Wydawnictwo: Dolnośląskie
Tytuł oryginału: Career of Evil
Tłumaczenie: Anna Gralak
Seria: Cormoran Strike 3
Liczba stron: 480
Data wydania: 2015
Cena: 39,90 zł
Pora żniw. Dla ukrywającej się pod pseudonimem pisarki, która już nic nie musi, a tylko może, bo chce. Dla wydawnictw na całym świecie, które zawczasu zapewniły sobie licencję na wydanie pewniaka. Dla księgarzy, zamawiających całe palety pachnących farbą drukarską egzemplarzy. Wreszcie dla tytułowego zła, dojrzewającego przez lata i czekajacego w podekscytowaniu na pierwsze jędrne ziarna, wysypujące się z pochylonych kłosów... Obfite żniwa, udane. Tylko fikcyjni bohaterowie tej powieści coś ciężko przędą. Dla Cormorana i Robin nadeszły ciężkie czasy.
A wszystko zaczęło się od nogi. Nie, tym razem nie nogi Cormorana, która tak bardzo dała się we znaki detektywowi (i czytelnikom) w dwóch poprzednich odsłonach. Ta noga, o którą tyle szumu, dostarczona została przez kuriera. I była prawdziwa. Znaczy, trupia. Oraz zaadresowana do Robin, rezolutnej asysentki detektywa. Problem w tym, że Robin nie powinna wcale otrzymać tej makabrycznej przesyłki. Bo skąd?... Dlaczego?... Cormoran jest przekonany, że upiorny upominek był przeznaczony dla niego. A jego nadawca pragnie znacznie więcej, niż zaszokować. Zemsty...
I tu fabuła wchodzi w utarte kryminalne schematy. Możliwych sprawców jest trzech (czterech, jeśli uwzględnić tego preferowanego przez policję i niemal od razu wykluczonego przez detektywa Strike'a). Każdy z trzech podejrzanych był zdolny do zbrodni (bo skoro trupia noga, to i trup). Każdy z nich ma powody do nienawiści i pragnienia odwetu. I wszyscy są nieuchwytni. Ene due rabe... Ten, ten albo ten. Ten prosty wybór wystarcza, by zbudować i utrzymać napięcie do samego końca. Choć tak właściwie ta książka powinna być nudna jak flaki z olejem. Po raz kolejny bowiem niemal kompletna działalność dochodzeniowa detektywa, wspomaganego przez coraz bardziej aktywną asystenktę, sprowadza się do sterczenia pod jakimiś spelunami, mozolnego przemierzania niemiłosiernie długich ulic przerywanego sporadycznymi wyjazdami na prowincję, by i tam sterczeć, a także pochłaniać niewiarygodne ilości śmieciowego jedzenia. Nadmienić należy, że i w dwóch poprzednich tomach Cormoran z upodobaniem nadwyrężał swą nogę, kuśtykając, przemierzając i stercząc. Tam jednak Galbraith... no dobra, Rowling - i tak już wszyscy wiedzą - kreślił prześmiewcze, krytyczne portrety określonego środowiska. Tutaj tego brakuje, Rowling zaś wkracza na grząski teren seryjnych morderców. Grząski, bo wielu autorów wykłada się na tym temacie, popadając w schematy lub zwyczajnie konfabulując z braku znajomości materii.
A jednak, na przekór wszystkim tym objawom, ta powieść funkcjonuje. Być może za sprawą wyjątkowego zmysłu obserwacji autorki, która nawet szkicując obleśną okolicę, zatrzymuje na sekundę wzrok na jakimś drobiazgu, który wydobywa z całej sceny barwy i dodaje pieprzu. Być może winien jest niezaprzeczalny talent do kreowania postaci - charakterystycznych, niekiedy przerysowanych, ale nigdy nudnych. Być może siłą nośną tego tomu jest swoisty trójgłos, jakim przemawia autorka i z perspektywy naprzemiennie łotra, Robin i Cormorana relacjonuje wydarzenia, okraszone osobistym komentarzem danej postaci. Ale może po prostu jest tak, że Rowling z powodzeniem stosuje swój sprawdzony przepis na serię: tak uzależnić czytelnika od bohaterów, by chciał partycypować w ich życiu. Zasiać w nim ziarno, które kiełkując, będzie łaknęło więcej i więcej, by chciał za wszelką cenę dowiedzieć się, co z tego wyrośnie - piękny kwiat, potężne drzewo czy zwykły kartofel. Bo czy nie jest tak, że śledząc śledzących detektywów, tak naprawdę im kibicujemy? Że nurzając się w ich przeszłości, pragniemy dowiedzieć się więcej o nich samych? Że oddamy wszystko za odpowiedź na jedno tylko pytanie: co dalej z Cormoranem i Robin? Autorka opanowała ten prosty przepis do perfekcji i zręcznie wodzi szamoczącego się w niewiedzy i niepewności czytelnika za nos. Prześlizguje się przy tym po paru ważkich i modnych tematach, które na mur beton poruszą grono czytających: tu trochę przemocy wobec kobiet, tam pedofilia, tu trochę makabreski w postaci rzadkiej aberracji o karkołomnej nazwie akrotomofilia. Wszystko to podane z wielką warsztatową sprawnością, troszeczkę tylko ocierając się o językowy kicz ("był szkarłatną jamą porażającej paniki", "przypominał mu o poplamionych materacach i gęstniejących w nozdrzach miazmatach ojczyma", "nad jej oczami wisiały brwi gęste i krzaczaste jak gąsienice niedźwiedziówek").
