Ads 468x60px

wtorek, 7 lutego 2012

"Ziarno prawdy" Zygmunt Miłoszewski


Wydawca: Wydawnictwo W.A.B.
Data premiery: 05.10.2011
Ilość stron: 400
Język: polski


Głośno o tej książce, oj, głośno. Jedni wyśpiewują peany na cześć twórcy kontynuacji "Uwikłania" - poprzedniej książki MIłoszewskiego, sfilmowanej właśnie ze Stenką w głównej roli (zmiana płci przez prokuratora Szackiego?...), inny wieszają na nim psy, obrażają się, a nawet wytykają powieści "publiscystyczne" zapędy i zbytni dydaktyzm. No to jaka ona w końcu jest, ta powieść? 

"Co za pieprzona dziura" - mówi prokurator Szacki o Sandomierzu, stawiając pierwsze kroki w najbardziej toskańskim mieście Polski. I to zdanie jest trochę kwintesencją, podsumowaniem tła książki. Bo wprawdzie Szacki, warszawski prokurator, zesłany na zadupie i rozpoczynający nowe życie w Sandomierzu, przyzwyczaja się z czasem do "pieprzonej dziury", ba, powoli zaczyna lubić jego magiczne miejsca, znajduje nawet przywoitą i jakże tanią kawę, to nie o magię tego miasteczka tutaj chodzi.

Oczywiście, mamy tu mord - całkiem nieźle skonstruowany wątek zabójstwa miejscowej działaczki społecznej. Pierwsze podejrzenia kierują się w stronę motywów religijnych - czyżby ktoś w idyllicznym Sandomierzu popełnił zbrodnię rytualną? Ale to nie intryga kryminalna stanowi o plusach tej powieści. Bo owszem, Miłoszewski z wytrawną sprawnością miesza tropy, wodzi za nos czytelnika, powoli odsłania kolejne kurtyny, bezlitośnie depcze po piętach bestii, mordującej zgodnie z motywami obrazu o antyżydowskiej wymowie, wiszącym w miejscowej katedrze, by na zakończenie obnażyć sprawcę, po którym nikt nie spojdziewał się zbrodni (no, może troszkę...), ale jak w dobrym winie o jakości lektury decyduje tu bukiet niuansów i smaczków, składających się na degustację. A do nich należą cięte dialogi, ciekawe, niesztampowe charaktery, świetny język, dzięki któremu tekst wchodzi jak nóż w masło, no i tło, dygresje, marginalia, ukryte komentarze.

Dużo się mówiło wokół tej książki o piętnowaniu polskiego antysemityzmu, niektórzy nawet zarzucali jej zbytnio felietonowy charakter i istotnie, niekiedy wywody ciętego na wszelkie objawy zaściankowości, ksenofobii i kołtuństwa Szackiego (alter ego autora?) trącą tanią pedagogiką. Ale mnie się te szpile, wbijane w klisze, mocno zakorzenione w polskim światopoglądzie, niezmiernie podobały. Niech zawrze w polskim piekiełku! Popatrzcie, jakże to smakowite (Szacki do dziennikarzy o swym zamiarze wykrycia sprawcy): "Jest mi obojętne, czy to będzie wskrzeszony z martwych Karol Wojtyła, Ahmed z budki z kebabami, czy jakiś chudy Żyd (...), wypiekający macę w piwnicy. Ktokolwiek to jest, zostanie wyciągnięty za swoje zawszone pejsy z tej wilgotnej nory, w której się schował, i odpowie za to, co zrobił". Ha! Pokażcie mi takiego na naszej scenie tworzących literaturę bądź co bądź rozrywkową, który pisze w podobny sposób, nie boi się łamać tabu, nazywać rzeczy po imieniu i obrazoburczo naśmiewać się z polskich napuszonych ideałów i prowincjonalnych uprzedzeń! 

Niemiecka okładka "Uwikłania"

O jednym muszę tylko wspomnieć, o jednej łyżce dziegciu w tej beczułce pełnej miodu - o seksualnych eskapadach Szackiego. No żesz ty, czy nie można wyposażyć protagonisty w jakieś normalne męskie atrybuty? Czy zawsze autor musi przelewać na papier jakieś swoje skryte żądze i marzenia, psując wizerunek głównego bohatera wyczynami rodem z trzeciorzędnych romansideł dla kucharek, dorabiając mu bujne życie łóżkowe? I ja mam uwierzyć w ten nieodparty urok pana prokuratora, który, biedaczek, nie może się opędzić od wstrząsanych żądzą mieszkanek Sandomierza (co najmniej jednej trzeciej żeńskiej populacji)? No ludzie, trochę więcej realizmu... Chyba, że może to miało być takie sarkastyczne przymrużenie oka autora...

