Wydawnictwo: Prószyński i Ska
Seria: Świat Dysku (39 tom)
Tytuł oryginału: Discworld: Snuff
Tłumaczenie: Piotr Cholewa
Ilość stron: 360
Data wydania: kwiecień 2012 Cena: 29,90 zł
W gruncie rzeczy można sobie darować recenzję tej książki. Miłośnicy tej serii sięgną po "Niucha" i tak, a tych, którzy jej nie znają, trudno do niej zachęcać, bowiem zaczynanie lektury "Świata Dysku" od tomu numer 39 to tak, jakby rozpoczynać jedzenie bochenka chleba od wydłubywania miąższu. Choć są podobno osoby, które przygodę z Pratchettem zaczęły właśnie od najnowszego tomu.
Możnaby też długo dywagować na temat szczególnego charakteru tej prozy. O osobliwościach stylu Pratchetta pewnie powstała już niejedna praca doktorska, nietuzinkowe postacie mają zagorzałych fanów, na hermetycznych portalach pławiących się w smaczkach i niuansach, a złożoność świata dysku może przyprawić o ból głowy zwykłego śmiertelnika. Nie zamierzam się chwalić znajomością tomu tego czy siego, nie będę odbierać chleba analitykom pisarstwa Pratchetta, nie zamierzam też śpiewać hymnów pochwalnych, rzucę tylko garść refleksji, jakie mnie naszły po lekturze "Niucha".
To bardzo kryminalny tom, zaliczający się do cyklu o straży miejskiej, ale jednocześnie odmienny od pozostałych, bowiem Sam Vimes, komendant straży miejskiej, przymuszony przez małżonkę, wyjeżdża na wakacje na wieś, by zanurzyć się w świecie całkowicie mu obcym. Jak na porządnego glinę przystało, od razu wietrzy zbrodnię, a właściwie ogarnia go niejasne przeczucie, że sielankowość wiejskiego życia coś zaburza. I faktycznie, pojawia się pierwszy nieboszczyk - w pobliskich jaskiniach Vimes natrafia na zamordowaną goblinią dziewczynę. Choć akcja rozwija się dość leniwie, trop prowadzi do zbrodni straszliwej, przekraczającej wszelkie wyobrażenia.
Trudno nie zauważyć tu bolesnych i pełnych goryczy analogii do naszego, kulistego świata. Pratchett, nienachalnie, jak to on, piętnuje rasizm i ksenofobię, ustami ciemiężonego i wykorzystywanego ludu goblinów - dla wielu zgrai brudasów zamieszkujących podziemne nory i co tu dużo mówić, szkodników - wołając "spraw jedli ości!" To osobliwe żądanie sprawiedliwości to głos w obronie inności i odmienności, przemycone pod krotochwilną warstewką normalnej u Pratchetta serii gagów i zabawnych scenek. I tu dochodzę do pierwszej konkluzji - to już nie jest jedna ze śmiesznych opowiastek, do których się przyzwyczailiśmy, tylko pełna zadumy i refleksji satyra na podłości naszego świata. Melancholijna bardzo - mniej tu już akcji (choć jest, i owszem), mniej "dziania się", a więcej rozmyślań, także w wykonaniu samego Vimesa.
Przyznam też, że tym razem nie pochłonęłam tej książki w dwa wieczory. Zmęczyła mnie ona, z czasem nawet zabawne gry słowne i smaczki przestały mnie bawić, i z trudem przyklejałam soczewki do kolejnych linijek tekstu, by nie błądziły gdzieś po poboczach. Nie wiem, czy to już zmęczenie materiału, czy przestały mi smakować barokowe dywagacje Pratchetta, czy on sam już przestał się wspinać na szczyty geniuszu, faktem jest, że czytanie "Niucha" nie wprawiło mnie w błogostan.
Może już wystarczy tej maniery? Może już się wyczerpał jej geniusz? Może pora coś zmienić, ruszyć inną drogą? Wydaje się, że i sam Pratchett odczuł potrzebę napisania czegoś innego, bowiem miesiąc temu ukazała się nowa i kompletnie inna książka jego autorstwa, stworzona wspólnie z innym wielkim umysłem science fiction, Stephenem Baxterem. Nie wiem, kiedy "The Long Earth" ukaże się po polsku, wiem jednak, że wyglądam tej pozycji po stokroć bardziej, niż kolejnego, nużącego tomu ze świata dysku.
