Ads 468x60px

niedziela, 27 stycznia 2013

Håkan Nesser "Samotni" - udręczeni kontra uporczywi


Wydawnictwo: Czarna Owca
Tytuł oryginału: De ensamma
Przekład: Maciej Muszalski
Seria: Czarna Seria
Data wydania: marzec 2012
Ilość stron: 480
Cena: 34,90 zł

Kiedy pierwszy raz w życiu jadłam szparagi, nie mogłam wyjść ze zdumienia, co ludzie, ba, smakosze, w nich widzą. Ich smak pozostał dla mnie, nienawykłej do finezji kulinarnych, nieodkryty. Z czasem nijakość i mdłość ustąpiły miejsca niuansom, o których istnieniu nie miałam pojęcia, zaś moje kubki smakowe zaczęły rozpoznawać delikatność i nuty, wprawiające podniebienie w rozkoszne wibracje. Dziś bladawe warzywo stanowi dla mnie zenit kulinarnych doznań, na który czekam przez cały rok - nic nie dorówna niebosiężnym smakowym subtelnościom, skomponowanym z szynką najlepszego gatunku, rozpływającym się masłem i orzeźwiającym sauvignon blanc. 

I tak mi przyszło do głowy, że podobnie jest z prozą kolejnego Skandynawa, którego biorę na tapetę - czytelnikowi, który kosztuje jej po raz pierwszy, smak jej może wymykać się i wydać nieciekawym, mało wyrazistym. Potrzeba wytrwałości i swoistego ukochania, by wydobyć z niej finezję i bogactwo. 

I na tę finezję i czytelnicze apogeum przyjdzie nam tu czekać dość długo. Dobra połowa z okładem tej powieści to nużące obracanie kilku zdawkowych informacji, okraszonych paroma wycieczkami w przeszłość. Przedzieranie się przez tę mdławość jest tym bardziej męczące, że tak naprawdę nie wiadomo nawet, czy w tym kryminale mamy w ogóle do czynienia ze zbrodnią, czy może tylko z nieszczęśliwym wypadkiem, a może z samobójstwem, a może z kombinacją tych dwóch. Jest tu śmierć - zwłoki sześćdziesięcioletniego fizyka, typa samotnika, zostają znalezione roztrzaskane w pewnym wąwozie. Nie byłoby w tym nic szczególnego - ot, starszy człowiek przez nieostrożność spadł w przepaść, gdyby nie fakt, iż przed trzydziestu laty dokładnie w tym samym miejscu doszło do identycznego wypadku, a osobą, która wówczas zabiła się na dnie wąwozu, była... ówczesną narzeczona świeżej ofiary. Więc jak to było? Jedno skoczyło, drugie upadło? A może na odwrót?... Dywagacje te zajmują długie, ciągnące się strony i nic nie wskazuje na to, by nastąpiła jakakolwiek zmiana. Aż się chce przytaknąć niezmordowanym, uporczywym policjantom (w tych rolach znowu Barbarotti i Eva Backmann), zamknijcie wreszcie tę sprawę, nie ma w niej nic, absolutnie nic, co uzasadniałoby żmudne wałkowanie. 

Pojawia się jednak taki moment, w którym epizody z życia grupki osób, zamieszanych w wydarzenia z lat siedemdziesątych, przestają być nam obojętne, a oni sami - wówczas studenci, przyszli intelektualiści, wchodzący dopiero w życie, próbujący okiełznać je każde na swój sposób - nie zlewają się już w jedno, nie wymykają poznaniu i zaczynają dostarczać doznań, których istnienia się nawet nie domyślaliśmy. Na ten moment naprawdę warto czekać, bowiem jest on przełomem, w którym znużenie i udręczenie życiem tych samotnych i udręczonych, poddawane wiwisekcji przez uporczywych śledczych, ustępuje. I zaczynamy dostrzegać finezję portretowania postaci, ich dramatyczny rys, ich zagubienie, demoniczność, siłę. Warto czekać na finał, który wynagradza wszelkie znoje docierania do sedna tej opowieści, mozolnego zbierania przypominających cienie strzępków, z których Nesser utkał swą głęboką, porażającą historię. Po drodze zaś można pokibicować Barbarottiemu, pogrążyć się w paru refleksjach o sensie życia, pofilozofować, ponurzać się w smętnych klimatach. A na koniec wgryźć w swojego szparaga i oniemieć w obliczu nieskończonego bogactwa jego smaku.  


Pierwsze zdanie: "Obudziły go głosy kłócących się ludzi."
Gdzie i kiedy: Szwecja, współcześnie i w latach siedemdziesiątych 
W dwóch słowach: niepozorna i głęboka
Dla kogo: dla wytrwałych i filozofów
Ciepło / zimno: 74°

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Anety "Czytamy kryminały". 

28 komentarzy:

  1. Ależ mam ochotę na tą serię , i jeszcze kryminały skandynawskie ostatnio bardzo lubię, muszę się rozejrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Określiłaś, że to dzieło jest dla wytrwałych i filozofów. W żadnym razie filozofem nie jestem, ale wytrwałą czasami tak. I prawdę mówiąc, mimo że cykl z Barbarottim jest dobry, to ucieszyłam się, że skończyło się na 4 tomach:), akurat tyle ile trzeba.
    Czasami i szparagami można się przejeść, nieoczekiwanie doceniając fasolkę szparagową:)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam fasolkę, choć kiedyś jej nie lubiłam:-) W Niemczech jej nie uświadczysz...
      A co do serii, to je lubię, ale ostatnio czuję przesyt. Omijam nawet niektóre pozycje, bo mi się nie chce wgryzać w kolejną serię bez końca...