Więcej temu dziełu naprawdę nie można zarzucić. Proszę państwa, nie narzekajmy, to jest naprawdę porządny kryminał, to się czyta, tego się nie ma co wstydzić. Po "Uwikłaniu", które rozczarowało mnie swoją dość naiwną, nieporadną intrygą i nienowym pomysłem na zagadkę kryminalną, udało się Miłoszewskiemu stworzyć kawał dobrej lektury. Dodam, że na niemieckim rynku ukazał się "Domofon" i "Uwikłanie". Dobrze byłoby, gdyby Niemcy nie wystraszyli się braku sukcesu wydawniczego tych pozycji, bo "Ziarno prawdy" na głowę bije poprzedniczki.
Moja ocena: 4,5/5.

"Baza recenzji Syndykatu ZwB" 

12 komentarzy:

  1. Byłam ciekawa jak ci się spodoba. Ja uwielbiam Miłoszewskiego. Na prawdę pisze dobre kryminały. A seksualne eskapady prokuratura...:) znasz mentalność małego miasteczka? Może Miłoszewski trochę przesadził:), ale tam na prawdę w myśl zasady: najgorsza potwora...byle by to był ktoś nowy z zewnątrz. mam w miasteczku ala Sandomierz rodzinę, widze rózne rzeczy i różne znam z opowieści. Miłoszewski trochę przesadził, ale chyba niewiele:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, przerysowane to, przesadzone... Do czegoś się musiałam przecież przyczepić...;-), ale co się uśmiałam przy tym, to się uśmiałam.

      Usuń
  2. A ja tego pana nie kojarzę, ale postaram się nadrobić zaległości :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, warto. Jeden z niewielu, których warto nadrabiać, jeśli się nie zna.;-)

      Usuń
  3. Z lekkim zażenowaniem stwierdzam, że też nie znam tego autora... Ale chyba rzeczywiście warto to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W filmie Szacką grała Maja Ostaszewska, a Stenka grała żonę Telaka, trochę duże niedopatrzenie... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Anonimie, to niedopatrzenie. Pewnie mi się Stenka skojarzyła, bo w jakimś serialu kryminalnym grała...

      Usuń
  5. "Uwikłanie" jest już od dawna na mojej półce i na moim stosie, czekam na odpowiedni moment, żeby nie skrzywdzić tej książki, o której tyle piszą. A zaraz potem pewnie polecę do księgarni po drugą część, skoro piszesz, że warto. A co do tych seksualnych eskapad to przypomniał mi się Blomkvist z Larssona, który też "zaliczał" wszystko, co się ruszało i nie uciekało na drzewo. Cóż, taki smaczek w męskiej literaturze ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anna Fryczkowska16 lutego 2012 14:06

    Co do seksualnych eskapad Szackiego: moim zdaniem autor tej klasy co Miłoszewski zastosował poetykę rodem z naiwnego pornosa celowo, by mrugnąć okiem do czytelniczki/czytelnika. Oto mamy wolnego mężczyznę w średnim wieku oraz pół Sandomierza atrakcyjnych kobiet chętnych do jego łóżka. Najgorętsze, najmłodsze, a przy okazji najbogatsze. Takie ziszczone marzenie faceta w kryzysie wieku średniego. A tymczasem nie sprawia ono naszemu Szackiemu żadnej satysfakcji. Dla mnie to ironia autora: chciałeś? To masz. Wszystkie twoje fantazje na talerzu. Nie cieszy? A bohaterów tysiąca kryminałów, jakie czytałem, zawsze cieszyło. To co z tobą nie tak?
    Przy okazji dziękuję za ciekawą recenzję mojej Kobiety bez twarzy. Pozdrawiam, Anna Fryczkowska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli sprawdzają się moje podejrzenia. Obawiam się tylko, że niektórzy wezmą rozbuchane libido Szackiego za dobrą monetę i zaczną wysnuwać porównania...
      Swoją drogą, witam Szanowną Autorkę i cieszę się, że zawitała w skromne progi. Czekamy na kolejne książki, pani Anno!

      Usuń
  7. Kilka słów o pisarzu Miłoszewskim stworzył świetle tło, w którym umieścił doskonale opisaną Warszawę, po której można podróżować z książką w ręku. Poza tym moim zdaniem istotniejsze w uwikłaniu był sam wątek ustawień, który jest trochę niedoceniony jako metoda terapeutyczna. Co do filmu moim zdaniem świetnej fabuły uczyniono "operę mydlaną na samą myśl o tym robi mi się słabo. Szacki kobietą hahaha. Nie ujmując płci pięknej. Odnośnie książki "Ziarno prawdy" już nie mgę doczekać się by przeczytać tą książkę. Dziękuje za komentarz do mojej recenzji. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja wczoraj w nocy skończyłem książkę, jednym tchem ją przeczytałem:) Wrażenia na gorąco jak najbardziej pozytywne, dla mnie jedyną łyżką dziegciu była jednak kwestia głównego sprawcy i jego sposobu uniknięcia kary. To mi nie zagrało. Poza tym świetny styl pisania, dużo celnych uwag o polskiej rzeczywistości i całe tony ciekawostek z historii zarówno tej najnowszej jak już trochę starszej.

    OdpowiedzUsuń