Wieje. Po rżyskach węszy wiatr i ryży seter... Brakuje tylko promienia słońca, który podkręciłby trochę kolor. Zapodział się gdzieś pędzel impresjonisty... Chodźcie ze mną, puścimy latawca!...
Wiatr i wiatrak... To nieprawda, że wiatraki są bezgłośne. To monstra podstępne, zawodzące, świszczące posępnie i uporczywie, zmory nocne, budzące upiory.
Przydrożny Chrystus spogląda na pola cichnące milczeniem...
Od pól ciągnie nostalgią, chłodem i cierpkim zapachem ziemi. Samotność jabłonki...
Dojrzałe, jędrne, gładkie i brązowe jak czekolada. Znów mnie skusiły...
Sromotnik czy kania?...
To była prawie perfekcyjna niedziela. Wróciliśmy wysmagani wiatrem, przywitani aromatem czekoladowego ciasta.... "Drachen steigen" znaczy puszczać latawce. Ale "Drachen" to także smoki... Smoki zostały dobrze przewietrzone.
A ja myslałam ze to recenzja "Chłopca z latawcem " :) ja osttanio byłam w górach, trzeba korzystac z pogody zanim nadejdzie zima
OdpowiedzUsuńHa, ha, wiedziałam, że parę osób się nabierze ;-) Ja uwielbiam jesień, wiatr, atmosferę schyłku...
UsuńBoskie kasztany :-). Ja tez myslalam, ze to recenzja "Chlopca z latawcem" i juz sie przerazilam - bo z jednej strony czaje sie na nia, a z drugiej boje, ze to jakis wyciskacz lez bedzie... ;-)).
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Sama się zastanawiam, wyciskacz łez czy nie?... Też się czaję ;-)
UsuńWyciskacz, jak dla mie.
UsuńOK, to już wiadomo:-)
Usuń"Sromotnik czy kania?..."
OdpowiedzUsuńAni sromotnik, ani kania, tylko czernidlak. Kołpakowaty chyba.;)
Bosz, czy jest jakaś rzecz, na której Ty się nie znasz?!... Dobiłaś mnie. Ja rozpoznaję kurki, rydze i podgrzybki. Prawdziwki też, ale rzadko je znajduję... Całą resztę omijam szerokim łukiem, a o czernidlaku to nawet nie słyszałam. Mogę go zjeść?...
UsuńOj tam - rosły mi tego całe łany w ogródku, to w końcu postanowiłam się pobawić w oznaczanie.;) U nas się go nie zbiera, ale mądre książki twierdzą, że jest jadalny. Tylko raczej nie ten okaz, który masz na zdjęciu - jest już za stary, do jedzenia nadają się tylko owocniki młode, czyli bieluśkie i gładkie. Ten grzyb jest o tyle ciekawy, ze dojrzewając (czyli ciemniejąc) dosłownie się rozkłada, czyli po włożeniu zbyt starego grzyba do garnka otrzymasz paciaję o nieprzyjemnym zapachu.
UsuńTo może nie będę eksperymentować...
UsuńTeż miałam pisać, że czernidlak to jest. MOżna jeśc tylko całkiem białe i młodziutkie ale i ja nie próbowałam.
UsuńZ ciekawości sprawdziłam, jak jest czernidlak po niemiecku: Schopftintling, zwany również Spargelpilz albo Tintenpilz. Czego to się człowiek uczy na stare lata...
UsuńKrimifantamania w wydaniu lirycznym... też ładnie. Aż mi się tak jesiennie na duszy zrobiło :)
OdpowiedzUsuńMi też jesiennie na duszy, jak ten wiatr tak hula...
UsuńTak mi przyszło teraz to głowy, że nigdy nie puszczałam latawca. Aż mi głupio normalnie, więc jak Młoda podrośnie to chyba też się trzeba będzie wybrać :)
OdpowiedzUsuńDzieciaki uwielbiają latawce! Dla mnie to takie trochę nostalgiczne zajęcie, chyba wyszło już mody... Moi trzej panowie szaleli całe popołudnie, nie mogłam ich do domu zagonić:-)
UsuńJa obstawiam Sromotnika :P Kurcze kiedy to ja ostatnio jakiś latawiec puściłam? Oj, dawno to było, ale kasztany rzeczywiście cudne ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńP.S. Podobnie jak Dolinka myślałam, że zrecenzowałaś "Chłopca z latawcem" Hosseini ;)
Pudło! (O ile Moreni się nie myli, ale ona się nie myli:-)) "Chłopiec z latawcem" od razu mi przyszedł do głowy, kiedy tak dumałam wczoraj o tytule tego postu... i bezkompromisowo wykorzystałam dwuznaczność:-)
UsuńCóż za poetycki wpis :)
OdpowiedzUsuńCałkiem jakbyśmy tam byli.
ps. czy tylko mnie sie skojarzyło z książką Hosseiniego "Chłopiec z latawcem"?
opty2
Sromotnik. Mała podpowiedź, jak będziesz się wahać, z tym, że przydatna jedynie po dojrzeniu grzyba - jeśli obrączka na nóżce się rusza w górę i w dół, to sromotnik. Jeśli nie - to kania. No i zapach, ale ten jest ledwo wyczuwalny. Kania ma dodatkowo inną czapeczkę, jej szczyt jest takiej samej konsystencji, jak reszta. Ta sama zasada z obrączką ma zastosowanie przy chuchułkach (zwanych panienkami). A najlepsza rada to - jeśli nie jesteś na 100% pewna, to nie zbieraj. :)
OdpowiedzUsuńWspólnie spędzony czas, cóż może dać więcej przyjemności niż radość dziecka .
OdpowiedzUsuńFajna jesienna fotorelacja .
U nas mróz piękno jesiennego ogrodu już zlikwidował. Podejrzewam, że i po za ogrodem jest podobnie.
A ja od razu czułam,że to post latawcowy jak u mnie :)
OdpowiedzUsuńI mogłabym podobnie podpisać, hehe
jak zawsze fajny wpis!
OdpowiedzUsuń