Efekt? Zaskakujący. To się czyta. Czyta się z pełną świadomością słabych punktów tej prozy, jej ułomności i trików, którymi posiłkuje się autorka, ale z zapartym tchem (no dobrze, przyznam, że momentami podczas najbardziej hardkorowego sterczenia pod spelunami przysypiałam). Fenomelnalne, jak to mimo wszystko działa. I dlaczego u jednych autorów to działa, a u innych nie. Widać nie każdy jest dobrym siewcą, i nie każdy dobrym żniwiarzem.
Pierwsze zdanie: "Nie udało mu się zetrzeć całej jej krwi."
Gdzie i kiedy: Londyn i parę innych angielskich miast, współcześnie
W dwóch słowach: noga i fastfood
Dla kogo: dla uwielbiających seriale (filmowe i książkowe) i rasowe kryminały
Ciepło / zimno: 81°
Pani Rowling ma talent, i tyle :) Potrafi przykuć uwagę czytelnika, potrafi wprawić w zdezorientowanie, potrafi wzbudzić nasze uczucia wobec postaci.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na pewno :)
tommy z Samotni
Bardzo jestem ciekawa kolejnych tomów. Skoro to ma być siedmioksiąg, to pewnie jeszcze niejedno się wydarzy :-)
UsuńNie wiedziałam, że już jest, a czekałam z niecierpliwością, więc dziękuję za wspaniałą wiadomość! JK udawadnia, że od tego jaka jest historia, ważniejsze jest jak ją opowiemy. A ja dodatkowo słucham tej serii jako audiobooka, a ta sama opowieść w interpretacji Macieja Stuhra jeszcze zyskuje :)
OdpowiedzUsuńBardzo trafna uwaga! Czasem banalna historia opowiedziana przez obdarzonego talentem autora staje się wyjątkowa.
UsuńRzadko słucham polskich audiobooków, ale zapamiętuję Stuhra na przyszłość :-)
Na pewno po nią sięgnę! Dwa pierwsze tomy były znakomite!
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
To prawda :-)
UsuńDla mnie za dużo w tym tomie brutalnych, szczegółowych opisów zbrodni. Można było sobie darować bez szkody dla akcji. Przez to książka była (wg mnie) mniej atrakcyjna niż poprzednie.
OdpowiedzUsuńopty2
Owszem, było dość brutalnie, choć przecież znamy inne kryminały, jeszcze bardziej ociekające krwią. Może tutaj ta drastyczność była tym instensywniejsza, bo relacjonowana bezpośrednio przez mordercę?...
UsuńMoje odczucie też było takie, że poprzednie tomy podobały mi się ciut bardziej - bardzo podoba mi się sposób, w jaki Rowling "pastwi się" nad wybranym, hermetycznym środowiskiem. Światek wydawców w "Jedwabniku" to był dla mnie jeden z mocniejszych atutów :-)
Właśnie czytam pierwszą część "Wołanie kukułki" ciekawa jestem czy mnie wciągnie i czy sięgnę po kolejne części ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam przy okazji do mnie
degustatorka.blogspot.com
Rowling wciąga, więc raczej nie mam wątpliwości, że sięgniesz :-)
UsuńDzięki za zaproszenie, zajrzę!
Widzę, żemamy bardzo podobne odczucia po lekturze:)
OdpowiedzUsuńTak jakoś ;-)
UsuńMuszę przyznać, że zostałam przekonana - biorę, zaraz jak tylko skończę Blackout :-) A pierwsze zdanie -intrygujące:-)
OdpowiedzUsuńJak skończysz Blackout, to pójdziesz najpierw na zakupy (konserwy, woda, agregat prądotwórczy, te rzeczy) :-)
UsuńPolubiłam Robin, na pewno sięgnę, tylko jeszcze nie wiem kiedy.
OdpowiedzUsuńRobin wymiata :-)
UsuńŚwietna książka, a Twój opis to mistrzostwo :)
OdpowiedzUsuńOj tam (spłoniona)...
UsuńA jeszcze nie czytałem tej książki, ciekawie się zapowiada:)
OdpowiedzUsuńOna naprawdę ma talent! :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam
OdpowiedzUsuń