Data premiery:
Język wydania:
Tytuł oryginału: Deathless
Ilość stron: 287
Cena: 37 zł
Pierwsze zdanie: " Złoty dym z palonego drewna ciężko wisiał nad zżętą pszenicą, a ziemia jeżyła się rżyskiem niczym łysiejąca staruszka".
Podoba Wam się to pierwsze zdanie? To nie jedyne w tej książce, które jak pędzlem maluje obrazy w wyobraźni czytelnika. Stwierdzenie, że Valente bardziej używa do tworzenia swych powieści pędzla i farb, niż atramentu, lub - nie daj Boże - komputera, nie jest przesadzone.
Dotychczas, śledząc entuzjastyczne recenzje, prześlizgiwałam się wokół książek tej amerykańskiej pisarki z dość dużą podejrzliwością. Jeśli coś jest chwalone w nadmiarze, to jest to dziwne, nietypowe i należy to zbadać. Mój wybór padł na wydaną w tym roku powieść "Nieśmiertelny" bowiem opis z okładki obiecywał niesamowitą mieszkankę rosyjskich mitów i słowiańskiej magii z historią około- i powojenną Związku Radzieckiego. Alternatywną historią. Wybuchowe połączenie, pomyślałam.
Powieść zaczyna się jak rosyjska baśń. Nie będę opowiadać w tym miejscu fabuły, bo autorka robi to po tysiąckroć lepiej, dość rzec, że bohaterką jest młoda dziewczyna Maria Moriewna, czwarta córka pod względem wieku i urody, która czeka na męża. I znajduje go. Kościej Bezsmiertnyj. "Miał długie, przydymione rzęsy jak dziewczyna, a jego włosy powiewały na wietrze niczym futro dzikiego psa. (...) Gdyby w wolnym czasie robiła sobie na drutach kochanka zamiast ubranek dla synka Anny, powstałby właśnie mężczyzna, który przed nią klęczał, wliczając nawet widmowe plamki srebra we włosach". Każdy, kto kiedykolwiek zetknął się z rosyjskimi baśniami, wie jednak, kim, lub czym jest Kościej, a Maria, biorąc go za męża, przypieczętuje swój los. Czytelnik towarzyszy jej w jej karkołomnych dziejach niemal do starości.
Okładka oryginału |
Szalona to historia, wariacka, fantastyczna. Wątki mityczne splatają się z historycznymi, a całość opowiedziana jest monotonną, rytmiczną manierą opowiadacza bajek. I jaka galeria postaci! Oprócz Kościeja autorka przyzywa na karty powieści Babę Jagę (która każe mówić do siebie przewodnicząca Jaga - wszak to czasy porewolucyjne, a towarzyszką to ona dla zwykłych śmiertelników nie jest...), domowiki i domowichy, lesze, wiły - cały kalejdoskop figur z nostalgicznych rosyjskich opowiadań. Można się zakochać w tej kolorowej zbieraninie, dać się zaczarować poezji, którą nasiąknięte są kreowane przez Valente obrazy. Są to wizje poplątane, psychodeliczne, rozbuchane, a jednak wszystkie zakorzenione w słowiańskiej mitologii. Autorka przyznaje w posłowiu, że historie te zawdzięcza rodzinie swego rosyjskiego męża i to cementuje tylko ich potęgę, impet, autentyczność.
Tyle, że nie jest to bajka dla grzecznych dzieci, a autorka nie stroni od scen pełnych okrucieństwa, wyuzdanego dziwacznego seksu, brutalnych opisów głodującego Leningradu (te są jednymi z najbardziej przejmujących w tej powieści). Ale i osobliwy związek Marii i Kościeja daleki jest od folderowego, słodkiego opisu małżeńskiego pożycia. Mimo że opowiedziany w bajkowej konwencji, związek ten to relacja na trzeźwo z psychologicznych zmagań dwóch silnych osobowości, walki uczuć i namiętności, a są nimi nie tylko miłość, lecz nienawiść, zemsta, pogarda. Uszpikowane jest to wszystko pełnymi goryczy sentencjami (w ogóle z powieści tej można sypać bez końca cytatami...). Czyż nie są prawdziwe słowa Baby Jagi skierowane do Marii: "Nie rób takiej zaskoczonej miny; po kilku eonach spędzonych z mężczyznami ty też poszukasz sobie żony. To diabelnie przydatne istoty. Lepsze niż krowy. Kochają cię za to, że je bijesz, i harują aż do śmierci"?
Ogromnym plusem tej powieści jest jej plastyczność. Czytelnik nieustannie bombardowany jest obrazami, które materializują się, epatując kolorem, zapachem, smakiem. Właśnie, smakiem. Sam opis potraw, pojawiających się na wszystkich stronicach, jest bombastyczny (nie daj Boże czytać to na głodniaka). Ile zmysłowości w takich oto słowach: "Kościej ukroił grubą kromkę chleba. Skórka chrupnęła pod nożem i kromka upadła, wilgotna i ciężka, czarna jak ziemia. Jednym pociągnięciem ostrza posmarował ją zimnym solonym masłem, po czym nałożył trochę kawioru, tworząc smugę ciemnych jajeczek na bladozłotym tłuszczu." Mniam. Na antypodach stoi oczywiście opis potraw, przyrządzanych w głodującym Leningradzi - ale tego Wam oszczędzę. Przyznam, że ten nieustanny atak żywych, plastycznych elementów momentami mnie przytłaczał i nużył, przywodząc na myśl umysł zmęczony nieustannym bombardowaniem bodźcami.
