Zanim wyłuszczę, w czym rzecz z tymi cyckami, podsumuję ostatni odcinek, ten z "człowiekiem z tłem". W zasadzie niewiele jest co sumować, bowiem czy to ze względu na trudność hasła, czy też Wasze znikome zainteresowanie lingwistycznym łamaniem głowy, zgłoszeń było niewiele. Tuszę, iż przyczyna nikłego odzewu tkwi w tym pierwszym i pełna optymizmu i wiary w Waszą wenę zaprononuję Wam dziś nową zagadkę, nieco bardziej frywolną i z przymrużeniem oka. Ale najpierw o znienawidzonych emigrantach.
Szukaliśmy eufemistycznego określenia dla cudzoziemca, elementu napływowego, tudzież emigranta właśnie. Dokładne wyjaśnienie problematyki znajdziecie tutaj.
Mensch mit Migrationshintergrund (niem.)
facet z imigracyjnym zapleczem
człowiek z zagranicy
obieżyświat
nietutejszy
zagranicznik
Niemiec inaczej
emigrant
Sami widzicie, że tym razem posucha, a zaproponowane: obieżyświat, nietutejszy czy zagranicznik wręcz mijają się z konotacją, choć proponującej dziękuję za dobre chęci:-)
Dorzucam jeszcze swoje, choć daleko mi do pełnego zadowolenia:
osoba obcego pochodzenia
obywatel z obcymi korzeniami
Dobra, a teraz do cycków. Czytam dziś sobie świetny, notabene, kryminał, i natykam się na coś takiego:
- Selmo, sprawdź, co się stało z cyckami Marty Cederlund - rzucił Forsberg.
Oczy Selmy zrobiły się wielkie jak spodki. Forsberg nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Marta miała przecież trzy mopsy. Chcę wiedzieć, gdzie teraz są.
Hę?... Zaraz wszystko będzie jasne. Opisany dialog to klasyczny pat translatorski, wynikający z dwuznaczności słowa "Möpse" w języku niemieckim: Möpse to oczywiście mopsiki, ale potocznie również cycki. I tak się zastanawiam, jak biedny tłumacz ma wybrnąć sensownie i zabawnie z tej sytuacji... Ech, jak ja kocham ten zawód!...
Möpse (niem.) - mopsy - cycki
Oczywiste jest, że dziś nie chodzi o tłumaczenie pojęcia, tylko o propozycje takiej adaptacji dialogu, by uniknąć przypisu. Ludzie z fantazją, potrzebuję Was!
Niezłe, ale zapamiętam jak się ma mops do cycka.:)
OdpowiedzUsuńAha , jak mieszkałam w Gdańsku, to w pracy mawiał na siebie tubylec, czyli imigrant z innego miasta.
OdpowiedzUsuńTo dopiero zagwozdka! Nie mam pojęcia jak to przełożyć tak, żeby po polsku brzmiało zabawnie i zrozumiale.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie było "Marta miała przecież trzy cycki"...
OdpowiedzUsuńHM, może moja propozycja jakaś szczególnie spektakularna nie jest, ale zastąpiłabym cycki mordami, ewentualnie płaskimi/tępymi mordami. W końcu najbardziej charakterystyczny u mopsa jest pyszczek, więc mogłoby się panu skojarzyć.
OdpowiedzUsuńPomysłu nie mam, ale te maluchy są przesłodkie.
OdpowiedzUsuńWedług mnie obecny dialog jest tak pozytywnie abstrakcyjny, że przypis z tłumaczeniem pozostaje najlepszą opcją. Bo na co zamieniać te cycki? Żeby brzmiało podobnie: mopsy – klopsy, dropsy i jeszcze „bobsy”. To ostatnie na zasadzie: pomieszajmy wszystkie języki!, ang. boobs plus polska wymowa, plus niemieckie koligacje. :D Idąc dalej tropem nieposkromionej fantazji, oprócz wspomnianych przez Moreni mordek, mogą być też Chińczyki („Sprawdź, co się stało z Chińczykami Marty”!). Albo kulki, jeśli młode. Co się stało z kulkami Marty? Ale bez wiedzy o niemieckiej wersji kulki mogą się nie skojarzyć. :(
OdpowiedzUsuńJa też sądzę, że zostawienie z przypisem oddałby sytuację, bo jakby to inaczej zastąpić, to Selma nie miałaby na co oczu wybałuszać. :D
OdpowiedzUsuńNie mam wprawdzie żadnego pomysłu, ale fragment boski :)
OdpowiedzUsuńHahah dobre z tym tłumaczeniem:)
OdpowiedzUsuńO matko! Po intensywnym myśleniu, które zaowocowało spaleniem zwojów mózgowych, do głowy przychodzą mi tylko dość kolokwialne "szczeniaczki" :D Obawiam się, ze bez przypisu się nie obejdzie :)
OdpowiedzUsuńPytanie, czy te konkretne mopsy są istotne dla intrygi kryminalnej?
