Wydawca: Rebis Dom Wydawniczy
Data premiery: 2012-11-06
Liczba stron: 340
Cena: 35,90
Wiem, że jest sporo osób, niedopuszczających myśli, że Polak jest w stanie napisać sprawny rzemieślniczo, pasjonujący, nieplujący jadem, ale i nie stawiający pomników thriller. Wiem również, że niektórzy z zasady nie tykają polskich autorów, ślepo wierząc, że tylko Anglosas może napisać coś, co on, Czytelnik przez duże Cz, jest łaskaw przeczytać, no, może z małym wyjątkiem dla Skandynawa (bo takie trendy, posępne i w ogóle), ewentualnie niedużą furteczką dla Fhancuza, dla podtrzymania otoczki wybredności.
Otóż śmiem twierdzić, że byt, zwany polskim thrillerem, istnieje, a nawet ma się dobrze i wyraźnie otrzepuje się po wyjściu z przykurzonej i siermiężnej fazy oraz przejściu przez stadium kulejąco-nieporadne. Dowodzi tego Tomasz Sekielski - kolejny autor o korzeniach dziennikarskich, który postanowił zmierzyć się z rzemiosłem pokrewnym wyuczonemu, czyli powieściopisarstwem. I efekty są niezłe.
Cała historia rozpoczyna się od sceny w tytułowym Sejfie - supertajnym pomieszczeniu polskiego wywiadu, w którym deszyfruje się informacje. Jeden z szyfrantów przez przypadek przechwytuje depeszę, nieprzeznaczoną dla jego oczu, najwyraźniej jednak zawierającą istną bombę. Świadomy znaczenia tego meldunku, podejmuje pewne kroki. I znika bez śladu... To pierwsza migawka. Drugą są zwłoki, wyłowione ze stawu gdzieś na Podlasiu - zdeformowane, ze śladami tortur. Miejscowa policja nie nacieszy się długo śledztwem - na zadupie zjeżdżają smutni panowie w ciemnych samochodach i przejmują dochodzenie, prowincjonalnym organom ścigania nakazując, by zapomnieli o całej sprawie. I jest jeszcze trzecia migawka - W Iraku ginie polski żołnierz. Jego zwłoki zostają sprowadzone do Polski, jest trochę przepychanek w kwestii obdukcji, otwarcia trumny, ale w końcu ciało z honorami spoczywa w grobie, a nad nim zostaje zrozpaczona żona. Nikt nie wie, że mąż przed śmiercią przekazał jej paczkę z tajemniczą zawartością...
Aż trzy frapujące wątki, co do których nie ma najmniejszych wątpliwości, że się połączą. I faktycznie, za rozpętlenie węzła bierze się niezależnie od siebie dwóch facetów - dziennikarz, który właśnie stracił pracę w wielkiej stacji telewizyjnej i jeden z prowincjonalnych śledczych, tak lekceważąco potraktowanych przez Facetów w Czerni. Sekielski umiejętnie kładzie tropy, nie zdradzając zbyt wiele, ale i nie komplikując wszystkiego do niemożliwości. Średnio rozgarnięty czytelnik domyśli się, w którym kierunku chce wywieść go autor, co nie znaczy, że będzie miał przez to mniej frajdy z czytania. Bo jest w tej książce wszystko to, co znamionuje dobrego thrillera: tempo, akcja, wielka afera, są fajnie skrojone postacie, skrywające niejedną zagadkę.
Na poziomie językowym nie powinniśmy spodziewać się Nobla, ale nikt też tego nie wymaga. Warsztat Sekielskiego jest poprawny, język dosadny, autentyczny, zaczerpnięty bezpośrednio z otaczającej rzeczywistości, często skrzeczącej, rzadko pięknej i malowniczej. Fantastycznie skreślony został światek dziennikarzy - tu się czuje, że facet siedzi w branży i doskonale zna mechanizmy środowiska - bez owijania w bawełnę, wręcz nawet demaskatorsko, ale bez moralizatorskiego wygrażania palcem. Wyczulone feministki zaś mogą się trochę oburzyć, bowiem z niektórych scen aż bucha seksizm - nie podejrzewam autora hołdowanie temu zjawisku, ale jakaś fiksacja na punkcie kobiecych biustów wyraźnie tu występuje. Ciekawe, że pisarze często nie mogą się powstrzymać przed charakteryzowaniem kobiecych postaci przez pryzmat ich cycków, ale żadnemu nie przyjdzie do głowy, żeby pisać o penisach.
Rewelacyjne jest za to zakończenie, niemające w sobie nic amerykańskiego. Autorowi udało się zgrabnie pozakańczać wątki, unikając przy tym taniej widowiskowości i naciąganego happy endu. To co zostaje, to przygnębienie i gorycz. I poczucie, że życie zapewne tak właśnie rozpisałoby taki scenariusz.