Choć doceniam geniusz Pratchetta, a tym bardziej tłumacza,Piotra Cholewy (z czystej zawodowej ciekawości zastanawiam się, czy doczekam edytorskiego wydania "Świata dysku", w którym pan Cholewa zdradzi tajniki warsztatu, trudności, z jakimi się boryka tej niewyobrażalnej pracy ipokaże kulisy powstawania polskiego przekładu), to "Niuchowi" nie daję więcej niż słabą czwórkę. Właściwie to nawet trochę na wyrost.
Moja ocena: 4-/5.
Wciąż się przymierzam do "Świata Dysku". Myślisz, że jest jakaś granica wiekowa, po której przekroczeniu jest się już za starym na Pratchetta?
OdpowiedzUsuńTo kwestia młodości (lub starości) ducha - niektórzy pewnie jeszcze w wieku nastoletnich stają się emocjonalnymi dziadkami, inni pewnie z dziewięćdziesiątką na karku mają w sobie tę dziecięcą naiwno-prostolinijną otwartość...
UsuńO matko! a ja do dziś mam czasem chęc poczytac Dzieci z Bullerbyn.
UsuńŁapię wtedy jakieś biedne dziecko i czytam...:)
Jestem wśród tych, ponoć nielicznych, którzy czytają Świat Dysku po kolei, chronologicznie, nie zaś cyklami. Idzie dość wolno, bo rok już minął, a ja dopiero po pierwszych dwóch częściach jestem. Niemniej jednak wciąż mam nadzieję, że z czasem połknę i kolejne. A zachęca mnie do tego m.in. świetna planszówka Ankh-Morpork, polecam! :)
OdpowiedzUsuńAmbitny plan - po dwie na rok to Ci zejdzie jeszcze ze dwadzieścia lat:-) A na grę zerknę, dzięki:-)
UsuńRaczej się nie zmierzę z ta serią.)
OdpowiedzUsuńNic na siłę:-)
Usuń"Niuch" nie znajduje się nawet w pierwszej dziesiatce najlepszych ksiażek ze Świata Dysku, które przeczytałam. Nie wiem czy to wyczerpanie materiału czy znudzenie czytelnika powtarzaniem, w gruncie rzeczy tych samych schematów. Nie czytałam wszystkich tomów, ale cykl o Straży to zdecydowanie mój ulubiony. Niestety "Niucha" ledwo zmęczyłam. Za dużo Vimesa, za mało Marchewy, Colona, Nobby'ego Nobbsa i Angui.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja też wszystkich tomów nie znam, ale jakoś kiedyś potrafiłam wykrzesać w sobie więcej entuzjazjmu dla tej serii, a w zasadzie nic nie musiałam krzesać, entuzjazm sam tryskał:-) A teraz... :-(
UsuńNo niestety :( Wydaje mi się, że poprzednie tomy były zdecydowanie lepsze. Ale za to jestem bardzo ciekawa "The Long Earth", o której nie miałam zielonego pojęcia.
UsuńVimes rządzi, Szanowne Panie:) Dla mnie właśnie brak błazeństw Nobby'ego i ociężałego Colona to jedna z licznych zalet Niucha. Moim zdaniem zdecydowanie jeden z najlepszych tomów.
OdpowiedzUsuńVimes jest świetny, bez dwóch zdań! Jedna z moich ulubionych postaci.
UsuńCzytałam kiedyś jedną książkę ze Świata dysku i niestety raczej do mnie nie trafiła. Nawet nie pamiętam tytułu, nie wiem który tom to był. Z Pratchettem mi zdecydowanie nie po drodze.
OdpowiedzUsuńPratchett jest tak specyficzny, że naprawdę nie każdemu z nim po drodze.
