszachty z diabłem, ma zostać przekazany w ręce korony, celem wymuszenia torturami przyznania się do winy. Jednak statek, którym zostaje przewożony na ląd, tonie u wybrzeży maleńkiej wysepki. Z katastrofy ocalona zostaje tylko garstka marynarzy - i Jakob Mört... Wysepka jest jednak bezludna i niegościnna, a rozbitków trapią głód i choroby. Nadchodzi zima... kto przeżyje?
Trzysta lat później promem na niedużą wyspę Spegelö udaje się małżeństwo z dzieckiem. Celem podróży jest pojednanie. Z kim? Markus jest, a właściwie był, znanym historykiem, zajmującym się tematyką prześladowania czarownic. Jednak jakiś czas temu musiało zajść coś, co sprawiło, że Markus przestał zajmować się pracą naukową. Coś wymagającego pojednania. Co, autor zdradza bardzo powoli, a każda skąpo wydzielana informacja rodzi kolejne pytania. Cóż to za osobliwa konstelacja rodzinna? Kto jest czyim ojcem, czyim mężem, czyim synem? W jakich relacjach znajdują się kobiety? Jaką tajemnicę skrywa w sobie chłopczyk Miro, który najwyraźniej nie jest zwykłym dzieckiem? A jaką sama wyspa, która zdaje się spowijać wszystko mrocznym i nieprzeniknionym całunem, duszącym przeszłość i zatruwającym przyszłość?... I czym tak naprawdę jest ta książka? Horrorem? Opowieścią o toksycznej rodzinie? Mistyczną historią o dawno minionych czasach? A może jednak misternym psychothrillerem o kobiecie, która wpadła w wyrafinowane sidła?
Trzy rozmaite i bardzo odległe, wydawałoby się, wątki przeplatają się ze sobą i stopniowo odsłaniają coraz więcej kawałków skomplikowanej układanki, która jednak nie jest szkicem jednoznacznym. Raczej mamy tu do czynienia z migającym obrazkiem, ukazującym odmienny motyw w zależności od perspektywy, z jakiej się patrzy. Być może nawet każdy dostrzeże tu co innego i znajdzie inne rozwiązanie zagadki. Autor pozostawia spory margines interpretacji, co sprawia, że zakończenie usatysfakcjonuje i radykalnych racjonalistów, i osoby, które podświadomie zostawiają w głowie niedużą furteczkę dla pierwiastka nadprzyrodzonego.
Obcinam punkty za nieprzejrzystość historycznych wątków, które zbytnio trąciły mi tu diabolicznością i mistycznym zacietrzewieniem. Przyznam, że byłam nawet o krok od porzucenia lektury. Na szczęście autor w porę przerzuca czytelnika w czasy współczesne, zaś odkrywanie możliwych powiązań z owym mętnym wstępem stanowi jeden z niezaprzeczalnych walorów tej opowieści.
Mroczna wyspa okazała się jednak świecącym intesywnym światłem promyczkiem, wybijającym się z szarej mgły posępnych i tuzinkowych "skandynawów".
Pierwsze zdanie: "Dwóch bezbożników udało się do diabła."
Gdzie i kiedy: skalista wysepka Spegelö u wybrzeży Finlandii, 1697 i współcześnie
W dwóch słowach: zagadkowa i minorowa
Dla kogo: dla lubiących niejednoznaczności, zagmatwane międzyludzkie relacje i pierwiastek nadprzyrodzony
Ciepło / zimno: 78°
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Booktrotter.
Winter is coming! Te wszystkie skomplikowane relacje brzmią bardzo smakowicie, w dodatku ta wieloznaczność kusi. Czytałabym, gdyby tylko była po polsku :(
OdpowiedzUsuńNo, no, zapowiada się super. Mistycyzm i trochę wątków nadprzyrodzonych czasami wychodzą fabule na dobre, więc jestem pozytywnie nastawiona do tej powieści :)
OdpowiedzUsuńMistycyzmowi mówię tak, przekonują mnie też bezbożnicy :)
OdpowiedzUsuńTak bym się chyba tylko czepnęła trochę tego, że Finlandia to niekoniecznie Skandynawia... :>
Myślę, że "Ponury marynarz" przypadłby mi do gustu :) Wątki nadprzyrodzone są ciekawe, o ile są w przekonujący sposób wpisane w fabułę powieści.
OdpowiedzUsuń