Kiedyś należałam do osób niechętnie sięgających po polskich autorów, ale od roku trochę się to zmieniło. Nadal czytam więcej kryminałów i thrillerów zagranicznych autorów, ale coraz częściej sięgam po polskich. "Sejf" mam na oku już jakiś czas, zapowiada się niezła lektura.
OdpowiedzUsuńJa staram się stosować płodozmian - polscy na przemian z niemieckimi oraz innymi, raz po polsku, raz po niemiecku, bo szybko mi się nudzi, jeśli wszystko jest na jedno kopyto. Polskich autorów bardzo lubię, bo raz, że dostarczają mi obserwacji z własnego podwórka, a dwa, językowo z reguły przewyższają każdy przekład (i to mówi tłumaczka...). Stwierdzam, że polskimi kryminałami jest coraz lepiej.
UsuńZapowiada się interesująco, poszukam i przeczytam. Tym bardziej, że widziałam już kilka pozytywnych recenzji.
OdpowiedzUsuńOwszem, "Sejf" zauważono i doceniono, co mnie cieszy:-)
UsuńCzytałam ją i muszę powiedzieć, że pozytywnie mnie zaskoczyła;) Choć obawiałam się prób naśladowania Skandynawii, to jakoś Sekielski poszedł okrężną drogą i udowodnił, że Polacy też potrafią pisać dobre książki w znanych i lubianych gatunkach.
OdpowiedzUsuńSekielski faktycznie nikogo nie naśladuje i dobrze, że potrafił odnaleźć w tym własną drogę.
UsuńCzytałam i podzielam Twoją opinię, to dobra książka, a biorąc pod uwagę, że to debiut jest, wypada tylko się cieszyć.
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać polskie "kryminały", bo wcale nie odstają swoim warsztatem od swoich zagranicznych kolegów i koleżanek, a czasami są zdecydowanie lepsze. I wcale nie przemawia za mną lokalny patriotyzm, a chęć przeczytania dobrej książki i tego się trzymam:).
Mnie również daleko do lokalnego patriotyzmu i widzę, że nie każdy z polskich kryminalistów dorównuje największym nazwiskom europejskim i zza oceanu, ale odnoszę wrażenie, że na tym polu robi się coraz ciekawiej. No i te polskie smaczki, które uwielbiam:-)
UsuńJestem właśnie w trakcie lektury - cieszę się, że będzie ciekawa :)
OdpowiedzUsuńNa razie brechtam się z podejrzeń, kogo autor miał na myśli, opisując Ludwika Tokarczyka (ten legendarny przedziałek...) :)
Fakt, ten słynny pan Przedziałek:-))))
UsuńByłam bardzo ciekawa twojej opinii na temat tej książki. I widzę, że jest bardziej niż dobrze:) Ja jestem na książkę zapisana w bibliotece i już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei jestem ciekawa, co Ty o niej będziesz sądzić:-)
UsuńNa tę książkę mam ochotę już od jakiegoś czasu, mam nadzieję że wpadnie w moje ręce, bym mogła ja przeczytać.
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam kciuki, żeby się udało:-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo ciekawe, co piszesz, nie wiedziałam o tym szyfrancie... Swoją drogą takie kawałeczki, wydziobane z realu, bardzo uwiarygodniają fikcyjne, bądź co bądź, opowieści i ja szczególnie je lubię:-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTeż pamiętam tamtą sprawę. Jakoś się to potem rozeszło po kościach, jak to u nas bywa, gdy sprawa ma należeć do nie wyjaśnionych.)
UsuńTo mnie kompletnie ominęło:-( Niektóre rzeczy mi umykają, bo mam bardzo wybiórczą uwagę, jeśli chodzi o to, co się dzieje w Polsce...
UsuńJestem ciekawa tej książki.)
OdpowiedzUsuńObadam, brzmi niezle :-)). Ale nie rozkreca sie dlugo?? ;-))
OdpowiedzUsuńNie;-))) W zasadzie od razu się dzieje, i to sporo, więc jak Ci się nie spodoba po 50 stronach, możesz spokojnie książkę porzucić:-)
UsuńPoczątkowo książka bardzo mnie interesowała, później wysłuchałam wywiadu z autorem i jakoś nie najlepiej go odebrałam. Wszystko powiedziane tak, jakby autor wolał powiedzieć za mało niż dwa słowa za dużo, stwierdzenia, które sobie zaprzeczały... Za Twoją sprawą znowu się zastanawiam, może jednak warto...
OdpowiedzUsuńPewnie chciał wyjść na tajemniczego Szpiega z Krainy Deszczowców:-)) A tak naprawdę książka jest niezłym thrillerem, oczywiście w ramach gatunku, żadnych noblowskich treści raczej tu się nie znajdzie, ale kto by ich tam szukał w szpiegowskiej książce?...
UsuńBardzo jestem ciekawa tej książki:)
OdpowiedzUsuń