I podejrzewam w zwiazku z tym, że nie jest to lektura dla każdego. Pewna wytrwałość, otwartość na inność, zaprawienie w boju z podobnym bogactwiem i rozbuchaniem na pewno pomoże tę książkę strawić. Osoby szukające łatwej rozrywki polegną zniechęcone po kilu stronach, ale ci, dla których książka to coś więcej niż zabicie kilku godzin, zostaną nagrodzeni prawdziwą lukulliczną ucztą. Ucztą wyobraźni.
Wielkie brawa na zakończenie dla tłumacza. Musi mieć duszę poety i warsztat solidnego rzemieślnika. Bez niego ta książka nie byłaby tym, czym jest.
Daję maksymalną ocenę: 5/5.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwielbiam Valente. Do jej książek można wracać, otwierać na dowolnej stronie i zaczytywać się w samych opisach. A teraz aż się wiercę, by pobiec po "Nieśmiertelnego". ;)
OdpowiedzUsuńTo fakt, te obrazy zostają w człowieku na długo... Ja też na pewno sięgnę po pozostałe jej książki.
UsuńPo pierwsze - świetnie czyta się Twoją recenzję.
OdpowiedzUsuńSama książka cudowna. Do tej pani podchodziłam nieufnie, jednak po tej powieści na pewno sięgnę po kolejne jej powieści.
Ja też byłam początkowo nieufna, ale się przekonałam:-)
UsuńMmm, zdanie jest wybitne i rzeczywiście, bardzo poetyckie! Takie książki aż chce się czytać:)
OdpowiedzUsuńPoetyckich kawałków jest w tej książce sporo i myślę, że ona nie każdemu podejdzie. Ja to kupuję:-)
UsuńPozycja w sam raz dla mojej bratowej
OdpowiedzUsuńTo nie zabrzmiało jak komplement...
UsuńNo nie wiem, pierwsze zdanie skojarzyło mi się z dyktandem:) i dlatego mam podejrzenie, że nie jestem targetem do którego adresowana jest ta powieść. Ale tak zachęcająco o niej piszesz:).
OdpowiedzUsuńHe he, dyktando, dobre! Te zżęte pszenice i rżyska... coś w tym jest. Ja sądzę, że trzeba bardzo lubić fantastykę, żeby znaleźć w tej książce przyjemność...
UsuńPrzyznam, nigdy nie słyszałam, o tej pani, a książki typu alternatywna historia - fantastyka ale współczesna i w mundurach do tej pory mnie nie pociągały. Ale skoro w tym gatunku takie dobre rzeczy powstają, to chyba warto sięgnąć. Skoro polecasz "Nieśmiertelnego", to mogę zacząć od tego.
OdpowiedzUsuńTylko ta okładka jakaś taka... no nie wiem, kiczowata - z tą laseczką i nóżką i paluszkiem.
Tej alternatywnej historii i mundurów jest w tej książce zdecydowanie mniej niż magii i baśni. Jeśli pociągają Cię takie klimaty, to spróbuj, książka naprawdę może oczarować.
UsuńA co do okładki, to masz rację... Oryginalna bardziej mi się podoba, z tą swoją socrealistyczną siermiężnością:-)
Jak baśnie, to lubię, zatem chętnie przeczytam. Okładka oryginalna sto razy lepsza - gdybym miała oceniać powieść tylko po polskiej okładce, to ominęłabym ją szerokim łukiem.
UsuńTym razem jednak spasuje, ponieważ nie przepadam za powieściami w których występują wątki historyczne i mityczne, ale myślę, że dla fanów tego gatunku, to doskonała pozycja, więc polecę ją memu bratankowi.
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie coś dla fanów gatunku i wrażliwców o duszy poety, jeśli bratanej się lubuje w czymś takim, to mu podsuń:-)
UsuńBiore, biore, biore!
OdpowiedzUsuńFajnie:-)
UsuńJa uwielbiam książki z elementami historii, ale nie jestem pewna czy to pozycja dla mnie...może jak znajdę w antykwariacie to kupię, albo wypożyczę z biblioteki.
OdpowiedzUsuńAneta, obawiam się, że może Ci się nie spodobać, bo zbyt dużo w niej magii, a Ty raczej w takich kliematach nie gustujesz... Ale tytułem eksperymentu, czemu nie?
Usuńeee, to poczekam, jak moja rejonowa biblioteka zamówi:) Wolę bardziej realną (bez magii znaczy się) historię.
UsuńCzytałam i jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki tym bardziej, że historię o Kościeju znam z czytanych w dzieciństwie Baśni Narodów ZSRR. Przyjemnie było poznać ją w wersji dla dorosłego czytelnika.
OdpowiedzUsuńJa też znam te bajki... Ta książka częściowo przeniosła mnie w czasy dzieciństwa:-)
UsuńWow, niezła ocena, nieczęsto zdarza Ci się taką przyznać, więc książka musi być naprawdę dobra.
OdpowiedzUsuńNo, te pięć gwiazdek coś znaczy...:-)
UsuńMnie już przekonało samo pojawienie się Kościeja w fabule :)
UsuńZachęciłaś mnie :) dziękuję :)
OdpowiedzUsuń