UsuńNie znam tej serii, bo ja z fantastyką jestem niezbyt zaprzyjaźniona, ale postanowiłam napisać, bo parę tygodni temu omal się nie zderzyłam na głównej alejce jednego z centrów handlowych z młodym człowiekiem kompletnie zatopionym w "Niuchu" ;) Specjalnie spojrzałam na okładkę, żeby dowiedzieć się, co on czytał, że go tak wciągnęło, a tu się okazuje, że nie oceniasz tej książki zbyt wysoko ;)
OdpowiedzUsuńTo był na pewno jeden z tych zagorzałych fanów:-) A co do samej książki - zdania są mocno podzielone...
UsuńTą serię próbowałam kiedyś napocząć przypadkowym tomem z biblioteki, ale w połowie oddałam z powrotem. Ani styl mi nie podszedł, ani bohaterowie, ani nic w ogóle. Do dziś nie wiem, czy po prostu nie miałam weny na tą książkę, czy zły tom pożyczyłam, czy po prostu do nie dla mnie. Ostatnio ktoś mi polecił "Pomniejsze bóstwa", więc pewnie podejmę wyzwanie raz jeszcze.
OdpowiedzUsuńMoże się okazać, że to po prostu nie jest Twój świat... Wielu tak ma. Ale jeśli chcesz podjąć jeszcze jedną próbę, czemu nie?
UsuńMnie jakoś pan Pratchet nie zachwyca. Choć trzeba przyznać, że jego książki nie są złe. Ale mówię to tylko na podstawie wrażeń z lektury "Pocztowego piekła", bo tylko ten jeden tom przeczytałem i to właściwie tylko dlatego, żeby wiedzieć o co z tym Pratchetem chodzi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No właśnie - Pratchett ma wielu gorących zwolenników, ale i sporą grupę, która go nie trawi... Moim zdaniem spróbować trzeba, a jeśli nie podchodzi, nie ma co się zmuszać:-)
UsuńKiedys zakochalam sie w Swiecie Dysku namietnie i na chwile - na chwile, bowiem po pochlonieciu pierwszych pieciu tomow porzucilam ten cykl na zawsze i nawet nie potrafie sobie przypomniec, dlaczego.
OdpowiedzUsuńA teraz nagle dowiaduje sie, ze istnieje tom trzydziesty dziewiaty cyklu... AŁA ;-)))).
Ale moze kiedys wroce, tak sobie jakos zawsze obiecuje (przynajmniej po to, zeby sobie przypomniec, dlaczego jakos mnie nie ciagnelo do kolejnych tomow, przeciez te piec mi sie naprawde podobalo... hm ;-)) ).
No właśnie, to jest to - zastanawiam się, czy po prostu nie powinien przestać po 20 tomach... Choć z drugiej strony, ten skręt w bardziej refleksyjne klimaty też coś w sobie ma. Mniej głupawych chichów, więcej mroku:-)
UsuńPratchett ma całą rzeszę wyznawców, niestety nie czytam pana, więc nie mam bladego pojęcia o czym piszesz, ale swoje trzy grosze chciałam wtrącić:).
OdpowiedzUsuńOwszem, ma wyznawców, ale chyba nie trzeba go znać dla szczęśliwej duszy czytelnika... Ja lubię po niego sięgać (nie za często), żeby z zazdrością podpatrywać rewelacyjny warsztat tłumacza:-)
UsuńNiuch mi się podobał mimo wszystko. Ale był o wiele bardziej mroczny niż pozostałe części serii, które miałam przyjemność czytać.
OdpowiedzUsuńFakt, mnie też uderzyła dość posępna atmosfera. I akurat ten skręt przypadł mi do gustu, nie powiem.
UsuńNie potrafię odnaleźć się w twórczości Terryego Pratchetta i choć próbowałam czytać ze dwa razy ,,Straż, straż'' to jednak za każdym razem czułam niechęć i irytacje, dlatego dałam sobie z tym spokój. Widocznie to nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńWidać, to nie Twój świat:-) Nic na siłę...
UsuńO autorze słyszałam już wiele, ale do tej pory nie miałam okazji czytać żadnej jego książki. Może w przyszłości się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńGorąco zachęcam:-)
Usuńjeszcze nie miałam okazji czytać żadnej książki tego autora :)
OdpowiedzUsuńale może w przyszłości nadrobię :)
Zachęcam i jestem ciekawa, do której grupy trafisz - tych, co im "nie po drodze", czy tych, co się zachwycają:-)
UsuńW sumie jestem w tej grupie do której Pratcheta nie przemawia. Czytałam jak na razie tylko "Kolor magii" ale strasznie się męczyłam z ta książką i nie mam chęci sięgać po coś innego autora.