      Usuń
  3. Mam na półce całą serię o Barbarottim, a teraz zbieram Van Veeterena, nie czytałam jeszcze żadnej książki Nessera, bo na Skandynawię muszę mieć nastrój. Zwłaszcza do nieznanych mi autorów, ale że Nesser to klasyka szwedzka, to mam nadzieję nie zawiodę się tak jak na Ceder czy Sarenbrant.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio chyba przesadziłam z tą Skandynawią... Chce mi się czegoś kompletnie innego:-) Ceder i Sarenbrandt podobno są strasznie cienkie, sama nie czytałam, ale Nesser to raczej sprawdzone nazwisko i stały, wysoki poziom.

      Usuń
  4. Lubię styl Nessera, ale nie czytałam żadnej książki z Barbarottim - bardzo mnie Twój tekst do tego zachęca...
    ...tylko długość mojej listy książek do przeczytania nie wróży dobrze temu pomysłowi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmuj się, lista książek do przeczytania ma to do siebie, że nigdy się nie kurczy...

      Usuń
    2. ...zwłaszcza kiedy człowiek wciąż zagląda na blogi różnych kusicielek... ;)

      Usuń
  5. ja szparagów nie jadłam. A co do kśiążek to do neiktórych rzeczywiscie trzeba się przyzwyczaić i przetrwać dopiero po pewnym czasie odczuwa się przyjemnośc z czytania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj kiedyś szparagów - tylko najlepiej świeżutkich, prosto z pola (wiem, w Polsce trudno je dostać):-)

      Usuń
  6. Ja Nessera bardzo lubię właśnie za ten filozofii smak... /tommy/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Barbarottiego i jego rozmowy z Bogiem, który jest dżentelmenem, ma poczucie humoru i nie jest wszechmogący:-)

      Usuń
  7. Nesser mnie ostatnia otacza z każdej strony, w końcu muszę się zdecydować i jakąś przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osacza? Mnie też fazowo osaczają niektóre książki, a potem przez pół roku nic...

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hakan Nesser i szparagi; Nesser i wytrwali filozofowie - Twoje porównania są co najmniej zadziwiające, acz przez to niezmiernie intrygujące:)
    Nesser tkwi na mojej przyłóżkowej półce już od blisko roku i coś nie mogę się za niego zabrać - to efekt wcześniejszego zdecydowanego przesycenia się skandynawskimi kryminałami. Liczę jednak, że wkrótce mi minie i sama się przekonam, czy jestem wystarczająco wytrwała, aby go docenić.
    Zaś co do szparagów - nie narzekam na zaopatrzenie, w tym także w te świeżo z pola. Może to jednak dlatego, że mieszkam tuż przy niemieckiej granicy. A i braków w fasolce szparagowej nie ma! Żyć, nie umierać:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też już mam chwilowe przesycenie Skandynawami, ale z doświadczenia wiem, że to mija:-) Za to nigdy nie nasycę się szparagami i fasolką też...

      Usuń
  10. Mnie też Nesser pozytywnie zaskoczył :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nessera jeszcze nie mialam przyjemności czytać, ale Skandynawowie piszą świetnie. Na pewno po niego sięgnę, ale na razie w kolejce jest Nesbo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nesbo jest usprawiedliwiony - on ma prawo się wpychać bez kolejki:-)

      Usuń
  12. Dla wytrwałych filozofów. Hm... kim ja jestem,że mnie sie podobało, bardziej filozofem czy wytrwałą? Sama nie wiem, chyba jestem czytelniczką,która lubi głębię psychologiczną w każdej z książek a Nesser w tym celuje. Cała jego seria z Barbarottim ma ten właśnie styl, który mnie wybitnie odpowiada, intryguje, zastanawia, wywołuje myśli różne i w ogóle mi nie przeszkadza brak tempa. Całkiem jak przy jedzeniu szparagów :))
    opty2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię Barbarottiego. Taki literacki slow food;-)

      Usuń
  13. Niestety nie miałam okazji czytać jeszcze żadnej książki Nessera, nad czym bardzo ubolewam, ale oczywiście - jeszcze wszystko przede mną i na pewno w końcu nadrobię zaległości. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Kryminały skandynawskie dobrze się czyta zimą ;)Nessera jeszcze nie czytałam.
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Morderstwo jako szparag - tylko na Krimifantamania!

    Nesser do niedawna egzystował gdzieś w niebycie, jeśli chodzi o moje zainteresowania, jednak od kilku miesięcy dojrzewam, by poznać kolejnego Skandynawa. Teraz przynajmniej wiem, żeby się nie zniechęcać na początku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nessera warto wydobyć z niebytu, podobnie jak warto jeść szparagi. Podobno są bardzo zdrowe;-)

      Usuń
  16. Tą serię znam, tej książki jeszcze nie, z chęcią się zapoznam :) Tylko te wałkowanie sprawy, roztrząsanie jej mi się mało podoba, ale jak to mówią "pożyjemy zobaczymy" :)

    OdpowiedzUsuń