O nowościach, starociach i osobliwościach na półkach niemieckich księgarni kryminalnych specjalnie dla ZwB pisze tłumaczka Agnieszka Hofmann
Boom na kryminały trwa. Takie przynajmniej można odnieść wrażenie, zaglądając do jakiejkolwiek księgarni za Odrą. Działy z literaturą kryminalną puchną, półki uginają się od nowości, wydawnictwa uwijają się i pracują pełną parą, by co miesiąc wypuścić na rynek 150 nowości kryminalnych, a czytelnik… No właśnie, co czytelnik na to? Waha się, przygnieciony zalewem nowalijek, czeka z utęsknieniem na kolejny tom ulubionego autora, a może kupuje w ciemno? Jak poradzić sobie wobec nieprzebranej mnogości pisarzy, podgatunków, stylów? Wybrać amerykański, mrożący krew w żyłach dreszczowiec o seryjnym mordercy? Zaufać klasykom i zdać się na spokojny angielski kryminał z gatunku whodunnit? Dać się porwać urlopowej fali i zauroczyć włoską siestą, przerwaną umiarkowanie krwawą zbrodnią? A może udać się w rodzime, przaśne rejony i pośmiać przy slapstickowych perypetiach alpejskiego policjanta?
Wybór jest ogromny, a wydawnictwa przekrzykują się jak przekupki na bazarze, zachwalające swój towar, którego jakość i świeżość nie zawsze dorównuje obietnicom. Można oczywiście zaufać listom bestsellerów, wśród których prym wiedzie niezawodna lista tygodnika „Spiegel”, odwzorowująca faktyczną sprzedaż i stan czytelniczych upodobań. Można podpytać panią w księgarni, ale gusta, wiadoma rzecz, są różniaste i to, co jednego porwie bez reszty, w innym wzbudzi niesmak lub pogrąży w bezdennej nudzie. Czasem sprawdzają się też strzały w ciemno, skutkujące spektakularnym odkryciem prawdziwej perełki. Czytelnicy Zbrodni w Bibliotece nie muszą się uciekać do tak drastycznych środków, wystarczy zajrzeć na portal i przeczytać artykuł o najnowszych trendach, modnych nazwiskach i sprawdzonych pewniakach. Zapraszam zatem na niemieckie salony księgarskie.
Czytaj dalej na portalu Zbrodnia w Bibliotece, gdzie ukazał się cały tekst.
Nie tylko w niemieckich księgarniach takie wybory. Choćby w Emipku jest sporo pozycji, które na pierwszy rzut oka wydają się interesujące. Tylko jak tu wybrać właściwie? I tu zaczynają się schodki...
OdpowiedzUsuńJa w księgarni przeważnie też pasuję... Upatruję sobie parę pozycji, które sprawdzam pod kątem opinii w internecie, a potem coś wybieram. Ale zdarzają mi się zakupy spontaniczne...
UsuńJakiego dokonać wyboru to jeden problem...Ale skąd brać czas na przeczytanie wszystkiego o czym się marzy... :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie:-)
UsuńWłaśnie, wybór jest ciężki. Uwielbiam kryminały, ale też łatwo można się na nich rozczarować. Rzadko trafiam na coś, co wpisze się w moje gusta.
OdpowiedzUsuńJa tam ostatnio przeważnie dobrze trafiam... Może dlatego, że czytam z góry upatrzone pozycje:-)
UsuńNawet nie wiedziałam, że ludzie tak bardzo lubią kryminały, mało tego, że ludzie tak chętnie piszą kryminały. Jestem zaskoczona. Muszę w końcu jakiś przeczytać, bo ostatnio u mnie kiepsko z tego typu pozycjami. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj, lubią, lubią... Ten gatunek bardzo się spopularyzował w ostatnich latach:-)
UsuńŚwietny tekst, rzetelny, a jednocześnie lekki i miejscami taki "z jajem". Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńCo do gustów czytelniczych, to widzę, że jesteśmy podobni do sąsiadów zza Odry, a przynajmniej ja częściowo wpisuję się w trendy niemieckie, nie przekonują mnie chyba tylko takie typowe amerykańskie książki wypełnione nowinkami technicznymi.
Urosłam 3 centymetry...:-)
UsuńJa przyznaję, że czasami naprawdę jestem bezradna, zwłaszcza wobec nowości i debiutantów, bo opisy wydawców są mało miarodajne, a wręcz czasem wyprowadzają w pole. W końcu żaden nie napisze: to beznadziejna książka:-)
Co do opisów masz niestety rację, już się wiele razy nacięłam i zastanawiałam, czy na pewno ktoś nie pomylił się podczas składania książki i nie zamienił okładek przy tym, bo opis a treść miały się do siebie jak kij do oka.