OdpowiedzUsuńNie ma co się zmuszać... Jeśli "Kolor magii" cię zmęczył, to pewnie po prostu Ci nie leży ten styl:-)
UsuńAutor ma wielu fanów i w sumie ufam, że jego książki są fajne, ale nie dla mnie - jakoś się nie polubiłam z jego dziełami :)
OdpowiedzUsuńJuż po samych komentarzach widać, że Pratchett polaryzuje... A fani mawiają, że albo się go kocha, albo nie zna... Widać, nie do końca to prawda:-)
UsuńPratchetta mam w planach od dawna, ale jakoś nie mogę się za niego zabrać ;)
OdpowiedzUsuńTeż tak czasem mam...
UsuńCzytałam dotychczas pierwszą część. Ta czaka już na mojej półce, bo chodź na początek chciałam je skompletować wszystkie i przeczytać po kolei, doszłam do wniosku, że nie będzie to takie prosto jak sądziłam. "Kolor magii" podobał mi się, jednak momentami był nudnawy. Tak się złożyło, że wczoraj na YouTube oglądałam ekranizację pierwszego tomu, całkiem ciekawa i zabawna xD
OdpowiedzUsuńLepiej nie kompletuj, tylko sprawdź, czy Cię wciągnie... A swoją drogą nie wiedziałam, że jest ekranizacja...
UsuńCzasem człowiek ma po prostu dość tej samej stylistyki i tych samych bohaterów etc...
OdpowiedzUsuńChyba tak... Dlatego cieszę się, że wyjdzie coś nowego:-) A jak razem z Baxterem, to pewnie dość odległego od Świata Dysku.
UsuńSerię znam z blogów, wciąż pojawiają się jakieś recenzje:) Ale nie wiedziałam, że to ma aż tyle tomów!!!!
OdpowiedzUsuńMasakra, prawda?:-)
UsuńDużo słyszałam o Świecie Dysku, ale przeraża mnie ogromna ilość tomów, dlatego ciągle powstrzymuję się przed sięgnięciem po ten cykl:)
OdpowiedzUsuńNie, no wszystkich to nie sposób... Trzeba spróbować losowo od jednego, a gdy zachwyci, od czasu do czasu (byle nie za często), zanurzyć się w absurdach tego świata...
UsuńPrzyznaję, że z całego "Świata Dysku" przeczytałam może 4-5 tomów. Najbardziej przypadł mi do gustu "Mort", może dlatego, że było to moje pierwsze spotkanie z Pratchettem?
OdpowiedzUsuńMnie też daleko od zaliczenia wszystkich tomów, zresztą nie odczuwam jakoś potrzeby. A Mort był rzeczywiście fajny:-)
UsuńPróbowałam:) Najpierw w ojczystym języku, nie weszło. Pomyślałam, że może to kwestia tłumaczenia i przerzuciłam sie na oryginał- nadal nic z tego nie wyszło:/ Bardzo lubię za to cytaty ze "Świata Dysku" bo fragmenty sa naprawde genialne ale całość gdzies mi się rozlewa po kartkach i nuży.
OdpowiedzUsuńOj tak, cytaty są świetne. Ja sama łapałam się na chęci wynotowywanie sobie co przedniejszych, ale zeszytu by zabrakło... I coś jest w tym rozlewaniu się po kartkach...
UsuńA mnie się Niuch podobał, bo i cykl o Straży, to mój ulubiony. Czekam niecierpliwie na Raising Taxes :)
OdpowiedzUsuńMiałam podobne odczucia - też wyjątkowo dłużej mi się czytało "Niucha", podczas gdy każdą jego książkę na ogół pochłaniam szybko.. I masz rację - kto Pratchetta zna i tak sięgnie, bo jak nie sięgnąć? :D a kto nie zna, może się na niego prędzej czy później natknąć, co ja osobiście polecam :D
OdpowiedzUsuńoby takich wiecej
OdpowiedzUsuń