OdpowiedzUsuńPrzypis chyba jest niezbędny:)
Dobre:) ja co prawda książek nie tłumaczę, a dokumenty i różne takie, ale kilkakrotnie gdy byłam w Austrii czy Niemczech i usłyszałam fragment rozmowy całkowicie wyrwany z kontekstu, dobrą chwile zastanawiałam sie co przysłowiowy poeta miał na myśli- rozumieć rozumiałam, tylko sens był przez chwilę tajemnicą:)
OdpowiedzUsuńPiękny ten dialog, nie wiedziałem że robota tłumacza może być aż tak ciężka :)
OdpowiedzUsuńoryginalny fragment :)
OdpowiedzUsuńAle cycki piękne, nie ma co :) Współczuję tłumaczom. Czasem ciężko wybrnąć z impasu, tak źle, a tak... jeszcze gorzej ;)
OdpowiedzUsuń- Selmo, sprawdź, co się stało z tą suką Cederlund?
OdpowiedzUsuńOczy Selmy zrobiły się wielkie jak spodki. Forsberg nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Marta miała przecież sukę. Chcę wiedzieć, gdzie teraz jest.
To oczywiście przy założeniu, że rasa psów i ich liczba nie ma znaczenia, a psy pełnią rolę epizidyczną. Jeśli nie:
- Selmo, sprawdź, co się stało z tymi sukami Cederlund i [tu nazwisko ewentualnej współwłaścicielki)?
Oczy Selmy zrobiły się wielkie jak spodki. Forsberg nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Marta i [współwłaścicielka] miały przecież trzy suki. Chcę wiedzieć, gdzie teraz są.
Jeśli i tak się nie da, trzeba kombinować dalej, ale zostawienie tego w dosłownym tłumaczeniu (nawet z przypisem) jest niedopuszczalne.
Pomysł z suką bardzo mi się podoba. Wprawdzie w powieści psiaki są trzy, a ich płeć nieznana, ale można ewentualnie coś z tym pokombinować. Ich rola, notabene, jest epizodyczna, ale nie całkiem marginalna - to psie kłaczki będą jedną z najważniejszych poszlak, prowadzących do wyjaśnienia śmierci dziecka.
OdpowiedzUsuńAle to i tak na razie tylko takie teoretyzowanie, bo licencja nawet nie jest jeszcze kupiona...
Myślałem, że cytuje Pani istniejące tłumaczenie i rozważa, jak tłumacz mógł sobie poradzić, a nie poradził.
UsuńNie, nie, to czysto akademicka dyskusja, nie pastwimy się nad nikim;-)
UsuńAlbo tak:
Usuń- Selmo, sprawdź, co się stało z tą suką Cederlund?
Oczy Selmy zrobiły się wielkie jak spodki. Forsberg nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Marta miała przecież sukę. A nawet trzy. Chcę wiedzieć, gdzie teraz są. To mopsy.
To Löhnig?
Nie, Susanne Mischke. Ma ponad 20 kryminałów na koncie, jest przewodniczącą niemieckich "Zbrodniczych siostrzyczek". Niedawno zamieszkała czasowo w Szwecji i napisała pierwszy "skandynawski" kryminał.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńA może użyć któregoś z tych potocznych określeń: bimbały, bufory? Mogłoby to żartobliwie nawiązywać do charakteru psów. Pytanie tylko, czy bohater używa aż tak potocznego języka.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń... a życie także pisze ciekawe scenariusze. Nigdy nie zapomnę historii, która miała miejsce w pracy mojej żony - gwarantuję jej prawdziwość. Koleżanka (kobieta dobrze po 50-tce /i nie myślę tu o alkoholu /) w trakcie rozmowy o codziennych zdarzeniach zszokowała słuchaczy wyznaniem: "Patrzę, a tu pchła skacze po mojej pisi". Konsternacja była ogromna a najbardziej zaprzyjaźnieni mieli ogromny ubaw. Pisia - to pieszczotliwa nazwa ulubionej suni bohaterki opowieści.
OdpowiedzUsuń- Selmo, a co z pieszczoszkami Marty? Sprawdź to - rzucił Forsberg.
OdpowiedzUsuńOczy Selmy zrobiły się wielkie jak spodki. Forsberg nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Pieszczoszki. Marta miała przecież trzy mopsy. Chcę wiedzieć, gdzie teraz są.
Ciekawe wpisy, czasem trafię fajny blog i już na nim zostaję.
OdpowiedzUsuńTitty City
OdpowiedzUsuń