UsuńA to dlatego, że ludzie zatrudnieni w wydawnictwach często nie czytają wydawanych przez siebie książek. Pozycje do zakupu wybiera agencja, ktoś to tłumaczy, ktoś redaguje (jeśli w ogóle) i fiu... Do drukarni.
UsuńHa, no to wszystko jasne...
UsuńA ja coraz częściej sięgam po rzeczy polecone przez blogerów:) I dodatkowo zawsze chodzę do biblioteki, a tam zawsze mogę przebierać jak mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńMasz rację, dobre polecenie zaufanego blogera jest bezcenne...
UsuńA ja ostatnio tak stałam przed regałem z kryminałami w Empiku - i niby masa nowości, i człowiek by chciał, ale jak patrzę na ceny, to mi się odniechciewa, i biorę się za to, co można pożyczyć z biblioteki.
OdpowiedzUsuńAle na niektórych ulubionych autorów czekam z wytęsknieniem, cena nieważna :)
Ceny wyjątkowo mi się nie podobają... W ostatnim zamówieniu miałam parę pozycji powyżej 40 złotych, a to już boli:-)
UsuńDokładnie, zwłaszcza, że taki kryminał przeczytasz raz i już wiesz kto zabił, więc stosunkowo rzadko powraca się do tego typu powieści.
UsuńFakt, to w większości jednorazowe lektury, ale mnie zdarzyło się nie tylko zapomnieć, kto był mordercą, ale i że w ogóle czytałam ten kryminał (a jak na złość był wyjątkowo słaby):-)
UsuńKocham kryminały, których również na rodzimym rynku jest coraz więcej. Choć mam wrażenie, że jednak romans dominuje. Lecz wydaję mnie się, że romans jest łatwiej napisać i skonstrułować fabułę. Być może się mylę. Ja wybieram różnie. Ważny jest dla mnie aspekt wizualny oprawy książki. Zachęty wydawców rzadko do mnie przemawiają, ponieważ wielokrotnie na takiej zachęcie się potknęłam. Szukam nowych nazwisk autorów, by odkryć coś nowatorskiego i być może pisarza, którego w ciemno będę mogła zaprać w podróż.
OdpowiedzUsuńTeż jestem zdania, że kryminał to trudniejszy gatunek - wielu się na nim nacina, myśląc, że to pestka, wymyślić i przelać na papier jakąś kryminalną intrygę... Nic bardziej błędnego:-)
UsuńPolemizowałabym, że ludzie zaczęli kryminały czytać, raczej skłoniłabym się do tezy, że wyszli z podziemia i nie muszą się tłumaczyć z idiotycznych pytań "co czytasz" i "poważnie, czytasz kryminały?", pytanie zadane w drugą stronę wywołuje konsternację:).
OdpowiedzUsuńA odpowiedni wybór, to jest wyższa szkoła jazdy dla tych, którzy nie czytają, lub robią to bardzo okazjonalnie, idąc za owczym pędem, bo na mieście mówią, że warto, stąd miny i niewypały:).
Coś w tym jest... Ludzie "zaczęli" czytać, bo kryminały zaczynają wchodzić na salony, pozbywają się etykietki rozrywki niskiej i tandetnej, ba, bywa, że przejmują od literatury "wyższej" zaangażowanie i zadania socjokrytyczne. Nie mówię, że kiedyś nie było wartościowych pozycji w tym gatunku - były, ale jak mówisz, raczej czytane w podziemiu.
UsuńWydaje mi się, że tych książek wydaje się trochę za dużo. Trudno wyłowić w tym morzu coś naprawdę interesującego. Ja przez ten nawał rozdrabniam się na drobne i zamiast czytać tylko to, co mnie interesuje, często daję się zwieść reklamie/okładce/opisowi wydawcy. A potem jestem na siebie zła, bo przecież marnując czas na takie książki, nie zdążę przeczytać wszystkiego, co naprawdę chciałabym poznać... ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem zła po każdej słabej książce, bo mam świadomość, że przez ten czas mogłam przeczytać coś naprawdę wartościowego... Podobno ta fala kryminałów ma już swój punkt kulminacyjny za sobą, przynajmniej w Niemczech - już nie będzie ich 150 na miesiąc, tylko może 120...:-)
Usuń